Mini Direct na chłodno [26.03.2020]

Spojrzenie z chłodną głową

Direct za nami, więc pora zabrać się za jego ocenę! Jak pokaz wypadł w naszych oczach? Przekonacie się w poniższym wpisie.

Mamy to Panie i Panowie, mamy to! Od wczoraj znowu możemy liczyć dni bez Directa od Nintendo. Mimo że dostaliśmy tylko wersję MINI, to jednak ja odniosłem wrażenie, że zostało tam upchanych sporo ciekawych zapowiedzi.

Zacznijmy od porównania oczekiwań z zapowiedziami. Każdy wiedział, że dostaniemy informacje o Xenoblade Chronicles: Definitive Edition i nie zawiedliśmy się. Remake wygląda bardzo dobrze i będąc fanem gier RPG akcji, można w ciemno kupować, bo rozrywki starczy nam na co najmniej 100 godzin. Mój kolejny strzał odnosił się do wydań pełnych kolekcji z danej serii. Co prawda nie trafiłem z dokładnymi tytułami, ale kolekcje Bioshocka, Borderlands i XCOM się pojawiły, więc należy mi się chociaż pół punktu. Ostatnim moim trafem okazał się Remake Panzer Dragona… i to jakim! Nie dość, że gra od razu wylądowała w eShopie, to na  ma status czasowej wyłączności na konsoli Nintendo. Już zacierem ręce, aby wskoczyć na grzbiet smoka i udać się w stronę Wieży.

Pozostałe gry również mnie miło zaskoczyły. Kilka z nich wzmocni kategorię gier darmowych na „Pstryku”. Bardzo chętnie sprawdzę splatoonową Ninjalę i chwycę za ostrze w The Elder Scrolls: Blades.

Mini Direct na chłodno [26.03.2020]

Indyki to coś, co przemawia do mnie od kilku lat równie mocno, co gry AAA, i w nowym Direkcie znowu widzę coś dla siebie. Capcom zaskoczył mnie Shinsekai: Into the Depths. Gra, w której okazujemy się ostatnim człowiekiem na Ziemi muszącym przetrwać ogromną zimę… kilkaset metrów pod poziomem morza. Drugim indykiem jest Mr Driller! Sąsiedzi mogą się spodziewać donośnych dźwięków wiertarki dobiegających z mojego mieszkania. I nie, nie będę robił remontu.

Największym zaskoczeniem jest dla mnie nowa aktualizacja dla Ring Fit Adventure. Fenomenalna gra, zmuszająca ludzi do ruchu, staje się jeszcze lepsza. Połączenie muzyki z aktywnością fizyczną zawsze się sprawdza i mam nadzieję, że z czasem do gry trafi więcej ścieżek dźwiękowych z innych gier Nintendo i nie tylko. Do tego wszystkiego dostajemy to za darmo i już możemy się gibać w rytm zeldowej muzyczki.

Jeśli chodzi o to, co dla mnie nie wypaliło, to na pewno brak jakiejś nowej zapowiedzi gry od samego Nintendo. Nie ma żadnego portu, nie ma żadnej kontynuacji, nie ma nic. Trzymam kciuki, że na następnym filmie, który pewnie dostaniemy w czerwcu, sytuacja będzie wyglądać zgoła odmiennie. Ogólnie rzecz biorąc, jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem, i mam nadzieję, że jak będziemy pisać podsumowanie Directa następnym razem, to ulice znowu wypełnią się ludźmi, a koronawirus będzie tylko smutnym wspomnieniem minionych miesięcy.

 

No i wykrakałem. Ninny niczym wielkim mnie nie zaskoczyło. Widać, że ogólnoświatowa pandemia odcisnęła swoje piętno na prezentacji. Z drugiej strony nie wiadomo, czy samo Nintendo miało też coś do pokazania. Obstawiam, że pierwsza część roku to będzie przeczekanie, żeby uderzyć z większą siłą pod koniec 2020. Oby, bo chciałbym już przestać narzekać na naszą ulubioną firmę. Chyba już za stary na to jestem.

