[Recenzja] Kirby’s Extra Epic Yarn

Włóczka nadal jest epicka

Na pewno widzieliście kiedyś w Internecie obrazek przedstawiający uśmiechniętych ludzi czy ładny krajobraz opatrzony tekstem „Możesz być, kim tylko chcesz”. Żaden rozsądny przedstawiciel gatunku Homo sapiens nie bierze takich frazesów na poważnie… ale pewien różowy bohater stworzony przez Nintendo człowiekiem z pewnością nie jest. W Kirby’s Extra Epic Yarn Kirbiś, którego ciało zostało zamienione w kawałek włóczki, przyjmuje multum najróżniejszych form i przemierza kolejne krainy, by dosłownie zszyć ze sobą poszczególne części rządzonego przez księcia Fluffa świata Patch Land, rozbitego na kawałki przez złego czarnoksiężnika Yin-Yarna. I jak zwykle całe to Kirbisiowe ratowanie świata przebiega w niezwykle urokliwy sposób.

Bardzo prawdopodobne, że Kirby’s Extra Epic Yarn to ostatnia gra od Nintendo na maszynki z rodziny 3DS, liczącej sobie już ponad 8 lat. Jakoś tak wyszło, że platformówka z różowym kulkiem całkiem dobrze podsumowuje ostatnie starania Japończyków o utrzymanie konsoli jako tako na powierzchni. To kolejny port, tym razem z Wii, ponownie bez stereoskopowego 3D, funkcji, która miała definiować konsolę, a z której Nintendo rezygnowało w niektórych grach już kilka lat temu, by z czasem właściwie o niej zapomnieć. Jednocześnie to nadal bardzo przyjemna rzecz, wykonana z charakterystyczną dla Japończyków dbałością o detale… no i okrutnie wciągająca – odpaliłem ją w sobotę rano i grałem aż do późnego popołudnia, nieomal kończąc za jednym zamachem.

TRANSFORMACJA

Można by pomyśleć, że to nic dziwnego, iż Kirby wciąga – w końcu skoro jego główną umiejętnością jest zasysanie przeciwników, to pewnie i gracza dałby radę pochłonąć – ale w Extra Epic Yarn różowy bohater został jej haniebnie pozbawiony. Włóczkowa forma daje mu jednak szereg innych możliwości, a dokładniej – transformacji. Gdy chcemy przyspieszyć, Kirbiś automatycznie zamienia się w samochód i mknie do przodu, gdy wskoczymy do wody, protagonista przybiera postać łodzi podwodnej, a podczas opadania zamienia się w spadochron, byśmy mogli spokojnie wyzbierać wszystkie klejnoty na naszej drodze. Potyczki z przeciwnikami rozwiązujemy zaś… rozwiązując samych przeciwników, ewentualnie, po przytrzymaniu przycisku, zamieniając ich w kłębki włóczki, którymi możemy następnie ciskać w innych oponentów albo w siną dal.

To jednak nie koniec transformacyjnych możliwości okrągłego bohatera. Na niemal każdym poziomie, czy to po klasycznym fragmencie ze skakaniem po platformach, czy to od samego początku, po zetknięciu z wielkim kłębem wełny znanym jako Metamortex Kirby zmienia się w jedną z bardziej zaawansowanych form. Tutaj deweloperzy zupełnie popuścili wodze fantazji – różowy protagonista może stać się delfinem, wozem strażackim czy nawet statkiem kosmicznym. Każdej przemianie towarzyszą unikalne rozwiązania gameplayowe – jako snowboardzista możemy dłużej utrzymywać się w powietrzu, skacząc po głowach wrogów, Kirby’emu zamienionemu w pociąg musimy rysować tory za pomocą rysika, a gdy bohater przyjmuje formę samolociku, gra zmienia się w prostego shmupa. Dzieje się, oj, dzieje, i na nudę z pewnością narzekać nie można.

Kto włóczkowy w Patch Landzie ma dom?

