Podsumowanie Roku 2020

O tym, jak Nintendo nabroiło w 2020

Podsumowanie Roku 2020Podsumowanie Roku 2020

Sent:

Prawdopodobnie znajdę się w mniejszości, ale mijający rok oceniam dość neutralnie. Już w ubiegłorocznym podsumowaniu przewidywałem, że Nintendo odpuści sobie w 2020 – trudno więc mówić, że się rozczarowałem. Hitów może i nie było, ale to co dostaliśmy, też było ok. Jako szczęśliwego nieposiadacza WiiU, cieszy mnie każdy port z tej konsoli. Brak większych premier miał również tę zaletę, iż udało mi się nadrobić sporą liczbę tytułów z mojej kupki wstydu.

Chętnie ponarzekam za to na dziwne, wręcz skrajnie antykonsumenckie decyzje biznesowe Nintendo. Przede wszystkim nie spodobała mi się ta ostatnia „moda”  na odgórne narzucanie terminów, po których gry będą wycofywane ze sprzedaży. Takie próby wywołania sztucznego popytu są wyjątkowo żenujące, porównywalne z najgorszymi praktykami EA, Activision i Ubisoftu z ostatnich lat.

Oprócz tego niezbyt spodobała mi się rezygnacja z Directów. Nie bez powodu były one małpowane przez konkurencję, szczególnie w dobie pandemii. Ujawnianie premier w losowych Twittach nie jest dla mnie szczególnie ekscytujące. Otrzymane w zastępstwie „directy partnerskie” nie były w stanie zasypać tej dziury. Ze względu na brak dużej ilości ekscytujących zapowiedzi często zapychano je badziewiem, co tylko pogarszało ogólny odbiór zmian.

AkiRoss:

Hmm… Rok 2020… na pewno był inny, niż spodziewałem się, że będzie i to pod wieloma względami. Było parę planów osobistych i zawodowych, które miałem nadzieję zrealizować w tym roku, no ale cóż. Przyszedł Covid-19 i plany trzeba było trochę zrewidować. No ale może nie wchodźmy w te tematy i zostańmy w nieco przyjemniejszym środowisku związanym z grami.

Jeśli idzie o ocenę tego roku, patrząc tylko z tej perspektywy, to był on dość neutralny. Nie był on może jakoś wybitnie spektakularny, gdzie super premiera poganiała kolejną super premierę, a lista kandydatów do miana „gry roku” liczyłaby sobie całą stronę A4. Ani też nie był straszną pustynią. Jasne, mogło by być lepiej, ale nie narzekam specjalnie. Przynajmniej moja „kupka wstydu” nie urosła. Inna sprawa, że też nie miałem niczego, na co czekałbym z wielkim utęsknieniem.

Trochę rozczarowała mnie postawa Nintendo. Z jakiegoś niewiadomego powodu zrezygnowali z robienia „dużych directów” i zastąpili je jakimiś małymi, mocno tematycznymi. Sprawiło to, że jak ogólny temat cię nie nie interesował, to nie było sensu oglądać. Nie mówiąc już o tym, że często ich zapowiedzi pojawiały się z minimalnym tylko wyprzedzeniem. Wrzucanie zapowiedzi na Twittera w jakimś losowym momencie to zostawię bez komentarza.

Nie rozumiem natomiast tego głupiego pomysłu, by niektóre swoje tytuły uczynić dostępnymi jedynie czasowo i to zarówno w formie wydania fizycznego jak i cyfrowego, kup teraz albo nie zagrasz już nigdy to naprawdę paskudny cios poniżej pasa i nie zamierzam się dawać to wciągnąć.

PierreLuc87:

28 grudnia 2019 roku do mojego domu trafił Switch, więc idealnie się wpisuję w ocenę tego roku. Muszę przyznać to z przykrością, ale ten rok był dla mnie bardziej rozczarowaniem, niż zadowoleniem. Jeśli kupowałem jakąś grę na premierę, to głównie z tego powodu, że nic ciekawego w najbliższym czasie nie miało premiery. Był to więc idealny rok, aby nadrobić backlog, toteż ukończyłem Xenoblade Chronicles 2 i Ys 8. Są to dwie najlepsze gry, w które zagrałem w tym roku, ale nie ukazały się w nim. Oczywiście o grach, które jednak dojechały w tym roku, przeczytacie poniżej.
Nie miałem wygórowanych oczekiwań i śmiało mogę napisać, że czekałem na to samo, co wszyscy w tym roku — na General Directa. Oczekiwanie się jednak wydłuża i możliwe jest, że za sprawą ciepło przyjętych Partner Showcase’ów, już nigdy nie będzie nam dane zatopić się w morzu zapowiedzi pełnoprawnego directa.
Ciężko ocenić mi zachowanie Nintendo. Z jednej strony wydawali się latać po polu niczym bezgłowy kurczak, a z drugiej strony bili kolejne rekordy sprzedażowe. Directowe fiasko trwa. Skłania nas do myślenia, że Nintendo nic nie robi i klepie kasę tylko na portach z Wii U (za Xenoblade Chronicles X się nie obrażę, więc nie zwlekajcie długo), ale jednak świetnie poprowadzona promocja z okazji 35-lecia serii Super Mario, pozwala myśleć optymistycznie, tym bardziej w kwestii przyszłego roku, który będzie rocznicami dwóch innych głównych marek wielkiego N.
Ten rok wymagał od nas sporo cierpliwości i ja byłem cierpliwy, ale nie będę dwa lata z rzędu, bo prawdopodobnie nadgonię cały backlog. Nintendo do roboty!

Elan:

Gdyby nie Animal Crossing, nawet bym nie zapłakał, gdyby ten rok w wykonaniu Nintendo w ogóle nie zaistniał. No bo przepraszam bardzo, ale port trzecich Pikminów zamiast kolejnej części serii, o której plotki po raz pierwszy słyszeliśmy jeszcze za czasów Wii U, kompilacja starych Marianów, w dodatku dostępna jedynie przez krótki czas (już lecę kupować!), oraz kolejne Hyrule Warriors, czyli gra co najwyżej drugoligowa, a w dodatku taka, co jej nie lubię, to nie są poważne premiery na ostatnie miesiące roku. Ja wiem, że Nintendo dzięki New Horizons rozbiło bank, a poza tym nadal kosi niesamowity hajs na tytułach, które wydało w poprzednich latach, ale wygląda to tak, jakby uznali, że nic już nie muszą. No to w takim razie wygląda to tak, że ja uznaję, że nie muszę kupować ich gier. Foch. Z przytupem! Przynajmniej na jakiś czas.

Podsumowanie Roku 2020

Sent:

Trochę wstyd przyznać, ale jeśli chodzi o tegoroczne premiery, grałem jedynie w Xenoblade’a Definitive Edition. Tokyo Mirage Sessions został zakupiony na świątecznej wyprzedaży i czeka na lepsze czasy. Animal Crossing czeka, aż w końcu uda mi się odłożyć na niego pieniądze. Tu przy okazji muszę przyznać, że w życiu nie spodziewałbym się aż takiej popularności tego tytułu.  Podobnie ma się sprawa z Mario Kart: Home Circuit, Pikminem 3 oraz Age of Calamity (aczkolwiek w tym ostatnim przypadku dodatkowo zniechęciło mnie nadmierne udziwnianie historii tym „robotem z przyszłości”). Paper Mario od początku mnie nie przekonywał, natomiast recenzje jedynie utwierdziły mnie w tej opinii. Super Mario 3D All-Stars posiadam jedynie dlatego, iż Nintendo posunęło się do ciosów poniżej pasa z „zachęcaniem” wszystkich do zakupu. FE:Shadow Dragon na szczęście nie zestarzał się równie dobrze, tak więc z czystym sumieniem mogłem zagłosować portfelem przeciw tym dziwnym praktykom.

Nie dajcie się jednak zwieść – choć Xenoblade wygrał u mnie walkowerem, nadal jest to jeden z najlepszych RPGów, w jakie kiedykolwiek grałem. Wspaniała historia, muzyka, postacie, świat… po prostu trzeba zagrać, a Definitive Edition jest prawdopodobnie najlepszą wersją tej gry.

AkiRoss:

To jak spędziłem rok z Nintendo Switch chyba najlepiej obrazuje podsumowanie jakie samo Nintendo rozesłało użytkownikom na maila.

Podsumowanie Roku 2020

W moim przypadku to blisko 1400 godzin spędzonych z konsolą. Top 4 tego roku tworzą: Animal Crossing: New Horizons, Starlink: Battle for Atlas, Super Kirby Clash i Monster Hunter Generation Ultimate.

Z AC to ogółem jest ciekawa historia, bo pierwotnie nie planowałem go w ogóle kupować. No ale Covid, trochę „wolnego” przez pozamykanie wszystkiego i chwilowy brak projektu oraz brak innych premier sprawiły, że się skusiłem. Skusiłem się i przepadłem. Ponad 500 godzin mówi samo za siebie. Choć też uczciwie się przyznam, resetowałem wyspę, jak dopadła mnie niemoc budowlana i nawet po przerwie nie mogłem się do niej zebrać. Starlink: Battle for Atlas, którego recenzję zdarzyło mi się popełnić i jest do przeczytania [tutaj], ukradła mi ponad 265 godzin. Co prawda muszę się uczciwie przyznać, że robiłem sobie ostatnio replaya i zeszło mi na tym kolejne 40 godzin, a i do samej recenzji przechodziłem grę kilka razy. Super Kirby Clash na 3 pozycji to dla mnie pewnego rodzaju zaskoczenie. Aż 150 godzin (łącznie, od kiedy mam grę). Chociaż… to tytuł free to play, gdzie, jak ktoś nie zamierza sobie wypruwać żył i inwestować pieniędzy, spędza się przeciętnie 15-30 minut dziennie, więc mogło się nazbierać. Zestawienie zamknął Monster Hunter Generations Ultimate z wynikiem łącznym ponad 110 godzin. Prawdę mówiąc, spodziewałem się więcej. Na 3DSie wersja MH4U to był najdłużej ogrywany przeze mnie tytuł. Tutaj dalej za serce nie złapał mnie system stylów walki i być może dlatego nie ma jakichś imponujących wyników. Gram też solo, bo może wszyscy przenieśli się do Monster Hunter World i na Switchu już mało kto w to gra. A ta gra solo, w dużych dawkach robi się nudna i męcząca.

Trochę boleję, że na Switchu nadal nie ma Activity Loga takiego jak był w 3DSie, ciężko przez to określić, w co i w jakich ilościach się grało. Sądząc po tym, że dostaliśmy maila z podsumowaniem od Nintendo oni te informacje jakoś zbierają i je mają. Szkoda, że nie chcą się nimi dzielić z nami. Bo tak, to mogę tylko zgadywać, że miejsce 5 u mnie zająłby Ring Fit Adventure. Kolejna gra, co do zakupu której nie byłem na początku przekonany i odpuściłem preordery. Potem żałowałem, bo nie szło jej kupić przez dość długi czas. Intrygująca pozycja, w którą się gra ćwicząc. Świetna rzecz, którą naprawdę zacząłem doceniać w sytuacji, kiedy wszystko jest pozamykane i z każdej strony krzyczą: „Pandemia! Siedź w domu!”

MyNintendowy komentarz sierpnia

Mario Karto Home Circut zainteresował mnie przez chwilę, potem niestety zobaczyłem cenę i stwierdziłem, że to niestety zbyt droga zabawa. Jakbym chciał kogoś ugościć i w to pograć to nie dość, że potrzebuję dwa zestawy, które do najtańszych nie należą. To jeszcze będzie potrzebny mi drugi Switch.  Na Super Mario 3D All-Stars się obraziłem i nie zamierzam go kupować, głównie przez żenującą politykę Nintendo dotyczącą jego wydania. Poza tym to Mariany 3D, w nich jestem gdzieś pomiędzy kiepski a przeciętny i zwykle więcej się w nich frustruję niż mam przyjemności z grania. Więc dla mnie to zaoszczędzone pieniądze. Do remake’u Xenoblade też nie podszedłem. Kupiłem wersję na 3DSa i w pewnym momencie się po prostu odbiłem od tej pozycji. A właściwie nie tyle odbiłem co stanąłem w martwym punkcie, którego nie potrafię przejść i nie mam już więcej sił i ochoty próbować.

W Sumie więcej grałem w gry z poprzednich lat, ale i tak spróbujmy sklecić jakieś Top 3 gier z 2020. Na pierwszym miejscu musi być Animal Crossing. Tak wskazuje ilość godzin jakie w niej spędziłem i fakt, że nadal w to gram.  Potem u mnie znalazłby się Paper Mario Origami King. Przyznam uczciwie, swoją przygodę z Paperowym Marianem zacząłem od Sticker Star i bawiłem się całkiem nieźle, więc i tutaj było całkiem spoko. Czy skusiłbym się na kolejne przejście? Raczej nie. Czy bawiłem się dobrze i żałuję zakupu? Zdecydowanie nie. Tak przeglądam jeszcze listę gier i w sumie z tegorocznych premier, które kojarzę to został mi Dex Enchanced Version. Recenzja [tutaj]. Całkiem przyjemna gra akcji z elementami RPG w dwuwymiarowym środowisku, więc nich będzie, że ona zajmie ostatni stopień pudła.

PierreLuc87:

Osobiście najważniejsze gry podzielę na trzy kategorię. Pierwszą będzie gra, która osiągnęła największy sukces w tym pełnym wyzwań rok. Drugą będzie najlepsza jakościowo, w jaką zagrałem, a trzecią tą, w którą najprzyjemniej mi się grało.
Bez większych niespodzianek najważniejszą grą, która ukazała się w tym roku na Nintendo Switch, jest Animal Crossing: New Horizons, mimo że sam nie byłem nią zainteresowany, to jednak trudno wybrać inaczej. Nintendo przygotowało produkt, który świetnie przeniósł świat eksploatowany w ostatnich latach na handheldach, w realia hybrydowej dominacji. Tytuł idealnie wpisał się w okres zakazów opuszczania domów i w tym pandemicznym zastoju, był jedną z najlepszych opcji dla graczy, który chcieli się pobawić w życie, spłacając wirtualny kredyt.

Pierwsze zapowiedzi nowej gry z serii Paper Mario, zmusiły fanów na czasowe zaprzestanie marzeń o kolejnym RPG-u z uniwersum wąsatego hydraulika. Co prawda gra zachowała pewny elementy RPG, ale dużo bliżej jej do gry akcji, niż kiedykolwiek wcześniej. Ta gra ma wszystko, czego oczekiwałem od Nintendo, fajną (lecz prostą) historię, innowacyjny system bitewny (kontrowersyjny dla co po nie których), śliczną kolorową grafikę, zapadającą w pamięć ścieżkę dźwiękową (krótko, też się liczy prawda?), wszędobylski humor i bohaterów, których nie da się nie lubić (Bobby jesteś najlepszy!). Jeśli miałbym polecić jedną grę w tym roku, to polecam Paper Mario: The Origami King.

Ostatnią grą, jaką ogrywam w tym roku, jest Hyrule Warriors: Age of Calamity. Po pierwszych urywkach z rozgrywki i demku myślałem, że problemy techniczne skutecznie mnie odrzucą od zakupu, jednak złamałem się i grę nabyłem kilka dni po premierze. Po 20 godzinach gry muszę przyznać, że spadki fpsów (pozdro Raf) są częste, ale w ogóle mi nie przeszkadzają. Pewnie głównym powodem jest to, że bawię się świetnie! Jest to moja pierwsza wizyta w Hyrule od czasu Link’s Awakening… na Game Boyu Colorze. Gra wygląda ślicznie, muzyka jest cudowna, a ilość rzeczy do zrobienia w grze pokazuje, że Omega Force dostarczyło jedną z najlepszych gier z gatunku, w jakie zagramy na Switchu. Jak tylko skończę pisać ten tekst, wracam do gry!

Elan:

Gdyby nie Animal Crossing, nawet bym nie zapłakał, gdyby ten rok w wykonaniu Nintendo w ogóle nie zaistniał… ale jednak to Animal Crossing było. I stało się fenomenem, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć. Pandemia, ludzie siedzą w domach, więc co robią? Postanawiają zapożyczyć się u Toma Nooka, bo jeszcze im mało kredytów, i żyć wirtualnym życiem, gadając o niczym z humanoidalnymi mrówkojadami w podkoszulkach. Porąbane, ale sam to robiłem, spędzając w swojej wiosce ponad 200 godzin (mimo to nadal jest zapuszczona jak strona internetowa, na której właśnie jesteśmy). I wciąż ją odwiedzam, na przykład żeby lepić próbować lepić perfekcyjne bałwany. Takiego szaleństwa było mi (i chyba wielu innym) potrzeba.

Poza tym z tegorocznych tytułów grałem jedynie w Xenoblade Chronicles: Definitive Edition, ale choć uwielbiałem tego kolosalnego jRPG-a już w wersji na Wii, to jednak nie jest to nowa rzecz. A, no i jeszcze trenowałem mózg z doktorem Kawashimą, ale to było tak dawno, że już prawie o tym zapomniałem – przypomniał mi o tym dopiero mail z podsumowaniem roku od Nintendo. Szkoda, bo miałem to robić przez cały rok, a mój mózg jest, jak widać, poważnie zdegenerowany.

