[Recenzja] Hatsune Miku: Project Diva Mega Mix

Muzyczny świat vocaloidów wypada bardzo dobrze na Nintendo Switch

Od kiedy dostałem przenośny odtwarzacz kasetowy z bazarku, muzyka została stałym towarzyszem podczas moich życiowych przygód. Lata mijały, głowa otwierała się na nowe gatunki, a następstwem tego jest pociąg do wszelakich gier rytmicznych. Kiedy w Japonii ukazała się gra Hatsune Miku: Project Diva Mega Mix, wiedziałem, że w nią zagram. Nie byłem w pełni świadom, co na mnie czeka, ponieważ Miku wcześniej kojarzyłem jedynie za sprawą mema levan Polkka. Dopiero teraz wiem, jak ogromny sukces ona odniosła i jak bardzo rozpoznawalna jest na świecie. Do dnia dzisiejszego nastoletnia wokalistka wzięła udział w ponad 100 tysiącach utworów, w serwisie YouTube znajdziemy ponad 170 tysięcy dotyczących ją filmów, a fani stworzyli ponad milion fan artów. GIGANT!

Tytuł jest poświęcony Hatsune Miku i to jej fani znajdą najwięcej dla siebie w grze

Ale kim tak naprawdę jest ta niebieskowłosa dziewczynka? Hatsune Miku to najpopularniejsza na świecie wirtualna piosenkarka. Poprawnym terminem jest tutaj – Vocaloid, bo tak nazywa się system syntezatorów głosowych tworzonych przez Yamahę od 2004 roku. Do tej pory stworzono prawie 100 vocaloidów i dzielą się one na 5 generacji. Miku jest tworem drugiej generacji, przyszła na świat w 2007 roku za sprawą Crypton Future Media. O jej mangowy wizerunek zadbał natomiast Kei Garou; Miku ma 16 lat, mierzy 158 cm wzrostu i waży 42 kilogramy. Mając sporą listę postaci do wyboru, SEGA zadbała o to, abyśmy usłyszeli kilku znanych wirtualnych artystów. W grze znajdziemy utwory wykonane przez: Hatsune Miku, MEIKO, Kagamine Rin, KAITO, Kagamine Len i Megurine Luka.

Podnoszenie poziomu naszego profilu nie ma wpływu na nic 🙁

Jak sami widzicie, taka ilość vocaloidów doprowadziła do tego, że utwory obecne w grze nie ograniczają się tylko do J-Popu. Euro Dance, Pop Rock czy nawet Swing Jazz to tylko niektóre z gatunków, które czekają na nas w pełnej wersji gry. W podstawowym wydaniu twórcy przygotowali dla nas 101 utworów. Aż 91 z nich pojawiło się w poprzednich odsłonach gry, a tylko 10 jest nowościami w serii. Weterani mogą podzielić się tutaj na tych, którzy cieszą się, że ich ulubione utwory powracają oraz na tych, którzy oczekiwali więcej nowości. Ja jako osoba mająca styczność z muzyką wykorzystująca głosowe syntezatory po raz pierwszy, nie mam z tym absolutnie żadnego problemu. Wszystkie piosenki poza dwoma (Senbonzakura -F Edition i Luka Luka Night Fever) były dla mnie świeże i poznając je, jestem pewny, że to nie będzie moja ostatnia styczność z muzyka vocaloidów; kilka utworów powędrowało nawet na mają playlistę Spotify (np. JITTERBUG i Doubleganger). Słucham japońskiej muzyki już od kilku lat (głównie dzięki otwarciom i zakończeniom w anime), więc śmiało mogę stwierdzić, że utwory zawarte w grze niczym nie ustępują w jakości produkcji od tych mniej wirtualnych (chociaż w dzisiejszych czasach elektronika jest wszędzie).

