MyNintendowy komentarz marca

Czyli co tam działo się w marcu!

MyNintendowy komentarz marca

Marzec dobiegł końca, więc pora na jego skomentowanie przez nasze redakcyjne ciało! Co tam w marcu się działo? Dla niektórych dużo, dla innych mało. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. O tym, kto ma jakie zdanie, możecie zapoznać się w poniższym wpisie. Zapraszamy!

Sent:

Niestety nie wszyscy mają przywilej pracy zdalnej w czasach „current event”, toteż i nadganianie gierek idzie mi jak po grudzie. Nie pomógł w tym również fakt, że moje modlitwy do pocztowych bogów odniosły w końcu skutek i zamówione w styczniu cążki modelarskie w końcu dojechały. Bayonetta poszła więc w odstawkę i leży mniej więcej w tym samym momencie, w którym zostawiłem ją, pisząc nasz survivalowy poradnik. Być może to już kwestia pewnego gierkowego wypalenia? Liczę jednak, że wraz z nastaniem wiosny mój backlog zacznie topnieć.

mrvalgard:

Pierwsza połowa marca upłynęła mi na ogrywaniu Ash of Gods i pisaniu jej recki. Dalej przewinęło się demko Trials of Mana i Bravely Default 2 – obie produkcje zapowiadają się świetnie. Niestety jak kolega wyżej nie miałem za wiele czasu na backlogi, a nad wypaleniem gierkowym zastanawiam się od paru lat :D. Myślę jednak, że to raczej zmęczenie branży ciągle powielanymi schematami w tworzeniu gier (uprzedzam, miłośnikiem indyków nie jestem). Te przemyślenia i związana z nimi potrzeba ogrania obszernej i głębokiej przygody w świecie, w który można wsiąknąć bez reszty, przypomniała mi, że miałem ograć Xenoblade Chronicles na 3DS, zanim pojawi się remaster na Switchu. Mam zaledwie 3 godziny na zegarku, a już czuć niesamowity klimat świata i taką jakby nostalgie odczuwaną przez same postacie. Nie wiem, czy to kwestia przywiązania do detalu, wplatania małych smaczków w otoczenie, ale immersja jest niesamowita. Już wiem, że w spędzę w niej długie godziny.

PierreLuc87:

2020 to rok pełen niespodzianek, marzec jest kolejnym miesiącem, w którym dzieją się straszne rzeczy. Koronawirus wpływa na nasze życie bardziej, niż byśmy to sobie życzyli, i niestety ma to też wpływ na nasze growe żyćko. Masa graczy została w domu, co doprowadziło do przesycenia sieci ruchem. Doprowadziło to do chwilowych problemów z Nintendo Online Service, a kiedy chcieliśmy coś pooglądać w internecie, to musieliśmy się zadowolić niższą niż zazwyczaj rozdzielczością materiału. Kiedy sieć zawodzi, przychodzi pora ataku na tytuły dla samotnego gracza. U mnie wybór padł na YS VIII: Lacrimosa of Dana i muszę wam przyznać, że jestem tą grą oczarowany. Dobra grafika, ciekawy pomysł na fabułę i fenomenalna muzyka sprawiły, że siedząc w pracy, myślałem głównie o przygodach Adola. Ostatnimi dniami każdy wieczór wypełnia mi zabawa na wyspie Seiren i wygląda na to, że nie zmieni się to aż do świąt.

Marzec przyniósł nam także 2 Directy, jeden ogólny i jeden poświęcony grom indie. Na obu zapowiedziano kilka gier, które na pewno dodam do mojej kolekcji w najbliższych miesiącach. Po obu filmach widać, że wirus ma także duży wpływ na branże gier wideo i na kilka gier, których mogliśmy oczekiwać (piszę o tobie, Nintendo), musimy jeszcze poczekać. Przed nami kwiecień, miesiąc premier wielkich RPG-ów, oby tylko starczyło czasu na ogranie tych perełek.

