[Felieton] 7 razy Smok…

...czyli dlaczego warto dać szansę 7th Dragon III Code: VFD.

Nintendo 3DS opływa w jrpgi – nieśmiertelne Pokémon, główna seria Shin Megami Tensei wraz z jej czwartą odsłoną i sequelem, cyberpunkowe Soul Hackers, taktyczne spin-offy Devil Survivor Overclocked oraz Record Breaker, Squareenixowe Bravely Default oraz Second, dwie gry z głównej serii Dragon Quest, Yokai Watch, ukochane przez fanów taktyczne Fire Emblem, czy dość niszowe Etrian Odyssey. Co by nie mówić, lista jest pokaźna, jednak chcę do niej dołożyć jedną grę, która zasługuję na krztynę Waszej uwagi – mianowicie „7th Dragon III Code: VFD” i skupić się na jej 7 mocnych punktach, które – mam nadzieję – Was do niej przekonają. Zaczynamy!

sec8_title

1. Możesz sprawdzić osobiście jak mordować smoki.

7th Dragon III Code: VFD daje nam możliwość osobistego sprawdzenia z czym grę się je i jak smakuje zabijanie smoków, bowiem posiada demo, które jest prologiem (lub jak kto woli Rozdziałem 0) i pozwala na kontynuację rozgrywki w pełnej wersji, a za samo ukończenie wersji demonstracyjnej dodatkowo do zdobytych poziomów postaci dostajemy pomocne w grze przedmioty tj. EX Upper i Skill Upper, które po założeniu zwiększają odpowiednio ilość doświadczenia oraz Skill Points (punktów umiejętności, które otrzymuje postać), Nagamimi Charm – amulet zwiększający Atak, Szybkość oraz Szansę na Unik naszej postaci oraz 10.000 AZ (waluta gry) na dobry początek.

2. Zawód: Łowca Smoków. Wcześniejsze doświadczenie w zawodzie: Nie wymagane.

Niech Was „III” w tytule nie zniechęca! Pomimo mylącej (dla nas) numeracji, fabuła gry jest przystępną i logicznie zamykającą się w całość historią, wieńczącą wieloletnią serię (debiut na Nintendo DS w 2009 roku). Mimo że teoretycznie jest to trzecia część gry (a nawet czwarta, jeśli chcemy bawić się w szczegóły) i kulminacja całej „trylogii” (nazwijmy ją tak dla umowności), 7th Dragon III Code: VFD jest pierwszą z serii, która została oficjalnie wydana po angielsku, jednak nawet mimo tego, gra nie wymaga od nas znajomości wątków oraz postaci z gier poprzednich. Pewną część tych informacji możemy uzyskać z dialogów lub zadań pobocznych (jak np. bardzo skrócona historia pierwszej części sagi, która jest ukryta w zadaniu dodatkowym od jednego z ważnych NPC), jednak grę można swobodnie ukończyć bez tej wiedzy, dobrze się przy tym bawiąc. Tracimy w ten sposób tylko niewielkie i dość subtelne ukłony w stronę gracza i prequeli, które mają minimalny wpływ na toczącą się w grze historię (bardziej coś w stylu „Pamiętasz tę postać i to miejsce, które odwiedziłeś w poprzednich częściach?” niż coś znaczącego dla fabuły).

3. Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.

