[Recenzja] New Super Mario Bros. U

Sympatyczny hydraulik w niebieskich ogrodniczkach jeszcze od czasu wspięcia się na szczyt growego Olimpu w połowie lat osiemdziesiątych, nieprzerwanie rządzi światem elektronicznej rozrywki. Ogromny sukces famicomowego Super Mario Bros. był szansą, której Big N nie mogło tak po prostu zaprzepaścić. Włodarze firmy wraz zespołem Shigeru Miyamoto opracowali więc plan D.R.Z.P.N.F.M – Dominacja Rynku Z Pomocą Naszej Flagowej Maskotki. Od tamtej pory Marian nie był już tylko bohaterem gier platformowych, oj nie… Stał się prawdziwą gwiazdą świata wirtualnej rozrywki, próbując swoich sił w najróżniejszych dyscyplinach. Tenis? Golf? Wyścigi? Taniec? Mario podniósł każdą rękawicę rzuconą przez „ojców” z Nintendo. Z czasem jednak zbyt intensywna eksploatacja marki sprawiła, że w natłoku kolejnych nieplatformowych produkcji z wąsaczem w roli głównej, gracze zaczęli zapominać czemu tak naprawdę Marian zawdzięcza swoją wielką popularność – stąd pomysł na powrót do korzeni.

W 2006 roku do sklepów trafiła pierwsza od dawna dwuwymiarowa produkcja z hydraulikiem przeznaczona na stawiającą wówczas pierwsze kroki na rynku konsolę Nintendo DS. New Super Mario Bros. – tytuł do dziś uznawany za jedną z najlepszych odsłon w historii platformówek z Mario oraz absolutny must-have w bibliotece każdego szanującego się posiadacza DSa – o nim mowa. Obecnie seria New liczy sobie aż cztery odsłony, przy czym każda dedykowana jest innemu sprzętowi. My zajmiemy się tą ostatnią, najświeższą, wydaną wraz z premierą najaktualniejszej stacjonarnej konsoli Nintendo – Wii U.

Zacznijmy od tego, że nigdy nie planowałem zakupu tej gry. Po zapoznaniu się z „dwójką” na 3DS-ie utwierdziłem się w przekonaniu, że formuła „nowych” przygód wąsatego hydraulika wyczerpała się niemal całkowicie i nie jest w stanie zaskoczyć mnie już niczym ciekawym. I wiecie co? W dużej mierze miałem rację. Ilość nowych elementów w „U” można by policzyć na palcach jednej ręki, o innowacyjności nawet nie wspominając. Jak odbiło się to na grze? A no nijak. New Super Mario Bros. U to wciąż kawał fantastycznej platformówki zaopatrzony we wszystko, co potrzebne, by przyznać mu tytuł najlepszej odsłony serii. Tak, lepszej nawet od pierwowzoru z poczciwego DS-a.

nsmbuoctartwork

Twoja historia brzmi znajomo

Pomimo lat nieprzerwanych porażek, Bowser wciąż stara się o względy władczyni Grzybowego Królestwa. Zły smok chyba nadal uparcie twierdzi, że droga do serca księżniczki prowadzi przez skazanie na niewolę, bo po raz kolejny napada na jej pałac, przejmuje nad nim kontrolę i z pomocą mechanicznej „łapy” pozbywa się braci Mario. Nasz wąsaty bohater musi przemierzyć osiem krain, by wrócić do zamku i wybawić złotowłosą piękność z opresji. Brzmi znajomo? Cofam pytanie. Z drugiej strony, czy grze z Marianem potrzeba czegoś więcej? A no właśnie.

New Super Mario Bros. U

Witamy w HD!

Wyświetlanie w rozdzielczości High Definition i długo wyczekiwane wygładzanie krawędzi sprawiły, że lekko kontrowersyjny kierunek artystyczny serii New w końcu rozwinął skrzydła, ukazując od początku drzemiący w nim potencjał. Niezwykle jaskrawe i barwne krajobrazy sprawiają, że zwiedzaniu Grzybowego Królestwa przez niemal cały czas towarzyszy szeroki uśmiech na twarzy. Jeśli chodzi o same krainy (tudzież światy, zwał jak zwał), te mogą co niektórych rozczarować – mam na myśli przede wszystkim fanów serii. W New Super Mario Bros. U nie uświadczycie bowiem żadnych nowych, niewidzianych wcześniej środowisk. To powtórka z rozrywki – od zielonych wzgórz, przez pustynie, dżungle i przykryte śniegiem lądy, aż po opanowany przez Bowsera zamek księżniczki Peach. Szkoda, że panowie z Nintendo nie wysilili się na opracowanie czegoś nowego. Jasne, postawienie na sprawdzone klimaty zdało egzamin – sam napisałem, że gra jest bardzo ładna. Mimo wszystko, odczuwam mały niedosyt.

