Czy Pokemon Let’s Go! to samo zło?

Let's-a-go!

A więc stało się. Plotki, którymi żył Internet potwierdziły się – najnowsze Pokemony faktycznie okazały się odświeżeniem kultowej Żółtej Edycji Pikachu. Jak to zwykle bywa, ludzie podzielili się na dwa obozy. Dla jednych jest to fantastyczna okazja, by wrócić do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie pierwsze przygody ze stworkami. Inni potraktowali tę wiadomość jako przejaw odcinania kuponów i zmarnowanie szansy na drastyczne odświeżenie formuły serii, jaką dawało przeniesienie jej na zdecydowanie mocniejszego Switcha. Czy jednak w istocie koncepcja Pokemon Let’s Go! to samo zło?

Nie będę ukrywał, zapowiedź najnowszych „poksów” była dla mnie prawdziwym rollercoasterem emocji. W przeciwieństwie do wielu osób, początkowo byłem nastawiony dość optymistycznie co do koncepcji odświeżenia starego Yellow. Ewentualny sequel/remake traktowałem raczej jak sprytny wybieg, by drastycznie odświeżyć niektóre elementy serii, oferując jednocześnie znany i lubiany region, by gracze nie czuli się zbyt przytłoczeni nowościami (patrz: Black/White). W najgorszym razie oczekiwałem zwykłej aktualizacji mechaniki do standardów 7 generacji, co również nie byłoby złym wyjściem, biorąc pod uwagę, że FireRed/LeafGreen powstały jeszcze przed podziałem ruchów na fizyczne i specjalne. Wszelkie odwołania do nostalgii oraz Go! traktowałem więc jedynie jako narzędzia marketingowe.

Cóż, myliłem się, i to bardzo. Dzisiejszy trailer wzbudził we mnie początkowo spory niesmak, ponieważ jedyną odważną decyzją podjętą przez Gamefreak okazało się żądanie 60 dolarów za to lekkie rozwinięcie darmowej gry z telefonów. Plastikowa grafika, bohater wyglądający jakby wciąż nosił pieluchy, rżnięcie z Go! ile wlezie… filmik nie wykonał najlepszej pracy, by zachęcić mnie do zakupu. Oliwy do ognia dolały dalsze informacje przedstawicieli studia. Okazało się bowiem, że nasz tytułowy partner nie będzie mógł ewoluować, zaś w grze znajdzie się tylko 150 pierwszych Pokemonów, co oznacza chociażby brak pre-ewolucyjnych form Jigglypuffa czy Clefairy’ego. Do tego te dzikie stworki snujące się masowo bez celu po mapie, które nie tylko nie zwiększają immersji, ale wręcz potęgują sztuczność świata… Nawet nie chodzi o to, że zapowiedź tego typu gry mnie rozczarowała. Rozczarowało mnie zmarnowanie szansy na odświeżenie żółtej edycji do poziomu prezentowanego przez HeartGold/SoulSilver.

Jednak im więcej czasu mija od obejrzenia nieszczęsnego filmiku, tym mniej negatywnie postrzegam ten tytuł. Po pierwsze, to tylko spin-off. Jasne, zmarnowano szansę na odświeżenie i następną otrzymamy zapewne dopiero na 30 rocznicę, jednak pomimo tego nadal będzie miło powrócić do Kanto. Fanem nowych modeli postaci czy łapania stworków wzorowanego na Go! raczej nigdy nie zostanę, ale dobrze wiedzieć, że przynajmniej walki z innymi trenerami wyglądają z grubsza po staremu. Możliwość jeżdżenia na złapanych pokemonach czy rezygnacja z HMów to zawsze zmiany na plus. Sama idea łączenia się z grą na telefony dla dodatkowych bonusów również nie jest z definicji zła. Pewne uproszczenie mechanik z gier głównego cyklu (IV, EV) również może wyjść Let’s Go! tylko na zdrowie. Ostatecznie też tytuł ten nie jest skierowany do takich weteranów jak ja, ale do osób, które w normalne „poki” grały dawno lub wcale. Tego rodzaju „ growy pomost” nie jest więc czymś złym, jeśli w ostatecznym rozrachunku główna seria na tym nie ucierpi. Choć nadal nie jestem w 100% przekonany co do zakupu, na pewno nie patrzę już na tę produkcję tak negatywnie.

