Wszystkiego najlepszego! Druga rocznica Nintendo Switch

Już dwa lata?! Ale to szybko zleciało...

Mający swoją premierę 3 marca 2017 roku Switch kończy 2 lata obecności na rynku. Do końca poprzedniego roku sprzedał się w ilości 32,27 mln egzemplarzy, co jest świetnym wynikiem. Sprzedaje się szybciej niż 3DS, a wynikiem 17 mln rocznie nawiązuje bezpośrednią walkę z tempem sprzedaży PS4 w analogicznym okresie. Co sprawiło, że sprzedaje się tak dobrze? Kogo zachwycił, a kogo rozczarował? Co musi zrobić by utrzymać dobre tempo sprzedaży? Zapraszamy do przemyśleń redakcji. Druga rocznica Nintendo Switch

 

Aż ciężko w to uwierzyć, ale Nintendo Switch jest z nami już dwa lata. Czuję się, jakby to było niedawno, kiedy pojechałem odebrać TLoZ: Breath of the Wild, a wróciłem nie tylko z grą, ale także nową konsolą. Staram się nie brać sprzętu w dniu premiery ze względu na choroby wieku dziecięcego. Pierwsi nabywcy są niejako testerami nowego urządzenia, a wszelkie bolączki zostają naprawione w kolejnych rewizjach. Tutaj zadziałał impuls, konto zostało uszczuplone i cyk, sprzęt jest u mnie. Na moje szczęście, nie miałem żadnych problemów, z którymi borykali się inni użytkownicy. WiFi łączyło, Joy-Cony działały tak, jak powinny, konsola się nie wieszała. Nic tylko się cieszyć i grać.

Z grami na Nintendo Switch nie ma problemu. Zawsze coś znajdę, żeby sobie umilić czas. W dodatku nie mając wcześniej Wii U, wszystkie porty z tej konsoli są dla mnie atrakcyjne. Zdecydowanie zwiększa to moją pulę pozycji, w którą chętnie zagram. Do tego dochodzą jeszcze indory, które wręcz w ilościach hurtowych pojawiają się na konsoli. Jednak obiektywnie patrząc, jest to złudne. Dostajemy mało produkcji, które są projektowane tylko dla sprzętu Japończyków z Kioto. Samo Nintendo zrobiło przez dwa lata tylko trzy nowe IP z myślą o Switch. Są to ARMS, 1-2 Switch oraz Labo. Po tym, jak stworzyli konsolę hybrydową, która łączy w sobie stacjonarkę i handhelda, Ninny może skupić się na jednym sprzęcie. Tylko szkoda, że nie przekłada się to na dostarczanie nowych produkcji. Nie tak miało to wyglądać. Jestem świadom, że wdrażanie nowej marki jest kosztowne i pracochłonne, ale nie muszą to być za każdym razem pozycje AAA. Małe tytułu też mają swoją wartość. W przypadku third-party nie wygląda to lepiej. Dostaliśmy świetne Mario+Rabbids Battle Kingdom i Octopath Traveler od Square Enix, a gdzie reszta? Biblioteka Switcha w większej części to głównie porty, wersje deluxe/complete i inne tego typu rzeczy.

Druga rocznica Nintendo Switch

Przed zapowiedzią samej konsoli było sporo plotek o Virtual Console i jego potencjalnych grach. Tytuły z GameCube’a rozpalały niejedną wyobraźnię. Szkoda, że nic z tego na razie się nie sprawdziło. Zamiast tego otrzymaliśmy usługę Nintendo Online z grami… z NES-a. Nintendo jest mistrzem recyklingowania swoich starszych, ba, antycznych pozycji. Najpierw sprzedawali je jako składankę w postaci Mini NES-a, a teraz stanowią jedną z „atrakcji” subskrypcji online. Sama oferta zaś nie przekonuje – oprócz głównego filaru, czyli możliwość grania po sieci z innymi, jest możliwość trzymania zapisów gier w chmurze, które zostaną skasowane po pół roku po wygaśnięciu usługi. Nie widzę żadnego uzasadnienia, dlaczego Nintendo zdecydowało się na płatny online. Czy użytkownicy mają dostęp do dedykowanych serwerów? Nie. Czy jest możliwość rozmowy głosowej z innymi? Nie. Więc za co właściwie się płaci? Chyba tylko za Tetrisa 99, który stanowi największą wartość tego serwisu.

