MyNintendowy komentarz kwietnia

Kwiecień plecień

Czego można się spodziewać 11 dnia każdego miesiąca? Oprócz tego, że jest to dzień po wypłacie dla niektórych, to też wtedy pojawia się nasz redakcyjny komentarz miesiąca! Podsumowanie kwietnia wypadło treściwie, więc bez przeciągania, zachęcamy do czytania!

MyNintendowy komentarz kwietnia

rolnik:

Jedno mrugnięcie okiem i kwiecień zleciał błyskawicznie. Widocznie Wiedźmin tak mnie pochłonął, że zapomniałem o całym tym zgiełku, który się obecnie dzieje. CD Projekt Red udało się wykreować bardzo fajny świat, w którym każda kolejna miejscówka jest lepsza od poprzedniej. Co więcej, na mapie jest multum świetnych zadań pobocznych, które śledzi się z wypiekami na twarzy. Chociaż ich realizacja jest taka sobie, bo jesteśmy ciągnięci za rączkę od punktu do punktu, ale to jak są napisane, rekompensuje wszystko. Tak się wciągnąłem w ten świat, że uzupełniłem swoją biblioteczkę o kolejne książki z tej sagi. Aż wstyd przyznać, że na rozkładzie mam tylko Ostatnie Życzenie. Przynajmniej inni mogą być zazdrośni, że przeżyję tę przygodę po raz pierwszy.

Na Switchu nieustannie uruchamiam Animal Crossing. Chociaż jest to bardziej zerknięcie, co tam na wyspie się dzieje, niż faktyczne granie. Przesyt rajskiej wyspy widocznie mnie dopadł. Podczas kwietniowej promocji dorwałem parę ciekawych gier. Dwie z nich udało mi się już ukończyć i są to Oniken oraz Blazing Chrome. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się ich recenzje na stronie. Trzecia z nich, Golf Story, jest w trakcie przechodzenia. Gra ma taki udany sielski klimat i relaksujący gameplay, że idealnie trafiłem z jej kupnem. A przede mną jeszcze Yoku’s Island Express! Na brak atrakcji z pewnością nie mogę narzekać. Po trzecim wieśku, na komputerze uruchomiłem The Messengera, którego kiedyś rozdawali za darmo na Epicu (w kolejce czeka jeszcze Celeste). Przyjemny platformer akcji, ale w drugiej połowie traci trochę na impecie i więcej się błądzi, niż prze do przodu. Niemniej polecam, bo mechanika skakania jest bardzo dobrze zrealizowana i satysfakcjonująca. Jeżeli nie graliście, to polecam.

 

AkiRoss:

Kwiecień plecień, bo przeplata trochę Animal Crossing, trochę Starlinka. Tak można by w sumie streścić miniony miesiąc u mnie. Starlink: Battle for Atlas pochłonął mnie naprawdę mocno, a o moich odczuciach można poczytać w recenzji zamieszczonej na portalu. Chwilami trochę monotonna, ale nadal zapewnia mi sporo rozrywki. Animal Crossing to Animal Crossing. Staram się uruchamiać codziennie i wykonać przynajmniej podstawowe operacje na wyspie. Powoli zaczyna dopadać mnie znudzenie i brak większego celu w grze. Zaliczyłem już koncert K.K. Slidera, wdziałem napisy końcowe, w sumie skończyłem grę. Niby dopiero teraz mogę się na całego zabrać za tworzenie mojej rajskiej wyspy, ale jakoś nie czuję za wielkiej potrzeby jej zmieniać. Gram i jeszcze pewnie trochę pogram, choć to chyba nie jest na dłuższą metę gra dla mnie. 🙁

Wróciłem też do Super Kirby Clash, radosnego button mashera Free-2-Play. Tym razem z zamiarem ukończenia go w końcu i, jak dobrze pójdzie, wymaksowania wszystkiego. Na razie dzielnie walczę, choć jak na grę F2P jest tu sporo mechanik zachęcających cię do wydawania prawdziwych pieniędzy (ot choćby ograniczona energia odnawiająca się co kilka minut). Sam zainwestowałem 2 zł w grę, by rozwinąć poziom drzewka na 3 poziom, co daje mi teraz 20 Gem Apples co 12 godzin, a nie tylko 10. Na komórce za to, znowu, noszę Fire Emblem Heroes.