7th Dragon III Code: VFD ma całkiem pokaźną ilość klas, które w różny sposób pozbywają się smoczego robactwa z ziemskiego padołu lub ze sobą współpracują, grając na swoich mocnych stronach – zrównoważony w ataku i obronie samuraj, może wybierać pomiędzy używaniem jednej lub dwóch katan, które otwierają mu drogę do dwóch różnych typów umiejętności. God Hand wyróżniają się w walce wręcz używając rękawic lub kastetów i nakładają na przeciwników tzw. „God Depth”, które pozwala im masakrować wrogów potężniejszymi atakami (przy okazji mogą też leczyć lub buffować swój zespół). Fortuner specjalizuje się w aurach i regeneracji, które trwają kilka tur, w międzyczasie rzucając też debuffy w stronę wroga lub atakując, kiedy ten jest np. sparaliżowany lub podpalony (dzięki magicznym ostrzom Rune Knighta lub magii Maga). Do wyboru mamy jeszcze Agenta (postać specjalizująca się w hakowaniu wrogów, sianiu zamętu, manipulacjach i debuffach), Banishera (ciężkozbrojny rycerz, używający pół-włóczni, pół-moździerza, atakujący bombami, które musi czasem przeładować) i Duelistę – fani YuGiOh powinni poczuć się jak w domu, ponieważ ta klasa specjalizuje się w walce przy użyciu kart – używanie przywołańców lodu, ognia lub błyskawic to dla nich chleb powszedni, podobnie jak karty-pułapki, które np. mogą sprawić, że przeciwnik nie zaatakuje w następnej turze.

7th-Dragon-3-PV_10-09-15hack

Nie wpadniemy też w pułapkę, gdzie nie opłaca nam się tworzyć nowych postaci, ponieważ będą miały za niski poziom i nigdy nie dogonią tych głównych – gra pozwala nam na tworzenie 9-osobowego zespołu, gdzie 3 postaci są w aktywnym (granym) party, a 6 dalszych jest zawsze obecne jako wsparcie. Wszystkie postaci zdobywają doświadczenie za walki, podczas samych walk służąc różnego rodzaju buffami dla nas i debuffami, które nakładają na przeciwników, a sam aktywny zespół można zmienić „w locie” w menu. Gra nie trzyma się też ściśle określonych wytycznych co do wyglądu naszych bohaterów – jeżeli domyślny wygląd naszego Łowcy nie odpowiada naszym oczekiwaniom, do wyboru mamy nie tylko portrety alternatywne (zmieniające również model postaci w grze na odpowiadający temu z portretu) ale także możemy dobrać naszej postaci całkowicie inny portret/model, przeznaczony domyślnie dla innej klasy. Samuraj w ubraniu francuskiej pokojówki to tylko jedna z możliwości! A dla fanów japońszczyzny dodatkowy bonus w postaci bardzo, bardzo pokaźnej listy japońskich seiyuu, którzy mogą użyczyć głosu naszym bohaterom, m.in. Hiroshi Kamiya (Jonathan z SMT IV), Tomokazu Sugita (Chrom z FE:Awakening), Yukari Tamura (Hilda ze Stella Glow).

7thdragon_017th-Dragon-3-PV_04-05-16

4. Etrianowa spuścizna – trucizna, paraliż, oparzenie, oślepienie, insta-kill…

7th Dragon jako seria zostało powołane do życia przez Kazuyę Niinou, znanego również jako ojca dungeon crawlerów Etrian Odyssey i naleciałości serii widać również w 7th Dragon III Code: VFD. Jest tu więc nie tylko wciągająca i dopracowana mechanika gry ale także takie rzeczy jak tabelkowe menu podczas wyboru miejsca podróży lub smoki zaznaczone na mapie na wzór F.O.E natychmiast przywołujące na myśl starszego brata Siódmego Smoka. Poziom trudności i miłość naszych łuskowatych przeciwników do raczenia nas różnego rodzaju negatywnymi statusami, począwszy od typowej Trucizny i Oparzenia, aż po Confusion, a nawet Insta-kill, również sugeruje spuściznę po Etrianach. Każdy gad to wyzwanie dla naszego zespołu, a trup ściele się często i gęsto, jeszcze gęściej, kiedy nie uważamy i atakujemy w turze, w której powinniśmy się bronić (tzw. Guard). Smok mordujący dwie postaci (lub całe trzyosobowe party) podczas jednej tury, gdzie nie uważaliśmy nie jest rzadkim widokiem, a taniec przetrwania zaczyna się podczas starć z Prawdziwymi Smokami, gdzie trzeba uważać podczas walki i śledzić schemat zachowania wroga. Czasem jeden błąd może nas sporo kosztować, na szczęście gra jest pobłażliwa i zamiast napisu „Game Over” dostaniemy możliwość ponownego stoczenia naszej walki. Starcia ze smokami są brutalne, jednak mając do dyspozycji kalejdoskop klas, każdy znajdzie tu satysfakcjonujący zespół i taktykę.