2

Stary, ale jary!

New Super Mario Bros. U jest tytułem nad podziw grywalnym. Kolekcjonowanie monet, grzybków i gwiazdek, skakanie po głowach skorumpowanych Goombasów i przedzieranie się przez ciemne kanały nadal potrafią przykuć do ekranu telewizora na parę ładnych godzin. Mimo iż gra nie wprowadza do serii żadnej większej rewolucji, jest najlepszym dowodem na to, że wąsaty hydraulik po chwilowym kryzysie (patrzę na ciebie, New Super Mario Bros. 2) wrócił do dawnej formy. Bombonierki z kwiatami ślijcie pod adresy projektantów poziomów. Ci najwyraźniej wyciągnęli wnioski z niezbyt udanej, przede wszystkim zbyt łatwej poprzedniczki, tym razem serwując zbiór plansz najwyższej jakości. Nie dajcie się zwieść cukierkowości Grzybowego Królestwa. To tak naprawdę pełna przeszkód i pułapek kraina, która swe prawdziwe oblicze pokazuje dopiero w drugiej połowie trybu fabularnego. Co bardzo ważne, wysoki poziom trudności Mario U nie jest zasługą nieuczciwych zagrań ze strony projektantów. Nie uświadczycie tu niewidzialnych bloków nad przepaściami czy chamsko umiejscowionych przeciwników. Przebrnięcie cięższych etapów wymagać będzie po prostu skupienia i odrobiny cierpliwości.

„Easy to play, hard to master” – oto i całe New Super Mario Bros. U. Jestem przekonany, że tytuł ten przypadnie do gustu zarówno graczom niedzielnym, jak tym doświadczonym. Ci pierwsi czerpać będą czystą satysfakcję z pokonywania kolejnych poziomów, z kolei drudzy staną w obliczu prawdziwego wyzwania, chcąc uzyskać dostęp do wszystkich dodatkowych atrakcji – zabawa w New Super Mario Bros. U, wbrew pozorom, na ośmiu światach się nie kończy.

maxresdefault

200px-Squirrel_Mario_NSMBUGrzybki czerwone, grzybki zielone, świecące monety, magiczne fasolki, kanały, jeziora, chmurki – New Super Mario Bros. U nie brakuje niczego, za co wszyscy kochamy gry z Marianem. Podobnie jak w poprzednich częściach, tak i w tej do dyspozycji otrzymaliśmy nowe ulepszenie. Super Żołądź zmieniający głównego bohatera w latającą wiewiórkę z miejsca zapewnił sobie pozycję w czołówce moich ulubionych kostiumów wąsacza. Z pewnością przypadnie on też do gustu graczom niedzielnym – z nim gra staje się bowiem o wiele łatwiejsza.

Kolejną nowością w New Super Mario Bros. U są Baby Yoshi, czyli dziecięce wersje sympatycznego dinozaura znanego głównie z Super Mario World. Występują one w trzech kolorach, a każdy z nich wnosi do rozgrywki coś innego. Biorąc do rąk żółtego dzieciaka rozświetlamy ciemne zakamarki zwiedzanych przez nas podziemi. Niebieski Baby Yoshi pluje bańkami, zmieniając przeciwników w bonusy, z kolei wersja różowa nadmuchuje się niczym balon, pozwalając na kilkusekundowy lot. Choć wydawać by się mogło, że moce miniaturowych Yoshi (może z wyjątkiem żółtego) są zbyt potężne, gra szybko pokazuje jak bardzo się mylimy. Ruchy Mariana trzymającego w rękach małego Yoshiego są bardzo ograniczone, dlatego prędzej czy później przyjdzie się nam rozstać z uroczym towarzyszem.

