[Recenzja] Demon’s Tier+

Idealna gra dla graczy chcących rozpocząć przygodę z twin-stick shooterami

Demon's Tier+

Jeśli myślicie, że mieczem powinno się przede wszystkim rzucać, to Demon’s Tier+ jest tytułem zdecydowanie dla was. COWCAT przygotował dla graczy trzecią grę z trylogii Diabolical Mind’s, która bierze to co najlepsze z Xenon Valkyrie+ i Riddled Corpses EX. Demon’s Tier+ należy do gatunku twin-stick shooterów, czyli rozgrywka polega na trzymaniu kciuków na analogach przez 99% czasu gry. Lewy odpowiada za kierunek ruchu naszego bohatera, a prawy za to, w którą stronę oddamy rzut/strzał. Poza tym w trakcie gry będziemy korzystać aktywnie z dwóch dodatkowych przycisków – Y i R. Pierwszy odpowiada za użycie specjalnej umiejętności kontrolowanej przez nas postaci, a drugi da nam unik. Nie można jednak nadużywać owych akcji, ponieważ da się je wykonać tylko wtedy, gdy mamy naładowany pełny pasek danego ruchu. Unik działa tutaj również tak, że przez ułamek sekundy odbija wszystkie ataki, jakie lecą w naszym kierunku. Jak sami widzicie, kontrola jest prosta, ale to nie oznacza, że gra nie jest wymagająca. Jest wręcz przeciwnie, co możemy poczuć już przy pierwszym tutorialowym starciu, gdzie staramy się unikać natarcia oddziału demonicznych kretów.

Wioska ciasna, ale własna. U góry karczma, na dole sklep, a z prawej kowal. Na środku jama zła.

Jako rycerz i lider drużyny bohaterów wyruszymy naprzeciw legendzie upadłego króla, który z jakiegoś powodu budzi się z letargu, a pobliską grotę wypełniają demony. Oznacza to, że w nasze ręce zostaje oddanych kilka postaci, którymi postaramy się wyzwolić krainę od zła. Każdy z bohaterów różni się wyglądem, obsługiwaną bronią oraz statystykami. Na dwie ostatnie mamy wpływ, jeśli tylko uzbieramy odpowiednią ilość waluty. Jak w każdej grze tego typu, tak i tutaj podejścia do gry dzielą się na tak zwane biegi. W momencie ukończenia biegu – wracamy do wioski, a doprowadzić do tego możemy na trzy sposoby: kończąc całą historię, umierając lub używając linki. Jeśli więc zdarzy się nam przyjąć zbyt dużo obrażeń – to giniemy, a po powrocie do startowej lokacji nie zachowamy niczego, co uzbieraliśmy w ostatnim biegu. Typowy rogue-like, umierasz – zaczynasz od nowa i tak do końca. Deweloper jednak postanowił dać graczom szansę i na poziomie, na którym nam się potknęła noga, znajdziemy nasz nagrobek/posąg. Jeśli go zniszczymy, to odzyskamy stracone przedmioty.

Niestety księżniczka nie ma zbyt wiele szczęścia w przedstawionej historii.

Kończąc historię lub wykorzystując linę, wracamy do wioski, zachowując wszystkie d-tokeny. Równoznaczne jest to również z końcem biegu, więc będziemy musieli zacząć od pierwszego poziomu lochów. Ich konstrukcja nie jest skomplikowana i dzięki dostępowi do pełnej mapy nikt nie powinien się zgubić. Każda lokacja jest wypełniona demonami, które nie mając innych zajęć, starają się nas wysłać z powrotem na powierzchnię… w worku. W trakcie przygody na każdym levelu widzimy, co musimy zrobić, aby otworzyło się zejście do niższego poziomu. Czasami jest to wymóg pokonania specjalnego mini-bossa, innym razem musimy otworzyć wielką skrzynię skarbów, a jeszcze innym razem musimy „rozbroić” wybuchem wszystkie chodzące bomby. Nie jest to jednak zbyt wielkie urozmaicenie, ponieważ każde podejście zmusza nas do tego samego: pokonania wszystkiego, co się rusza, i zdobycia jak największej ilości waluty, zanim pojawi się Żniwiarz. Tak, Żniwiarz. Wypełniające cały ekran bydlę, które pojawia się po 5 minutach od rozpoczęcia przechadzki na nowym terenie. Jeśli nie zdołamy mu uciec, to dokonamy żywota i magicznie wrócimy na zieloną trawkę przed grotą.

Na początku polecam wczesną inwestycję w buty oraz licznik combo. Żniwiarz nas nie dogoni, nawet jak wypchamy całe kieszenie tokenami.

