[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

Prawie jak Shantae, ale nie do końca

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

Uniwersum Wonder Boy powróciło do świata żywych za sprawą świetnego remake’u trzeciej odsłony cyklu o podtytule The Dragon’s Trap. To odświeżenie okazało się takim sukcesem, że pojawiła się całkowicie nowa odsłona w tym świecie. Dobra koniunktura wokół marki przełożyła się na opracowanie kolejnego unowocześnienia starego tytułu z serii i tym razem wybór padł na szóstą część, która na przekór jest nazwana Monster World IV. Co ciekawe, w tym remake’u maczali palce ludzie, którzy byli odpowiedzialni za oryginał. Jak wyszło to odświeżenie ze startą ekipą na pokładzie? O tym przekonacie się, czytając poniższą recenzję Wonder Boy: Asha in Monster World.

Asha, tytułowa bohaterka, jest zielonowłosą dziewczyną w stroju przypominającym ubiór arabskich koczowników. Jednak to nie wygląd stanowi o jej wyjątkowości, a wrażliwość na obecność bytów niematerialnych. Pewnego dnia usłyszała ona błagalne wołanie o pomoc Duchów Żywiołów pochodzących z Monster World i postanowiła ruszyć z odsieczą uwięzionym zjawom. Zanim nasza zielonowłosa heroina wyruszy w niebezpieczną podróż, będzie ona musiała przejść test na wojownika. Historia jest prostolinijna i stanowi raczej pretekst do kolejnych działań niż bycia jednym z kluczowych elementów tytułu.

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

Asha in Monster World jest dość specyficzną platformową grą akcji, która zawiera w sobie też elementy z gatunku RPG. Akcję obserwujemy z boku, ale cała gra jest wykonana w 3D. Bohaterka jest uzbrojona w miecz i tarczę, których używa do atakowania i blokowania przeciwników. Zakres ruchów nie jest jakiś przebogaty, ale wraz ze zdobyciem niebieskiego latającego stworka Pepelogoo nasze możliwości poszerzają się dzięki kontekstowym akcjom. Wykorzystanie naszego małego towarzysza jest jednym z mocniejszych elementów gameplayu. Za jego pomocą możemy pokonywać przepaści, którym w normalnych warunkach Asha nie dałaby rady, i nie tylko. Często będzie on też pomocny w rozwiązywaniu zagadek środowiskowych, a w krytycznych momentach nas uzdrowi, jeżeli posiadamy eliksir leczący w plecaku. Nie będzie jednak stanowił pomocy w pojedynkach z wrogami. Tutaj musimy polegać na swoich umiejętnościach władania orężem i na każdego przeciwnika trzeba znaleźć odpowiedni sposób. Plusem jest też to, że jest mały recykling adwersarzy pomiędzy planszami i w większości w nowych światach spotykamy inne typy przeciwników. Na każdy poziom przypada też przeważnie dwóch większych przeciwników, których spotykamy mniej więcej w połowie i na zakończenie danego levelu. Co do nich mam trochę mieszane uczucia. Jedni są dobrze przemyślani i trzeba się trochę nagimnastykować, żeby ich ubić. Po drugiej stronie są znowu banalnie prości, których wykończymy, powtarzając jedną prostą sekwencję.

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

W pewnych fragmentach poziomów pojawia się możliwość wejścia w głąb planszy i to jest jedna z nowości, która pierwotnie nie pojawiła się w oryginale. Światy, które będziemy przemierzać, składają się nie tylko z korytarzy, które należy przejść z lewej do prawej strony. Sporo w nich wertykalności i czasami są one otwarte, co pozwala graczowi na trochę większą swobodę w eksploracji. O ile dwa pierwsze levele nie zachwycają zbytnio wizualnie i są trochę surowe, to późniejsze nadrabiają to z nawiązką. W szczególności przedostatni poziom zapada w pamięć i momentami można od tego przepychu dostać oczopląsu. Na szczęście nie przeszkadza to w platformówkowaniu. Każdy poziom, który będziemy przemierzać, jest zbudowany wokół jakiejś myśli przewodniej, która w trakcie jej zgłębiania jest wzbogacana o dodatkowe elementy. Przykładowo w drugim świecie będziemy się przemieszczać pomiędzy segmentami planszy za pomocą strumieni wody w rurach. W dalszym etapie pojawią się nieosłonięte strumienie, z których będziemy mogli w odpowiednim momencie wyskoczyć i zbadać nieodkryty do tej pory obszar poziomu. Ogólnie sekwencje platformowe nie są zbyt trudne i jak na grę o takim retrorodowodzie jest ona w miarę prosta. W tej grze nie uświadczy się setki zgonów, a żeby zobaczyć napis Game Over, trzeba naprawdę się postarać.