To, że Xenoblade Chronicles jest fenomenalną pozycją, przekonaliśmy się już na Wii, gdzie porażała swoim rozmachem, a także na New 3DS-ie. Teraz będzie to druga najważniejsza premiera od Big N obok AC:NH w pierwszym półroczu. Jeżeli nie graliście, to serdecznie polecam – pod warunkiem, że macie zbędne 100 godzin na jej ukończenie. Fajnie, że na Switcha trafiają bardzo dobre tytuły od studiów third-party, ale serio, te gry mają już swoje lata i było tyle okazji, żeby w to zagrać. Co więcej, to są tytuły, które zgarniały wiele nagród. Są jeszcze osoby, które w to nie grały? I te piękne ceny po 180-200 zł, kiedy na innych platformach są za połowę tego. A jakby zrobić jakiś spin-off specjalnie dla „Pstryka”? A nie, bo to wymaga więcej wysiłku niż zlecenie innej firmie przeportowania gry.

Mini Direct na chłodno [26.03.2020]

W kwestii nie-portów – Bravely Defult II wygląda świetnie, w dodatku za muzykę znowu jest odpowiedzialny Revo. Szykuje się dobry następca pierwszej odsłony z 3DS-a. Z drugiej strony jest to kolejny „rolplej”, więc jeżeli ograliście wszystkie te nadchodzące porty i nie lubicie gier RPG, to do E3 nie będziecie mieć w co grać. Po drodze będzie kilka rodzynków jak Ninjala, Clubhouse Games: 51 Worldwide Classics czy Mr. Driller Drill Land. Pierwszy tytuł stylistyką przypomina Splatoona i zapowiada się bardzo ciekawie. Sieciowa gra, gdzie nindże biegają po ścianach i okładają się czymś, co przypomina kij bejsbolowy. Co najważniejsze, jest to tytuł F2P, więc sprawdzenie tej pozycji nie będzie nic kosztowało. Oby tylko nie przesadzili z mikrotransakcjami. Ninjala może nieźle namieszać na Switchu.

Szkoda, że na podobny model płatności Nintendo nie zdecydowało się przy Clubhouse Games. Idea jest fajna i sprawdziła się już na DS-ie, ale to było w czasach, gdy smartfony nie były jeszcze tak rozwinięte jak dzisiaj. Gra może przepaść przez zbyt wysoką cenę (169 zł). Podobne gry na Androida są za darmo. Szkoda, że Susumu Hori nie otrzymał nowej gry, tylko powróci w porcie Mr. Driller Drill Land z Gamecube’a. Chociaż tyle, że jest to odsłona, która nigdy do nas nie zawitała i została wydana tylko w Japonii. „Pan Wiertarka” jest fajną grą logiczno-zręcznościową, a takich tytułów nigdy za wiele!

Największym plusem prezentacji dla mnie było pokazanie nowych funkcji do Ring Fit Adventure. Gra ta jest jednym z lepszych pomysłów od Ninny i wieść o rozszerzeniu do tej pozycji bardzo mnie ucieszyła. Teraz będzie można wylewać siódme poty w grze muzycznej z utworami z innych gier! I to wszystko za darmo! Game Freak mogłoby wyciągnąć jakieś wnioski z tego. DLC do SnS wygląda jak wycięta zawartość z podstawki. Prowadzenie swojego podopiecznego wygląda na bardzo ciekawe zajęcie, więc chyba po raz pierwszy w mojej growej karierze skuszę się na płatny dodatek do gry, jednak będzie mnie bolało wspieranie tych partaczy. No cóż, taka dola gracza. Dobrze, że Nintendo postanowiło przypomnieć, że ARMS istnieje. Szkoda, że gra nie zdobyła takiego statusu jak Splatoon. Widocznie zbyt mało zawartości było bardzo odpychającym czynnikiem. Dajcie szansę tej grze, bo jest mega dopracowana i bardzo miodna!

Ogólnie dla mnie ten Mini Direct był słaby. Mało co do mnie trafiło z zapowiedzi i nie było żadnej prawdziwej bomby. Jednak podchodzę do tego optymistycznie, lista gier do kupienia się nie zwiększa, a to korzystnie wpływa na backlog!