AkiRoss:

No cóż… marzec zaskoczył nas wszystkich i to niekoniecznie w sposób, w jaki byśmy chcieli. Wirus dalej szaleje, w miarę możliwości wszyscy siedzą w domach i pracują zdalnie. „Życie towarzyskie” zamarło i przeniosło się w odmęty Internetu. Powoli już zaczyna mnie to trafiać, zaczyna mi doskwierać to zamknięcie i jestem już blisko gadania do gołębi. Na razie gadam tylko do pluszowego Yoshiego 😀

Jako że i ja mogłem pracować zdalnie, to okazało się nagle, że mam dużo więcej wolnego czasu niż zawsze, z którym nie bardzo mam teraz co zrobić. Czytanie jakoś się nie klei. Netflix w pewnym momencie też już zaczyna nużyć. Jeszcze zanim całe to szaleństwo rozkręciło się u nas na dobre, to spokojnie ukończyłem Ori and the Blind Forest (o moich wrażeniach możecie poczytać tutaj: KLIK). Potem, z braku lepszych pomysłów, znów usiadłem na trochę do Monster Hunter Generations Ultimate, gdzie powoli sobie tłukę kolejne potwory.

No i staram się nadganiać swój trochę już zapomniany backlog. Przysiadłem i skończyłem Candence of Hurule: Crypf of the NecroDancer featuring The Legend of Zelda, którego recenzja powinna pojawić się na dniach u nas na portalu. Złamałem się też i zaryzykowałem kupno Animal Crossing New Horizons i muszę przyznać, jak na razie jestem tą grą oczarowany. Po cichu mam nadzieję, że jeszcze trochę i zaczniemy wracać do normalności, bo na razie nie bardzo umiem sobie wyobrazić kolejne miesiące siedzenia w domu.

rolnik:

Marzec był dość specyficzny, ale pewne oczywistości pominę. I tak już wszędzie się o tym trąbi, więc przemilczę to w mojej części wpisu. Piąte Witch Trails bez sukcesu u mnie. Gra poszła w odstawkę na lepsze czasy.

Wróciłem do platformowania w New Super Mario Bros. U Deluxe, a dokładnie do zielonej części składanki. Granie Luigim było bardziej wymagające niż jego grubszym bratem. Zebranie wszystkich złotych monet i zaliczenie ukrytych światów zajęło mi 2 tygodnie. Niektóre plansze momentami były mega frustrujące. Po raz kolejny przekonałem się, że podwodne światy to chyba moje najmniej lubiane środowisko w platformówkach 2D. Spora niewładność bohaterów, często coś nas goni i jeszcze trudność w manewrowaniu. Zgroza! Tak na szybko, przychodzą mi tylko dwa tytuły do głowy, gdzie wodne levele były dobrze zrealizowane: Donkey Kong Country Returns: TF i Rayman Legends/Origins. Ogólnie seria New, oprócz pierwszej części z DS-a, jest strasznie odtwórcza. Mario jakoś stracił ten błysk. Brakuje jakichś fajnych zwariowanych power-upów jak Giga Marian. Często te nowe to tylko wariacje starych, jak np. Ice Flower. Dizajn poziomów, z wyjątkami, też nie jest jakiś porywający. Co więcej, krainy, po których się przemieszczamy, nie wychodzą poza kanon, który pamięta czasy Super Mario World. Obecnie Mario w 2D nie jest dla mnie królem platformówek. Oczywiście jest to czołówka, ale z miejsca mogę wymienić kilka gier, które prezentują wyższy poziom. Nie samym Nintendo człowiek żyje. W końcu ruszyłem Wieśka 3 na PC. Szykuje się spora dawka chędożenia! 😀

Elan:

Marzec był kolejnym miesiącem moich metroidowych zmagań. Jako że na razie biorę na tapet dwuwymiarowe odsłony serii, moim łupem padł Super Metroid, w którego mogłem zagrać „za darmo” dzięki subskrypcji Nintendo Switch Online. No i powiem Wam, że jak na ponad 25-letnią grę Super Metroid jest… naprawdę super – zupełnie nie czuć, że gra miała premierę kilka miesięcy po moich narodzinach. Jak na tytuł z pradawnych czasów przystało, deweloperzy tłumaczą graczowi o wiele mniej niż współczesne pozycje – przyznam, że kilka razy zaglądałem do internetu, bo za cholerę nie mogłem domyślić się, że coś trzeba zrobić tak, jak zrobić trzeba. Nie frustrowało mnie to jednak, a raczej przypominało, że całe to szeroko pojętę „życie” podstępnie każe nam myśleć, że nie mamy już czasu samemu próbować rozkminić takich rzeczy – no bo przecież tuż za rogiem czai się ten złowrogi backlog, a poza tym to jest jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia i w ogóle to trzeba wyjść z psem na spacer. Tylko czy to na pewno jest prawda? Patrząc na to, że najlepsze chwile z konsolami w ostatnich latach spędziłem przy The Legend of Zelda: Breath of the Wild, włocząć się po Hyrule i próbując wszystkiego na wszystkim, chyba nie do końca…

Wracając do Super Metroida – sugerując się wewnątrzgrowym licznikiem, SNES-owa odsłona serii zajęła mi prawie dwa razy więcej czasu niż Zero Mission, ale dwa razy mniej niż Samus Returns. Tę drugą grę jednak maksowałem, więc taka różnica nie dziwi. Boli brak niektórych usprawnień z 3DS-owego rimejku „dwójki (przydałyby się chociażby lepsza mapa, na której widać, co jest czym, czy procent znalezionych znajdziek, bo bez poradnika ani rusz), ale nie ma się co czepiać o takie rzeczy gry, która jest dwa razy starsza niż przeciętny widz patostreamów. Pozostałą część mojego czasu z konsolami wypełniło głównie Animal Crossing: New Horizons, o którym, w redakcyjnym gronie, rozpisaliśmy się (i jeszcze będziemy) w oddzielnym wpisie.

 

W tym roku Nintendo świętuje 35-lecie Super Mario Bros. Z tej okazji, jak podaje portal VGC powołujący się na liczne źródła, Japończycy mają zamiar wydać na Switcha wiele gier z wąsatym hydraulikiem.

Wśród odświeżonych tytułów mają się znaleźć:

  • Super Mario 64 (1997, Nintendo 64),
  • Super Mario Sunshine (2002, GameCube),
  • Super Mario Galaxy (2007, Wii).

Ponadto „Big N” ma wydać zupełnie nowego Paper Mario oraz wersję Deluxe Super Mario 3D World, które zadebiutowało na Wii U w 2013 roku. […]

rolnik:

Gruby Marian jest tym, czym Myszka Miki dla Disneya, więc nie dziwi takie podejście. Ninny chce święcić 35 urodziny wąsacza z wielką pompą. Szkoda tylko, że inne zasłużone serie firmy z Kioto nie dostępują tego zaszczytu. Pozwolę resztę mojej myśli skomentować twittem:

Sent:

Wiem, że narażę się teraz wielu śmieszkom spod znaku „skoro nie lubisz Mario, to po co kupowałeś konsolę Nintendo?”, ale tegoroczna rocznica nie robi na mnie żadnego wrażenia. Doceniam znaczenie kulturowo-historyczno-maskotkowe naszego bohatera, ale co za dużo, to niezdrowo. Nintendo niestety zachowuje się, jakby okrągłe urodziny wypadały co trzy miesiące. W trzy lata zdązyliśmy więc otrzymać Mario Odyssey, Mario Party, Mario Tennisa, Mario+Rabbits, Mario Makera, porty Mario Karta, Mario 2D, a także toczący się w jego uniwersum Luigi Mansion i (do pewnego stopnia, biorąc pod uwagę liczną reprezentację) Smasha Ultimate. Łącznie 9 gier w trzy lata. Niby każda inna, ale jak w każdej ogląda się te same gęby, zaczyna to nużyć niczym polska polityka. Jakkolwiek by więc dobre Galaxy i Sunshine nie były, ostatnią rzeczą, której ta konsola potrzebuje, są kolejne gry z Mario. A już szczególnie w roku takim jak ten, gdy innych zapowiedzi brak.

