[Recenzja] The Swindle

SwindleHeader_550

Londyn roku 1849. Wraz z rozwojem maszyn parowych rozwijają się systemy zabezpieczeń i już niebawem wprowadzona ma zostać kolejna innowacja, The Devil’s Basilisk. która zapewni kompleksowy monitoring całego miasta, niwelując w ten sposób kradzieże i włamania. Taki wynalazek nie wszystkim jest na rękę, dlatego w The Swindle (lub jak ktoś woli – w Szwindlu) wcielamy się w szajkę przebiegłych złodziei, by sukcesywnie okradać losowo generowane lokalizacje, zarabiając w ten sposób na ulepszenia pozwalające na efektywniejsze rozboje. Cel przyświeca nam jeden – wykraść Bazyliszka Diabła i nie dopuścić do pozbawienia roboty rzeszy rzezimieszków. Mamy na to 100 dni, a każda próba włamania (udana bądź nie) zabiera nam jeden dzień.

3

Podczas jednego napadu naszym zadaniem jest napełnienie kieszeni pieniędzmi oraz ucieczka do bazy. Nie jest to jednak takie proste (ktoś uważał, że włamania są proste?), ponieważ wewnątrz każdego budynku spacerują strażnicy z latarkami, wiszą rozglądające się kamery… Kluczem do sukcesu jest poznanie ruchów przeciwników i ogłuszenie ich za wczasu pałką. Gdy zostaniemy jednak zauważeni, lepiej szybko się zwijać, bowiem policja z prawdziwego zdarzenia jest już w drodze. By dostać się do środka (lub wydostać na zewnątrz podczas ucieczki) możemy rozbijać szyby w oknach, podkładać bomby, hakować, otwierać drzwi (sic!). Każdy z naszych złodziejaszków potrafi też wspinać się po ścianach w podobny sposób do Super Meat Boya z gry o tym samym tytule (to jednak jedyne podobieństwo, w Szwindlu bowiem nie doświadczymy tak wygórowanego poziomu trudności jak w grze o kawałku mięsa). À propos poziomu trudności, jest on (jak łatwo można się spodziewać) stopniowo zwiększany, ale dużą rolę odgrywa również to, że plansze generowane są losowo. Czasem zostanie utworzona plansza banalnie prosta, innym razem nieco trudniejsza… Ta przypadkowość nie każdemu przypadnie do gustu, choć z drugiej strony sprawia, że plansze są bardzo zróżnicowane.

TheSwindle-2015-02-11-14-07-27-12

Grafika w grze prezentuje się ładnie – jest dość szczegółowa, występują ciekawe efekty świetlne, a całość ma mroczny, choć kreskówkowy charakter, idealny do przeprowadzania napadów. Strefa wizualna to oczywiście kwestia gustu i jeśli ktoś nie przepada za dwuwymiarową grafiką typową dla gier indie, to będzie musiał zacisnąć zęby i nie marudzić. Muzyka również stoi na bardzo wysokim poziomie i mogłaby bez problemu zostać użyta w hollywoodzkich filmach akcji. Usłyszmy tu spokojniejsze utwory pełne skupienia, a także napakowane adrenaliną kawałki podczas ucieczek.

TheSwindle-2015-02-11-14-11-06-38

Teraz czas na parę osobistych uwag, więc zwolennicy obiektywnych recenzji mogą już przestać czytać. 😉 Początek gry jest jak na dzisiejsze czasy dość nietypowy, bo nie uświadczymy tutoriali i jasnego wyjaśnienia, o co w tym wszystkim chodzi. Dla niektórych może to być zaleta, dla mnie to jednak wada. Przez pierwszych kilka/kilkanaście napadów nie wiedziałem, co robię dobrze, co źle, czy czegoś nie przeoczyłem. Próbując różnych rozwiązań niepotrzebnie straciłem kilka żyć (i dni pozostałych do Ostatecznego Szwindlu). Nie przypadły mi też do gustu losowo generowane plansze – wolę jednak, jak za projektem plansz stoi człowiek, a w miarę poznawania konkretnej planszy można na więcej sobie pozwolić. Nie jestem też fanem gry pod presją czasu, a w The Swindle trzeba wykazać się szybkim refleksem i nie ma miejsca na eksplorację.

Plusy:

  • solidny gameplay,
  • przyjemna dla oka grafika,
  • świetna ścieżka dźwiękowa.

Minusy:

  • brak porządnego samouczka,
  • brak polskiej wersji językowej,
  • losowo generowane plansze.

Brak komentarzy

  1. Gra wydaje się być okej, ale brak samouczka rzeczywiście lekko odpycha. Jednakże, wnioskujac z recenzji, można się łatwo nauczyć mechanik gry.
    Co do samego tekstu, to czy recenzja nie musi być subiektywna? Piszesz tu takie zdanie: „Teraz czas na parę osobistych uwag, więc zwolennicy obiektywnych recenzji…”, a recenzja to chyba głównie osobiste uwagi i spostrzeżenia. Może jestem czepialski, przepraszam.

  2. @Hixovick: Ostatnio w komentarzach pod inną recenzją pojawiły się głosy, że recenzje na my3ds.pl to nie recenzje tylko zbiór przemyśleń autora, dlatego wolałem ostrzec. 😀

    @Moczan: Niby racja z tymi polskimi wersjami językowymi, z drugiej strony dlaczego nie miałaby to być wada? Na konkurencyjnych platformach nawet największe tytuły są w pełni tłumaczone na nasz język i to od lat. To powinna być norma, a nie dodatek dla maruderów.
    (Powinienem teraz dodać „brak polskiej wersji językowej” jako wadę do swoich poprzednich recenzji, żeby być konsekwentnym, wiem, wiem. :D)

Dodaj komentarz