Póki co martwią więc mnie tylko trzy rzeczy. Pierwszą z nich jest fakt, że gra pojawi się na rynku o dwa lata za późno. W listopadzie 2016 mielibyśmy prawdziwy hit – tytuł popłynąłby wówczas na fali popularności zwykłego Go!, a przy okazji zwiększyłby zainteresowanie normalnymi częściami. Dzisiaj jednak szał wygasł i może się okazać, że gra będzie skierowana do nikogo. Nie sądzę, by tzw. casuale przyzwyczajeni do grania za darmo na telefonie rzucili się nagle, by kupić konsolę za 300$ oraz grę za kolejne 60. Druga obawa jest przeciwieństwem pierwszej – nie chciałbym, by spin-off stal się zbyt popularny, ponieważ może wtedy zacząć negatywnie oddziaływać na pozostałe gry. Może i nie wszystko mi się w typowych „pokach” podoba, ale taka rezygnacja z walk z dzikimi stworkami czy brak opcji ewolucji  startera uważam za kretynizm. No i wreszcie trzecia obawa, ponownie związana z „normalnymi” Pokemonami zapowiedzianymi na 2019 rok. Jeśli Let’s Go! miało być rewolucją, może to oznaczać, że 8 generacja ponownie okaże się tylko lekko przypudrowaną powtórką z rozrywki. Współczesne Poki naprawdę potrzebują ambitniejszych bohaterów/fabuły, bardziej otwartego świata oraz ciekawszych urozmaiceń od walki.

Pokemon Let's Go!

Pokemon Let’s Go! nie jest więc może grą jakiej oczekiwaliśmy, ale póki co nie zanosi się, by miała być też wyjątkowo czarną owcą. Zapowiedź jednego nowego Pokemona to trochę za mało by mnie zelektryzować (a już na pewno nie po Ultra Sun/Moon, który również się do tego sprowadzał), ale nie skreśliłem jeszcze tego tytułu. Wciąż nie wiemy jak wygląda walka czy rozwój „poków”, zbierania odznak również nie potwierdzono. Nadal więc nie zamierzam rzucać się na pre-ordery, ale nie patrzę już na grę tak krytycznie jak jeszcze parę godzin temu. Czy Gamefreakowi uda się mnie ostatecznie do tytułu przekonać, czas pokaże.


Pokemon: Let’s Go Pikachu & Let’s Go Eevee – Trailer

20 komentarzy

  1. Powiem Ci, że Pokemon GO nie wygasł, a raczej się ustabilizował. Gra zarabia krocie i w dużych miastach nadal jest po pare setek graczy, sam gram w Krakowie. Dzisiaj z mojej paczki około 20 osób po tym ogłoszeniu dwie osoby zamówiły Switcha i jeszcze ktoś się zastanawia. Sam nie dawałem wiary, że kogoś to namówi do kupna konsoli ale jednak.

  2. może źle ująłem, miałem na myśli przygaśnięcie w porównaniu do szczytowego okresu zaraz po premierze. Jakby wtedy zarzucić ludziom przynętę, ze za rogiem jest gra ktora robi to samo tylko „bigger better more badass”, to internet by chyba eksplodował. Za zły dobór słow obwiniam to, że tekst powstał w ekspresowym tempie 😛
    Ale miło wiedzieć że to jednak działa, bo po mario run mialem pewne wątpliwości czy casuali da się tak łatwo skusić.

  3. Jak dla to Autor chyba pisał ten tekst pod wpływem wielkich emocji 😛 nie wiem co jest dziwnego w tych starterach. Sprawa jest prosta te `startery` to po prostu maskotki do przebierania itp. w wielu odsłonach to było nawet chyba w oras był specjalny pikaczu który się nie zmieniał… Serio jak można się tego czepiać 😛 w grze będzie można złapać pikaczu i sobie ewoluowac. Kompletnie nie rozumiem skad taka panika… Poza tym gra moim zdaniem wygląda spoko, lokalny co op zapowiada się ciekawie! Zwlaszcza, że może być to idealna gra dla nowych graczy zwłaszcza tych najmłodszych. Ja sobie już wyobrażam że będę w tą grę grać z dziewczyną na kanapie i będzie wszystko ogarniać bo wszystko się zapowiada tak banalne jak w pokemon go i super. Nowa uproszczona formuła na pewno ściągnie nowych graczy, ale też myślę że ludzi starszych którzy właśnie pamiętają tylko te 150 pokemonów i ta pamięć ich przyciągnęła do pokemon go i może przyciągnie do tej gry. Mysle, że 3 lata temu kto miał kupic klasyczne poki to kupil je 😛 pamiętam jak sobie kupiłem 3ds wtedy i prawie 3 tygodnie czekalem na swój egzemplarz x/y… Podsumowując mysle, że ta gra ma nadal spore szanse na spore zainteresowajie. Po 1 wychodzi w zimę kiedy nikomu się nie chce grać w pokemon go. Po 2 nie znajoma mechanika. Po 3 to pokemon go bez wychodzenia z domu i z klasycznym modelem walki 😛 po 4 możliwe benefity w pokemon go.