 

PierreLuc87:

Szanowne Państwo, w kwietniu to ja sobie trochę pograłem. Jako iż lotniska są nadal zamknięte, to na początku miesiąca zastąpiłem stalowe maszyny smokiem. Panzer Dragoon Remake zaatakował z zaskoczenia i był całkiem miłym przerywaczem od dużych produkcji, za jakie się zabrałem w zeszłym miesiącu (moją recenzję możecie sprawdzić [tutaj]). Mając dużo więcej wolnego czasu, ukończyłem Ys VIII: Lacrimosa of Dana. Nikt mnie nie musiał do tego specjalnie namawiać, ponieważ jest to po prostu świetna gra, którą polecam każdemu z całego serca: świetne tempo, dynamiczna rozgrywka, wielobarwne postacie i rockowa muzyka. Sam nawet nie wiem, kiedy wybiło mi ponad 50 godzin na liczniku w grze, pokonując ją niemal w stu procentach. Po przelocie na grzbiecie smoka i ucieczce z tajemniczej wyspy wróciłem do kokpitu stalowych maszyn i jako pilot myśliwca likwidowałem kolejne cele naziemne i lotnicze (recenzja SEGA AGES G-Loc Air Battle dostępna [tutaj]).

W międzyczasie ogrywałem sobie jedną z moich ulubionych gier ostatnich lat, Puzzle Quest, a po namowach Akiego wykonałem lot międzygwiezdny w rejony Atlasu, gdzie pomogłem Masonowi i Foxowi przegonić Legion tam gdzie pieprz rośnie. Wiosenna promocja, mimo ogromnej ilości tytułów, niespecjalnie uszczupliła mój portfel i poza wcześniej wspomnianymi Puzzle Questem i Starlinkiem nabyłem tylko Valthirian Arc: Hero School Story i Rebel Cops. Kolekcję pudełkową zasiliły natomiast Fate Extella Link i Dusk Diver. W majówkę rozpocznę Xenoblade Chronicles 2 i sam przekonam się, o co z tymi ostrzami chodzi.

 

Elan:

W kwietniu dopadł mnie jakiś growy marazm. Wbiłem kolejnych kilkadziesiąt godzin w Animal Crossing, w jednych dniach czując, że „nie no, naprawdę przyjemnie się tak spędza czas!”, w innych z kolei, że „po co ja w to w ogóle dalej gram?”. Codzienne wizyty na mojej wyspie stały się bardzo schematyczne: odwiedziny u mieszkańców, którzy już nie śpią (zazwyczaj gram po siódmej rano, więc nie ma ich wielu). Zebranie wszystkich owoców, pozyskanie bambusa z mojego bambusowego zakątka, zmasakrowanie wszystkich kamieni, przetrząśnięcie wyspy w poszukiwaniu skamielin, powrót do miasteczka. Następnie wizyta w muzeum, zajrzenie do sklepu, jeśli jest już otwarty, wrzucenie łupów do domowego schowka. Jasne, raz na jakiś czas pojawi się na tej liście coś jeszcze, na przykład poszukiwania właściciela zgubionego przedmiotu czy wizyta jakiejś ciekawej postaci (gdzie się podziewa ten Redd? Już chyba tydzień go nie widziałem…), ale do czerwca, a więc pojawienia się nowych owadów i ryb do złapania, poza jednym eventem chyba nic zaskakującego mnie w tej grze nie spotka.