Żeby nie było, że tylko narzekam. Cieszę się, że na konsoli nadal pojawiają się typowo handheldowe doświadczenia. Pokémony to oczywistość, ale fajnie, że kolejna Zelda będzie w stylu poprzedniczek z handheldów. Mam nadzieję, że podobnie postąpią z Metroidem. Odsłony trójwymiarowe są fenomenalnie, ale jednak posiadam większy sentyment do dwuwymiaru.

Mimo że wyżej sporo narzekałem na porty, remastery, to widać jak na dłoni lepsze wsparcie od third-party. Pojawia się sporo zróżnicowanych tytułów, co tylko korzystnie wpływa na bibliotekę konsoli, bo jest w czym wybierać. Też nie są to żadne ochłapy, a bardzo dobre produkcje jak DOOM, Diablo 3 czy też Fajnale. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w te gry można zagrać podczas podróży czy w jakimkolwiek innym miejscu. Więc nie dziwie się, że tematy związane z błaganiem o jakiś port na Nintendo Switch są strasznie oblegane.

Podsumowując, Nintendo Switch jest kawałkiem całkiem fajnego sprzętu, ale jego potencjał nie jest wykorzystywany w pełni. Konsola nie jest jeszcze w kwiecie wieku, więc sporo może się w tej kwestii zmienić. Liczę, że ten rok będzie przełomowy i w przyszłorocznym podsumowaniu moje zarzuty staną się nieaktualne.

 

Jako fan RPG z zaciekawieniem obserwowałem premierę Switcha i TLoZ: Breath of the Wild. Będąc precyzyjnym to gra przygodowa, z otwartym światem i elementami RPG, jednak to wciąż coś, w co chętnie bym zagrał. Stwierdziłem jednak, że poczekam na co najmniej 3 exclusivy RPG z zakupem nowej konsoli (przy okazji licząc na spadek jej ceny do tego czasu). Zostałem więc przy 3DS-ie i nadrabianiu backlogu ogromnej biblioteki RPG z 3DS-a/DS-a. Niedługo później pojawiło się Xenoblade Chronicles 2. Wyglądało świetnie, więc z optymizmem patrzyłem na to, co przyniesie 2018 rok… Czekałem, czekałem i nic. Dostaliśmy intrygującego RPG-a w postaci Octopath Traveler, miałem w zasadzie swoją trzecią pozycję. Czułem jednak pewien niedosyt, bo ani Zelda zbytnio nie była RPG, ani Octopath za bardzo produkcją „AAA”, na które czekałem. Może więc choć jeszcze jedna gra? Pewnie, w ubiegłym roku pojawiło się wiele portów/multiptaform dobrych i dużych RPG, ale wciąż nie byłem przekonany. Po pierwsze Switch miał być moją drugą platformą poza stacjonarną, więc multiplatformy mnie nie zachęcały. A po drugie, właśnie ze względu na to miał służyć jedynie jako handheld, jak na który wciąż był stosunkowo za drogi.

Niedawno Nintendo zmniejszyło oczekiwania sprzedażowe z 20 do 17 mln na ten rok. Zapewne proporcjonalnie do spadku entuzjazmu wielu potencjalnych kupujących po nie do końca udanym roku 2018. Ich największe marki święciły triumfy – Mario Kart 8 Deluxe, Super Mario Odyssey, Smashe, Zelda i Pokemony sprzedały się powyżej 10 mln egzemplarzy każda. Jednak jednocześnie wiele osób narzekało na nadmierną ilość odświeżanych kotletów. No właśnie, co dalej? Każdy, kto jest fanem głównych tytułów Nintendo, już Switcha kupił. Co z nowymi potencjalnymi kupującymi? Czym ich zachęcić? Gdzie nowe IP? Osoby jak ja, niespecjalnie lubiące twory Mario-pokrewne i Pokemony, chcące jedynie kupić sprzęt, by grać w ulubiony gatunek, wciąż czują niedosyt.

