[Recenzja] Nelke & the Legendary Alchemist ~Ateliers of the New World~

Sprawdźcie jak wypada połączenie uroczego alchemicznego uniwersum z zarządzaniem miasta

Gdy w 2018 roku wypadła dwudziesta rocznica marki Atelier, gracze nie mogli się spodziewać, co takiego szykują dla nich Gust wspólnie z Koei Tecmo. Alchemiczne uniwersum do tej pory znane było z gier z gatunku JRPG, a Nelke & the Legendary Alchemist ~Ateliers of the New World~ nie jest jednak klasyczną grą z serii i jest to spin-off, który mimo to czerpie garściami ze wszystkiego, co do tej pory zostało w Atelierach zaprezentowane. Jak wypada ten romans z ekonomicznym podejściem do tematu? Przeczytajcie poniżej!

Rozbudowa miasta nie będzie miała sensu, jeśli nie skupimy się na tym, czego potrzeba mieszkańcom.

Każda gra z uniwersum Atelier ma swoją główną heroinę i tak samo jest tutaj. Nelke von Lestamm nie jest typową bohaterką, ponieważ nie posiada ani odrobiny talentu wymaganego do zostania alchemikiem. Nie przeszkadza jej to jednak w tym, aby być kompletnie zakręconą na jej punkcie. Nelke wspólnie z Misty Elerute — jej służącą, zostają wysłani przez jej ojca do Westbald. Osady, która przechodzi przez kryzys i potrzebuje pomocy z zewnątrz, aby pobudzić mieszkańców i rozwinąć miasto. Może wydawać się, że Nelke z powodu braku umiejętności alchemicznych, nie będzie zbyt odpowiednią osobą do osiągnięcia tego celu, ale należy pamiętać, że z wyjątkiem alchemii w akademii osiągała najlepsze wyniki. Zaraz po przybyciu do Westbald, Nelke zapoznaje się z synem sołtysa Knossem, którego rodzice udali się w podróż emerytalną, a on sam musiał przejąć rolę szefa osady. Ostatnim główną postacią jest Lotos McGregor, który przybywa do miasta z polecenia ojca i to do niego będzie należało nadzorowanie administracji Nelke.

Poza administracją Westbald, Nelke chce rozwiązać zagadkę Drzewa Granzweit.

Nelke jest ambitną kobietą i wraz z przybyciem do Westbald postawiła przed sobą kilka celów. Jej głównym zadaniem jest rozwój miasta i przekształcenie go z małego miasteczka w centrum regionalnej dystrybucji dóbr i turystycznego miejsca na mapie, które stanie się zachęcającym miejscem do przeprowadzki. Drugim celem jest poznanie prawdy o mitycznym Relikcie Mędrca — Drzewie Granzweit. Jest to drzewo, które zapewni ogromną moc osobie, która je odnajdzie. Nelke pragnie także odszukać Sotola — chłopca, którego kiedyś spotkała, a który zniknął po kontakcie z jednym z reliktów mędrca. Ostatnim zadaniem jest absorpcja jak największej ilości informacji o alchemii. Tylko jak to zrobić, jeśli dookoła Ciebie nie ma niczego alchemicznego poza legendą o niesamowitym drzewie? Ano owo drzewo sprawia, że w mieście zaczynają w niewyjaśniony sposób pojawiać się przeróżne osoby. Można nawet rzec, że nie byle jakie, bo są to bohaterowie znani z całego uniwersum (do momentu wydania gry). W stosunkowo krótkim czasie Westbald zamienia się w alchemiczne centrum regionu, za sprawą pomocy ze strony takich ikon jak: Judith Volltone, Ayesha Altugle, Shallotte Elminus, Firis Mistlud, czy też siostrami Malen — Lydie i Suelle. W grze znalazło się ponad 80 postaci, które powinny budzić ciepłe wspomnienia w fanach serii. Mnogość interakcji, w jakie wchodzą ze sobą bohaterzy i bohaterki poszczególnych gier, jest ogromna i jest podstawą do rozwoju na polu alchemicznym. Dialogi są pełne treści i często odnoszą się do sytuacji, które miały miejsce w odpowiednich produkcjach. Dzięki temu twórcy zawarli w grze mnóstwo smaczków, część historii opowiedzianych przez alchemiczki nas zasmuci, a inne rozbawią na resztę dnia. Panie nawet w pewnym momencie zaczynają ze sobą rywalizować, co kończy się wielką bitwą kucharską. Nelke będzie musiała sprostać serii wymagań postawionych jej przez ojca. Raz będzie to rozbudowa osady do odpowiedniego poziomu, a raz zbudowanie danego budynku. Każde takie wyzwanie jest ograniczone czasowo, więc jeśli nie zdążymy wykonać go na czas, zobaczymy napis Game Over, a są one naprawdę wymagające i jeśli szybko nie ogarniemy jak odpowiednio zoptymalizować cały proces zarządzania, to możemy się obudzić z ręką w nocniku (o czym sam się niestety przekonałem po kilku godzinach gry). Historia przedstawiona w grze jest w porządku, ale nie można powiedzieć, że jest to coś, co nam na długie lata zapadnie w pamięci i na pewno gry z głównego nurtu, które są przede wszystkim RPG-iem, bardziej zadowolą narracją.

