MyNintendowy komentarz września

Fakty, ludzie, pieniądze

Wrzesień, oprócz powrotu do szkół, całkiem nieźle namieszał w świecie Nintendo. Miejmy nadzieję, że podobna tendencja utrzyma się też w kolejnym miesiącu.

MyNintendowy komentarz września

PierreLuc87

Hybrydowa konsola nie doświadczyła wielu godzin mojego boskiego dotyku w tym miesiącu. Zaledwie kilka godzin spędziłem w alchemicznym świecie Reisalin Stout, a wolny czas na błogą rozrywkę z padem w ręku wypełniły mi gry na inne platformy. Zdecydowanie przeważał Tony Jastrząb, który zaliczył fenomenalny powrót na salony za sprawą idealnego odświeżenia pierwszych części. Pełny remake, dwie gry w jednym, nowi skaterzy, uzupełniony soundtrack, ponad 700 wyzwań i wszystko w cenie 160 zł.
MyNintendowy komentarz września
Activision robi najlepszą robotę na rynku, jeśli chodzi o odświeżanie starych klasyków. Gdyby tylko pewna firma z Japonii na N, nie była tak leniwa, jak jest i nie karmiła nas portami, to byłoby super, a sam pieściłbym konsolę znacznie częściej. Drugim tytułem jest Apex Legends, które już nie długo trafi na Nintendo Switch. Pewnie nie ma co liczyć na cross-progression, ale każdy, kto lubi dynamiczne gry, powinien się świetnie bawić w tym battle royale od twórców serii Titanfall. Wspólnie z aktywną częścią społeczności na discordzie, ugiąłem się pod ciężarem zielonej rewolucji i zamówiłem ekboka series x. Game Pass górą!

Sent

W moim wypadku ostatnie parę tygodni upłynęło pod znakiem odkurzenia nieco zapomnianego 3DSa. Pod wpływem impulsu i przy odrobinie farta przy przeszukiwaniu ebaya udało mi się bowiem dorwać całą serię Ace Attorney. Odpaliłem pierwszego tak na próbę, by zobaczyć czy mi się w ogóle spodoba… i wsiąkłem na cały tydzień. Zasługą tego był zarówno niezły scenariusz, jak i sensownie wyważony poziom trudności. W przeciwieństwie bowiem do wielu normalnych przygodówek (za którymi raczej średnio przepadam) nie musimy tutaj łączyć ze sobą kilku przedmiotów w absurdalny sposób, a wykazać się zimną logiką. Jeśli więc w którymś momencie utknąłem, to jedynie dlatego, że wpadłem na jakieś rozwiązanie szybciej, niż przewidział scenarzysta i za szybko chciałem przedstawić konkretny dowód. Jeśli ktoś jakimś cudem ominął do tej pory tę serię, polecam spróbować. Najlepiej wersję DSową, ponieważ oryginalne sprite’y prezentują się moim zdaniem zdecydowanie lepiej.

Oprócz tego miesiąc upłynął mi raczej na polowaniu na gry, niż graniu w nie. Urlop to bowiem jedyny czas, kiedy w spokoju można czekać w domu na zagranicznych kurierów, tak więc oprócz Patlabora i sterty gundamów zaopatrzyłem się w końcu w dwupak Final Fantasy VII/VIII oraz Lego City Undercover. No i ten nieszczęsny trójpak Mario, co by nie pluć sobie za pół roku w brodę, że wszędzie wykupiony. Thanks nintendo. Na pierwszy ogień pójdzie jednak póki co pecetowe Trials in the Sky. Tak co bym wiedział, czy jest sens inwestować w switchowe wydania Trails of Cold Steel, póki jeszcze są łatwo dostępne.

rolnik

Za sprawą marianowej kolekcji Switch ponownie wrócił do moich łask. Chociaż i tak większą część września ogrywałem Sunset Overdrive. Wykręcony świat Sunset City wykreowany przez Insomniac nie pozwolił mi się oderwać od tej pozycji. Samo poruszanie się po tym mieście zostało tak fenomenalnie zrealizowane, że tylko raz użyłem szybkiej podróży i to w momencie, kiedy wymagała tego fabuła. Szusowanie po liniach wysokiego napięcia, nabieranie pędu przy odbiciach od samochodów, a do tego akrobatyczne skoki na drążkach sprawiają niesamowitą frajdę.  Dodajcie sobie do tego zwariowaną otoczkę pandemii zmutowanych ludzi, których kroimy na plasterki salami, szalenie zróżnicowany i niecodzienny arsenał (wybuchające miśki rządzą!), a to wszystko podlane przerysowaną punkową historią. Iście mieszanka wybuchowa. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji w to zagrać, to nadrabiajcie, bo to jest jeden z tych tytułów, który jest świetny, a przeszedł bez większego rozgłosu.

MyNintendowy komentarz września

Wracają do Mario, na dniach postaram się spisać swoje wrażenia z obcowaniem ze składanką. Więc nie będę się tutaj zbytnio rozwodził na jej temat. Natomiast Super Mario Bros. 35 to inna para kaloszy. Zagrałem kilka partyjek i jest to bardzo ciekawa gra. Sam pomysł, żeby ze starusienkiego Mario, zrobić battle royal był karkołomny. Jednak twórcom udało się to zrealizować bardzo dobrze. Rozgrywki są bardzo intensywne, a podrzucanie Bowserów i Lakitu przeciwnikom jest bardzo wciągające. Jeżeli nie uda się nam zgarnąć złotego lauru, to pojawia się syndrom jeszcze jeden gry, bo tym razem musi się udać, prawda? Udało wam się osiągnąć pierwsze miejsce? Mi złoty pucharek wpadł przy ósmym podejściu, jednak lata praktyki w klasyka nie poszła w las! 😉

MyNintendowy komentarz września

AkiRoss

Wrzesień… w sumie kolejny miesiąc, w którym Nintendo nie miało dla mnie niczego ciekawego do zaoferowania.

Jasne odpalili bombę w postaci powrotu klasycznych Marianów 3D, a przy okazji tego zrobili z tego małą aferę, bo okazało się, że będzie to nakład limitowany czasowo (a pewnie i ilościowo) nawet w formie cyfrowej! Posiadacze abonamentu dostali Mario-Royale 35 – też niestety ograniczone czasowo. Czemu ja się pytam, czemu? Po co to?

Moją uwagę rozpaliło na chwilę Mario Kart Live Home Circuit, ale potem przyszła brzydka rzeczywistość. Okazało się, że taki zestaw kosztuje ok 410zł w Polsce i składa się z jednego samochodzika (Mario albo Luigi), 4 bramek i 2 znaczników zakrętów (a oprogramowanie będzie dostępne w formie cyfrowej). Podoba mi się ta idea, ale na razie cena jest trochę blokująca. Bo jak chcę pograć z kimś na kanapie, to potrzebuję drugi zestaw by mieć 2 samochodziki (i prawdopodobnie drugiego Switcha?). Obserwuję, ale entuzjazm mi opadł. Liczę, że zaczną wydawać dodatkowe samochodziki jako stand alone i wyjaśnią, czy da się jakoś grać z innymi (bardzo liczę na tryb kanapowy na TV na przykład).

I w sumie tyle… u mnie to kolejny miesiąc gdzie na przemian gram w Animal Crossing, Super Kirby Clash i Ring Fita (chociaż tego ostatniego trochę zaniedbałem ostatnio, tak samo, jak i siebie ;p)

Ocena: Zesputa rzepa/10

Pierre Luc

Wrzesień budzi nas z wakacyjnego letargu! Nintendo całkiem długo udało się utrzymać w tajemnicy nowe hity, które w ciągu następnych kilkunastu miesięcy trafią na Switcha. Cztery gry przykuły moją uwagę i już szukają banknotów w moim portfelu na zakup. Capcom zrobił sobie dobrze i zapowiedział nowego Monster Huntera! I to nie jednego, a dwa! Rise to klasyczne podejście do serii, które rozpali nasze konsolki do czerwoności (może nawet nasze konsolki pro), a Stories 2 to gra, która postara się zapełnić dziurę w moim sercu wyrwaną przez ostatnią dużą odsłonę kieszonkowych potworów.

Wszyscy wiedzą, że kontynuacja BOTW nadchodzi, ale zanim do tego dojdzie, poznamy historię wydarzeń sprzed 100 lat, za sprawą Hyrule Warriors: Age of Calamity. Musou to jeden z moich ulubionych gatunków, a listopadowa premiera oznacza to, że wspólnie z The Legends of Zelda: BOTW będą moim prezentem świątecznym dla samego siebie. Ostatnim tytułem jest Ghostrunner, polska gra, która już teraz prezentuje się jako murowany hit! Jeśli miałbym się odnieść do plotek, które do nas dotarły w tym miesiącu, to trzymam kciuki za wydanie kolekcji przygód Ryu Hayabusy!

Ocena: Puyo Puyo Sega Dayo (to znaczy, że było bardzo dobrze)/10

rolnik

Całkiem niezły miesiąc. Najpierw urodzinowe party Mario (niestety podsumowałem je w poprzednim miesiącu). Później zapowiedź Hyrule Warriors: Age of Calamity, a na dobitkę bardzo mocny Partner Showcase. Działo się we wrześniu działo. Największą informacją dla mnie jest zapowiedź Monster Hunter Rise, który skutecznie zniwelował mój entuzjazm na next-geny. W końcu doczekaliśmy się pełnoprawnego MoHuna, który jest tworzony tylko z myślą o hybrydzie Ninny. Trzeba będzie zarezerwować sporo wolnego czasu na łowy! Jakby tego było mało, dostaliśmy także zapowiedź kontynuacji Stories z 3DSa. Po zwiastunie widać, że gra będzie się prezentowała fenomenalnie. Pokémony kolejny raz mogą się poczuć zawstydzone. Niestety nie tylko pozytywne informacje otrzymywaliśmy we wrześniu. Najbardziej boli przesunięcie premiery No More Heroes 3 na przyszły rok. Przeklęty coronavirus, mógłby już sobie odpuścić.

Ocena: Rise, Rise, Rise, Rise, Rise, Rise, Age of Calamity, Stories2 co daje sumarycznie 8/10

Sent

W tym miejscu mógłbym w zasadzie przepisać wrażenia rolnika. Chyba nikt nie spodziewał się, że partners showcase może być tak dobry. Age of Calamity zapowiedziano w idealnym dla mnie momencie „ dwa tygodnie po ukończeniu BotW z DLC, gdy nie mam już za bardzo ochoty na ten sam gameplay, za to chętnie posłuchałbym jeszcze kilku opowieści z tego świata. Do Monster Hunterów nadal się jeszcze nie przekonałem, ale doceniam wkład tej serii w popularyzację konsol Nintendo. Kto wie, może Rise będzie moim pierwszym. Póki co bardziej zaintrygował mnie Stories, ale tutaj niestety wypadałoby najpierw dorwać gdzieś jedynkę. To niestety może być jednak dosyć trudne, ponieważ Big N poinformowało oficjalnie o zaprzestaniu produkcji 3DSa. Trochę pluję sobie dziś w brodę, że nie kupiłem zapasowej konsolki, gdy była jeszcze możliwość. Gry na nią były na tyle dobre i unikatowe, że bardzo brakowałoby mi możliwości wrócenia do nich za parę lat.

8 komentarzy

  1. U mnie na patelni smażyły się Mariany. W Sunshine udało się zrobić 95 shine’ów ze 120. Z początku trochę przeszkadzała tragicznie działająca kamera i dość kiepski pacing ale zdecydowanie gra ma w sobie to „coś” i pod koniec już świetnie się bawiłem. Tough Love 🙂 Przez problemy z kamerą i miejscami sterowaniem poziom niektórych, późniejszych wyzwań urasta do rangi bardzo wymagających. Może kiedyś znajdę czas i ochotę na maksowanie ale obecnie gra trochę mnie zmęczyła. Jest to ostatni nowoczesny Marian, który dawał takie wyzwanie. Wszystko co było później, Galaxy, Odyssey itd. to już proste gierki dla przeciętnego dzieciaka, niewymagające połamania palców. Fajnie że Nintendo zafundowało nam taką lekcję historii. 3 gry, o tej długości w tej cenie? Mega deal. Zacząłem Galaxy, które już od początku jest kapitalne (sterowanie, kamera, pacing), ale trzeba będzie przerwać bo na horyzoncie już wyczekiwana druga część DLC do Pokemonów.

  2. @Rolnik: Tak, pierwsze podejście. Dla mnie frustrujące były te późniejsze Pinata Village np. albo Pinball 😀 Choć ogólnie dokuczał mi z początku wszechobecny brak ukierunkowania na to co mamy robić. W Galaxy dla porównania idziemy jak po sznurku. Kiedyś tak się robiło gry. Później już się wkręciłem i końcówka była super. Ogólnie Sunshine to taki pomostowy marian. Wiele elementów zakorzenionych jeszcze w erze n64. Dopiero Galaxy wprowadził serię na nowy tor i uporali się w końcu z kamerą.

Dodaj komentarz