Druga rocznica Nintendo Switch

Oczywiście jest też druga spora grupa ludzi, dla których ta konsola jest po prostu za droga (jak na to, co oferuje), lub rodziców, którzy nie wydadzą takiej kwoty na sprzęt, który ich pociechy łatwo mogą popsuć. Do tej pory Nintendo mówiło o 3DS jako równoległej tańszej linii sprzętu skierowanej właśnie dla tej grupy odbiorców. Jednak 3DS umiera i trzeba jakoś przekonać jego użytkowników do przerzucenia się na nowy sprzęt. Dlatego pojawia się coraz więcej plotek o nowym modelu konsoli. Switch Pro z obniżką ceny na „podstawowego” lub Switch Little – w postaci jedynie przenośnej. Osobiście uważam drugą opcję za prawdopodobną w tym roku. Właśnie ze względu na to, że pozbycie się doku i części elementów przy braku odczepianych Joy-Conów pozwalałoby na tańszą produkcję. A sama przenośność nawiązywałaby bezpośrednio do odbiorców 3DS-a, których Nintendo powinno chcieć przejąć.

Pierwsze zapowiedzi gier na 2019 są obiecujące. Z nadchodzącym Fire Emblem miałbym satysfakcjonującą ilość ekskluzywnych RPG. Premiera tuż po E3, czekam więc z niecierpliwością, czy zapowiedzą tam nową wersję sprzętu. To ostatecznie przekonałoby mnie do przesiadki na Switcha w drugiej połowie tego roku.

 

Przed rozpoczęciem pisania tego tekstu spojrzałem do zakładki „Play Activity” na swoim switchowym profilu, by upewnić się, że na pewno grałem na „Przełączniku” w tyle gier, ile mi się wydaje. Okazało się, że tak – przez ponad rok posiadania konsoli, nie licząc dem, sieciowych testów i tym podobnych rzeczy, ograłem na najnowszej maszynce Nintendo… dwie pozycje.

Mogłoby się wydawać, że moja konsola leżała głównie w szafie… ale nic bardziej mylnego! Switch był dla mnie bowiem głównie maszynką do Splatoona 2, o którym piszę chyba w każdym tekście podsumowującopodobnym. Jeśli ktoś je wszystkie czytał, ma już tego zapewne serdecznie dość, bo powtarzam się jak Bethesda w swoich próbach zrobienia dobrego Fallouta. Ale co poradzić – strzelanka z dziećmi-kałamarnicami to moja zdecydowanie ulubiona gra na Switchu (Zeldę ograłem na tej konsoli Nintendo, co jej nikt nie kupił ) i chociaż ostatnio właściwie już jej nie odpalam, były takie miesiące, że świata poza nią nie widziałem. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że tą drugą ograną grą jest recenzowane przeze mnie jakąś dekadę temu Xenoblade Chronicles 2.

Druga rocznica Nintendo Switch

„No dobra, Elan, ale czemu tylko dwie gry? Taki jesteś wybredny? No nie spodziewałem się tego akurat po tobie” – mógłby zapytać dociekliwy czytelnik. Albo jeszcze lepiej – czytelniczka Justyna. „A skądże” – odpowiadam. A to nie miałem ochoty grać, a to nadrabiałem rzeczy jeszcze z 3DS-a, a to miesiącami męczyłem Dragon Questa XI na tej konsoli konkurencji, której nazwy nie wolno tutaj wymawiać (to świetna gra – jak już wyjdzie na Switcha, musicie ją kupić. Inaczej zawiedziecie Sylvando, a takich rzeczy się po prostu nie robi, darlings ). Ale nie ma się co oszukiwać – gdyby Nintendo dostarczyło naprawdę mocne, interesujące mnie pozycje, które nie byłyby portami z Wii U, na pewno pobiegłbym po nie do najbliższego sklepu internetowego. O ile w 2017 było ich kilka i to już wyłącznie moja wina, że nadal nie przeszedłem Super Mario Odyssey czy Mario + Rabbids Kingdom Battle, o tyle w roku ubiegłym ich zabrakło – jedynie Torna czeka na swój moment. Kupiłem nawet Super Smash Bros. Ultimate, łudząc się, że będzie mi się chciało w to grać… no ale mi się nie chce.

