3DS-owe wspomnienia etrianowego człenia

Gdzie jest Nintendo 4DS PROSZĘ NINTENDO

Błoga nieświadomość

Pamiętacie, jak Nintendo zapowiadało Nintendo 3DS-a? Jak mało było ciekawych gier na premierę konsoli? Jak BIG N dało pierwszym nabywcom konsoli gry z Game Boya Advance’a, żeby ich choć trochę udobruchać? Kiedyś to było!

Tak naprawdę to ja tego nie pamiętam, bo nic a nic mnie to wtedy nie interesowało. W 2010-2011 roku nie miałem żadnej konsoli Nintendo i nic nie zapowiadało, by miało się to zmienić. Kończyłem wtedy liceum i uczyłem się do matury grałem na komputerze, pewnie w jakąś brutalną grę dla dorosłych, ewentualnie w To the Moon albo Syberię z CD-Action.

Kryzys

Z czasem mój zapał do gier zaczął jednak wygasać. Pamiętam, że jeszcze w 2011 roku kupiłem na premierę Skyrima (trzecia gra, którą wymieniam, a która po latach wylądowała na Switchu. Przypadek?), grałem w niego nałogowo, ale niebawem w moim growym życiu nastały prawdziwe wieki ciemne. Po przejrzeniu listy najlepszych gier z 2012 roku nie pamiętam, bym grał w niej w cokolwiek. Sytuacja wygląda podobnie, jeśli chodzi o rok 2013.

W pewnym momencie zacząłem tęsknić za elektroniczną rozgrywką. Problem w tym, że pecet był już za słaby, by odpalać najnowsze produkcje; podobnie było w przypadku laptopa kupionego na studia, który nadawał się do przeglądania Internetu, a nie do gier. Wtem przypomniałem sobie o Nintendo. Miałem kiedyś (i nadal mam) Game Boya Colora, na którym zagrywałem się w Pokemon Gold czy dwuwymiarowe Zeldy, a potem spędziłem multum godzin z emulatorami GBA i DS-a. „Może by tak spróbować wrócić do Nintendo?” – pomyślałem. A jak pomyślałem, tak zrobiłem.

Obkupienie

Najpierw zaopatrzyłem się jednak nie w 3DS-a, a w Nintendo DS Lite’a z programatorem R4. Naściągałem z Internetu multum gier, skończyłem jedną czy dwie, a potem dopadł mnie klasyczny syndrom „mam tyle gier, a nie mam w co grać”. Ostentacyjnie pociąłem więc programator nożyczkami, potem zastanowiłem się, co zrobiłem, a po chwili ruszyłem na Allegro, wystawiłem DS-a razem z grami (w tym trylogią Castlevanii, w którą nawet nie grałem, a która jest dziś wartę fortunę. Brawo ja), by po kilku dniach na tym samym portalu nabyć drogą kupna najnowsze dziecko inżynierów z Kioto.

Gdzieś pod koniec marca 2013 roku kurier dostarczył na mój adres tajemniczą przesyłkę. Tak naprawdę to nie, bo wiedziałem, że jest w niej używany Nintendo 3DS w kolorze turkusowym. Na pierwszą grę wybrałem, bez zaskoczenia, Pokemon Y. Od razu po rozpakowaniu zawiniątka włożyłem kartridż do konsoli, a potem… panie i panowie, no po prostu przepadłem. Podobno szósta generacja nie jest specjalnie ceniona przez graczy, ale wtedy mnie to nie interesowało, bo o tym nie wiedziałem. Nowe Poksy zrobiły na mnie ogromne wrażenie – w dużej mierze grafiką, bo czegoś takiego na konsolach przenośnych jeszcze nie widziałem – ale też nowymi stworkami i naprawdę fajnym regionem. Nie pamiętam, ile dokładnie dni zajęło mi przejście gry, ale na pewno niezbyt wiele, bo wciągnąłem się jak skarpetka w bęben pralki.