New Super Mario Bros. U

Razem raźniej

Szukacie dobrego tytułu do ogrania w towarzystwie rodziny lub przyjaciół? Macie go przed sobą. New Super Mario Bros. U, podobnie jak odsłona z Wii, w szerszym gronie sprawdza się po prostu znakomicie. Wzajemne odbijanie się od siebie, wyrywanie z rąk power-upów i strącanie w przepaści to wyjątkowe, wręcz magiczne doświadczenie. Niestety, myśląc o zabawie w dwie osoby musicie posiadać dwa Wiiloty. Połączenie Wii Remote + padlet po prostu nie zadziała. Gra po wejściu w tryb wieloosobowy automatycznie przełącza Gamepada w tryb Boost Mode, pozwalający na rozstawianie dodatkowych platform za pośrednictwem ekranu dotykowego kontrolera. Dzięki temu w grze jednocześnie uczestniczyć może nie czterech, a aż pięciu graczy – czworo się bawi, piąty się nudzi.

Największą niespodzianką okazały się być dla mnie tryby alternatywne. New Super Mario Bros. U oferuje ich kilka. Są to: Challenges, Boost Rush i Coin Battle. Przyznam, że nigdy nie byłem fanem takich dodatków. Zazwyczaj nudzą mnie już na samym wstępie i nie dają powodu, dla którego chciałbym ponownie do nich wracać. W przypadku New Super Mario Bros. U jest zupełnie inaczej. Przykładowo, tryb wyzwań to strzał w dziesiątkę. Przechodzenie zwariowanych plansz w określonym limicie czasowym czy unikanie krążących wokół duchów potrafiło pochłonąć mnie na ładnych parę godzin. Poprawianie własnych rekordów uzależnia, a satysfakcja z wywalczenia lśniącego złotego medalu jest gigantyczna. Pozostałe dwie mini-gry nie są już tak dobre, acz do kiepskich nie należą. W Boost Rush pokonujemy kolejne poziomy w najszybszym możliwym czasie, przy czym kolekcjonowanie rozsianych po nich monet zwiększa tempo przesuwania się kamery. Coin Battle to znana z wcześniejszych odsłon walka na pieniądze, w której dwóch graczy stara się dobrnąć do mety z jak największą ilością żółtych banknotów. Wygrywa ten, kto w ostatecznym rozrachunku ma ich więcej. Ciekawe, acz nie aż tak porywające, jak wyzwania.

maxresdefault (1)

Fajnie, że jesteś, Mario!

Taki jest właśnie New Super Mario Bros. U. – klasyczny, piekielnie grywalny Marian z paczką niekoniecznie odkrywczych, acz bardzo interesujących dodatków. Ciężko uwierzyć, że pomimo trzydziestu lat na karku, dwuwymiarowe platformery z sympatycznym wąsaczem nadal trzymają formę. A jednak! Komu poleciłbym zakup New Super Mario Bros. U? Każdemu. W końcu to jedna z tych serii, które nie ograniczają się do jednej, określonej grupy odbiorców. To jeden z najlepszych tytułów na Wii U – nie skreślajcie go tylko dlatego, że dość mocno przypomina poprzednie odsłony. To bardzo dobra gra, koniec i kropka.

Brak komentarzy

  1. Czy można kupić konsolę Nintendo WiiU i pominąć ”New Super Mario Bros. U”?
    Można. Ale będzie to życiowy błąd. 🙂
    Bardzo fajna recenzja.
    PS. Mam do firmy ”N” ogromny żal o to, że nie uczciła godnie 30-lecia wąsatego hydraulika (mogli powtórzyć coś w rodzaju ”Super Mario All-Stars 25th Anniversary Edition”, które onegdaj pojawiło się na konsolę Wii).

  2. Można pominąć w kilku przypadkach:
    1) brak znajomych;)
    2) posiadanie jakiejkolwiek innej wersji nsmb dla stacjonarek.
    3) posiadanie klona nsmb – ktoregoś z raymanow. No i przy okazji raymanow nie ogranicza nas samo Wii/xDS, możemy wybrać sobie sprzęt do gry – niemal dowolnie;)
    Osobiście preferuję rejmeny akurat w tej kategorii gier – fajniejszy styl graficzny i kapitalna muzyka.
    Pewnie jeszcze jakieś powody się znajdą;) Na wii u jest sporo must-haveow ale imho ten do nich nie należy, choć gra na pewno zacna;)

Dodaj komentarz