 

Długie wyczekiwanie wreszcie dobiegło końca. Przyznam, że w czwartek przed 15 siedziałem jak na szpilkach, wyczekując na pojawienie się spodziewanej prezentacji na kanale Nintendo. I dobrze, że się jednak doczekałem, bo w przeciwnym razie nie dociągnąłbym już chyba do następnego Directa.

Xenoblade Chronicles: Definitive Edition jako otwarcie pokazu? I’m really feeling it! Oryginał na Wii wprowadził mnie do świata jRPG-ów, a że grałem w niego już dobre kilka lat temu, chętnie sprawdzę, jak sprawuje się smakowicie zapowiadający się remake. Mam tylko nadzieję, że deweloperzy nie przekombinowali i jak najwięcej rozwiązań gameplayowych przetrwało w nienaruszonej formie, a nie zostało niepotrzebnie skomplikowane – tak jak w „dwójce”. Drugi z japońskich „rolplejów” pokazany w trakcie prezentacji, czyli Bravely Default II, aż tak do mnie nie przemawia, ale nic w tym dziwnego, bo moja jedyna przygoda z serią to kilka godzin w demie pierwszej części serii. Dwójka także dostała wersję demonstracyjną, którą na pewno sprawdzę, bo chciałbym się przekonać do tego cyklu.

Przed prezentacją zastanawiałem się, czy Nintendo odświeży jakąś ze swoich zapomnianych marek, ale nie spodziewałem się, że będzie to Clubhouse Games. Przyznam, że nie słyszałem wcześniej o tej „serii” (i nic dziwnego, bo gdy jej jedyna jak do tej pory odsłona pojawiała się na Nintendo DS, trwał mój długi rozbrat z konsolami „Ninny”) i może nawet bym się nad jej nową częścią zastanowił… ale zobaczyłem cenę w eShopie i już się nie zastanawiam. Podobną, a może nawet i wyższą kwotę trzeba będzie wysupłać za Burnout Paradise Remastered, w którym co prawda doskonale się kiedyś bawiłem, ale banknotu z Zygmuntem Starym za odświeżoną wersję na pewno nie oddam. Sytuacja wygląda bliźniaczo w przypadku trzech kolekcji od 2K, które dodatkowo bardziej nie zmieszczą się na karcie, niż się zmieszczą. Szkoda, że stało się to normą w przypadku deweloperów third-party.

Z pozostałych tytułów przypomnianych bądź ujawnionych w trakcie prezentacji moją uwagę zwróciły: Catherine: Full Body, o której wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, ale dostaliśmy wreszcie datę premiery; Ninjala, która może wypełnić moją przepastną pustkę po Splatoonie 2; a także Trials of Mana, które przypomina mi, że nawet nie odpaliłem zakupionej już jakiś czas temu switchowej kolekcji trzech pierwszych części cyklu. Niestety nadal nie spełniło się moje małe marzenie, by wreszcie pojawiły się remaki, które będą wyglądać niczym fenomenalne rysunki Hiroo Isono… No i jeszcze te cholerne DLC do Pokemonów, które i tak pewnie kupię, bo mimo wszystko dobrze mi się w te Swordy i Shieldy grało.

Jak na Direct Mini informacji było sporo, choć zabrakło mi jakiejś bomby na koniec, zapowiedzi jakiejś zupełnie nieoczekiwanej dużej gry od Nintendo bądź studia second-party. Cóż, na takie rewelacje poczekamy pewnie aż do cyfrowego E3. Na szczęście mam w co grać *wraca do Animal Crossing*

 

Cóż mogę powiedzieć – I told ya! Direct był mały i przepełniony ogłoszeniami tak istotnymi, że „na chłodno” ciężko mi przypomnieć sobie większość pokazanych gier. Nie narzekam jednak, ponieważ podobnie jak w przypadku Elana, Xenoblade po liftingu to dla mnie aż nadto. Również w moim przypadku był to pierwszy „poważny” jRPG i również chętnie do niego wrócę. Czy może raczej wróciłbym, gdyby polowanie na edycję kolekcjonerską skutecznie nie obrzydziłoby mi tej gry na dłuuugi czas. Niestety nie zanosi się, by dotarła do naszego smutnego kraju, natomiast w sklepach zagranicznych nakład rozszedł się w minuty. Dzięki Nintendo! To naprawdę fantastyczny pomysł, by każdą kolekcjonerkę ograniczać nakładem do raptem kilku tysięcy sztuk do podziału na cały kontynent. Najwyraźniej fala obrzydzenia takimi praktykami towarzysząca Zeldzie, Astral Chain oraz Daemon X Machina niczego nikogo nie nauczyła. Żałuję również, że nowy content został wypchnięty do epilogu. Trochę mało to „definitywne”, ponieważ zakończenie nie zostawiało zbyt wiele miejsca na dopowiedzenia, a wycięte lokacje pochodziły z połowy przygody. Grę niemniej jednak polecam dla wspaniałej historii, nawet pomimo licznych upierdliwości w mechanice rozgrywki.