Co poza tym? Właściwie nic. Mocno obkupiłem się na kwietniowej promocji, zaopatrując się między innymi w Mario + Rabbids: Kingdom Battle, SteamWorld Quest czy Timespinner, ale żadnego z tych (i niewspomnianych) tytułów na razie nie odpaliłem. Jeśli chodzi o pozycje pudełkowe, moim łupem padło Labyrinth of Refrain: Coven of Dusk, do którego zachęciły mnie redaktorka w stanie spoczynku trela_karo oraz całkiem przyjemne demo. Liczyłem na to, że pełniak zaspokoi mój etrianowy głód, ale nic z tego, coś nie pykło i po jednej czy dwóch sesjach gra leży odłogiem. Któregoś dnia pograłem kilka godzin ciurkiem w YS VIII, całkiem mi się spodobało, ale jakoś więcej do niego nie wróciłem. No i to już było w maju. Zagrałem też dwie sesyjki w switchowym Monopoly z kolegami z naszego MyNintendowego Discorda, ale… to też było już w maju. Inne platformy? Nawet ich nie włączyłem. Idę już sobie, bo was pozarażam tym nicniechcemisięnicwizmem.

 

Sent:

W przeciwieństwie do Elana, ja się wreszcie w tym miesiącu nieco rozkręciłem z gierkami. Choć początkowo próbowałem grać dalej w Bayonettę, ostatecznie dałem sobie spokój. Gra jest naprawdę dobra, ale z jakiegoś powodu nigdy nie byłem w stanie wkręcić się w nią na dłużej. Może to kwestia tego, że nigdy nie byłem fanem slasherów? A może przez to, że usiadłem do niej tylko dlatego, że nie miałem ochoty na kolejnego stu godzinnego RPG-a? Tak czy owak, nasza otulona jedynie włosami wiedźma przegrała walkę o moją uwagę z SD Gundam G Generation Crossrays Premium G Sound Edition. Niewtajemniczonych informuję, że jest to gra z gatunku strategy RPG w stylu Fire Emblema, gdzie zamiast średniowiecznych rycerzy i magów nawalają się wielkie statki i roboty z multiwersum Gundama. Fabuła dość wiernie śledzi wydarzenia z czterech głównych serii pobocznych uniwersów, co było zresztą głównym argumentem za zakupem tej gry. Niedawno zakończony seans drugiego sezonu Iron Bloded Orphans pozostawił we mnie pustkę, którą Crossrays idealnie wypełnia. Jeśli będzie zainteresowanie, być może powstanie dłuższa recenzja tego tytułu.

Wiedźmin 3 sprzedał się na Switchu w minimum 700 tysiącach egzemplarzy

Kwiecień to czas na różnego rodzaju raporty finansowe. W ręce wpadł nam ten od CD Projekt, z którego możemy się dowiedzieć, jak Wiedźmin 3 sprzedał się na Switchu.

Okazuje się, że switchowa wersja gry odpowiada za 11% wszystkich egzemplarzy Wiedźmina 3 sprzedanych w ubiegłym roku. To około 700 tysięcy kopii, i to pomimo tego, że edycja na „Przełącznika” pojawiła się w sklepach w połowie października, a gra była wielokrotnie przeceniana na innych platformach. […]

rolnik:

Wynik imponujący. Biorąc pod uwagę, że gra jest od 5 lat na rynku i można ją kupić za 50 zł (80 zł konsole). To i tak w niczym nie przeszkodziło, żeby sprzedać 700 tys. kopii uboższej wersji i to za pełną cenę. Pewnie uda się przekroczyć 1 mln, bo premiera serialu z pewnością przyczyni się do sprzedaży kolejnych pudełek.

Sent:

Tak jak nie przepadam za tym, jak CDPR przechwala się swoją prokonsumenckością, jednocześnie przesuwając po cichu granice tej swojej „etyki”, jednego im odmówić nie mogę – są w tym PRowym pudrowaniu niesamowicie skuteczni. Spora w tym zasługa dobrego wyczucia chwili, co jak widać, sprawdziło się również w przypadku switchowego Wiedźmina. Połączenie wiedźmińskiego głodu, premiery serialu oraz świeżego portu na najpopularniejszą obecnie konsolę? To nie mogło się nie udać.

AkiRoss:

Wynik naprawdę imponujący. Z drugiej strony są też ludzie tacy jak ja, co grę kupili praktycznie na premierę, a do tej pory nawet nie wyjęli z pudełka. Chociaż robię postępy. Nadgoniłem w końcu serial! 😀

Toss a coin to your Witcher…

mrvalgard:

Ja bym powiedział, że słabo w stosunku do całości sprzedanych kopii, no ale w pełnej cenie 60$ to chyba sukces. CDPR i tak zeszło z ceny, by w ogóle ten port był możliwy, dużo lepiej sprzedawałby się w okolicach 150-180zł. 32GB Cart kosztuje 20$, Nintendo bierze 30% – 18$, Saber za portowanie zgarniał 10$ na sztuce i nagle Redom zostaje 12$, czyli kwota, którą Wiesiek kosztował w najlepszej promocji. Pozostaje czekać, aż w końcu karty 32GB stanieją i pojawią się 64GB, wtedy pojawi się dużo więcej ciekawych portów.

W lipcu tego roku Nintendo wyłączy „ograniczone” eShopy na Wii U i 3DS-ie w większości państw Ameryki Łacińskiej

Cyfrowa dystrybucja gier jest wygodna i przyjazna dla środowiska. Problem pojawia się, gdy producent konsoli decyduje się wyłączyć dostęp do usług sieciowych swojego sprzętu. W tym roku dotknie on graczy z wielu państw Ameryki.

Nintendo zapowiedziało dziś, że 31 lipca tego roku wyłączy dostęp do „ograniczonych” eShopów na Wii U oraz konsolach z rodziny Nintendo 3DS w większości państw Ameryki Łacińskiej. Lista obejmuje niemal wszystkie kraje regionu – jedynymi wyjątkami są Brazylia i Meksyk, które mają pełne eShopy. […]

rolnik:

Naturalna kolej rzeczy. Można było się tego spodziewać. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że po wyłączeniu eShopu w tych regionach nie będzie możliwości pobrania gier kupionych cyfrowo. Sony rozwiązało ten problem wzorowo na PSP, gdzie taka możliwość jest. Można się łudzić, że Nintendo dla regionów, gdzie był pełen eShop, da taką opcję, ale śmiem w to wątpić. I jak tu zachęcać konsumentów do koncepcji digital only na sprzętach od Big N?

Sent:

Nie mógłbym się w tym przypadku bardziej nie zgodzić z Rolnikiem. Po pierwsze, użytkownicy PSP GO pewno chętnie by go uświadomili, jak kiepskie jest Sony w zapewnianiu wsparcia dla porzuconych konsol. Po drugie, zarówno Sony, jak i Nintendo to nie są stragany z warzywami, ale giganci świata rozrywki. Oba dysponują takimi zapasami gotówki, że mogą tracić miliardy rocznie, a i tak minęłyby dekady, nim takie molochy by upadły. Utrzymanie eShopu (a przynajmniej serwera, z którego można by pobrać już kupione gry) to dla takiej firmy grosze. Pamiętajcie więc dzieci – tylko kartridże, chyba że daną gierkę da się kupić za 10 zł i nie robicie tego zbyt często.

AkiRoss:

Ojć… Trzeba powyciągać 3DS-y z szafy, podładować i pościągać wszystkie kupione gierki z eShopa z powrotem na konsolkę, bo z moim szczęściem to przegapię moment, kiedy wyłączą i u nas. Znaczy, niby było do przewidzenia, że kiedyś to nastąpi, z drugiej strony trochę smutno, bo to niepodważalny znak na to, że 3DS staje się historią.

mrvalgard:

Remember remember always physicals in november czy jakoś tak :P. Tu coś zdejmą z eShopa, tam go wyłączą i część elektronicznej wiedzy przepadnie na zawsze, dlatego warto walczyć o pudełka.