Elan:

Mam przecucie graniczące z pewnością, że za te wszystkie przyjemności, o ile w ogóle się ziszczą, będziemy musieli sporo zapłacić. Ciekawe, czy będą to bardziej odgrzewane kotlety, czy coś świeższego, za co faktycznie będzie warto dać więcej niż chociażby 80 złotych, które trzeba wysupłać za obie części Super Mario Galaxy na Wii U.

PierreLuc87:

Osobiście odczuwam trochę przesyt wąsatym rodzeństwem, ale nie mam nic przeciwko wizycie w papierowym świecie. Jeśli będzie to całkowicie nowy tytuł z serii to super, ale jeśli nie, to mam nadzieję, że będzie to port tysiącletnich drzwi. W sumie to niech już nam dadzą Virtual Console i odpuszczą sobie zabawę w „Porttendo”.

AkiRoss:

Aby przypadkiem nie wyszedł z tego „rok Luigiego”, bo on też miał dostawać sporo gier i w ogóle, a w praktyce to ile to było? W sumie dwa tytuły na dwie konsole? Chociaż, kto wie, kto wie…


Luigi’s Mansion 3 DLC

Od dzisiaj możecie pobrać pierwszą paczkę DLC do Luigi’s Mansion 3 zatytułowaną ScareScraper and ScreamPark. Co wnosi nowe rozszerzenie? Trzy nowe stroje, które może ubrać Luigi  w ScareScraper. Ubranie nowych wdzianek spowoduje, że będzie można natrafić na odpowiednie plansze, które nawiązują do noszonych fatałaszków (Castle MacFrights, Dance Hall oraz Tomb Suites). Co więcej, będzie można także spotkać tematycznie wyglądające duchy. […]

rolnik:

Luigi’s Mansion 3 jest jedną z lepszych gier ubiegłego roku z dobrą sprzedażą. Jednak coś mało osób dyskutuje o tej grze. Czyżby syndrom player two?

AkiRoss:

Powiedziałbym, że raczej syndrom „single player game”, do której koniecznie musimy dodać jakiś mutliplayer.


Myśleliście, że Wii U jest już dawno martwe? Nic z tych rzeczy! PixelHeart, firma zajmująca się między innymi wydawaniem pudełkowych wersji gier na platformy, które, cóż, są już martwe, właśnie dodała do swojego sklepu dwie nowe pudełkowe pozycje na Wii U:

  • Finding Teddy II: Definitive Edition – premiera 17 kwietnia;
  • SHMUP Collection (kolekcja składająca się z dwóch gier: Satazius Next oraz Armed 7 DX) – premiera 15 maja. […]

rolnik:

Że też im się opłaca to wydawać na Wii U. Z drugiej strony fajne mamy obecnie czasy, że nawet NES dostał nową grę dwa lata temu. Póki tacy zapaleńcy istnieją, póty nowe gry na wymarłe konsole będą się pojawiać.

Elan:

Nadal mam ogromny sentyment do Wii U, co nie dziwi, bo to moja pierwsza stacjonarka od Nintendo. Co prawda ostatnio nie odpalam go za często, ale mam jeszcze co najmniej kilka tytułów, przede wszystkim z Virtual Console, które chciałbym nadrobić.


3DS został odsunięty przez Nintendo na boczny tor, i to na tak bardzo boczny, że w cotygodniowych informacjach o nowych tytułach i promocjach firma całkowicie go pomija. Ale my tego nie zrobimy.

