Redakcyjne Podsumowanie 2017

To były piękne dni

2017 właśnie się kończy, ale nie może się zakończyć bez solidnego podsumowania minionych 365 dni. Poniżej przeczytacie nasze wrażenia z tego szalonego dla Nintendo roku. Podsumowanie 2017

 

Rok 2017 był niewątpliwie jednym z lepszych okresów w historii gier wideo. Światło dzienne ujrzało tyle świetnych tytułów, że nie było szans, żeby to wszystko ograć. Nie należy zapomnieć także o pojawieniu się nowych maszynek od Nintendo oraz Microsoftu. Na nudę z pewnością nie można było narzekać.

Na Switcha dostaliśmy dwóch kandydatów do gry roku – The Legend of Zelda: Breath of The Wild oraz Super Mario Odyssey. W obu grach postawiono na otwarty świat, co przełożyło się na sporą dawkę świeżości i bardzo wysokie oceny od recenzentów. A to nie jedyne bardzo dobre gry, które pojawiły się na tym sprzęcie. Dostaliśmy także dopieszczoną wersję Mario Kart 8 oraz sequel Splatoon. Ze świeżynek pojawiła się bijatyka ARMS, która przeszła trochę bez echa ze względu na czas premiery i małą zawartość dla pojedynczego gracza. Największym zaskoczeniem jest dla mnie z pewnością Mario + Rabbids Kingdom Battle. Pierwsze przecieki, że taki crossover powstaje, powodowały myśli, że ten pomysł jest głupi i po co pakują tego biednego Mario do Kórlików. Pewnie będzie z tego kolejne party game na wzór Rayman Raving Rabbids z Wii. I tu się zdziwiłem. Gra okazała się niezłym klonem XCOM. Zdecydowanie warto nadrobić tę pozycję!

Cieszy także fakt, że sporo gier third-party pojawia się na Nintendo Switch. Skyrim, DOOM, L.A. Noire bardzo fajnie różnicują bibliotekę tytułów. A w przyszłym roku ma być podobnie. Hybryda Big N okazała się też świetną przystanią dla mniejszych tytułów. Obok takich tytułów jak Golf Story, Stardew Valley czy Enter The Gungeon nie można przejść obojętnie. W większości przypadków sprzedawały się one najlepiej na Nintendo Switch.

W przypadku 3DS-a sytuacja wyglądała trochę gorzej. Był to kolejny rok, w którym dominowały tytuły RPG. Z racji czasochłonności tego typu gier jest to gatunek, z którego zrezygnowałem. Z 2017 zawitała w mojej konsoli tylko jedna gra – Metroid: Samus Returns. W powrót łowczyni nagród Samus Aran nie wierzyłem, a kolejny Metroid w 2D miał taką samą szansę dla mnie, jak trafienie szóstki w „totka”. Cieszę się, że w tym temacie grubo się pomyliłem. Hiszpański deweloper Mercury Steam dostarczy nam świetny remake i tytuł godny tego legendarnego cyklu.

Warto także odnotować, że na sprzętach Nintendo pojawiło się sporo polskich gier. 80’Overdrive, hołd złożony takim grom jak OutRun pojawił się na 3DS-ie, a Switch otrzymał m.in. Serial Cleaner, Butcher czy też Bulb Boy. Rodzimy gamedev coraz śmielej poczyna sobie na sprzęcie Japończyków z Kioto. Oby tendencja była zwyżkowa.

Z mniej przyjemnych rzeczy, żywot Wii U dobiegł końca. Zelda, podobnie jak w przypadku Gamecuba, była ostatnim dużym tytułem na Wii U. Ninny bardzo szybko odpięło respirator i do końca roku konsola otrzymywała tylko tytuły cyfrowe – z drobnymi wyjątkami, jak Darksiders Warmastered Edition. Mimo że nie miałem w posiadaniu tego sprzętu, uczcijmy go linijką ciszy, bo dostarczył nam kilka fajnych gier.

Switch broni się dobrymi grami, ale nie można tego samego powiedzieć o jego funkcjonalności oraz konstrukcji. Liczne problemy (Wi-Fi, JoyCony) oraz brak podstawowych rzeczy jak czat, monitor aktywności z danym tytułem i Virtual Console wskazują, że premiera sprzętu została przyspieszona. Miejmy nadzieję, że już na początku przyszłego roku te problemy zostaną rozwiązane.

 

Pod koniec 2016 życzyłem sobie lepszego przyszłego roku w wykonaniu Nintendo. Nie było to co prawda słabe 365 dni – choć Wii U było już w stanie agonii, to 3DS dostarczył mi kilkaset godzin zabawy w postaci Pokémon Moon, siódmej części serii Dragon Quest czy Monster Hunter Generations – ale czekałem już na nową konsolę Ninny, zastanawiając się po nocach, czy tym razem Japończycy trafią w dziesiątkę.

