[Recenzja] Game & Watch: Super Mario Bros.

Powrót do przeszłości

35 urodziny maskotki Nintendo trwają w najlepsze. Kolejnym etapem tej celebracji było wydanie na rynku specjalnej edycji Game & Watch – Super Mario Bros. Retrokieszonka wraca do świata żywych po 29 latach nieobecności z małym haczykiem, bo jej nakład jest limitowany i ma być dostępna do 31 marca 2021 roku. Swoją sztukę mam już od tygodnia, to nie muszę się tym faktem przejmować. Dla niezdecydowanych przygotowałem ten krótki tekst z opisem wrażeń i przemyśleń na temat tego gadżetu.

Już samo opakowanie, w którym Game & Watch: Super Mario Bros. przychodzi, robi dobre wrażenie. Złote pudełko jest otoczone obwolutą, na której znajduje się fragment z planszy Super Mario Bros. i nasze ulubione symbole z PEGI oraz USK. Taka praktyka powinna być stosowana w edycjach kolekcjonerskich, żeby nie szpecić opakowania oznaczeniami ratingowymi. Samo opakowanie wygląda jak żywcem przeniesione z czasów, kiedy Game & Watch okupował półki sklepów elektronicznych. Po jego otwarciu w środku znajdziemy: krótki przewód USB-C do ładowania kieszonosolki, instrukcję w kilku językach (brak polskiego) w formie broszury i główną gwiazdę –  konsolę Game & Watch: Super Mario Bros.

Game & Watch: Super Mario Bros.
Gwiazda programu

Sam handheld jest bardzo mały, jego rozmiary są porównywalne z GameBoyem Micro. Jest też bardzo leciutki, waży ok. 70 gramów i praktycznie nie czuć go w rękach. Swym wyglądem nawiązuje do Game & Watch serii Wide Screen z drobnymi zmianami. Zamiast przycisków kierunkowych, mamy krzyżak, a na prawej bocznej ściance pojawił się guzik zasilania. Zrezygnowano z baterii CR2302 na rzecz akumulatora litowo-jonowego. Brakuje także nóżki, dzięki której byłoby można postawić urządzenie. Cała konsolka jest wykonana z czerwonego tworzywa sztucznego, które sprawia wrażenie, że nie jest one najwyższej jakości. Natomiast na froncie znajduje się metalowa płytka, która otacza przyciski i ekran. Dzięki temu wizualny odbiór kieszonki jest zdecydowanie przyjemniejszy i wiemy, że mamy do czynienia z produktem Nintendo, a nie jakąś podróbką z bazaru. Przyciski A i B są gumowe i bardzo przyjemne w dotyku. Krzyżak jest wykonany z materiału sztywniejszego niż guziki. Nie jest też tak płytko osadzony, jak to ma miejsce na przykład w d-padzie od 3DSa. Na jego precyzję z pewnością nie można narzekać.

Ekran handhelda nie grzeszy rozmiarem, ale za to jego jakość jest bardzo dobra. Byłem zaskoczony, jak dobry obraz zobaczyłem po włączeniu konsolki. LCD, w który jest wyposażony Game & Watch: Super Mario Bros., ma tylne podświetlenie, co przekłada się na dobre odwzorowanie barw. Audio wygląda trochę gorzej, bo jest tylko jeden głośniczek mono, ale z drugiej strony będziemy na nim grać w gry retro, a nie współczesne produkcje. Więc aż tak to nie przeszkadza. Najważniejsze, że dźwięk jest czysty nawet przy najmocniejszym poziomie głośności. Według specyfikacji podanej przez Nintendo bateria przy normalnym użytkowaniu powinna wytrzymać około 8 godzin. Jednak przy moim użytkowaniu, nie miałem jeszcze okazji do ładowania sprzętu.