W 2019 patrzę jednak z optymizmem. Już widzę kilka gier ekskluzywnych zaklepanych na ten rok – Yoshi’s Crafted World, Daemon X Machina czy Pokemon Sword & Shield – na które z ochotą wysupłam pieniądze. A w najbliższych 10 miesiącach doczekam się pewnie jeszcze kilku innych „must-buyów”, takich jak remake The Legend of Zelda: Link’s Awakening, Astral Chain czy nowego Animal Crossing. A tu jeszcze przydałoby się kupić nowego prawego Joy-Cona, bo obecny mi driftuje, a to zaopatrzyć się wreszcie w Pro Controllera, by wygodnie grać na telewizorku… A podwyżki pewnie w najbliższym czasie nie będzie…

 

Jeżeli udało Wam się dotrwać do końca tego wpisu, to zachęcamy do podzielenia się swoją listą pięciu najlepszych Waszym zdaniem gier na forum. Temat znajdziecie pod tym [linkiem].

Druga rocznica Nintendo Switch

48 komentarzy

  1. Ja tak krótko. W 2017 roku switch nabrał świetnego impetu, który poniekąd „zmarnowano” w 2018. Nie pamiętam, żeby pojawiła się jakaś gra wyłącznie na switcha, która by mnie przekonała w 2018. Smash to nie moje klimaty a poki, które wyszły, to taka pół gra pół test nowych mechanik.

    Na szczęście dobry pierwszy rok zmobilizował twórców niezależnych do przyjrzenia się nintendo. Indyki sprzedaja sie najlepiej na switcha. Doskonale to rozumiem – mam na NS masę gier, których w życiu bym nie kupił na platformę stacjonarną a habdhelda nie posiadam. I dla tych gier, o których piszę handhelda bym nie kupił. Są to wszelkiej maści twinstick shootery, czasochlonne jrpgi, przygodowki. Gry, które żeby mieć możliwość ukończyć, muszę ogrywać w każdej wolnej chwili. Niezależnie czy jestem akurat w delegacji czy na kiblu. Albo gry, w ktore można pyknąć w pociągu/samochodzie. Albo takie, które można w każdej chwili przerwać żeby wstać do dzieciaka a potem wrócić. Dopiero co recenzowany przeze mnie Riddled jest tu świetnym przykładem. Gram sobie parę rundek wieczorem a jak mój dzieciok się obudzi to po prostu odkladam konsolę. Potem wracam, naciskam on i gram dalej.
    A jak mam gest to wsadzam switcha do docka i gram w to samo na tv.
    Tym dla mnie konsola wygrywa. Wszechstronność i możliwość grania gdzie się chce i jak się chce. Bo często tv stoi obok a ja trzymam NS w ręku jak ten pacan. Bo mam na to ochotę. Bo mogę.

    Także mimo słabego roku 2018 i faktu że do dzisiaj nie da sie k… Podłączyć normalnie zestawu słuchawek z mikrofonem, wróżę konsolce świetlaną przyszłość. O ile Nintendo tego nie spie… Jakimś typowym dla siebie, genialnym pomysłem

  2. Według mnie również 2017 był świetny, a 2018 dobry, ale trochę meh. Ten rok według mnie będzie najlepszy, również zapraszam do tematu na forum, gdzie wypowiedziałem się o tym trochę obszerniej. Mam nadzieję, że Nintendo ma jeszcze jakieś asy w rękawie, ale i bez nich ten rok będzie świetny.

  3. >2 lata konsoli na rynku

    >wciąż brak folderów i nowych motywów

    A tak bardziej poważnie (chociaż nie ukrywam, że ubolewam nad brakiem folderów i motywów), zaopatrzyłem się w Switcha stosunkowo późno, bo w czerwcu zeszłego roku (kupowany z myślą o handheldzie, jako dodatek do głównej platformy – PC), dzięki czemu nie odczułem jakoś znacząco, by 2018 był słaby. Miałem co nadrabiać. Przez te pół roku z samą konsolą spędziłem ok. 200h , ogrywając genialną Zeldę, FE Warriors, mojego prawie ulubionego Skyrima po raz setny i zahaczyłem o Overcooked’a, bo był na przecenie (bardzo sympatyczna gra do co-opa).