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

Jak już wcześniej wspomniałem, Wonder Boy: Asha in Monster World posiada w sobie też cechy roleplejów. Podczas podróży zbieramy złote monetki, które możemy później przeznaczyć na zakup lepszego ekwipunku. Nowy miecz, który zwiększa siłę ataku i pozwala wyprowadzać szybciej atak specjalny, czy też specjalne bransolety, które zwiększą naszą liczbę serduszek. To ostatnie można jeszcze zwiększyć w innym sposób, a mianowicie zbierając drugi typ znajdziek w postaci niebieskich kropli. Dziewięć takich fantów zwiększa nam na stale pasek zdrowia o jedno serce. W ekwipunku możemy mieć też przedmioty leczące, ale te rzadko kiedy można kupić i najczęściej będziemy musieli je znaleźć w skrzynkach ze skarbami. Na szczęście gra jest hojna pod tym względem i zawsze będziemy mieli jakieś apteczki w zanadrzu. W grze występuje też miasto-hub Rapadagna. W przerwie pomiędzy uwalnianiem kolejnych Duchów Żywiołów będziemy mieli możliwość porozmawiania z mieszkańcami, a w niektórych momentach będą oni informować nas o swoich problemach. Najczęściej jest to jakieś proste zadanie do wykonania, typu znajdź jakiś przedmiot i mi go przynieś.

[Recenzja] Wonder Boy: Asha in Monster World

Remake w głównej mierze opiera się na zmianach w oprawie audiowizualnej. Zamiast pixelartu mamy teraz grafikę 3D z lekkim cel-shadingiem. Dzięki temu warstwa graficzna zyskała na kolorach. Gra przez większą część czasu jest w stanie utrzymać tę oprawę bez chrupnięć, ale zdarzają się momenty, w których spadek klatek jest bardzo widoczny. Na szczęście nie trafiają się one w sekwencjach platformowych czy też podczas walk z szefami. Muzyka została na nowo nagrana i jest ona w lepszej jakości, a nasza bohaterka Asha doczekała się voice actingu. Niestety reszta postaci głównie pomrukuje półsłówka pod nosem. Jest też kilka usprawnień QoL. Przykładowo teraz w każdej chwili możemy zapisać grę w menu i nie ma potrzeby korzystania z mędrca, który znajdował się w ustalonych miejscach w oryginale. Twórcy starali się trzymać pierwszej wersji gry, jak tylko to było możliwe i to bardzo widać. Wonder Boy: Asha in Monster World nie posiada żadnych dodatków w postaci galerii czy odtwarzacza muzyki z melodiami. Światy straszą momentami powtarzalnością i kolejne pomieszczenia są często bardzo do siebie podobne, przez co momentami w rozgrywkę może się wkraść monotonia. Gra jest też krótka i można ją ukończyć w 2-3 wieczory, a zebranie wszystkich świecidełek to kwestia kilkudziesięciu minut. Po ukończeniu głównego wątku nie ma potrzeby wracania do gry ponownie.


Pudełkowe wersje gry zawierają też oryginał Monster World IV. Jeżeli kupicie grę w eShopie, to tego bonusu nie otrzymacie. O wydaniach specjalnych gry, możecie przeczytać w [tym wpisie].

Grę do recenzji dostarczył PR Hound. Screeny pochodzą od wydawcy.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz