O problemach Mighty No. 9 napisano już tyle, że nie będę powtarzał po sobie i innych. Nie zaskakuje więc, że recenzje kreślą obraz co najwyżej solidnego średniaka, nękanego przez wątpliwej jakości grafikę i problemy techniczne.
Chociaż… niektórzy są z Mighty No. 9 całkiem zadowoleni. Na przykład dziennikarz portalu IGN Italia dał grze 80/100*, uzasadniając:
Mighty No. 9 to świetny oldschoolowy platformer. Choć nie wynajduje niczego nowego, to warty uwagi tytuł, choć nie wolny od braku oryginalności czy technicznych uchybień.
O wiele gorzej grę postrzega recenzent GameSpotu (50/100):
Jak na grę nawiązującą do klasycznej serii Mega Man, Mighty No. 9 ledwo daje radę. Budzi ekscytację od czasu do czasu, ale częściej pokazuje braki w designie, zarówno jeśli chodzi o poszczególne poziomy, jak i oprawę.
A jeszcze gorzej strona LevelUp (40/100):
Obraza dla tysięcy wpierających produkcję na Kickstarterze. Mighty No. 9 jest przykładem przeciętności, w dodatku ma problemy z oprawą i należytym działaniem. Ten projekt to porażka.
Większość portali skłaniała się ku wystawieniu przeciętnych not, co na agregatorze Metacritic dało średnią wahającą się od 50/100 (PC) do 56/100 (XONE). Nietrudno odnieść wrażenie, że zgromadzone pieniądze (ponad 4 mln dolarów) nie przełożyły się na wartościowy tytuł. Wiele innych studiów udowodniło, że da się zrobić lepszą grę dysponując o wiele skromniejszymi środkami.
A może mimo wszystko nadal macie ochotę na Mighty No. 9? Przynajmniej działa i nie psuje konsoli…
Właśnie dlatego jestem przeciwny tym wszystkim wielkim kickstarterowym projektom tworzonym przez „legendy”.
https://www.youtube.com/watch?v=3ruqibBvNyA