    2019 zacząłem od nadrobienia Diablo 3, które jakoś mi umknęło na PC, a na swoją kolej czekają obie części Bayo i Mario + Rabbids. Jeśli chodzi o same premiery 2019, mam nadzieję, że Nintendo nie zawiedzie, ale póki co śmiało deklaruję swoje zainteresowanie FE: Three Houses, Astral Chain, (nareszcie!) core’owymi Pokemonami SnS no i w głębi duszyczki gdzieś mi się marzy pełnoprawna odsłona Monster Huntera, a nie port z 3DSa.

    A największy fail Nintendo z 2018? Nie będę oryginalny, ale powiem, że online. Chociaż nie korzystałem, nie korzystam i w najbliższym czasie też tego nie planuję, oferta jest słaba i wygląda jak typowy cash grab, ale nie będę się tu rozpisywać. Wiele osób zrobiło to już przede mną i w pełni się z tymi opiniami zgadzam.

    Z okazji urodzin życzę wielkiemu N, sobie i Wam dobrych gier 3rd party, ekskluzywnych system-sellerów, po których powiemy „warto było kupić ten sprzęt” no i folderów, goddamnit Nintendo!

  4. 2 lata a ja wciąż czekam na gry, które by mnie ostatecznie przekonały do kupna.. Pierwsza ma wyjść wreszcie w tym roku (Fire Emblem), ale jako fanka non action RPGów mam wrażenie, że oferta na Switcha staje się coraz bardziej jak na inne konsole, co oczywiście ma plusy jak i minusy. 3dsa kochałam właśnie za ten różnorodny katalog jRPGów i dlatego 2018 rok nadal spędziłam przy Etrianie V czy Radiant Historia, bo na Switcha nie miałabym w co grać ^^’

  5. Zapytam: czy te wszelkie wady wieku dziecięcego (problemy z WiFi oraz z rozłączającymi się joycon’ami) zostały już poprawione? Czy da się jakoś rozpoznać nowsze rewizje sprzętu od tych starszych?

    Pytam, bo trochę stoję w mocnym rozkroku: jestem na etapie zbierania gier w wersjach pudełkowych, a z zakupem konsoli się wstrzymałem, bo chodzą te niepotwierdzone plotki o nowszej, poprawionej edycji konsoli (i tylko diabli wiedzą, czy ma być to wersja PRO, czy też odchudzona: LIGHT).

    W sumie mi się nie spieszy z tym zakupem Przełącznika (konsol ci u mnie dostatek), ale, szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co mam robić. ;-D

    PS. Dziwne jest to, że Nintendo widząc, że trochę im dobrze idzie, to szybko odpuszczają z tonu i popadają w dziwny marazm = to ich stara zagrywka, kultywowana od lat.

  6. @Blackwaterpark
    Ja mam konsolę zakupioną listopad/grudzień 2017 i jest raczej bez wad. Co do nowej wersji Switcha. Myślę, że póki konsola się sprzedaje to Nintendo nie wypuści nowszej wersji. W dodatku w tym roku będzie dużo system sellerów (dla niektórych może to być i Yoshi,nie mówię, że ta gra jest zła, bo sam planuję zakup, no ale żeby kupować dla niej konsolę to nie). Przede wszystkim Pokémon Sword / Shield, ale też FE Three Houses, Animal Crossing i może Bayonetta 3 (trzeba być dobrej myśli). W dodatku kilka może nie system sellerów, ale gier, które na pewno będą kolejnym i ostatecznym powodem do zakupu Switcha przez niektórych (Astral Chain, Super Mario Maker 2, Luigi’s Mansion 3 itp.).