W tym tygodniu na przecenie znalazło się sporo ciekawych gier – w większości od Atlusa, jak to zazwyczaj ostatnio bywało – ale nie tylko. […]

Elan:

Nintendo, niczym dziecko, które dostało nową zabawkę, po premierze Switcha zupełnie zapomniało o 3DS-ie. Nie jest to co prawda ten sam poziom amnezji co w przypadku Sony i PS Vity czy samego „Big N” i Wii U… ale żeby już któryś raz z rzędu nie informować ludzi o tak dobrych promocjach? To się nie godzi!

Sent:

3DS został przez Nintendo bardzo skrzywdzony. Wiadomo, że starą konsolę z czasem się wygasza, ale tutaj mieliśmy do czynienia z nagłą eutanazją, gdy to lekarz popełnił błąd (port Mario & Luigi: Bowser’s Inside Story) i zwalił winę na pacjenta. O ile jednak rozumiem brak gier, tak zupełnego pomijania aktualnych promocji w PR-owych wiadomościach już nie bardzo.

PS. nadal czekam na promocję na podstawowe SMT IV. 80 zł za tak starą grę to jednak przesada.

PierreLuc87:

Mam wrażenie, że z pamięcią Nintendo jest coraz gorzej. Nie pamiętają o 3DS-ie, ale też chyba zapomnieli o jego młodszym bracie – Switchu. W czwartek wystartowała wiosenna promocja, więc jest to idealny moment, aby zachęcić do zakupów ostatnich żywych w dwuekranowym świecie, ale wygląda na to, że tam można jedynie liczyć na Atlusa.


Rolnik – 7/10

Marzec to miesiąc Animal Crossing. Ani Indie World, ani Nintendo Direct Mini nie zrobiły na mnie wrażenia. W zapowiedziach też jakoś niemrawo, z wyjątkiem gorących plotek związanych z 35-leciem Mario. Z plusów mogę jeszcze odnotować premierę Exit the Gungeon. Ten miesiąc wypadł jakoś lepiej niż poprzedni, ale nadal bez efektu wow. Liczę, że kwiecień utrzyma tendencję zwyżkową i będzie jeszcze lepszy, ale na tę chwilę może to być tylko moje pobożne życzenie.

Elan – Animal Crossing/10

Patrząc na to, że w poprzednich latach w pierwszym kwartale roku nie dostawaliśmy od Nintendo prawie nic (nowy Kirby czy Yoshi nie są niestety działami największego kalibru), premiera Animal Crossing: New Horizons sprawia, że tegoroczny marzec jest najlepszy od kilku lat. Nie znaczy to jednak, że jest jakoś specjalnie wybitny – na takie miesiące w tym roku musimy jeszcze poczekać.

PierreLuc87 – YS VIII/10

Nawet nie wiem, kiedy doszło do końca marca. Koronawirusowe szaleństwo trwa w najlepsze i z racji swojej powtarzalności dni mijają w zdecydowanie zbyt szybkim tempie. Na szczęście znalazłem całkiem sporo czasu na granie w gry, więc grałem. God Wars odłożyłem na półkę, a głównym okupantem został YS VIII, który podoba mi się coraz bardziej z każdą godziną spędzoną na wyspie. W marcu dostaliśmy dwa nowe Directy, pokazano kilka zakręconych tytułów, a w kwietniu dostaniemy trochę słodyczy (Trials of Mana!), ale to maj i czerwiec zapowiadają się najgoręcej, i to nie tylko z powodu wzrastających temperatur za oknem.