Z innych wieści – wykrakałem, że będzie coś z Mario Odyssey. Obstawiałem wprawdzie sequel, ale pierdołowate muzyczne minigierki oparte o ostatnie przygody hydraulika chyba też się liczą? Sprawdziła się również moja przepowiednia odnośnie Smasha. Już w 2018 przewidywałem, że do gry trafi postać z ARMS. Szczerze, cieszę się bardzo, bo gra jest charakterystyczna, sympatyczna i na pewno zasługuje na pełnoprawnego przedstawiciela. Zgadłem również, że pierdółkowe ogłoszenia związane Animal Crossing będą nową directową zapchajdziurą.

Z rzeczy nieprzewidzianych – Bravely Default II wygląda naprawdę nieźle, chociaż nadal nie jest to raczej gra dla mnie. Atlus tradycyjnie strollował fanów, dając nam Catherine zamiast bardziej wyczekiwanego SMT lub Persony. Ninjala wygląda jak tania próba powtórzenia sukcesu Splatoona, hard pass. Podziwiam również czarny humor prezentera, bo żeby reklamować Blades jako hit wiosny, to jednak trzeba być wyjątkowym komikiem. Porty od 2K są chyba ok, ale raz, że wiemy o nich od dawna, a dwa, sprawiały wrażenie, jakby ledwo się uruchamiały. No i standardowo, na karcie dostajemy raptem tutorial, a resztę trzeba ściągnąć. How about no? Patch do Ring Fita oraz zestaw planszówek wyglądają ok, ale chyba nie są to rzeczy, dla których Directa oglądamy. Sporym rozczarowaniem była również prezentacja DLC do Pokemonów. Nawet nie chodzi o to, że mam coś do tego dodatku. Tu szczerze mówiąc mam bardzo niskie oczekiwania, więc zaskoczony mogę być tylko na plus. Nie uważam po prostu, że ta informacja warta była przeznaczenia na nią „ostatniego ogłoszenia”, która powinna być zarezerwowana dla ciekawego teasera.

Pomimo tego całego narzekania nie mam jednak większych pretensji o tego Directa. Wszyscy wiemy, jak wygląda obecnie sytuacja na świecie, zaś „mini” w nazwie nie znalazło się bez powodu. Wszystko to było zgodne z moimi oczekiwaniami, tak więc dostałem nawet więcej, niż się spodziewałem. Żałuję po prostu, że każde ciekawe ogłoszenie musiało zostać przykryte jakimś problemem. Tego zamieszania z kolekcjonerką Xenoblade’a, na którą czekałem, zanim jeszcze ogłoszono prace nad grą, długo Nintendo nie wybaczę.

 

No i w końcu jest, i to chwilę po tym, jak wyraziłem swój brak nadziei we wpisie o oczekiwaniach. Zwie się mini, ale te 30 minut w pełni mnie ukontentowało. Nie czekałem specjalnie na nic od samego Nintendo (może poza Zeldą BotW 2), więc nie mam na co narzekać. Realistycznie podejrzewałem, że nawet jeśli coś puszczą przed E3, nie będzie tam nic z Bayo 3 ani SMT V. Dostaliśmy za to więcej konkretów na tematy już znane – datę i piękną kolekcjonerkę Xenoblade Chronicles Definitive Edition, potwierdzenie Catherine: Full Body (uff dobrze, że nie kupiłem podstawowej wersji na PC).