  7. @ EKSTS:
    ciekawe, czy w końcu dokonają transferu z WiiU: ”Super Mario 3D World”? Sprzedawało by się to, jak ciepłe bułeczki… ;-D (a pracy nad takim tytułem jest raczej niewiele).
    Ja tam czekam na 9.04.2019 = ”Shovel Knight: King of Cards”. Na małym ekranie ta gra zyskuje (bo mam wydanie na PS Vita)

  8. @ Rolnik:
    Powiem szczerze, z ręką na sercu: pierwsze słyszę o jakichś modelach ”odpornych na haxy”. 😀
    Jak rozpoznać, który model jest który? Będę bardzo wdzięczny za jakąkolwiek informację.
    PS. A czy nie wiadomo o jakichś ekskluzywnych, nowych modelach Switch’a, wypuszczonych na rynek np. w związku z premierą jakiejś gry (tak, jak np. ta edycja Pokemon: Let’s Go, Pikachu! = fajna kolorystyka, żółte joy-cony, tyle tylko że jakoś mocno dziecinna grafika mi nie podchodzi, bo za stary jestem)

  9. @ Rolnik:
    Kurczę, nie wiem, jak ja będę w stanie sprawdzić taki numer seryjny konsoli, bo prawdopodobnie nabędę sprzęt przez Internet.
    Ale załóżmy: ta ”żółta” edycja ”Pokemon: Let’s Go, Pikachu!” jest chyba jedną z nowszych? (a więc jest chyba szansa, że numer powinien być z tej ”wysokiej serii”?) Sama gra ”Pokemon” w sumie mnie nie bawi, ale kolorystycznie to jest 10/10.
    Drugą opcją byłoby ”Diablo III”, ale już kupione i stoi na półce – więc nie ma sensu dublować.
    Jak myślisz: brać tę wersję ”Pokemon”? Akurat jest jeszcze w sklepie X-KOM…
    PS. Dokupić od razu szkło zabezpieczające ekran, czy też można bez tego żyć (a ja dbam o sprzęt)

  10. @Blackwaterpark
    Polecam też wersję ze Smasha, bodajże najnowszą, choć prawy joy-con jest trochę zabawny (prawie się nie różni od zwykłego szarego). Co do szkła na ekran – mam konsolę ponad rok bez tego szkła i jeszcze się z nią nic nie stało.

  11. W 2017 nie było jakiegoś szału, a 2018 to już klapa totalna. Praktycznie sytuacja z WiiU vol.2, piszę z perspektywy osoby, której nie jara port Mario Kart, Splatoona czy Donkey Konga bo te gry ograła lata temu. To samo multplatformy sprzed paru lat w gorszej grafice. A o indykach, które kupisz na Steamie za grosze to mi nawet nie wspominajcie. 2019 nie zapowiada się wcale lepiej. Na dzień dobry info o braku Metroida, a FE i Poki prezentują się raczej biednie… choć chciałbym się pomylić tutaj. Jest tak jak ktoś pisał, Nintendo ma dobre okresy ale później widząc dobrą sprzedaż sprzętu nie potrafią utrzymać momentum i następuje mocne zwolnienie. Kilka gier rocznie to dla mnie trochę mało. U konkurencji mam lekko kilkanaście.

  12. @Antari
    Nazywanie Splatoon 2 portem jedynki to spora przesada. Co do gier na 2019 – nie zapominajmy o Animal Crossing, które będzie sporym system sellerem, no i Astral Chain – ja liczę na hit na miarę NieR:Automata. Poza tym Super Mario Maker 2 – jedynka była szalenie popularna. No i na pewno mają jeszcze coś, czego nie pokazali. Oprócz tego Yoshi’s Crafted World, Luigi’s Mansion 3. Nie będzie tak źle.

  13. To trochę taki skrót myślowy z tym Splatoonem. Generalnie oferuje ten sam typ rozgrywki co jedynka, tylko, że więcej, ładniej itd. Tymczasem jedynka była zupełnie nowym IP na Wii U o czym wiele osób zapomina. Marka nie powstała na Switchu tylko właśnie na Wii U. Tak samo Smash oferuje generalnie to samo co Smash na Wii U tylko więcej, ładniej, szybciej itd. Animal Crossing czy Pokemony też raczej będą celowały w „to co już było”, tymczasem ja szukam nowych IP i naprawdę kreatywnych reinkarnacji znanych marek takich jak Mario Odyssey czy Zelda BOTW. Mam nadzieję, że FE będzie mniej „bezpieczne” co Pokemony. Astral Chain zgadzam się, że wygląda super i czekam. Z dobrych gier w 2018 warto jeszcze dodać Octopath Traveler, choć dla mnie to odrobinę zawód.