image160119_1036_009_0Duelist1

5. Łowca Smoków też potrzebuje odpoczynku. I przyjaciół.

Znudzonym mordowaniem kolejnych smoków 7th Dragon III Code: VFD może zaoferować kilka alternatywnych form spędzania czasu w grze – począwszy od tak podstawowych zadań pobocznych, znajdujących się w każdym jrpg, poprzez rozbudowę Nodens (budynku, który jest naszą bazą wypadową), na randkach z postaciami kończąc. Każda z tych opcji daje nam nowe informacje lub otwiera ciekawe, dodatkowe interakcje, rysując nam dokładniejszą historię danej postaci. Niektóre zadania poboczne rzucą światło na wcześniejsze, historyczne wydarzenia lub osoby, zaś dzięki rozbudowie Nodens zyskamy dostęp do potężniejszego ekwipunku i przedmiotów, a także do Skylounge – miejsca, w którym nasz bohater może się zrelaksować i spędzić trochę czasu sam na sam z wybranym NPC (lub nawet postacią z naszego zespołu). Wesoła Allie, ekscentryczny Julietta (tak, to „on”) czy Nagamimi ze swoim niewyparzonym językiem – te i wiele innych postaci pobocznych odkryje przed nami swoją historię, jeśli tylko poświęcimy im swój czas. Każdy NPC jest na swój sposób uroczy oraz interesujący i ciężko wyobrazić sobie tę grę bez któregoś z nich.

10729646_romance-in-7th-dragon-iii-code-vfd-makes_t2bd9acc6slavelabor

6. Smok ma być widoczny i słyszalny. I jest.

Smoki prezentują się godnie – dosłownie i w przenośni. Gra posiada atrakcyjną grafikę z żywą kolorystyką, a girlandy z wszechobecnych kwiatów (nazwanych Dragonsbane) dodatkowo potęgują efekt graficzny, zdobiąc tereny, które przemierzamy. Postaci są uroczo wymodelowane, a ataki naszych bohaterów cieszą oko, będąc zarówno efektywnymi jak i efektownymi pokazami. Shirow Miwa (artysta związany z serią od czasów 7th Dragon 2020 z 2011 roku, znany też jako autor mangi Dogs) odpowiedzialny jest również za design przeciwników, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, a te są niebagatelne – smok przypominający zmutowanego rekina? Jest. Smok-żyrafa? Jest. Smok przypominający bardziej zajadłą i śmiertelną krzyżówkę Agamy kołnierzastej z czymś pokroju Muchołówki? Jest. A to tylko pomniejsze wersje – Prawdziwe Smoki można podsumować jako „więcej, bardziej i lepiej” – są duże, majestatyczne, szczegółowe i budzą respekt. I są do zabicia.

dragnEX_EarthSplitter3

Ale smok poza dobrym wyglądem powinien jeszcze dobrze brzmieć, prawda? Na szczęście i tutaj Code VFD się bardzo dobrze broni – warstwa muzyczna jest w całości skomponowana przez weterana muzyki gier video Yuzo Koshiro (poniektórym pewnie dobrze znany z serii Etrian Odyssey, skomponował też m.in muzykę do Kid Icarus:Uprising) – do spółki ze znanym producentem muzyki Vocaloidów Sasakure.UK. Utwory oscylują w gatunku muzyki elektronicznej, są jednak zróżnicowane – w grze usłyszeć można zarówno coś energetycznego, typowo „z gatunku”, zagrzewającego do walki jak i dość spokojnie brzmiący miszmasz elektroniki i bliskiego wschodu. W pewnych momentach podczas starć mamy krzyżówkę jpopu z pianinem, a nie zabraknie też i utworów orkiestralnych, do kompletu razem z chóralnymi intonacjami.