Sent – 6/10:

Bywały gorsze miesiące. W końcu dostaliśmy jakąś większą premierę, Direct również był na miarę moich (niskich) oczekiwań.  Kolekcjonerka Xenoblade’a wygląda obłędnie i samodzielnie ciągnie wskazania mojego barometru w górę…

…czy może raczej „ciągnęłaby”, gdyby próby jej zamówienia nie przypominały najgorszych wspomnień związanych z zamawianiem kolekcjonerki Fire Emblem Fates. Aż strach pomyśleć, co się będzie działo w Polsce, gdzie do problemów z dostaniem gry mogą dojść problemy z anulowaniem już złożonych pre-orderów…

AkiRoss – 6 Bells/10

W sumie Animal Crossing i nic więcej – ani przed, ani po. Dalej ogrywam głównie zaległości i kupki wstydu (jak tak dalej pójdzie, to nawet sięgnę po Breath of the Wild i Wiedźmina 3), a nawet na swoim laptopie zainstalowałem znowu Fallouta Tactics, może tym razem w końcu go ukończę (tak, tak, wiem, Fallout 1 & 2 best Fallouts ever).

mrvalgard – xeno/10

Xenoblade Chronicles: Definitive Edition hyyype. Poza tym cieszę się z Directa Mini, bo choć nie zawierał za wiele zapowiedzi, o których nie wiedzieliśmy wcześniej, pozwolił wyjaśnić wiele nurtujących mnie dat :D.


W marcu na stronie pojawiło się 50 wpisów, w tym dwie recenzje: Ash of Gods: Redemption oraz Dr Kawashima’s Brain Training for Nintendo Switch.

Czasami dołączamy linki do sklepów internetowych. Jeśli klikniesz jeden z nich i dokonasz zakupu, możemy otrzymać niewielką prowizję.

Brak komentarzy

  1. U mnie marzec, to nadrabianie zaleglosci, po Waszych wpisach Panowie zastanawiam sie coraz bardziej nad Animal Crossing, najbardziej sie obawiam tej bezcelowosci gry i przez to nudy, bo w grach zawsze musze miec jakis cel, chocby uratowanie ksiezniczki Peach:) Direct mnie rozczarowal, a teraz realnie wirus opoznia premiery np. The Last of Us, a to dopiero poczatek, spodziewam sie, ze w tym roku nie ma co sobie robic wielkich nadziei na duze premiery nawet na jesieni, bo wszystko sie obsunie, oznaczac to moze jeszcze wiecej portow i remasterow, ktore robi sie w miare szybko i nie potrzebuja duzego marketingu

  2. W marcu udało mi się ukończyć Fire Emblem Echoes, Xeodrifter, Siesta Fiesta i Oli Oli (oczywiście wszystko na 3DS). Więc po kolei – FE Echoes po prostu bajka, poezja, etc. ukończone w około 30h, ostatnia misje robiłem jakieś 3h na hard/casual ale udało się za pierwszym razem, niestety post game okazał się za trudny, patrząc na filmiki jakieś 15h grindu i pewnie bym łyknął nowego/starego bossa (oglądałem endong na youtube). Xeodrifter czyli indykowa metroidvania (z dużym naciskiem na metroid) – jakieś 4h grania, polecam i to bardzo choć na początku wydaje się że ilość savepointow na mapach jest za mała ale to błędne przekonanie bo niestety ta gra jest najtrudniejsza na początku a z czasem jak się zbiera upgrade’y robi się coraz latwiej. Siesta Fiesta – prosty Arkanoid w przyjemnej oprawie, jak się nie masteruje to rozrywka na 3h, jak się masteruje to i pewnie że dwa razy więcej. No i na końcu Oli Oli – jazda na deskorolce, prosta, łatwa i czasami irytująca bo timing jest bardzo wazny, a niestety lata nieubłaganie lecą i z tym coraz gorzej, podobnie jak Siesta Fiesta gra na 3h chyba że kręcisz rekordy to patrząc na poziom trudności to pewnie i 10h by trzeba było grać. Ogólnie takiego obfitego miesiąca to dawno nie mialem.