  14. @Antari
    Jeśli chodzi tobie o więcej i ładniej, to racja. Nintendo stawia na to, co ludzie kupią. Powinni brać przykład z Sony. Niebiescy nie bali się wypuścić Horizon, Spider-Mana, Days Gone (tak, wiem, że jeszcze nie wyszło). Na PlayStation jakieś 90% premier rocznie to nowe IP, reszta to kontynuacje i spin-offy. A Nintendo idzie bezpiecznie. Wiedzą, że ludzie kupią nowego Mario, Zeldę, Pokémony, Fire Emblem, Animal Crossing itd. i nie chodzi mi o to, że te gry są złe, bo są świetne, ale po prostu zachowują się, jakby bali się słów „new IP”. W tej kwestii w 100% się z tobą zgadzam, myślałem, że twierdzisz, że Splatoon 2 to port z dopisaną cyferka.

  15. Widzę, że muszę tu bronić indyków! Wydaje mi się, że akurat tym, co ciągnie aktualnie konsolę są właśnie indyki. Najpierw odgrzewane kotlety, które zapełniały pustą bibliotekę a teraz nowe tytuły. Gry takie, jak Celeste, Dead Cells, Wargroove… wychodzą na Switcha równolegle (albo w niewielkim odstępie czasowym) z wersjami na inne platformy i kosztują tyle samo w dniu premiery, co na inne platformy. A sprzedają się najlepiej na Switcha. Myślę, że to dobry bodziec dla większych produkcji. Niedługo dostaniemy MK11. Podejrzewam, że każdy większy wydawca już planuje, jak coś uszczknąć z tego tortu. Obstawiam, że w przyszłym roku NS dostanie niezłe wsparcie od 3rd party. Właśnie dlatego, że indyki się dobrze sprzedają.

    Tak na marginesie: Fakt, że coś kosztuje na Steame 2zł a na Switcha 40zł wcale mnie nie przekonuje, żeby kupić wersję na Steama, w którą i tak nie będę grał. Jeżeli kupiłem coś za 2zł i tego nie używam, to straciłem 2zł a nic nie zyskałem. Jeżeli wydałem 40 i bawię się setnie za te pieniążki, to dobrze te pieniążki ulokowałem.

  16. Daj spokój, tu nie ma czego bronić. Indyki na Switchu to droga zabawa, zapomnij o przecenach jak na Steamie, jak ci się poszczęści dostaniesz jakieś śmieszne rabaty typu 10% za rok od full price’a. Tymczasem na Steamie dostaniesz całe pakiety indyków za pare zł. Tu nie ma czego porównywać. Masz skrzywioną teorię na temat wydawania pieniędzy, bo nie chcesz odpalić telewizora no i super, ale nie dorabiaj teorii, że jest lepiej wydać 40 zł niż 2 zł na ten sam produkt. Zresztą o czym my tu w ogóle mówimy, ilość gier indie na Switchu vs Steam to jakbyś porównywał rzeczkę w małej wsi do oceanu. Z tym MK11 to już po całości pojechałeś. Generalnie zawsze mnie bawią „poważne fightery” na sprzęcie Nintendo. Każdej generacji podejmują próbę przemycenia czegoś i jest to zabawne. Na GBA był Tekken Advance, na 3DS Street Fighter 4, Tekken i Blazblue. Pomijam już oczywistości typu niegrywalne kontrolery, ułomne krzyżaki i różne cięcia ale te gry na tym sprzęcie mają taki śmiesznie niewielki fanbase, że scena nie istnieje a online umiera błyskawicznie. Więc to takie produkty dla casuali co lubią sobie poklepać po klawiszach bez celu z komputerem. Nikt kto ogarnia fightery nie zajara się faktem, że to wychodzi na Switchu. A o jakości reszty multiplatform i 3rd party chyba już się przekonaliśmy zapowiedziami Dead by Daylight, Grid Autosport czy AC z poprzedniego Direkta. Naprawdę to jest esencja fanboystwa oczekiwać większej ilości tytułów z innych konsol. Tylko się pogrążają takimi wydaniami.