Z nowości zaskoczyło King’s Bounty II – swego czasu klon „Hirołsów”, który wyewoluował w serie z pokaźną grupą własnych fanów. Zaprezentowany system relacji bohaterów to coś, co zawsze mnie cieszy w RPG/SRPG. Cieszyłbym się także z XCOM-a 2, gdyby był w całości na karcie… Choć prawie (już) nie grywam w ścigałki, to pozostał pewien sentyment do serii Burnout. Czekam więc również na to.

W „departamencie” jRPG najbardziej ucieszyło mnie demko Bravely Default 2, które ma pomóc doszlifować grę (zawsze doceniam chęć zebrania feedbacku od graczy). I jakże pięknie to wygląda! Deweloperzy połączyli modele 3D otoczenia z właściwym sobie stylem rozmytej akwareli. Całość przypomina rozkładane książeczki z baśniami – zwłaszcza z charakterystyczną pracą kamery i przesuwaniem planów. Swego czasu porównywali tak Octopath, ale pixelart tworzył jednak specyficzny klimat nawiązujący do klasyków gatunku. To, co prezentuje demko, to zachwycający powiew świeżości!

Podsumowując, Mini Direct wniósł niewiele, ale sprawił, że mój kalendarz ukształtował się następująco: kwiecień – Trials of Mana, maj – Xenoblade, czerwiec – Trials of Cold Steel III , lipiec – Catherine, no i może Bravely skończą na sierpień. :3


Jak oceniasz Nintendo Direct Mini 26.03.2020? (skala szkolna)

Pokaż wyniki

Loading ... Loading ...

10 komentarzy

  1. W 100% podzielam zdanie Rolnika w kwestii tego Directa, bardzo dobrze napisane, w punkt. U mnie narzekanie na Nintendo trwa już ładnych parę lat, głównie przez wysokie oczekiwania względem tego koncernu. Niestety tą prezentacją ich nie przeskoczyli. Jedyna wartościowa informacja dla mnie to nowy trailer Bravely Default II + demo, które szybko wymaksowałem i świetnie się przy tym bawiłem. System nie zmienił się aż tak bardzo od czasu cz.1 więc nie było większych problemów. Trochę zaskakujące, że w myśl tekstu w demie poziom trudności będzie… niższy w pełnej wersji. Ale podoba mi się to co widzę, miejscówki są bardzo dopracowane, a zabawa z klasami rodem z FF3 nadal mi się nie znudziła. Podoba mi się bardziej ekspresywna mimika postaci w trakcie przerywników fabularnych oraz stylowe menusy. Xenoblade ratuje dla mnie nowy dodatek, choć kupować nie zamierzam, tak jak pisałem w poprzednim komentarzu – ograłem ją lata temu na Wii i nie uśmiecha mi się ładować kolejne +100h w ogrywanie tego samego RPG’a. Pokemonowe DLC nadal prezentuje się bardzo fajnie ale nie ujawniono praktycznie nic nowego więc ::shrug:: W najbliższym czasie pozostaje ogrywać zaległości i nowości na sprzęcie konkurencji.

  2. Z tym 100+ godzin na Xeno to w przypadku robienia kiepskich questów pobocznych. Mi zajęło jakieś 70+ godzin przy dość drobiazgowej eksploracji świata gdzie questy poboczne robiłem jedynie jak się same robiły (czytaj przy okazji ubiłem tyle i tyle jakiegoś truchła czy zebrałem tyle i tyle złomu).

  3. @Panczok – tylko pamiętaj, że system progresji w tej grze jest kretyński i jeśli nie robisz questów pobocznych, to nie masz też dwóch dodatkowych drzewek skilli. Co więcej, podstawowe drzewka wymaksujesz gdzieś tak w połowie gry, więc przez resztę czasu twoje nabijane skillpointy się marnują, bo nie są nigdzie zapisywane „na zapas” – nie masz odblokowanego drzewka które mógłbyś rozwijać, to przepadają. Dla równowagi, robienie tych questów to też robienie sobie krzywdy, bo exp daje ci tylko lvl-up z małymi bonusami do statsów, podczas gdy najwięcej w walce zależy od tego jakie bonusy ze skilli i jaki gear masz odblokowany.

Dodaj komentarz