[Recenzja] Pokémon Link: Battle!

Pokémon Link: Battle to już druga gra z serii Pokémon Link. Pierwsza część, również autorstwa Genius Sonority, odwiedziła Nintendo DSy już 8 lat temu. Od tego czasu przybyło nam ponad dwieście stworków, rozbitych na dwie generacje, Unovy i Kalos.

Cechą charakterystyczną serii jest próba połączenia ze sobą gry RPG i puzli. Celem gry jest dopasowanie do siebie 3 identycznych stworków w jednej linii, gdy to nastąpi linia zniknie, a podobizna pokemona pojawi się po chwili na górnym ekranie, używając ruchu przeciwko wrogiemu pokemonowi. Jeżeli przed zniknięciem stworków lub zadaniem obrażeń zostanie ułożona kolejna trójka, tworzy się combo, które zadaje więcej obrażeń wrogim pokémonom. Kiedy pasek życia stworka się opróżni, zostaje z nim nawiązana więź – Link. By przejść poziom, należy połączyć się ze wszystkimi pokémonami, które się w danym poziomie pojawiają – włącznie ze specjalnym pokémonem-bossem, który ma znacznie więcej życia niż pozostałe pokémony. Przegrywamy wtedy, gdy nasz pasek energii zmniejszy się do zera. Energię traci się za każdym razem, gdy stworek nas zaatakuje. Nie zawsze da się połączyć ze wszystkimi Pokémonami w danym poziomie – czasami trzeba spełnić określone warunki, jak na przykład zdobycie komba 15 lub dłuższego podczas walki z ostatnim stworkiem, czy użycia super efektywnego ataku.

Mechanika tej gry jest niezwykle złożona, wiele operacji wymaga nie lada refleksu podczas szybkiego podmieniania Pokémonów, a także znajomości tabelki efektywności typów. Im dalej w las, z tym większym poziomem trudności musimy się mierzyć. Poziomy są coraz dłuższe, a ilość naszych celów stale rośnie. Także stworki, które mamy łączyć, zaczynają być coraz bardziej podobne kolorystycznie. Z pomocą przychodzi Link Chance, element mechaniki aktywowany poprzez połączenie czterech Pokémonów i ułożenie kolejnej trójki przed wykonaniem ataku. Od tego momentu do naszego combo będą dochodzić linie dwóch stworków, co ułatwi nam kompletowanie potężnych ataków. Do tego, po zakończeniu strefy drugiej, można przynosić ze sobą jednego z Pokémonów, z którym się wcześniej połączyło, by zadawał on (super efektywne) ataki przeciwnikowi.

Tryb multiplayer, którego nie miałem okazji przetestować (wymaga on dwóch kopii gry) ułatwi nam wędrówkę poprzez trzynaście ślicznych, kolorowych stref, każda z nich ma po kilka poziomów. Grając na dwie osoby, gracze mają dostęp do planszy gry, ułatwiając stworzenie Link Chance, a potem kontynuowanie go. Po każdym poziomie czekają na nas statystyki, pokazujące Pokémony z którymi przyszło nam się połączyć, długość naszego maksymalnego combo oraz nasz wynik.

Gra zawiera Pokédex śledzący nasz postęp w znajdowaniu kolejnych, także i tych ukrytych stworków. Dzięki tej opcji nie raz będziecie ponawiać poziomy zastanawiając się, jak odkryć danego Pokémona. Skompletowanie encyklopedii to nie jedyna rzecz, która będzie nas zachęcać do dalszej gry. Karta statystyk, Play Data, umożliwia zbieranie koron. Korony można zdobyć za czas gry, przejście wszystkich poziomów, największe combo, a także ilość plansz które udało nam się wyczyścić przed końcem poziomu. Po uzyskaniu dwóch koron, nasza karta statystyk zmienia kolor z białego na różowy, a za wszystkie cztery, na zielony.

Muzyka w Pokémon Link: Battle jest chyba jedyną rzeczą, do której można się przyczepić. Kawałki są dość proste i szybko stają się monotonne. Jednak, kto by się przejmował muzyką skoro i tak podczas gry wielu z nas będzie na głos przypominać sobie tabelę efektywności typów.

Podsumowując, gra zadowoli każdego fana Pokémonów. Prostota spodoba się początkującym, a głębsza mechanika, która nie pozwoli nam się oderwać sprzed ekranu przez wiele godzin na pewno przypadnie do gustu bardziej zaawansowanym graczom. Jeżeli masz brata, siostrę, kolegę albo nawet i mamę, zachęć ich do wspólnej gry, ponieważ gra została zaprojektowana dla trybu wieloosobowego. Nie ma tu miejsca na nudę, więc jeżeli macie wolne 32 złote, wiecie na co je wydać.

Nasza ocena: [rating:8/10] 8/10

Dodaj komentarz