  4. marvox – ok, ale jaki jest sens brać eeveego, skoro jego główną zaletą jest możliwość ewolucji w jedną z dziesięciu innych form? 😛 Szczególnie, że ta podstawowa jest cienka jak barszcz, a normalny typ jej w ogóle nie pomaga ? :p Pikachu od biedy można jeszcze uznać za formę ze środka z jakimś konkretnym typem, ale bieganie do końca gry z eeveem wygląda dziwnie, gdy reszta teamu to nidokingi, alakazamy i inne gengary 😛

    Co zaś do negatywnego odbioru – jak czytałem inne opinie, gra obrywa głównie za stylistykę i upraszczanie czegoś, co już i tak było proste (jak łapanie a’la Go zamiast normalnej walki). Weterani serii szukają raczej czegoś odwrotnego, bo poziom trudnosci tych gier stale się obniża.
    Z oceną co-opa celowo się wstrzymałem, bo wspolne machanie joyconem czy „jeszcze większy easy mode” (walki 2 vs 1, jak ta z bug catcherem na trailerze) wyglądają jakby się miały znudzić po 5 minutach ze względu na brak wyzwań, ale nie pokazali jeszcze wszystkiego więc powstrzymałem się z dalszą negatywnością 😛
    Ale jak pisałem, to nie tak, że nienawidzę tej gry – raczej budzi ona we mnie skrajne odczucia, od zachwytu że powrót do kanto, po ciężkie westchnięcie, że bohater wygląda jak wygląda 😛

  5. Ale nikt nie każe Ci chodzić z tymi starterami :p na filmie widać jak postacie chodzą z gengarem i nidoqueenem z tego co pamietam. Eevee jest dlatego bo Gary go miał w yellow xD, a nie zmienia się bo nie chciało im się robić strojów dla każdej formy. Myśle, ze gra nie będzie trudna. Zreszta jak dla mnie to w pokach na 3DS jest tak niski poziom trudności, ze już chyba bardziej się nieda jeśli chodzi o walki. Może tez dzięki temu główna seria będzie trudniejsza i zrobią 2 serie z rożnym podejściem? Fajnie by było moim zdaniem.

  6. @MARVOX Pokemon Ultra sun/ultra moon jest jedną z najtrudniejszych o ile nie najtrudniejszą grą pokemon z serii(biorąc pod uwagę kluczowe walki), więc z tym poziomem trudności bym nie przesadzał zwłaszcza patrząc na to, że to gra dla dzieci. Te poki póki co zapowiadają się niemalże na samograja nawet w kategorii gier dla dzieci.

  7. Najtrudniejsze walki w serii miała Platyna i B2W2. Ultra Sun/Moon to była dziecinada i nic więcej, w wielu aspektach od oprawy graficznej, fabuły po poziom trudności (przed trawiastym challenge dostajesz mega mocny atak ognisty itd.). Kocham te serię ale pała się przegięła. Dobrze, że potwierdzili, że robią tez mainline a Let’s GO będzie tylko spin-offem. Świadczy o tym chociażby brak korowego aspektu serii czyli walk multiplayer.

    Fajny tekst.

  8. @MARVOX – wiem, ale jak już wciskają tego startera do każdej cutscenki, to wypadałoby z nim chodzić 😛

    @DANTE22 – jeden ostatni bossfight jest trudny, ale to tylko jeśli miałeś pecha i tak jak ja akurat nie miałeś poka z mocnymi atakami akurat tego konkretnego typu (team dobierałem pod względem „czym jeszcze nigdy nie grałem” niż jakiejś konkretnej strategii, bo reszta gry i tak była banalna). USUM to zresztą ogólnie były średnio udane gry, zmian w fabule albo mało albo nie pasowały do scenek które zachowano bez zmian (cały wątek matki), Rainbow Rocket to też taki zmarnowany potencjał (już pomijając, że moim headcanonie giovanni nawrócił się pod koniec RBY tak jak wynikało to z dialogów i nigdy nie zrozumiem czemu to później zmieniano). Kompletnie nieudany zakup.

    @ANTARI – dzięki 😀 aczkolwiek nie zewszystkim się zgodzę, jednak XY oraz ORAS były bardziej dziecinne. Nie chodzi nawet o to chibi, ale ten artstyle z przeciwnikami o poziomie cringe’u z wczesnych lat 80. Team skull przynajmniej był celowo kiczowaty. Let’s go też ma już potwierdzone multi, tyle że odarte z trybów rankingowych. Mimo wszystko boję się jednak o pokemony2019, bo ostatni wywiad masudy brzmi do bólu zachowawczo. Co na marginesie mnie trochę śmieszy, bo RBY oraz GS w połowie pozwalały załatwić trzy następne gymy w dowolnej kolejności, a ten się zachowuje, jakby pokemony wymyślono dopiero na 3dsie i do bólu liniowa progresja była z grą od zawsze. Zresztą dotyczy to też innych aspektów gdzie boi się czegokolwiek dotknąć by nikogo nie urazić i nie stracić tych milionów sprzedanych egzemplarzy, tak więc wielkich nadziei sobie nie robię

Dodaj komentarz