Gry rytmiczne to jedne z najczęściej oferujących DLC tytułów. Nie inaczej jest tutaj, gdzie już od dnia premiery w eShopie możemy dokupić kolejne 6 paczek utworów. W każdej z nich znajduje się po 6 piosenek, więc liczbę utworów można zwiększyć do 137, jeśli tylko zdecydujemy się wydać na nie pieniądze. Pojedyncza paczka została wyceniona na 29 zł, a wszystkie możemy nabyć w jednym zestawie za 126 zł.

Jeśli zaczynacie swoją przygodę z grą, nie startujcie na poziomie HARD

Skoro ustaliśmy już, co w grze usłyszymy, przyszła pora na to, aby dowiedzieć się, jak w to się gra. Gry rytmiczno-muzyczne od zawsze opierają się na wciskaniu konkretnego przycisku/nuty w odpowiednim momencie. To samo znajdujemy w Project Diva Mega Mix. SEGA zadbała o dwa tryby sterowania: Arcade Mode i Mix Mode. Pierwszy jest klasycznym podejściem do tematu, a drugi korzysta z czujników ruchu umieszczonych w Joy-Conach. Przeróbmy najpierw, na czym opiera się tryb klasyczny. Gra wykorzystuje cały ekran i w tym trybie nie ma charakterystycznych dla gier z tego gatunku linii. Z każdej krawędzi ekranu wylatuje jedna z sześciu nutek, które są symbolizowane oznaczeniami z prawego Joy-Cona [A, B, Y, X, Slider w lewo (L) i Slider w prawo (R)]; w opcjach możemy zmienić ich wygląd na odpowiadające kierunkom lub przyciskom znanym z Dual Shocka. Dodatkowo przyciski z lewego kontrolera odpowiadają tym z prawego, więc wciskając kierunek w lewo, prawo, dół i góra, użyjemy odpowiednio Y, A, B i X. Także shoulder buttony mają swoją alternatywę i do sliderów możemy wykorzystać analogi.

Literka pojawia się na ekranie, my już mamy palec na odpowiednim przycisku, ale kiedy mamy go dokładnie wcisnąć? Deweloper zadbał o wskazówkę na literce, która kręci się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Idealnym momentem na aktywowanie nuty jest chwila, w której wskazówka dokręci się do szczytu (12:00 na tarczy zegarka). Jeśli wszystko zrobimy idealnie, to na ekranie wyskoczy napis COOL i otrzymamy sporą ilość punktów. Wyczucie czasu jest tutaj najważniejsze, ponieważ wielokrotnie wciskając odpowiedni przycisk bez pomyłki, będziemy budować numer Combo, co da nam jeszcze więcej punkcików. Aby utrzymać COMBO, musimy trafić idealnie w nutkę (wcześniej wspomniane COOL) lub minimalnie spóźnić się lub pospieszyć, wtedy wyskoczy napis GOOD. Każda inna możliwość przerwie naszą kombinację. Poza punktami jest jeszcze jeden ważny pasek, o którym wypadałoby pamiętać, a jest to pasek życia. Rośnie on z każdą trafioną nutą (Cool, Good, Safe) i maleje z każdą chybioną (Bad, Miss/Wrong/Almost). Jeśli będziemy się mylić lub nie trafiać w nutki, to nasza wokalistka/wokalista przestanie śpiewać, dopóki nie trafimy w następną nutę. Jeśli pasek życia spadnie do zera, to gra się skończy i będziemy musieli rozpocząć dany utwór od początku.

W części utworów spotkamy animowane teledyski

Oprócz standardowego wciskania gra może od nas zażądać bardziej wymagającej akcji. Pierwszą zaawansowaną komendą jest przytrzymanie i już na najniższym poziomie trudności jest one często wykorzystywane przy Sliderach (L i R), a na wyższych poziomach trudności również na podstawowych literkach. Im dłużej przytrzymamy taki przycisk z napisem HOLD, tym więcej punktów dostaniemy. Kolejną kombinacją jest wciskanie kilku literek jednocześnie, na ekranie symbolizowane za pomocą łączących ich linii. Zebrane punkty trafiają do wskaźnika ukończenia (Clear Gauge), możemy na nim zobaczyć trzy paski, informujące nas o postępie jaki musimy uzyskać, aby zaliczyć utwór. Postęp dzieli się na trzy etapy: Border – podstawowe zaliczenie utworu, G (Great) – świetny wynik postępu i E (Excellent) – wynik doskonały. Twórcy zadbali również o dodatkowy element występujący w trakcie piosenek. Challenge Time na chwilę zwiększy poziom trudności, ale pomyłki nie będą miały wpływu na pasek życia.