W grze spotkamy niemal wszystkie bohaterki i bohaterów z uniwersum Atelier.

Rozgrywka jest podzielona na dwie części – ekonomiczną i socjalną. Podczas fazy ekonomicznej dbamy o to, aby nasze miasto jak najefektywniej funkcjonowało. To od nas zależy przydzielenie do pracy każdej nowej twarzy, jaka pojawi się w naszej mieścinie, a Nelke nikomu nie przepuści i nikt w tym mieście nie pozostanie bezrobotny! W mieście przydział pracy opiera się na czterech ścieżkach kariery zawodowej. Pierwszą jest „zbieractwo”, które jak możecie się łatwo domyślić, polega na zbieraniu wszelakich produktów, które później można sprzedać lub poddać obróbce alchemicznej. Zbieraczy możemy wysłać na tereny, które ukończyliśmy podczas fazy socjalnej, ale o tym później. Drugą profesją jest rolnictwo, a na poletkach możemy zadbać o wszelakie produkty znane z uprawy roli, czy to warzywa, owoce, bądź produkty zwierzęce. Je również możemy sprzedać za niską kwotę albo oddać je alchemikom, aby stworzyli z nich nowe rarytasy. Trzecia profesja zajmuje się sprzedażą wyprodukowanych dóbr. Ostatni niewolnicy zostaną zaś alchemikami i to na ich barkach spoczywa tempo rozwoju osady. Nie jest jednak tak, że wszyscy są sobie równi, ponieważ każdy bohater jest opisany statystykami, co też przekłada się na dosyć łatwe ukierunkowanie go do odpowiedniej pracy. Jak dobrze nam pójdzie zarządzanie miastem, dowiemy się na koniec każdego tygodnia, kiedy to gra zasypie nas mnóstwem tabelek i wykresów. Pozwoli nam to sprawdzić, w jakich rejonach dobrze sobie radzimy oraz co musimy zmienić w innych, aby sprostać wymaganiom mieszkańców. Jeśli ich zadowolimy, to rozrost osady przyspieszy, a jeśli nie będziemy sobie radzić, to ich poparcie dla nas spadnie, co z kolei przełoży się na zamrożenie rozwoju.

Dobrzy mieszkańcy to tacy, którzy płacą podatki! Sprzedając odpowiedni towar, do budżetu miasta wpłynie więcej kapusty (lokalna waluta).

Faza socjalna (wakacyjna) to drugą część gry, w której możemy skupić się na rozwoju socjalnym osady. Tu tutaj możemy wybrać, co zrobimy w naszym wolnym czasie, a opcji mamy kilka. Podstawową atrakcją jest możliwość odwiedzin danego bohatera lub bohaterki. Nigdy nie robimy tego w ciemno ani bezinteresownie, więc od razu wiemy, co nam taka wizyta da. Jeśli zobaczymy serduszko, to nasza więź z daną postacią wzrośnie, jeśli będzie to gadająca twarzoczaszka, to zwiększy się doświadczenie, jeśli będzie to domek (osiągany po nabiciu lojalności do 5 poziomu postaci), to odblokujemy nowy projekt budynku do budowy, lub jeśli będzie tabliczka, to dostaniemy nowe poboczne zadanie.