Ano Kirby. Podczas przemierzania kolejnych etapów, które pod względem tematyki nie odbiegają od tego, co widzieliśmy w innych grach z serii (żadna platformówka Nintendo nie może obyć się bez świata pustynnego, no nie?), możemy natknąć się na znajdźki. Na każdym poziomie możemy przytulić jedną płytkę z utworem dźwiękowym z gry oraz dwa elementy wyposażenia, które możemy następnie umieścić w Kirbisiowym pokoiku, otrzymanym w podzięce za podjęcie się misji ratowania królestwa. Nie będę ukrywał, dekorowanie wnętrza hotelowej izby okrągłego bohatera nie wciągnęło mnie za bardzo, ale osoby z zacięciem simsowo-animalcrossingowym mogą przepaść tu na dłużej.

Meble przydadzą się także do przyciągania do przybytku nowych mieszkańców, którzy w zamian za możliwość pomieszkiwania bez płacenia czynszu zaoferują nam uczestnictwo w jednej z kilku minigierek. To wyzwania czasowe polegające na pokonywaniu określonej liczby przeciwników, zbieraniu kosztowności czy docieraniu do mety przed towarzyszem zabawy. Pokonanie każdego z ponad setki z nich zostanie nagrodzone wzorem tapety na ścianę bądź podłogę, który będziemy mogli wykorzystać… tak, do upiększenia pokoju Kirby’ego. Jeśli ktoś chce mi zaoferować ładne mieszkanie w zamian za wymyślanie czasowych wyzwań, proszę o kontakt.

A komu to potrzebne? A dlaczego?

Jedną z dewiz Nintendo dotyczącą portów jest dodawanie do nich nowych elementów, które miałyby przekonać posiadaczy pierwotnej wersji gry do wysupłania pieniędzy po raz kolejny. Świeżynki z Extra Epic Yarn wypadają jednak… różnie. Najsłabszą z nich są z pewnością Ravel Abilities, które pełnią rolę podobną do Copy Abilities z innych gier z różowym kulkiem. Tak, tych samych Copy Abilities, które zostały usunięte z Epic Yarn, by twórcy mogli wysunąć na pierwszy plan nowe zdolności Kirby’ego. Ravel Abilities są więc nowinką zupełnie zbędną, a co gorsza niepotrzebnie ułatwiają grę, pozwalającą niekiedy na omijanie ciekawie skonstruowanych zagadek logiczno-przestrzennych.

Niewiele lepiej wypada druga główna nowalijka, czyli Devilish Mode. Każdy poziom możemy przejść jeszcze raz, tym razem z przeszkadzajką w postaci fioletowego nietoperza, któremu deweloperzy mocno na wyrost nadali miano samego DIABŁA. Początkowo myślałem, że na każdym poziomie czort wkurza nas na nieco inny sposób i zacząłem nawet kiwać głową z uznaniem dla pomysłowości twórców, ale szybko zacząłem kręcić makówką z niedowierzaniem. Po sprawdzeniu większej liczby etapów z włączonym Devilish Mode okazało się bowiem, że przeciwnik potrafi przybierać jedynie trzy różne formy, a w dodatku można go w łatwy sposób pokonać, dzięki czemu znika na długi czas z planszy. Słaby ten diaboł.

Najfajniejszymi z nowości są dostępne z poziomu menu minigierki, które polegają na zbieraniu jak największej liczby klejnotów. W pierwszej biegniemy Królem Dedede jak na złamanie karku, niszcząc przeciwników i przeszkody terenowe za pomocą charakterystycznego młota, w drugiej wcielamy się w Meta Knighta, latając po planszy i starając się pokonać jak najwięcej przeciwników w określonym czasie w punktach kontrolnych rozmieszczonych na planszy. Żadna z nich nie zapewnia zabawy na zbyt długo – nie mając zamiaru ich maksować, poświęciłem na nie łącznie może z godzinę – ale zawsze to godzina spędzona na niemal bezmyślnej zabawie zamiast myśleniu o życiu. Taki żarcik, hehe.

He.