Elan:

Trzeba się będzie obkupić na zapas w gry z Virtual Console na Wii U, bo sporo tam dobroci w sensownych cenach. A jak wyciągną wtyczkę, to większości z nich nie będzie się już dało legalnie nabyć.

Venture Beat: z powodu nakazu pracy zdalnej w Japonii Nintendo nie planuje Directa w czerwcu

Czerwcowy Nintendo Direct w czasie E3 był już swego rodzaju tradycją. Był, gdyż pojawiają się informacje, że w tym roku go nie zobaczymy.

Portal Venture Beat opublikował raport, z którego wynika, że Nintendo informuje deweloperów gier na Switcha o odwołaniu czerwcowego Directa w tym roku. Powodem takiego stanu rzeczy ma być nakaz pracy zdalnej w Japonii, który jest częścią strategii mającej zapobiec rozprzestrzenianiu się COVID-19. […]

rolnik:

Ciężkie czasy nastały. Zastój dotknął praktycznie wszystkie branże w większym lub mniejszym stopniu. Efekty tego było widać też podczas poprzedniego Nintendo Direct, który był określony jako Mini. Całkiem możliwe, że mieli coś więcej do pokazania, ale się wstrzymali z tym i zrobili mniejszy format. Może to, co nie zostało pokazane poprzednio, uda się jakoś zrealizować w formie kolejnego mniejszego pokazu w czerwcu?

PierreLuc87:

Kto by się spodziewał, że jedna niedogotowana zupa z nietoperza sprowadzi na nasze gierki błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Przez to, że masa ludzi stara się izolować od społeczeństwa, branża gier wideo notuje rekordowe wyniki – spora część osób postanowiła wykorzystać wolny czas, zatracając się w setkach wirtualnych światów. Niestety ma to też negatywny wpływ na nadchodzące produkcje, ponieważ duża liczba deweloperów musiała się przerzucić na pracę z domu, co oddziałuje niekorzystnie na efektywność pracy i kończy się przekładaniem premier oraz zapowiedzi. Szkoda, że na dużego Directa będziemy czekać ponad rok, bo jakby mi ktoś powiedział o tym rok temu, to bym w to nie uwierzył.

mrvalgard:

Gdy odwołano E3, ludzie machnęli ręką, jako że większość i tak ogląda to w formie streamu. Ludzie naturalnie założyli, że po prostu w terminie E3 odbędą się przygotowane wcześniej prezentacje właśnie na wzór Nintendowych Directów (zwłaszcza że w ich ślady poszło Sony już w zeszłym roku). Czas jednak mijał, a wirtualnego E3 nie zapowiadano (w zasadzie ESA poinformowało, że E3 nie odbędzie się także w formie streamów). 30 kwietnia Venture Beat poinformowało, że czerwcowy Direct, a więc ten przygotowywany na E3, zostanie przesunięty w związku z koniecznością pracy zdalnej. Dzień później Geoff Keighley zapowiedział Summer Game Fest 2020, które ma trwać od maja do sierpnia i być luźnym formatem skupiającym i organizującym zapowiedzi pojawiające się wokół E3 i Gamescomu.

Xbox już pokazał parę gier na swoją nową konsolę, a gry od macierzystych studiów zamierza pokazać w lipcu. Czy Direct również załapie się na lipiec, a może jednak zostanie np. w okrojonej wersji w czerwcu? Mam szczerą nadzieję, że nie zaliczy zbyt dużego poślizgu. Może też się okazać, że to wszystko jedynie plotki i śladem EA Nintendo dotrzyma czerwcowego terminu.

