Satisfye Grip – wrażenia

Komfort grania na padzie w trybie przenośnym?

Producent twierdzi, że dzięki temu uchwytowi granie trzymając Switcha w dłoniach jest tak wygodne i efektywne, jak używanie oryginalnego ProControllera od Nintendo. Czy tak jest w rzeczywistości? Oszczędzę czasu niecierpliwym – plan powiódł się w 75%. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że fizycznych aspektów całego urządzenia, takich jak waga i szerokość konsoli, malutkie przyciski czy ich pozycja względem dżojstików na Joy-Conach, zmienić się nie da.

Zacznijmy od początku. A początek nie najlepszy, bo… pudełko, chociaż bardzo eleganckie, dotarło do mnie zgniecione. Czekałem na nową zabawkę dwa miesiące, więc podczas odpakowywania spociłem się ze stresu… Na szczęście wgniecenie pudełka nie wpłynęło na sam produkt – ten dotarł w jednym kawałku i bez żadnych uszczerbków mechanicznych. Ufff… Niemniej fakt, że oryginalne opakowanie znajdowało się jedynie w cienkiej folii bąbelkowej nie świadczy najlepiej o Chińczyku, który pakował mój egzemplarz…

Sam uchwyt wygląda bardzo solidnie. W pierwszym momencie po złapaniu wydał mi się odrobinę zbyt lekki i kruchy. Po dokładniejszych oględzinach widać jednak, że plastik jest solidnej jakości, a rączki do trzymania powleczone są warstwą przyzwoitego gumowego materiału (całkiem przyjemnego w dotyku). Niestety powleczone są jedynie w dolnej części, plastik na górze pozostaje odkryty. Szkoda, bo tej górnej części też dotykają nasze dłonie. W tym miejscu nie musimy mieć pewnego chwytu, ale podczas dłuższej sesji, dłonie pocą się właśnie na tym odcinku.

 

W środku uchwytu są dwie czerwone gumki. Gumki te po wsunięciu Przełącznika utrzymują go w stabilnej pozycji. Na tyle stabilnej, że całość możemy obrócić do góry nogami i potrząsnąć, a konsolka się nie wysunie. Ciężko jednak przewidzieć żywotność tego rozwiązania. Gumowe elementy są ściśnięte praktycznie cały czas. Wyobrażam sobie, że gniecione dniami i miesiącami, w końcu utracą swój pierwotny kształt i będą trzymać konsolę nieco słabiej. Nawet jeśli materiał, z którego je wykonano jest bardzo solidny (taki wydaje się być).

 

Przejdźmy do ważniejszych rzeczy. Komfort użytkowania jest o niebo lepszy niż granie na konsoli bez uchwytu. Nawet grając kilka godzin, nie czułem żadnego bólu stawów w kciukach lub nadgarstkach. Szerszy rozstaw dłoni w uchwycie sprawia, że konsolę łatwiej oprzeć o podkurczone kolana. Niestety nie mam porównania, jak sprawa wygląda w innych tego typu nakładkach.

Pewny chwyt sprawia, że jednoczesne używanie triggerów oraz przycisków na frontowym panelu jest prostsze i bardziej precyzyjne niż w przypadku „gołej” konsoli. Rozluźniona pozycja kciuków nie męczy i pozwala na swobodne manewrowanie dżojstikami. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu to fakt, że po uchwyceniu zestawu konsola + uchwyt, przyciski ABXY znajdowały się niejako „za” prawym dżojstikiem. Ciężko to opisać, ale w najwygodniejszym, intuicyjnym chwycie kciuk idealnie ląduje na gajdze, ale trochę trzeba ową gajgę „wyminąć”, żeby dopaść guziki. Po kilku godzinach zupełnie zapomniałem o tym, że na początku miałem taki problem i teraz intuicyjnie ustawiam dłoń tak, żeby mieć do guzików dostęp. Żeby jednak przejść na dżojstik, minimalnie, odruchowo zmieniam ułożenie dłoni. Jak ktoś ma krótkie kciuki, to rozwiązanie firmy Satisfye polegające na oddaleniu prawej dłoni od Joy-Cona może okazać się uciążliwe.

 

Jeśli chodzi o kontrolę sterowania, to najlepszym wskaźnikiem jest dla mnie Rocket League. Grając bez uchwytu szybciutko spadałem rangę w dół i już tam pozostawałem. Z uchwytem idzie mi zauważalnie słabiej, ale jestem w stanie pozostać w tej samej randze. Moja pozycja spada średnio o 1 dywizję (1/5 rangi). Można więc zaryzykować stwierdzenie, że precyzja sterowania z użyciem Satisfye Grip jest w 80% drogi od grania na samej konsoli do grania na ProControlerze. Takie jest też moje subiektywne odczucie.