Wszystko może wydać się skomplikowane, ale takie nie jest, a podzielenie gry na kilka poziomów trudności znacznie usprawnia przyswojenie sobie wszystkich mechanik rozgrywki. Mamy 5 podstawowych poziomów trudności: Easy, Normal, Hard, Extreme i Extra Extreme, a każdy utwór ma swój własny poziom trudności opisany liczbą od 1 do 10. Swoją przygodę z Mega Mixem zacząłem na poziomie Easy i już tam gra pokazała pazur. Na ekranie dzieje się wiele i o ile na początku miałem problem z uzyskaniem 50% ilości trafień Cool, tak po kilku godzinach doszedłem do 80%. Na Normal jednak dostałem ponownie kopa w twarz, ponieważ zaczęto ode mnie wymagać jeszcze więcej. Aby odblokować najwyższe poziomy trudności dla niektórych piosenek, trzeba ukończyć utwór w 75%. Mimo tych wielu godzin spędzonych z grą, nie udała mi się jeszcze ta sztuka. Jak najbardziej podoba mi się takie podejście do gracza, gdyż minie mnóstwo czasu, zanim uda nam się wymasterować piosenkę. Takie podejście jest coraz rzadziej spotykane, a gry się częściej upraszcza. SEGA jednak postanowiła nie zawieść wiernych fanów serii i postawiła na samodoskonalenie się przez wielokrotne sesje z grą. Deweloper nie zapomniał jednak o casualowej części społeczności i z myślą o nich przygotował drugi tryb sterowania Mix Mode.

Mix Mode jest czymś więcej niż prostym skokiem na gimmick!

Nintendo przoduje w wykorzystaniu technologii żyroskopowej w grach. W Switchu oba Joy-Cony są w nie wyposażone i część gier z nich korzysta. Także w Hatsune Miku: Project Diva Mega Mix nadgarstki pójdą w ruch. W trybie Mix Mode gra wraca w rejony klasycznych gier rytmicznych i zamiast 6 przycisków z Arcade Mode korzystamy z dwóch – L i R. Znikają także nutki wlatujące na ekran z każdej krawędzi, a w ich miejsce pojawiają się 3 pionowe linie. Na każdej z linii zjeżdżają w dół czerwone (R) i niebieskie (L) nuty. Gra nadal polega na wciśnięciu przycisku w odpowiednim momencie, ale teraz dochodzi jeszcze sterowanie łapkami, aby nutę dopasować z odpowiednią linią. Tutaj również będziemy musieli od czasu do czasu przytrzymać jakąś nutę, a nawet możliwe będzie przesunięcie jej nadgarstkiem na sąsiadujące linie. Tryb ten jest zdecydowanie łatwiejszy od Arcade Mode, więc jest to idealna propozycja jako party game. W przeciwieństwie do klasycznego trybu dostępna jest tutaj mniejsza liczba poziomów trudności. Na podstawowym nasza łapka jest bardzo szeroka i obejmuje prawie połowę ekranu, przez co utrzymując ją na środkowej linii, bez problemu trafimy wszystkie nutki bez machania dłonią. Dodatkowo w najłatwiejszym trybie sterujemy tylko za pomocą prawego Joy-Cona. Na poziomie Normalnym i Ciężkim używamy obu kontrolerów, a odpowiadające im belki są jeszcze mniejsze. Świetnie bawiłem się w tym trybie i polecam go wszystkim osobom, które chcą wsiąknąć w rytmy wokaloidowej muzyki, nie zważając na chaotyczność wieloliterkowego trybu Arcade. Przy pierwszych zapowiedziach myślałem, że to tylko będzie zbędny bajer, ale jednak ta metoda rozgrywki świetnie uzupełnia się z trybem klasycznym. W obu trybach ukończenie piosenki wiąże się z przejściem do ekranu, który podlicza nasz wynik, pokazuje dokładną ilość trafionych nut, jak duże combo uzbieraliśmy i jak sobie poradziliśmy w Challenge Time. Jak już sprawdzimy wszystkie cyferki, to za ukończenie piosenki dostaniemy punkty VP (do użycia w menu kustomizacji) oraz zwiększy się nasz ogólny poziom konta.

