Wrażenia ze Splatfest w Splatoon

W miniony weekend, wewnątrz tej szalonej i kolorowej gry, jaką jest Splatoon, trwał festiwal. Splatfest – ogarnęło całą dzielnicę!

Czym jest Splatfest?

Splatoon posiada w sobie event, który na mocy Nintendo, będzie pojawiać się co jakiś czas, zależnie od regionu świata. Splatfest, bo tak nazywa się to wydarzenie, jest huczną imprezą, gdzie, obok zmian wizualnych, możemy zdobyć więcej funduszy do naszego growego portfela, a także, darmowe „ślimaki”, które umożliwiają dodanie do naszej garderoby miejsca na umiejętność, bądź wylosowanie nowej. Po drodze zdobywamy jeszcze poziom, a raczej tytuł, który zależy od tego, na co oddaliśmy głos.  Bo właśnie podczas Splatfest, przed wyjściem na pole walki, należy zagłosować kto wygra. W Europie do wyboru był, Rock lub Pop. Wybierając jedno z dwóch, przynależymy do drużyny reprezentującej nasz głos i to dla niej staramy się zdobyć jak najwięcej punktów. Pod koniec festiwalu następuje podsumowanie i wyłonienie zwycięskiej drużyny, która dostanie podwojoną ilość nagród. Sama potyczka odbywa się w wersji Turf War, czterech graczy z Rock, przeciwko czterem z Pop.

Przygotowania i impreeeeezzaaa!

Splatoon, to gra ociekająca popkulturą. Ciekawym pomysłem było budowanie nastroju tuż przed samym wydarzeniem. Wchodząc do gry na kilka dni przed festiwalem, w centrum pojawiła się budka do głosowania. Do czasu rozpoczęcia festynu, można było zdecydować i oddać głos na Rock lub Pop. Sam wybrałem Pop, a to ze względu na to, że praktycznie cały soundtrack w Splatoon jest z tego gatunku. Muzyka z gry, zasłużyła więc na moje wsparcie.

Jakiś czas później, pośrodku Ink–polis, zaparkowały ciężarówki z wielkimi głośnikami. Ustawione symetrycznie, zwiastowały występ Squid–Sisters: Marie i Celine. Siostry – wokalistyki i prezenterki, szykowały się do tego wydarzenia.

Miasto zalewały wiadomości z Miiverse, dotyczące nadchodzącej imprezy. Ludzie pisali o swoich głosach i dopingowali drużynie, w której się znajdowali.

Atmosfera imprezy powoli ogarniała centrum i mnie samego. Zabieg budowania hajpu na Splatfest, jak najbardziej udał się Nintendo. Brawa za pomysł.

Ogólny widok Splatfest

Splatfest!

Nadeszła sobota i wybiła 19:00. Ruszył Splatfest!

Uruchamiając grę, witały nas z wielkiego telebimu siostry-idolki. Przekazały informacje dotyczące zasad imprezy i prezentowały aktualne mapy do gry.

Samo miasto tętniło życiem! Obok ciężarówek, na których śpiewały i tańczyły Marie i Celine, stali ludzie-kałamarnice, tańcząc, rozmawiając i śmiejąc się w atmosferze street-party. Noc ogarnęła centrum, a na niebie błyskały fajerwerki. W koło rozświetlały się neony z Miiversowymi postami. Wszędzie dominował kolor. Zewsząd dochodziła muzyka, która mnie samego, wprawiała w lekkie podrygi na krześle. Zresztą nie tylko mnie! Leniwy kot-sędzia, wygrzewający się na co dzień w słońcu, wykręcał takie ruchy, niczym John Travolta w „Gorączce sobotniej nocy”.

Pomysł na zrobienie festiwalowej atmosfery w centrum gry, zasłużył na kolejne brawa dla Nintendo za styl. Niecierpliwie czekam na kolejną dawkę imprezy oraz piosenek Sqiud–Sisters.

Walka w Splatfest

Rock vs Pop.

Opuszczając festyn, poszedłem wesprzeć moją drużynę. Wchodząc do lobby, do wyboru był tylko Turf War ze Splatfest, gdzie tym razem były trzy mapy. Ranked i zwyczajny Turf War, oraz możliwość dołączenia do znajomego, chwilowo zdjęto. Teraz liczyło się, który z gatunków muzyki wygra.

Pod koniec emocjonującej jak nigdy dotąd walki na farbę, następowało podsumowanie przez sędziego. Gra nie pokazywała, który z graczy wylał najwięcej koloru, pozostał jedynie licznik K/D. Nasze punkty zostawały przeliczane na kasę, a także, otrzymywaliśmy punkty do naszego tytułu. Zaczynał się jako: normal boy/girl – rock/pop, a kończyło się na eternal. Od tego i innych czynników zależało, ile otrzymamy ślimaków pod koniec Splatfest.

Niektórym graczom, duże problemy sprawiało połączenie się do gry. Errory i błędy w łączeniu, a także losowanie nierównych drużyn (miałem przypadek 2 vs 3), to boleść Splatfest. Chociaż wystarczyło nieco cierpliwości i, po przebyciu technicznych trudności, gra działała już płynnie.

Rock vs Pop

Podsumowanie.

Splatfest wygrał Rock. 170 do 130, także otrzymał najwięcej głosów. No cóż, może następnym razem wygra Pop, ale najwyraźniej Marie, jedna z sióstr, była z tego zwycięskiego faktu bardzo zadowolona.

Samą imprezę oceniam pozytywnie. Nintendo świetnie podgrzewało atmosferę przed wydarzeniem. Wykonanie i styl audiowizualny, trzymało poziom, którym Splatoon słynie. Mam nadzieje, że drobne problemy z łączeniem zostaną następnym razem poprawione i, że Europa dostanie możliwość zagłosowania na Psy vs Koty, jak to było w Japonii.

Wyczekuję na kolejny Splatfest, dając minionemu 9 punktów na 10.

STAAAAAY FRESH!

Jeżeli jesteś ciekawy oceny Splatoon, to koniecznie przeczytaj recenzje tytułu.

 

Brak komentarzy

  1. Ja aż tak pozytywnie bym tego Splatfestu nie ocenił. Kompletnie niezrównoważone drużyny (wygrywałem z 15 razy z rzędu, często np. 85-10 w proporcjach), okazjonalne mecze 4 vs 1 i 4 vs 2, a gra to zwykły Turf War, tylko że w nocy.

    Wciągnęło mnie, ale głównie dlatego, że chciałem zostać Eternal Rock Boyem. Udało się, a teraz nie wiem, co zrobić z tymi 24 ślimakami. 😛

Dodaj komentarz