  17. Pojechałem albo i nie pojechałem. Nie jestem fanem Nintendo z zawołania. Ostatnia moja konsola Nintendo przed Switchem to GBA. Piszę z własnego doświadczenia po prostu.

    Mam całą bibliotekę gier na steam, których w ogóle nie odpalam. I to są dobre gry. Ale po prostu nie chce mi się odpalac kompa na sesje 15 minut grania. Co Z tego, że mam 100 gier, jak łącznie odpaliłem 5. Z czego w ciągu ostatniego roku 2.
    Jak już wyjmę laptopa, to zawsze mam coś do zrobienia, albo jeszcze sprawdzę jakąś stronę, komuś odpiszę itp. Zanim uruchomię grę, to już nie mam czasu na granie. Switch leży przy łóżku i służy mi jedynie do grania. Biorę i gram.
    Może ktoś powiedzieć, że to mój problem, że tracę czas na inne rzeczy zamiast grać na kompie. I prawda to. Ale ja ten problem rozwiązuję oddzielając granie na konsolę. I niespecjalnie mi przeszkadza, że przepłacam. I łajno mnie obchodzi że te same gry mogę mieć na steam nawet za darmo. Skoro tam je ściągam i nigdy w nie nie gram…

  18. @Antari
    @Kosmaty
    Ja po części się zgadzam z kolegą Kosmatym, osobiście wolę zapłacić za takiego Beholder lub Unravel Two (będzie pudełkowo!!) kilkanaście złotych więcej, ale mieć go na Switchu, móc pograć w łóżku, na kiblu, na podłodze (nie pytajcie). Inna sprawa, że wszystkie gry multiplatformowe wolę na Switcha, nawet kosztem grafiki czy FPSów, bo po prostu chcę mieć dużą kolekcję na tę konsolę. Niedawno udało mi się wygospodarować osobną półkę poświęconą grą i wszystkim, co z nimi związane. 🙂

  19. Sorry za błąd, powinno być grom xd. Czasami nie myślę co piszę i klikam co mi telefon podpowiada. Mam jeszcze jedno pytanie, zapomniałem o nim wspomnieć w tamtym komentarzu. Czy jest mowa o Beholder 2 na Switcha, jedynka była świetna, dwójka chyba też jest, zacząłem oglądać u Magdy (pozdro dla jej widzów), ale nie chciałem za dużo spojlerów, więc skończyłem na 5 odcinku. Z tego co wiem 2 wyszło na premierę tylko na PC, ale pewnie będzie edycja konsolowa. Pytanie, czy wpadnie też na sprzęt Nintendo? Jedynka wyszła z dużym opóźnieniem, dopiero w grudniu 18.

  20. @ EKSTS:
    czy ja wiem, czy to dobrze jest się tu chwalić? 😉 Dużo tego jest = całe 26 pudełek. 🙂 Podejrzewam, że większość tytułów u ludzi się dubluje, bo są tytuły, które ”trzeba mieć i już” (choć jedno pudełko mnie zaskoczyło: mianowicie od ”Super Chariot” – jest wykonane jako ”trójwymiarowa” ilustracja/wsuwana nakładka na pudełko gry, fajnie to wygląda). Tak więc, w moim przypadku, konsola jest tylko zwieńczeniem całości. Kupiłem też dzisiaj kartę 200GB, coby na e-shopowe wersje miejsca w przyszłości nie zabrakło (kurczę, chyba trzeba będzie od razu kupić te 2 DLC do Zeldy?)
    PS. Pierwszy zakup w e-shopie, to będzie jednak 'indyk’: ”Caveblazers” = na PC mnie to po prostu urzekło – polecam każdemu fanowi gry ”Spelunky”!! (choć grafika jest pixel-artowa, to miodność gry jest ogromna). Polecam!
    https://www.youtube.com/watch?v=hW5pl6RH-uc

Dodaj komentarz