W ważniejszych momentach wszyscy bohaterowie wspólnie zbierają się i głowią jak sprostać nadchodzącym problemom.

Drugą formą spędzania wolnego czasu jest wypad na ekspedycję. Podczas takiej podróży piątka bohaterów naszego wyboru, przemierza krótką trasę, podczas której dojdzie do różnych wydarzeń. Możemy znaleźć jakieś przedmioty i surowce, wykonać czynność typu: łowienie lub kopanie w ziemi, co da nam jeszcze więcej surowców i przedmiotów! Ostatnią atrakcją jest potyczka z potworami! Rozgrywka wtedy przyjmuje znany z gier JRPG system turowy, w którym możemy walczyć za pomocą unikalnych umiejętności dla każdej z postaci, oraz używać alchemicznych przedmiotów mających efekty ofensywne, defensywne lub pasywne. Sami kontrolujemy tylko trójką bohaterów, a AI przejmuje kontrolę nad dwoma alchemiczkami, które wspierają nas w walce z drugiej linii. Walki mogą być wymagające, więc ważne jest, aby nie unikać tego typu aktywności, bo w pewnym momencie może być nam bardzo ciężko ruszyć do przodu. To my sami decydujemy, w który rejon się udać, a kupić nowe rejony możemy, jeśli ukończymy poprzedzającą go mapkę. Na końcu mapki zazwyczaj czeka na nas skarb, który daję nam kolejne surki i itemaski, a czasami zdarzy się, że zamiast skarbu będzie na nas czekał boss. Po każdej ukończonej ekspedycji wyczyszczony teren będzie dostępny w czasie fazy ekonomicznej, więc nasi niewolnicy będą mogli zbierać nowe materiały do alchemii. W fazie socjalnej również musimy się wykazać odrobioną umiejętności zarządzania, ponieważ spotkania i ekspedycje mają swój określony limit czasowy, a my na całość mamy tylko 12 godzin do zagospodarowania. Często musiałem dzielić czas na 3 wizyty i szybki przebieg przez mapkę (można przyspieszyć bieg, co kończy się mniejszą ilością pozyskanych surowców), co jednak w ostatecznym rozrachunku było niezłym balansem.

Jeśli tylko mamy ochotę, to możemy podejrzeć, jak wygląda region, który rozwijamy. W pełnym 3D!

Ostatnią atrakcją czasu wakacyjnego jest możliwość pracy nad alchemią. Na szczęście czas nas tutaj nie ogranicza, więc bez większych zmartwień możemy bez problemu wykonywać kolejne eksperymenty. Swobodę jednak ogranicza nam odpowiednia ilość materiałów i lojalności u danych alchemiczek. To tutaj stworzymy wszystkie przedmioty, które pomogą nam w eksploracji, ulepszą nasz arsenał w potyczkach z potworami, lub pchną fabułę do przodu. Ciekawych pomysłów jest naprawdę sporo i często wiąże się to ze sporą dawką humoru. Któż inny chciałby rozwiązać problem nieczystości, tworząc kosz na śmieci, który będzie sam chodził po mieście i czyścił, co trzeba, niż zakręcone bohaterki z uniwersum Atelier. Alchemią pobawimy się także, w celu otworzenia jakiegoś regionu do zamieszkania. Jeśli las stoi nam na drodze, a w osadzie nie ma drwala, który by go wykarczował, to na pewno jedna z bohaterek stworzy spalinową piłę, która ten problem rozwiąże. Wcześniej już wspomniałem o zawodach w gotowaniu i to za pomocą alchemii odegra się całe zamieszanie. Czasami też dzięki przeczuciu Pameli, staniemy przed specjalnymi zadaniami. Naszemu miastu będzie zagrażało niebezpieczeństwo, więc w kilka tygodni będziemy musieli przygotować specjalny przedmiot, który temu zaradzi. Ostatnią przydatnością alchemii, będzie odblokowywanie postępu w fabule. Drzewo Granzweit przestanie mieć przed nami swoje tajemnice, po tym, jak alchemiczki wspólnie stworzą przedmioty niezbędne do rozwikłania wszelakich tajemnic.