Co ciekawego możemy znaleźć w pamięci retrokieszonki? Akurat niezbyt wiele. Nintendo zdecydowało się na zamieszczenie romów Super Mario Bros. i jego prawdziwego sequela Lost Levels. Oprócz tego znajdziemy tam też wariację pierwszej gry z Game & Watch o tytule Ball, gdzie łapacza piłek zastąpiono Marianem. Wartym odnotowanie faktem jest, że po spauzowaniu gry i wyłączeniu sprzętu, to po ponownym uruchomieniu konsola pamięta nasz stan. Taka sama sytuacja jest przy przełączaniu się między grami. Jeżeli się uprzemy, to jest opcja speedrunowania gier na zmianę. Ogólnie zawartość jest skromna. Dogrania kolejnych gier, oficjalnie nie będzie możliwe. Ninny mogło się tutaj bardziej postarać i zamieścić wszystkie gierki z leciwej konsoli. Na pewno nie wymagałoby to żadnych skomplikowanych działań ani też nie wpłynęłoby znacząco na cenę.

Game & Watch: Super Mario Bros.
Rodzina w komplecie

Game & Watch: Super Mario Bros., tak jak poprzednicy, ma też funkcję zegarka. Cyfrowy zegar, wokół którego hasa sobie Mario w swoim środowisku, jest bardzo sympatycznym akcentem. W szczególności, że o różnych porach możemy trafić na wszelakie easter eggi. Może pojawić się Luigi albo Yoshi, Mario może zostać zaatakowany przez Lakitu albo Koopa Troopa, jest tego całkiem sporo. A to nie jedyne ukryte ciekawostki. Zdecydowanie warto samemu pobawić się z konsolką i zobaczyć, co Nintendo postanowiło jeszcze ukryć. Tylko że może i jest to bardzo fajny element, ale Game & Watcha nie będziemy w stanie wykorzystać jako pełnoprawnego czasomierza, który stoi sobie gdzieś na półce i nie chodzi tutaj tylko o brak stopki. Kieszonka po 5 minutach przechodzi w stan uśpienia, więc sprzęt  ten możemy zdyskwalifikować jako funkcjonalny zegarek. Szkoda, bo z pewnością przyciągałby uwagę odwiedzających nas gości.

Za niezbyt wygórowaną cenę (ok. 200 zł), dostajemy dobrze wykonane urządzenie. Jednak żeby zagrać sobie w Super Mario Bros. nie potrzebujemy kupować do tego dedykowanego sprzętu. Za ułamek tej ceny spokojnie możemy to kupić na innej platformie od Nintendo. Natomiast jako gadżeciarski zegarek konsola nie spełni swojego zadania. Sprzętem powinni się tylko zainteresować kolekcjonerzy, bo tylko taką wartość to urządzenie posiada. Dla reszty będzie to strata pieniędzy.

 

Brak komentarzy

  1. Opakowanie wyglądem, designem i wielkością nawiązuje do wydań japońskich co zasługuje na pochwałę. To w sumie całkiem ciekawa refleksja, że w Europie i USA opakowania konsol mobilnych z lat 90 i 2000+ musiały był ogromne aby uzasadnić potrzebę wydania pieniędzy na tego typu sprzęt. Podczas gdy w Japonii mieliśmy do czynienia z małymi dziełami sztuki. Wydaje mi się, że miało to związek z dojrzałością tamtego rynku. Sam G&W jest dokładnie tym czym był od czasu zapowiedzi. Uroczym, minimalistycznym sprzętem, który miał uderzyć w nostalgię fanów. Moim zdaniem zawarcie większej ilości gier nie byłoby dobrym rozwiązaniem. To nie sprzęt, który należy postrzegać przez pryzmat logiki i możliwości. W takim ujęciu przegrywa nawet z prostym modem GBA wyposażonym w ekran IPS (na GBA wyszły zarówno SMB jak i Lost Levels). W obecnym czasie trudno jednak kupić oryginalne G&W z lat 80 w stanie „new”. Z pomocą przychodzi Nintendo oferując „prawie” taką możliwość. Dla mnie całkiem spoko 🙂

  2. Zobaczymy. Sony zrobiło PS1 Mini, więc jakaś szansa tam istnieje, że Ninny też coś podobnego zmajstruje.

    @Antari
    Wiadomo, że ma uderzać w sentymenty.
    Akurat zamieszczenie większej ilości gier, byłoby doskonałą okazją, żeby młodsi i nie tylko, mogli się zapoznać z grami z Game&Watch. Wtedy ten sprzęt, poza miejscem w kolekcji, mógłby trafić w szersze grono konsumentów.

Dodaj komentarz