Według wspomnianego maila od Nintendo spędziłem w tym roku ze Switchem 450 godzin. Niby całkiem sporo, ale jednak mniej niż w poprzednich latach. Nie żebym w zamian grał na innych platformach, bo nie grałem na nich prawie w ogóle. Hmmm, może ja już po prostu nie lubię gier wideo?

Podsumowanie Roku 2020

Sent:

Wszystkie trzynaście nierozpakowanych nawet gier na Switcha, czterdzieści na 3DSa oraz jakieś dwieście  z GOGa. Z bardziej realistycznych celów, chciałbym w końcu usiąść do Astral Chaina, Xenoblade’a 2 oraz AI: SomniumFiles na Switcha, DevilSurvivorów i Laytonów na 3DSa oraz X-winga/TIE Fightera i sagę Trails na GOGu. Smutna to kolej losu, że za dzieciaka miało się czas na granie, ale brakowało pieniędzy, zaś teraz jest dokładnie odwrotnie.

AkiRoss:

Czy są jakieś pozycje z tego roku, które ew. Chciałbym jeszcze nadrobić?

Z gier na Nintendo Switch nadal waham się nad Pikmin 3. Wygląda ciekawie i intrygująco. Wersja, jaka pokazała się na 3DSa była całkiem przyjemna w odbiorze, choć zdaję sobie też sprawę z tego, że trochę uproszczona.

Wychodząc poza ten rok to nadal czeka na mnie Wiedźmin 3 (czy to na Switchu, czy to na PC), Super Mario Odyssey, The Legend of Zelda: Breath of the Wild i Octopath Traveller. Do tego spora góra gier na GOGu. W teorii mam w co grać. I z jednej strony dobrze, że nie było zbyt wielu interesujących mnie premier, z drugiej strony trochę szkoda, że ten rok przeszedł tak jakoś po cichu z niewielką ilością gier wartych uwagi na Switcha.

PierreLuc87:

Sporo gier zadebiutowało w tym roku, ale niewiele z nich trafiło w mój gust. Z większych premier w nieokreślonej przyszłości mam zamiar nadrobić dwa tytuły.
Immortals Fenyx Rising to gra przygodowa, osadzona w mitologicznym świecie fantasy. „Zeldo-asasyn” w świecie minotaurów, zebrał wiele pochlebnych recenzji i myślałem, że będzie hitem zakupowym podczas świątecznej gorączki. To się jednak nie wydarzyło, a dlaczego tak się stało, sprawdzę za jakiś czas, jak tylko Ubisoft zadba o zwyczajowe promocje 2-3 miesiące po premierze gry.
Drugą grą jest Trials of Mana od Square-Enix; remake kultowej produkcji fabularnej przepełnionej akcją. Gra podobała mi się od pierwszych zapowiedzi i tylko natłok innych jRPGów sprawił, że jeszcze się za nią nie zabrałem. W przeciwieństwie do Fenyxa Trialsy już mam, więc jeśli czas na to pozwoli, to na początku lutego będę je ogrywał. Poza nimi czekają jeszcze inne gierki, które kupiłem nie wiem po co, bo chyba nie znajdę czasu aby w nie zagrać.

Elan:

Jeśli miałbym wybrać jakąś grę z tego roku, w którą chciałbym kiedyś zagrać, to byłaby to Catherine, ale jeśli zdecyduje się to zrobić, to pewnie na platformie innej niż Switch. Jest jednak jeden tytuł, jeszcze z poprzedniego roku, który faktycznie mógłbym zaliczyć do mojej kupki wstydu. Chodzi o Ring Fit Adventure, które leży w szafie, a dupa rośnie. Nie bądźcie grubi.