Alchemia jest nieodłączną częścią serii, więc i tutaj przyda nam się do realizacji celów.

Gra jest ładna, ale zdecydowanie daleko mi do zachwytów nad oprawą. Po zaczerpnięciu informacji u wujka google wygląda na to, że do stworzenia Nelke wykorzystano silnik z części opowiadającej o przygodach Lydie i Suelle, ale dodano kilka elementów upiększających. Jak to w japońskich produkcjach bywa, w grze znajdziemy masę ręcznie malowanych postaci, a część rozmów opiera się na wykorzystaniu artów zamiast modeli trójwymiarowych. Te jednak również znalazły się w grze, ponieważ ważniejsze momenty w historii przeniesione zostały w cut-scenki, które wyglądają bardzo ładnie. Jeśli chodzi o wydajność produkcji, to granie w menusy nie daje w kość konsolce, ale nie znaczy to, że jest idealnie, bo w trakcie walki z potworami, przy niektórych umiejętnościach, gra potrafi chrupnąć po odgrywaniu co ładniejszych efektów. Muzyka jest przyjemna dla ucha, ale dosyć szybko staje się nużąca z racji ogromnej wtórności.

W walce możemy skomponować własną drużynę, a później używać ich umiejętności oraz przedmiotów, które stworzymy.

Nelke & the Legendary Alchemist ~Ateliers of the New World~ to dobra gra i śmiało mogę ja polecić osobom lubiącym spędzać godziny, zarządzając rozwojem osady. Ta gra to w 90% symulator, a w pozostałych 10% RPG. Mimo że wydawać by się mogło, że tytuł jest skierowany do młodszego odbiorcy, to jednak poziom trudności może sprawić problemy niejednemu dorosłemu. Sam musiałem zacząć grę od nowa, ponieważ, jeśli nie ogarnie się szybko całego systemu, to wymagające zadania zaraz nas przerosną. Na szczęście porażka oznacza łatwiejszy start w następnym podejściu, więc jeśli komuś bardzo nie będzie szło, to tak długo, jak nie będzie się poddawał, w końcu dostosuje poziom do swoich umiejętności. Po ukończeniu gry staniemy przed dwoma wyborami: kontynuowanie zabawy na obecnym zapisie lub rozpoczęcie nowej rozgrywki na wyższym poziomie trudności zachowując pewne postępy w grze. Mnie ukończenie gry zajęło lekko ponad 30 godzin, ale każdy chętny będzie mógł grać tak długo, jak tylko będzie chciał. Pierwsza wizyta w uniwersum Atellier bardzo przypadła mi do gustu i już zaatakowałem grę z głównej serii i poznaję losy Ryzy.

Brak komentarzy

  1. Akurat od Nelke zaczynać przygody z Atelierem bym nie polecał, jako że jest to taka wisienka na torcie, do której warto się dobrać dopiero po bliższym zapoznaniu z przynajmniej kilkoma pozycjami z serii. Stanowi jednak mega solidny tytuł, a rozgrywka jest mocno uzależniająca. Z początku tempo jest dosyć szybkie, jednak w późniejszych etapach rozgrywki jedna tura może zajmować nawet koło 20 minut, zależnie od ilości postawionych sklepów i atelierów. Ilość dostępnych eventów z pogaduszkami z głównymi bohaterami serii robi spore wrażenie (i zastanawia, dlaczego Ryza pod tym względem nie dostała tyle miłości od developerów ( ͡° ʖ̯ ͡°)). System eksploracji i walki mi zbytnio nie siadł, ale był znośny. Ode mnie 7-7.5/10.

Dodaj komentarz