7th-Dragon-III-Code-VFD-3-300x180images

7. A 7 powód…

Niech zostanie tajemnicą, którą odkryjecie sami 😉

 

 

 

16 komentarzy

  1. NZabrakło mi tu informacji, na czym polega ta gra. Dowiedziałem się tylko tyle, że to turowy RPG. Jak wygląda cała reszta? Chodzenie dowolne po mapie świata? Dungeon crawler? A może tylko zaznaczanie punkcików mapy tak jak w Fire Emblemach?

    Inna sprawa – dobrze kojarzę, że ten 7th Dragon jest trudno dostępny?

  2. „Smok przypominający bardziej zajadłą i śmiertelną krzyżówkę Agamy kołnierzastej z czymś pokroju Muchołówki? Jest.” – te porównania ładne, proste ale jak przeczytałem to.. nie wiem czy nie musiałbym guglować aby zrozumieć, do czego przyrównujesz (Agama kołnierzasta.. wymiękłem przy niej :D) :p
    Aha, chcę poznać odp. na pkt. 7 – bardzo niefajny cliffhanger 🙁
    @Mikaneko, ja bym nie powiedział, że tytuł był 'niezauważony’ – albo nakład gry był mały albo gra rozeszła się jak świeże bułeczki na świecie. Wystarczy zobaczyć, jak się sprawa ma na aukcjach internetowych – grę bez znaczka USK w rozsądnej cenie nie uświadczysz, a jak się pojawi to raczej z drugiej ręki i cena też zwali z nóg (wiem, bo poluję na wydanie UK od jakiegoś czasu – wersja eshop mnie nie interesuje jeśli wydano pudło :p). To samo z SMT:A. Atlus ma swoich wiernych fanów i dziw bierze, że jeszcze nie wyprodukowali kolejnych egzemplarzy aby zarobić (fanów, jak i 'Januszy biznesu’ oczywiście).

  3. @Matii „trochę niezauważony” 😛 w różnych miejscach internetu mnóstwo mówiiło się o innych zeszłorocznych premierach a o 7th dragon mniej jednak. A zupełnie niezrozumiała ściśle limitowana pudełkowa dystrybucja albo jej totalny brak w Polsce to cóż.. jeden z głównych powodów dlaczego moje gry przylatują ze Stanów

  4. Przeczytałem! W sumie to już dawno.
    Ciekawe połączenie Etriana z bardziej typowym jRPG. Fabułą czy postaciami to ta gra nie stoi (choć potrafi zaskoczyć na plus, jeśli chodzi o historię), ale walczy się przyjemnie i nikt nie musiał mnie zachęcać, bym czyścił mapy ze smoków. Może dlatego, że jest od wspomnianych Etrianów o wiele krótsze. I dobrze, bo odpada tutaj eksploracja labiryntów i gdyby gra trwała te 60-70 godzin, to mogłaby się trochę dłużyć. Nieco szkoda, że niektóre bestie to straszne klapciaki. Zdejmowanie smoka w jednej turze? To się nie godzi.

    Poczułem się zachęcony do sprawdzenia innych części serii, tylko nie mam na czym w nie zagrać :reggieface:

  5. Bardzo fajna recenzja!
    Grę przechodziłem z dwa miesiące, grając wieczorami, w łóżku, przed snem.
    Jedyna rzecz, do której się przyczepić mogę to brak alternatywnego zakończenia (no chyba, że było i takowego nie znalazłem) – ile razy można być tym dobrym :).

Dodaj komentarz