Wykonujemy cel misji, zabijamy wszystkie maszkary, niszczymy skrzynki, otwieramy skarb i uciekamy Reaperowi. To wszystko czeka nas na podstawowych poziomach, a na co trzecim ukończonym czeka nas starcie z bossem. Tutaj zostanie przetestowana nasza zdolność unikania ataków oraz odpowiedniego ustawienia się, celem zasadzenia jak największych obrażeń przed następnym ruchem stwora. Potwory są w miarę zróżnicowane: jedne mają więcej życia, inne mocniej nas biją, a bossowie różnią się przede wszystkim schematami zachowań. Faktem jest, że co każdy poziom wyraźnie robi się ciężej. W tym miejscu z pomocą przychodzi waluta: złoto oraz D-tokeny, które wypadają z pokonanych przeciwników, otworzonych skarbów i zniszczonych skrzynek. Błyszczący kruszec wykorzystujemy do ulepszania statystyk naszej postaci. Możemy zwiększyć atrybuty ofensywne, defensywne, naszą prędkość, zasięg ataku, szybkość regeneracji umiejętności oraz mnożnik zdobytych D-tokenów. Trzeba do tego podejść z głową, ponieważ te ulepszenia nie są stałe i resetują po zakończeniu każdego biegu. Mają one jednak realny wpływ na moc prowadzonej przez nas postaci.

 

D-tokeny możemy natomiast wykorzystać na biznesy w wiosce. Mając ich wystarczającą ilość, zaopatrzymy się w:

  • Przedmioty ułatwiające następne podejścia – chociażby klucz do klatki z zamkniętym mieszkańcem wioski, który po uwolnieniu pomaga nam w walce (może za nami latać ich kilku)
  • Przekujemy znalezione instrukcje ze skarbów w nowy oręż u kowala – po 10 broni dla każdego bohatera
  • Odblokujemy dodatkowych bohaterów w karczmie – w grze jest dostępnych ośmiu bohaterów

Tak samo jak postacie, wszystkie bronie różnią się statystykami, wyglądem oraz kosztem d-tokenów potrzebnych do ich produkcji. Ceny nie są specjalnie wygórowane i zdarzyło mi się, podczas jednego podejścia odblokować wszystkie dodatkowe postacie, ulepszyć broń i kupić kilka przedmiotów. Grind jest tutaj ograniczony i nie powinien nikogo sfrustrować.

Demon's Tier+
Kiedy robi się zbyt gorąco, możliwym jest, że zamienimy się w kamień. W tym wypadku zamieniłem się w nagrobek…

Historia gry toczy się 1000 lat po wydarzeniach, które były uważane za legendę. W owych opowieściach Król Thosgar uległ chciwości i podstępowi czarownika, dostając w zamian życie wieczne. Na ziemi zapanował chaos i dopiero po kilkuset latach powrócił na nią pokój. Po ogromnym trzęsieniu ziemi w wiosce niespodziewanie pojawia się grota, od której czuć złowrogą aurę. W tym miejscu do akcji wkracza paczka bohaterów, którzy pod wodzą rycerza sprawdzą, co się w niej czai. Podczas gry poznamy historię królestwa dzięki licznym retrospekcjom. Przybliżą nam one również inne postacie zamieszane w cała intrygę. Twórcy przygotowali dla nas 3 zakończenia, każde odblokowuje się po ukończenie gry na innym tierze. Tier to tak naprawdę poziom trudności, więc im głębiej w lochy, tym trudniej. Poza nowymi zakończeniami, ukończenie tieru jest równoznaczne z odblokowaniem dodatkowego bohatera w karczmie, oraz pojawieniem się nowych przedmiotów w sklepie u Mayi.

 

Demon’s Tier+ stawia na 16 bitowy styl, która od kilku lat świetnie się sprawdza w tym gatunku. O ile na dużym ekranie grafika sama w sobie nie powala, tak grając w trybie handheldu, design potrafi momentami przykuć uwagę. Strona audio nie przeszkadza i miło nakręca akcję. Utwory, jakie dane jest nam słuchać setki razy, nie męczą uszu, a jedyne co może nas przyprawić o zawał, to dźwięk wielokrotnych wybuchów po unicestwieniu bossa. Tytuł śmiga płynnie i nie poczujecie żadnego spadku liczby klatek na sekundę. Nawet grając we dwóch, ponieważ gra pozwala na wspólną grę lokalną ze znajomym. Ostatnim ciekawym elementem gry jest dodanie systemu osiągnięć, znanego z innych platform. Część z nich odblokuje się sama, a o część będziemy musieli się postarać. Jednym osiągnięciem będzie zakup danego przedmiotu, drugim uwolnienie mieszkańca z klatki, a innym śmierć naszego bohatera. Jest 20 takich osiągnięć do zdobycia i cieszy, że deweloperzy nie muszą czekać na łaskę Nintendo, aby owa funkcja znalazła się w tytule.

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy studiu COWCAT.

Dodaj komentarz