  3. @Martin – możesz spróbować spłacić nooka 😀 Tak serio to rozumiem dylemat, ale najnowszy crossing wydaje się mieć w końcu jakieś realne cele do których można dążyć, zamiast sandboxować dla samego sandboxowania. Początkowo gra była mi obojętna, teraz nawet planuję kupić.
    A z the last of us to nie tyle problemy w produkcji przez wirusa, co że sprzedaż gry o pladze mogłaby średnio wyglądać w mediach :p Ale liczę, że twoja przepowiednia z remasterami się sprawdzi, nadal chcę tego Xenoblade X.

    @Panczok – podbijam, Echoes to póki co chyba moja ulubiona część. Mapy są… jakie są, ale mechanicznie podeszła mi chyba najbardziej.

  4. @ Sent wlasnie, te zadania do wykonania i ogolny feeling Nintendo sprawiaja, ze chyba tez sie zdecyduje na AC, co do Xenoblade X, to watpie, ze dostaniemy go w tym roku, zaraz po wersji Chronicles Def (na ktora bardzo czekam), poza tym kiedys byl wywiad, z tworca i mowil, ze byloby to trudne do zrobienia, nie wiem czy chodzilo o skale projektu, licencje, gamepad byl raczej malo wykorzystywany. Co do portow, to najbardziej chcialbym Pikmina 3 i trylogie Metroida, byloby to swietne urozmaucenie bublioteki Switcha Bo jesli juz ma byc to rok remasterow, to poprosze o te najlepsze first party.

  5. FE Echoes odpuściłem sobie po Fates, może źle zrobiłem? Szkoda, że seria idzie bardziej w całe te social linki, a nie w sRPG.

    Metroid Trilogy dadzą, jak sobie dokupię Metroid Prime 2. Tak samo miałem z Mario Makerem. Kupiłem U Deluxe i dwa tygodnie później Ninny zapowiedziało drugą część Mejkera.

  6. Ja akurat ograłem FE Echoes (zaraz po premierze) a nie ruszyłem Fates (nadal kolekcjonerka czeka na rozpakowanie). W sumie Echoes to moje pierwsze duże Fire Emblem (bo FE Heroes nie ma co liczyć) i jak dla mnie było bardzo spoko. Mapki mi się podobały, na mechanikę nie mogłem narzekać. Dobra gierka.

    Na Mario Makera 2 okazałem się za mało kreatywny 🙁 , więc co najwyżej czasem pogram w jakieś losowe rzeczy ale moje twory nie przechodzą próby „dnia następnego”.

  7. Osobiście to wydaje mi się że FE Fates jest nadmiernie krytykowane przez to że po prostu nie dorównuje poziomowi Awakening, choć wciąż to bardzo dobra gra/gry. Przeszedłem kampanię Birthright oraz Conquest i obie kampanię mi się podobały, trochę bardziej Conquest głównie z tego powodu że była trudniejsza choć niestety krótsza niz Birthright (wciąż czekam na promke na Revelations, już jakieś dwa lata… przynajmniej wtedy przypominam sobie ostatnia promke na nie).

  8. Moim zdaniem Fates najlepsze bezsprzecznie. Choćby z uwagi na ambitne podejście do tematu w kwestii wypuszczenia praktycznie 3 różnych gier w jednym czasie. Ostatnio taki motyw pamiętam w wykonaniu Nintendo przy okazji premiery Zelda Oracle of Ages/Seasons na GBC. Choć tam interakcje nie były tak rozbudowane jak zależności między 3 grami w Fates. Plus bardzo podobał mi się motyw prowadzenia zamku online, farmienia skilli. Chyba jedyne FE, które było w stanie mnie przykuć do online na dłużej. Plus projekt postaci (Camilla <3) najlepszy w Fates dla mnie. Nie mówiąc o całej aferze z limitką, w której otrzymaliśmy fizyczną wersję Revelation. Echoes było już bardziej odtwórcze, bazowało na starszym tytule i posiadało całą masę uproszczeń rozgrywki.
    PS. Super tekst jak zwykle, loża szyderców genialne 😀

Dodaj komentarz