18 komentarzy

  1. Zaskakująco słaby rok w wykonaniu Nintendo. Animal Crossing co prawda rozbił bank, ale jak ktoś tak jak ja nie gustuje w tego typu produkcjach to raczej nie miał zbyt dużego wyboru. Mnie ten rok upłynął głownie na ogrywaniu zaległości i to nie koniecznie nawet tych spod szyldu Nintendo – choć oczywiście na Switchu. W końcu udało mi się zaliczyć Bioshocka i to od razu dwie części a pózniej rzuciłem się na Borderlandsy. Aktualnie mecze Borderlands 2 (na zmianę z Cyberpunkiem na PC) i jakoś nie mogę sie oderwać. Aż dziw bierze że nigdy wcześniej nie zasiadłem do tej serii, a okazji było przecież przez lata co najmniej kilka bo i PS360, i PC czy nawet Vita. A jednak, gry musiały trafić aż na Switcha żebym wreszcie po nie sięgnął i przekonał się jak dobry kawałek gry mnie ominął.
    Z wydawnictw samego Nintendo w tym roku wpadł mi tylko zestaw Marianów, przy czym póki co zagrałem jedynie w Sunshine i prawdę mówiąc gra mnie rozczarowała. Liczyłem ba znacznie więcej i mam jedynie nadzieje że Galaxy z Wii nie okaże się takim kasztanem jak to.

  2. Dla mnie jak na razie najsłabszy rok do tej pory w wykonaniu nintendo.
    Owszem mieliśmy jedną dużą premierę – Animal Crossing – ale nadal postał niedosyt, mimo że sprzedaje się jak powalone. Przydałyby się brakujące porty z WiiU żeby zapchać dziurę w planie wydawniczym wielkiego N (Xenoblade Chronicles X patrzę na Ciebie).
    Zabrakło mi jakiegoś bangera, system sellera do którego chciałbym wracać – do AC po przerwie nie da się wrócić, jest to naukowo udowodnione.
    Oby następny rok dowiózł lepiej. 2020 za nami, a 2021 nie może być już gorszy pr-prawda? 🙁

  3. @Kojin – to naprawdę było zaskoczenie, że nintendo nie będzie próbowało się na siłę wbijać między wódkę a zagryzkę? 😛 Nowe konsole Sony i MS robiły taki szum, że pewnie nawet BOTW2 musiałby się ostro rozpychać, a tak na luzie wydadzą go sobie w połowie roku, gdy ludzie będą mieć więcej pieniędzy.

  4. @Sent – wcale nie oczekiwałem że N bedzie próbowało nawiązać walkę z Sony i MS bo to było bardziej niż oczywiste że nowe konsole z automatu zgarną całą uwagę. Chodziło mi raczej o to że tegoroczny lineup Switcha, z naciskiem na 1st party był po prostu miałki i niezależnie od działań konkurencji, mówiąc wprost i bez ogródek – w temacie gier od samego Nintendo rok 2020 był najsłabszym rokiem od momentu premiery ich konsoli.

  5. Rok 2020 byl trudny i dziwny z wiadomych powodow. Co do Nintendo, rok byl podobny do 2018, tam Smash i przystawki, a w 2020 AC i przystawki, niestety nie jestem fanem AC, wiec dla mnie ten rok byl zawodem, a bylby to jeszcze wiekszy zawod, ale nie posiadam Wii U, wiec Pikmin 3 byl milym portem. Widac wyraznie, ze ten rok pod wzgledem first party byl slaby, Nintendo widzi, ze w obecnej sytuacji wsparcie third party jest wystarczajace i nie musza wydawac tyle gier od siebie.

  6. @Martin – prawda też taka, że nintendo nie ma tych studiów niewiadomo ile, a gier też nie robi się już w rok (nawet tasiemce jak FIFA czy COD mają po dwa-trzy studia które wymiennie wypuszczają te kosmetycznie poprawione sequele). Siłą rzeczy co drugi rok musi być więc kiepski.

    Miło jednak, że W KOŃCU third party zaczyna na poważnie nadganiać stracony czas – w przyszłym roku powinniśmy również dostać co najmniej Trails of Cold Sky IV, a jak dobrze pójdzie, może i porty poprzednich gier z serii.

  7. @Martin – aczkolwiek w sumie muszę ci przyznać rację, ze nawet jeśli nie mają za wiele tych studiów, to mają na pewno dość pieniędzy, by kilka podnająć na projekt lub dwa, jak to jeszcze do niedawna robiono 😛

    A, no i muszę się uderzyć w pierś, zapomniałem w artykule skrytykować nintendo za jeszcze jeden kiepski patent – streamowanie gier jako sposób na pozbawienie gracza kontroli nad swoimi zakupami, pod płaszczykiem „ułatwień w portowaniu gier”. Jeśli teraz każda gra, nawet taka którą spokojnie dałoby się sportować, ma być teraz streamowana, to ja dziękuję za taki „support” i wracam do grania na PC.

Dodaj komentarz