Podsumowując, Kirby’s Extra Epic Yarn nie wnosi więc wiele w stosunku do pierwowzoru, ale jeśli lubicie odpocząć przy nie za trudnych platformówkach, nie oddaliście jeszcze Switchowi całej swojej duszy i nie graliście w oryginał na Wii, serdecznie polecam rozważenie zaopatrzenia się we własną kopię, bo swojej wam nie oddam. Mam wrażenie, że łabędzi śpiew Nintendo w kontekście 3DS-a może sprawić wam więcej radochy niż nadchodzący Yoshi, który nie zapowiada się oszałamiająco, eufemistycznie mówiąc. Nintendo, czemu znów w pierwszej połowie roku nie wydajecie na Switcha żadnej gry ekskluzywnej, po którą poleciałbym do sklepu z wywieszonym ozorem?

Screeny zaczerpnięto z oficjalnej brytyjskiej witryny Nintendo.

16 komentarzy

  1. Czyli jednak redakcja żyje… Myślę, że Kirby to godne pożegnanie 3DSa. Choć nigdy go nie miałem, to trochę mi smutno na myśl o jego uśmierceniu. BTW. Czy możemy liczyć na jakiś komentarz redakcji odnośnie eksa Microsoftu na Switchu i użyczeniu przez Nintendo swoich licencji twórcom indie?

  2. Wstyd takiego Kirby’ego nie kupić…!
    PS. Nie wiem, gdzie wpisać takie info, ale w e-shopie jest właśnie przecena gry ”Yoku’s Island Express” na NS (o całe 50%), warto rozważyć zakup. Może by założyć jakiś stały wątek na forum, poświęcony właśnie OKAZJOM cenowym?

  3. @EKSTS – z tą żyjącą redakcją to może trochę na wyrost, ale ten, no… A co do dłuższego komentarza na temat współpracy Microsoftu i Nintendo, to osobiście nie lubuję się w takich przewidywaniach. Fajnie, że będzie Cuphead, pewnie będą jeszcze jakieś inny gry, ale czy będzie z tego coś więcej, to ja tam nie wiem. Z kolei Crypt of the Necrodancer feat. Zelda i Link wygląda całkiem ciekawie i przyznaję, że gdyby nie postacie Nintendo, nie zwróciłbym na tę grę większej uwagi, co chyba nie najlepiej o mnie świadczy xD

  4. Nie wiem Elan co masz do nowego Yoshiego, wyglada bardzo ladnie, a po trailerach widac, ze gra bedzie roznorodna wizualnie i gameplayowo, tylko mi nie mow, ze Twoja opinia jest tylko na podstawie dema, bo to pierwszy poziom i to tak jakby oceniac ksiazke po pierwszej stronie. Pozdrawiam

  5. @Martin – nowy Yoshi pewnie będzie sympatyczny i w ogóle, ale wygląda na baaardzo bezpieczny sequel Woolly World (która to gra całkiem mi się spodobała). Początkowo bardziej celowałem właśnie w kupno nowej gry z zielonym dinozaurem niż Extra Epic Yarn, ale po ograniu Kirby’ego chyba wystarczy mi na jakiś czas słodkich platformówek od Nintendo (zwłaszcza że Yoshi będzie zapewne jeszcze słodszy i jeszcze łatwiejszy od Kirby’ego). Ale za jakiś czas – czemu nie, chyba że zostanie rozjechany w recenzjach.

  6. Też nie jestem specjalnie zajarany na nowego Yoshiego. Wygląda fajnie ale dla mnie to nie jest gra „dużego” kalibru na Switchu. Odnośnie recki – bardzo fajny tekst. Wersja na 3DS ma trochę innowacji, choć nie wszystkie są pozytywne (np. obniżenie jeszcze bardziej poziomu trudności przez te abilitki). Na plus nowe mini-gierki i domek. W wersji na Wii zjadłem zęby swego czasu, więc portem na 3DS raczej się nie zainteresuję ale to świetnie, że nowi gracze będą mieli okazję zapoznać się z tym klasykiem z Wii.

Dodaj komentarz