W menu słyszymy fragment utworu, co może nam pomóc w wyborze piosenki

Trochę w tym miejscu dziwi brak trzeciego trybu wykorzystującego ekran dotykowy. Gry rytmiczne idealnie nadają się do jego zalet i gra mogłaby na tym zyskać jeszcze bardziej. Palcami wciskalibyśmy nutki, a przesuwając palec po ekranie wykonywalibyśmy slide’a. Rozgrywką przypominałaby trochę tą, którą możemy spotkać na automatach arcade, a jeśli interesuje was, jak to wygląda, możecie to sprawdzić [tutaj].

Próbowałem stworzyć logo naszego serwisu, jak mi poszło?

Grafika jest śliczna i za wyjątkiem kilku rysowanych teledysków, tytuł działa w stabilnych 60 klatkach na sekundę. Taki framerate utrzymuje się zarówno w docku oraz w handheldzie. Czasy ładowania mogą nas czasem rozproszyć, część utworów ładuje się w kilka sekund, ale niektóre potrafią się ładować nawet pół minuty. Każdy utwór ma własny teledysk lub choreografię taneczną, a to jaka postać (Moduł) zatańczy na ekranie, zależy tylko od nas. Dość często jest to więcej niż jeden artysta, a w kilku utworach znajdzie się aż 6 modułów jednocześnie! W menu kustomizacji możemy wybrać, kto ma wziąć udział w danym utworze. Trzeba przyznać, że jest co odblokowywać! Czeka na nas ponad 700 przedmiotów do odblokowania. Są to różne skórki, ciuszki, fryzury, okulary, skrzydełka oraz wiele innych gadżetów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a ukończone kreację będą nas pozdrawiać z ekranu podczas choreografii. W grze znalazł się również edytor t-shirtów, pozwala on na stworzenie kilku koszulek z własnoręcznie stworzonymi wzorami na ich przód i tył. Do „malowania” wykorzystamy ekran dotykowy lub drążki analogowe. Mnie za bardzo nie pochłonął (trudno mi było stworzyć coś ładnego bez stylusa), ale z tego co widziałem w sieci, da się stworzyć prawdziwe perełki!

Moda jest nieodłącznym elementem show-biznesu i tutaj nie mogło jej zabraknąć

Jeśli jednak nie mamy ochoty na grę, a chcemy jedynie posłuchać lub pooglądać świetne animacje, to możemy to zrobić za sprawą Custom Playlists. Po odpaleniu tej opcji będziemy mogli stworzyć listę ulubionych piosenek, które będą się odtwarzały jedna po drugiej. Albo będzie się to działo w losowej kolejności, albo w kolejności dodania utworów na listę. Na ekranie pojawia się także tekst piosenki, więc nic nam się stanie na przeszkodzie, jeśli zechcemy rozgrzać nasze struny głosowe.

Grę do testów zapewniło Cosmocover i SEGA. Dziękujemy!

Brak komentarzy

  1. Jak dla mnie gra trudniejsza od Guitar Hero. Nawet na easy są utwory w których literki tak szybko przemieszczają się po ekranie że ciężko za nimi nadążyć. Ale jak po kilku godzinach wróciłem do najłatwiejszych piosenek to okazało się że idzie mi dużo lepiej.
    Mix Mode to raczej taka ciekawostka. Sterowanie joyconem jest mało dokładne.

Dodaj komentarz