Co nie jest bez znaczenia, ułożenie dłoni na uchwycie naprawdę ma podobny kąt, co na padzie – dzięki temu przesiadka z pada na konsolę i w drugą stronę, jest bardzo intuicyjna i mamy wrażenie, że wszystkie guziki są „na swoim miejscu”.

 

Bonus. W gratisie otrzymałem gumowe nakładki na dżojsticzki w Joy-Conach. O ile palec wpada w nie bardzo przyjemnie i dużo precyzyjniej się nimi steruje, to, niestety, nakładki są nieco za grube od spodu. Ogranicza to zakres wychylenia dżojstików do około 90%. Można co prawda docisnąć gajgę do konsoli i zbliżyć się do 100%, bo guma jest miękka i się ugnie, ale… ewidentnie coś tutaj „nie pykło”. Ktoś źle wymierzył odległość pomiędzy grzybkiem a konsolą albo źle ustawił maszynę produkcyjną. Bonus jest więc mało atrakcyjny.

 

Podsumowując, komfort i precyzja grania w trybie przenośnym wzrastają znacznie dzięki Satisfye. Nie wyobrażam sobie teraz grania w wymagające dobrej kontroli gry bez tego uchwytu. Chociaż reklamowanie tego produktu jako coś, co daje wygodę grania na Pro Controllerze jest nieco na wyrost, to trzeba producentowi przyznać jedno – niewiele więcej można zdziałać w tej materii.

14 komentarzy

  1. Antari
    Właściwie to pominąłem opcję transportu Switcha razem z tym uchwytem… Twój post mnie trochę uświadomił.
    Używam tego „mutanta” tylko w domu albo na wyjazdach – zabieram uchwyt do torby z ciuchami, jak jadę gdzieś na parę dni. Wtedy w hotelu wyciągam Switcha i uchwyt, składam i już złożony zostaje te kilka dni. Raczej nie zabieram gripa w bagaż podręczny, bo zapakowanie Switcha w uchwycie wymaga gigantycznego pudełka a wyciąganie za każdym razem dwóch części kłóci się z moją leniwą naturą 🙂

  2. Droga Redakcjo, rozumiem, że w ostatnim czasie w świecie Nintendo nie dzieje się zbyt wiele, ale czym można wytłumaczyć brak rozkładu jazdy na listopad i grudzień? Brakiem ciekawych gier? Dostaliśmy chociażby Let’s Go, Diablo, pojutrze premiera Smasha, bodajże jutro wychodzi godna uwagi gra Beholder. Dlaczego brak jakiś oczekiwań przed The Game Awards? Możemy dostać nowe informacje przykładowo o Luigi’s Mansion, czy Animal Crossing na Switcha, o Bayonecie 3 lub o Metroid Prime 4. Gdzie post ze spekulacjami jak przed E3?

  3. @eksts
    osoba która przygotowywała rozkłady po awarii została bez komputera, więc wypadła z obiegu (plus trochę miała już dość pisania). Co zaś oczekiwań przed game awards, ich brak wynika z.. braku oczekiwań. Inne nintendowskie media trochę chyba przeceniają tę imprezę lub zwyczajnie nie mają o czym obecnie pisać, bo nintendo raczej nie będzie robić wielkich ogłoszeń dzień przed premierą smasha. Ofc mogę się mylić i zostać jutro mile zaskoczonym, ale jak dla mnie z byle czego (jak randomowa koszulka) zrobiono wielkie halo. Ale fear not, przed końcem roku powinien pojawić się jeszcze co najmniej jeden tekst 😉

    @topic
    mam coś podobnego, tyle że do new 3dsa. Czy to wygląda jak mutant to nie wiem, szczerze mowiąc mało mnie to obchodziło, ale jedno mogę powiedzieć na pewno – używając tej przystawki W KOŃCU przestały mnie boleć nadgarstki przy dłuższym graniu w bardziej dynamiczne tytuły. Dużo takie cuda nie kosztują, więc każdy może się łatwo sam przekonać czy mu taki gadżet przypasuje

  4. @SENT
    Miałeś rację. Tak naprawdę jedyna nowa gra na Switcha jaka została pokazana to to Marvelove coś, co wygląda bardzo średnio. Ogólnie według mnie wszyscy zawiedli liczyłem na nowy zwiastun Ghost of Tsushima, gra wygląda świetnie, jak wyjdzie to chcę kupić dla mniej (i dla Spider-Mana) PS4. Jakoś w połowie gali pokazało się logo Switcha i wysepka. Myślę sobie ,,Jej! Zwiastun Animal Crossing na Switcha!”, a po chwili ,,[niecenzuralne słowo] to tylko Smash!”
    Zawiodło mnie też jury, liczyłem na Game of the Year dla Spider-Mana i najlepszą narrację dla Detroid: Become Human. A na końcu to już rzygałem gdy słyszałem Red Dead Redemption 2.
    Generalnie w tym roku bardzo słabo według mnie.

Dodaj komentarz