Trafili. Tak ze trzy razy pod rząd. Switch, pomimo słabszej mocy obliczeniowej od konkurencji, dostarczył graczom tego, co najważniejsze – świetnych gier. Breath of the Wild (najnowszą Zeldę ogrywałem jeszcze na Wii U, ale dla wielu osób była ona główną zachętą do kupna nowej maszynki „Big N”), Super Mario Odyssey, Xenoblade Chronicles 2, porty gier, w których pierwowzory, z powodu mikrej popularności Wii U, wiele osób zagrało po raz pierwszy właśnie na Switchu, a także gros indorów, w tym kilka na wyłączność. Sam w konsolę zaopatrzyłem się dopiero w grudniu (w okolicach dnia premiery Switcha kupiłem… PS4. Persono 5, było warto) i ukończyłem jedynie jRPG-a od Monolith Softu oraz pograłem nieco po sieci w Splatoona 2 (wałku, brakowało mi ciebie), więc będę miał co nadrabiać na początku przyszłego roku. Odysejo Mariana, nadchodzę!

Pomimo nabycia konsoli konkurencji większą część roku spędziłem z 3DS-em, który nie przestawał dawać. Świetny remake Dragon Quest VIII; Story of Seasons: Trio of Towns, najlepsza gra w serii od lat; Etrian Odyssey V, kolejna porządna odsłona jednego z moich ulubionych cykli; Ever Oasis, nowa marka, która, mam nadzieję, zostanie z nami na dłużej; dwie części Poksów, Silver i ogrywane w chwili obecnej Ultra Moon, bo ten patent na rozgrywkę nigdy mi się nie znudzi. Zabrakło za to gier od samego Nintendo. Dobra, jakieś tam były, ale wolę nadrobić Metroida czy Fire Emblem, niż szamotać się z wydanym na szybko Kirbym czy Mario Party (chyba że mi dadzą do recenzji).

 

Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny rok będzie równie dobry w wykonaniu Nintendo, choć na razie konkretnych zapowiedzi brak. Ale to Nintendo – w styczniu możemy zobaczyć Direct, który ujawni kilka potężnych premier na zbliżające się miesiące. Smashe, Donkey Kong, Metroid, Pokémony, Zelda w 2D, coś jeszcze na 3DS-a? Dawać, dawać, nie przestawać!

 

Rok 2017 miał by dla Nintendo rokiem przełomowym. To właśnie w tym roku miał pojawić się Nintendo Switch – nowa konsola, która po niezbyt udanym Wii U miała teraz „decydować” o być albo nie być „Big N”.

Wbrew wielu sceptykom Switch sprzedaje się naprawdę świetnie i nie widać, aby ten trend miał się w najbliższym czasie zmienić. Sama konsolka dostała na start naprawdę świetny tytuł: The Legend of Zelda: Breath of the Wild – tym samym tytułem z rynkiem pożegnało się w sumie też Wii U. Niedługo później pojawiły się gry dla fanów multiplayera: Splatoon 2, Mario Kart 8 Deluxe, czy ARMS (kolejne nowe IP od Nintendo, które, jak widać, idzie dość podobną drogą jak Splatoon na Wii U – na początku jest dość ubogo jeśli chodzi o zawartość, ale wraz z każdym dodatkiem/patchem dodawane jest coś nowego). Pojawił się nieśmiertelny Marian pod postacią Super Mario Odyssey, czy też w mariażu z szalonymi królikami jako Mario + Rabbids Kingdom Battle. Dodatkowo od samego początku pokazuje się wiele małych tytułów, ale co ważne pojawiają się też pozycje od dużych producentów, od których gier raczej wcześniej nie mogliśmy uświadczyć na sprzęcie Nintendo – wymienić tu można gry takie jak Doom, Skyrim czy L.A. Noire.

Dla 3DSa rok 2017 okazał się nadal rokiem dość udanym, choć można było usłyszeć głosy sugerujące, że Switch zastąpi obie konsole firmy, bo ułatwi to produkcję gier. Przenośna konsolka doczekała się kolejnej wersji sprzętowej, New Nintendo 2DS XL, czyli de facto wersji New Nintendo 3DS XL, tyle że pozbawionej efektu 3D i w nieco innej obudowie. Na brak gier też nie można narzekać. Dostaliśmy szeroki przekrój tytułów i gatunków. W tym roku ukazało się m.in. Fire Emblem Echeos: Shadows of Valentia, Etrian Odyssey V, Metroid: Samus Returns, Ever Oasis, Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser’s Minions, kolejna odsłona Pokémonów czy też druga część Yo-kai Watch (w trzech wersjach do wyboru).

No i ostatnia sprawa – rok 2017 to rok, w którym Nintendo otworzyło się mocniej na rynek gier mobilnych. Poza istniejącym od jakiegoś czasu Pokémon Shuffle, dostaliśmy też Fire Emblem Heroes, Super Mario Run, Magikarp Jump czy też niedawno Animal Crossing: Pocket Camp. Może i nie można tych gier nazwać pełnoprawnymi przedstawicielami swoich gatunków z ich platform macierzystych, ale widać, że i tu następują pewne zmiany. Zwłaszcza że gry te w większości przypadków są nadal rozwijane i dodawana jest do nich nowa zawartość.

Zanosi się na to, że rok 2018 należeć będzie głównie do Nintendo Switch, a 3DS będzie w dalszym ciągu wygaszany – zwłaszcza że na chwilę obecną nie ma co wypatrywać dużych i głośnych tytułów na tą platformę, choć może „Big N” jeszcze czymś nas zaskoczy, np. na początku roku. Niewykluczone też, że możemy doczekać się kolejnej mobilnej gry – może tym razem Zelda?

 

Rok 2017 w wykonaniu Nintendo był dla mnie tyleż ciekawy, co niejednoznaczny. Na plus należy na pewno zaliczyć premierę Switcha. Choć sam miałem początkowo pewne obawy co do dość kompromisowej specyfikacji konsoli oraz niezbyt imponującego line-up’u gier, ostatecznie sprzęt okazał się sporym sukcesem. Spory plus stanowiły również dla mnie porty kilku hitów z WiiU, ponieważ podobnie jak wiele innych osób, niespecjalnie miałem ochotę inwestować spore pieniądze w tę niepotrafiącą nigdy rozwinąć skrzydeł platformę. Jedynym zgrzytem był dla mnie brak zapowiedzi Smash4Switch oraz rachityczne wsparcie 3rd party. Mam również pewne obawy, czy te kilka tytułów non-Nintendo, które otrzymaliśmy (Doom, Skyrim, FIFA 18), ostatecznie się zwróciły, jednak o tym przekonamy się dopiero za jakiś czas, obserwując kolejne ruchy wydawców.
Również w przypadku 3DSa – wbrew powszechnej opinii – pierwsza połowa roku prezentowała się przyzwoicie. Nowy Fire Emblem, Metroid czy „spóźnione lokalizacje” Dragon Quest VIII czy Yo-Kai Watch 2 były tytułami co najmniej wartymi uwagi. Niestety, druga połowa roku okazała się zdecydowanie gorsza. Wiele tytułów przygotowanych przez Nintendo pozbawiona była jakiegokolwiek polotu, sprawiając wrażenie wydanych na siłę. Szczerze mówiąc wolałbym, by pieniądze zmarnowane na takie Bowser’s Minions przeznaczyć na kolejną „spóźnioną lokalizację” jakiejś porządnej gry, jak choćby Inazumy GO Galaxy, niż takie koszmarki. Zawiodły również Pokémony Ultra.

Na przyszły rok życzę więc sobie i Wam wszystkim, byśmy otrzymali kolejne mocne tytuły i kilka ciekawych portów na Switcha, zaś w przypadku 3DSa kilka tytułów mniej, za to o jakości Metroida i Valentii, by godniej odprawić tego handhelda na emeryturę.

 

Fajny był ten 2017, nie powiem, że nie. W kwietniu oszalałem i kupiłem Xboksa One. Nadarzyła się okazja, pomyślałem „co mi tam” i tak oto biała skrzynia trafiła w moje łapska. Quantum Break, Sonic Mania, Resident Evil 4 (po raz piąty), Catherine i parę innych ciekawych gierek dały mi na tyle radochy, bym mógł oficjalnie przekazać Państwu do informacji, iż uważam owy zakup za udany. Zaliczyłem też przesiadkę z New 3DS XL na zwykłego 2DS-a. To bez dwóch zdań moja ulubiona wersja kieszonkowego Nintendo – poręczna, wygodna i nie zbiera paluchów.

A skoro już o 3DS-ie mowa… Tyle co ukończyłem fantastyczne Etrian Odyssey IV i zabrałem się za piątą odsłonę cyklu. Priorytetem na koniec roku jest dla mnie jednak Zero Escape: Virtue’s Last Reward, które wyrwałem za „groszaki” w świątecznej promocji w eShopie. Switch? Obserwuję, choć przyznam, że z miesiąca na miesiąc jest mi coraz trudniej. Po zobaczeniu pierwszych recenzji Xenoblade Chronicles 2, o mały włos nie uszczupliłem portfela o prawie dwa tysiące rupees, a to całkiem spora sumka jak na sprzęt do grania. Dodajmy, że byłaby to piąta konsola pod moim dachem – jak na moje standardy, delikatne przegięcie. Z drugiej strony jak tu się nie oprzeć zakupowi handhelda, na którym już teraz zagrać można w “grę roku”, kapitalnego Splatoona, nowe Xeno, Mario (Kart) czy parę zacnych portów od deweloperów third-party? W 2018 nie odpuszczę.

Już zacieram ręce z myślą o nadchodzącym roku. Radiant Historia, Deep Strange Journey, Persona Q2 (fingers crossed) i gigantyczna liczba tytułów, w które nie miałem jeszcze okazji zagrać… 3DS nie da tak łatwo o sobie zapomnieć. Mam nadzieję, że znajdzie się w tym wszystkim jeszcze miejsce dla Switcha.

8 komentarzy

  1. Nintendo Switch zdominowało mój rok 2017 na tyle, że dość mocno odbiłem od PC i swojego składanego,kieszeniowego i ulubionego 3DS’a – na nim grałem w przegapione SM3D Land albo LUigi Mansion 2 itp. Zanim były pierwsze większe przecieki o nowej konsoli to o niczym tak nie myślałem jak o nowej Zeldzie ale po prezentacji Switch’a myślałem już na równi. Zobaczyłem sprzęt w stylu Nintendo – bez fajerwerków ale jednak na swój sposób innowacyjny i jakoś przemawiający do gracza uniwersalnie. I fakt, wracając do domu wkładałem zaczętą grę do dock’a na tv, albo dzieliłem się grą w domu, w każdym zakątku z innymi. Czad! Jedyne czego żałuje to tego, że wszystko mogłoby zostać lepiej wykonane jeśli chodzi o fizyczność konsoli. Ale Ok. Pojawiła się Zelda i zabrała mnie kompletnie z tego świata. To doświadczenie chyba inne dla każdego fana tej serii. Naprawdę niezwykle się bawiłem. A później dawka nostalgii i wspomnień za pomocą Odyssey, które polecam po całej szerokośi geograficznej każdemu, dosłownie. Po drodze też MK8 Deluxe i gra w parę osób. Te pierwsze tytuły od N chyba mnie najbardziej wciągneły na nowo. Fajny rok i nie mogę się doczekać co firma wymyśli na 2018, nie wiem jak wy ale ja im akurat zawsze ufam.

  2. Bardzo fajne podsumowanie, bardzo dobrze się je czyta. Jestem użytkownikiem portalu stosunkowo krótko wiec chciałbym zapytać. Jak to jest, że strona posiada tylu redaktorów (jak widzę zresztą utalentowanych) a ostanie kilkadziesiąt newsów napisanych jest tylko przez Elana? Czy to jakiś nietypowych sposób na prowadzenie portalu typu 'każdy po miesiącu’ ? 😉

    @Elan z innej beczki. Jak u Cb wygląda 3DS po przesiadce na Switcha. Pytam pod kątem technicznym. Wcześniej podobnie jak Ty zagrywałem sie na 3dsie ale odkąd nabyłem Switcha niezwykle ciężko wraca mi sie na małe i rozpikselowane ekrany 3dsa. Co ciekawe majac w między czasie Vite, która przecież ma już niezły ekran nie czułem aż takiego dyskomfortu. Jak jest u Ciebie?

  3. @Darklyc – strona jest prowadzona tak, że jak ktoś chce coś napisać, to pisze 😛 W końcu to „wolontariat”. O ile newsami zajmuje się głównie ja, bo prawdopodobnie mam najwięcej czasu, tak dłuższe teksty pisze kilka innych osób.

    Co do powrotu do 3DS-a po grze na Switchu – wiesz, rok temu grałem w Golden Suna na telewizorze, więc… xD Zero problemów, chociaż nadal używam tego najstarszego modelu z najmniejszymi ekranami, może dlatego. W końcu skoro nadal działa, to po co go wymieniać. No i gry na XL-kach zawsze wydawały mi się okropnie rozpikselowane i nie bardzo widziałem uzasadnienie dla aż tak dużego ekranu – hej, nie jestem jeszcze ślepy! Z kolei gry na Vicie wyglądają jednak okazalej, coś pomiędzy PS2 a PS3, tylko na kilkucalowym ekranie, więc nie ma aż takiego przeskoku, gdy grasz w coś raz na konsoli Sony, a raz na Switchu.

  4. @Darklyc – w moim wypadku to niestety brak czasu i chęci. Raz że wszystko robię po pracy, dwa, że jak już otwieram worda, to wolę myśleć nad jakimś felietonem. Poza tym Elan nas rozpuścił tą swoją mrówczą pracą 😛

    I tak pozostając w temacie roku 2017 – wszystkim fanom gothica polecam gorąco ELEXa. W podsumowaniu go pominąłem, bo na konsolkę nintendo się nie wybiera (i całe szczęście, bo obsługa padem musi być masakryczna), ale to kawał sympatycznej gierki. Kupiłem na premierę i nie żałuję.

Dodaj komentarz