Etrian Zeldę Pokemonami pogania

Potem poszło już z górki. Z pieniędzy odkładanych ze stypendium (socjalnego, żeby nie było, że się uczyłem) regularnie kupowałem kolejne pudełka z małymi kartridżami. Były wśród nich przede wszystkim Zeldy: A Link Between Worlds, Ocarina of Time 3D i Majora’s Mask 3D, przy czym tej ostatniej nadal nie ukończyłem. Nie mogłem się oczywiście oprzeć kolejnym Pokemonom: Alpha Sapphire, Moon, Ultra Moon orazArt Academy (to chyba pierwszy raz, gdy przyznaję się publicznie do zagrania w tę grę. Artystą jednak nie zostałem). Biegałem godzinami w trybie Smash Run w Super Smash Bros. for Nintendo 3DS, zmagałem się ze sterowaniem w Kid Icarus: Uprising, sadziłem bakłażany i podrywałem dziewoje w Story of Seasons: Trio of Towns. Wreszcie odkryłem serię Etrian Odyssey, niesamowicie wciągających dungeon crawlerów, które zaspokajały moje kartograficzne żądze. Dzięki 3DS-owi poznałem też Radiant Historia: Perfect Chronology, Shin Megami Tensei: Strange Journey Redux, siódmego i ósmego Dragon Questa, Animal Crossing: New Leaf, Shovel Knighta i wiele, wiele innych gier – wszystkich nie ma sensu tutaj wymieniać.

Napiszę jednak trochę o jednej, z którą spędziłem zdecydowanie najwięcej czasu, a nawet nie planowałem jej kupować. Na początku 2015 roku w 3DS-owym eShopie pojawiła się wersja demonstracyjna niewiele mówiącej mi gry pod tytułem Monster Hunter 4 Ultimate. Pograłem w nią trochę, ale nie zachęciła mnie do kupna pełnej wersji. Wręcz przeciwnie – odstręczyła mnie brakiem kontekstu (po co ja w ogóle biję te potwory?) i skomplikowaną klawiszologią. Kolega ze studiów, także posiadający 3DS-a, nalegał jednak, żebym zaopatrzył się w pełną wersję, bo „będziemy razem grać” czy coś w tym stylu. Uległem. Po nabiciu jakichś 600 godzin mogę powiedzieć tylko tyle: ten Monster Hunter to całkiem wciągająca gra jest.

Przyszłość

Na 3DS-ie gram do dziś. Ba, w ostatnim czasie spędzam z nim więcej czasu niż ze Switchem, z którym jakoś nie rezonuję. W tamtym roku przeszedłem świetne Metoid: Samus Returns, a w tym grałem chociażby po raz pierwszy w Pokemon Crystal, próbując pokonać Elite Four skrajnie niedolevelowaną drużyną (spoiler: nie udało mi się). Nadal nie miałem poważniejszej styczności z kilkoma bestsellerowymi seriami, takimi jak Fire Emblem czy Bravely, których niektóre odsłony miałem nawet w pudełkach. Nie wciągnąłem się w nie jednak na dłużej, więc je sprzedałem, bo gen handlarza od zawsze był we mnie silny. Nie wiem, czy kiedykolwiek je „nadrobię” (nienawidzę tego słowa), ale jeśli chciałbym, to miałbym zajęcie na kilkaset godzin. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak mocną biblioteką tytułów, w tym wielu ponadczasowych, może pochwalić się Nintendo 3DS: po kilku tysiącach godzin spędzonych z tym poczciwym składakiem… zajechałem go niemal na śmierć. Ale kupiłem drugiego, zrobiłem system transfer i nadal mam po co wyjmować go z pokrowca.

 

Moje Top 10:

1. Monster Hunter 4 Ultimate

2. Etrian Odyssey V

3. Pokemon X/Y

4. Dragon Quest VIII: Journey of the Cursed King

5. Radiant Historia: Perfect Chronology

6. The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D

7. Pokemon Sun/Moon

8. Metroid: Samus Returns

9. Etrian Odyssey II Untold: The Fafnir Knight

10. Etrian Odyssey IV: Legends of the Titan

 

Specjalne wyróżnienie:

Pokemon Art Academy

16 komentarzy

  1. Tak teraz zauważyłem, że nie użyłem nawet słowa Mario… grałem w 3D Land i New Super dwójkę, ale szczerze mówiąc, nawet nie przyszły mi do głowy podczas pisania. Z kolei Paper Mario mam na tej samej „półce”, co Fire Emblema i Bravely.

Dodaj komentarz