Elan:

Liczyłem na to, że pomimo ogólnoświatowego zamieszania dostaniemy chociaż cyfrowe E3. Nie żeby taka forma robiła mi jakąś większą różnicę, skoro i tak co roku, jak niemal wszyscy, oglądałem poszczególne konferencje w domowym zaciszu… ale jednak nic z tego. A jeszcze nie tak dawno chciałem brać wolne w pracy w czerwcu, żeby poemocjonować się najpierw „świętem graczy”, a potem piłkarskimi Mistrzostwami Europy…

Sent:

Osobiście myślę, że jakiegoś Directa jednak otrzymamy. Może niewielkiego, może na początku lipca zamiast w czerwcu, ale COŚ jednak dostaniemy. Japońskie zacofanie japońskim zacofaniem (co ma i swoje plusy, jak np. znikoma liczba season passów, lootboxów i innego badziewia trapiącego zachodnie produkcje), ale biznes musi się kręcić. Nintendo planuje sprzedać w tym roku 19 milionów konsol, a do tego trzeba jednak czegoś więcej niż bieda-klona Splatoona i Xenoblade’a po lekkim liftingu. Nie sądzę, by we wrześniu miał być wielki Direct, na którym ogłoszą „BOTW2 będzie dostępne w sklepach zaraz po prezentacji”. Napięcie trzeba dawkować, a żeby zdążyć na początek świątecznego sezonu rozpoczynający się w październiku, projekty trzeba ogłosić z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Poczekajmy więc na rozwój sytuacji.

Fani zgłaszają nieautoryzowane próby logowań do swoich kont Nintendo

Nintendo przyznało się do wycieku danych z 160 000 Nintendo Network ID. Big N poinformowało, że zniosło teraz opcję logowania przy użyciu Nintendo Network ID i wymusi aktualizację hasła do kont, które zostały zaatakowane lub używały tej metody do logowania. Każda osoba dotknięta tymi zmianami zostanie powiadomiona e-mailem.

Nintendo ostrzega także, że ​​informacje takie jak pseudonim gracza, data urodzenia, kraj / region lub adres e-mail mogły być przeglądane przez trzecie osoby, jeśli konto było połączone z Nintendo Network ID. Jednak dane kart kredytowych graczy pozostają bezpieczne. […]

mrvalgard:

2-etapowe logowanie to podstawa. Na szczęście w tym aspekcie Nintendo jest w XXI wieku i je posiada, łącznie z opcją Google Authenticator.

PierreLuc87:

Dbajcie o swoją prywatność w sieci, szczególnie jeśli jest powiązana z płatnościami. Weryfikacja dwuetapowa powinna być globalnym wymogiem przy każdej płatności online – tylko wtedy obronimy nasze konta przed zakupem V-bucksów. Sam polecam używanie kart wirtualnych (np. Revolut) i zaimplementowanie kasowania i wystawiania nowej karty co jakiś czas.

Elan:

Nie podoba mi się, że nie mając smartfona, nie mogę lepiej zabezpieczyć swojego konta. Co do kont: nie wiem, czy zauważyliście, ale po cichu wyłączono możliwość logowania się na stronie Nintendo za pomocą Nintendo Network ID. A może ja bym tak wolał, hę, Nintendo?

Sent:

Pełna zgoda z Elanem. Logowanie dwuetapowe to rozsądna rzecz, ale czemu wymuszać posiadanie konkretnej apki dostępnej tylko na telefony, zamiast użyć zdecydowanie mniej upierdliwego kodu wysyłanego na emaila?

Rolnik – 3/10

No nie wiem, co tak słabo. Jedyne co ratuje ten miesiąc, to promocje na indyki w eShopie i aktualizacja do Super Mario Makera oraz Animal Crossing. Słabizna, zaorać.

AkiRoss – 6/10

W sumie jakbym nie wkręcił się tak mocno w Starlinka, to byłoby kilka punktów mniej. Promki jakieś niespecjalne dla mnie były, aktualizacja do SMM2 wcale nie obudziła we mnie ducha kreatywności, a Animal Crossing to Animal Crossing.

PierreLuc87 – 8.5/10

Wspaniały to był miesiąc. Nie zapomnę go nigdy. A czego sobie życzę w maju? Tego samego co w kwietniu, dużo czasu miałem, dużo grałem w gry – bo bardzo je lubię – i dużo spałem. Rex-rex i Pyra już na mnie czekają, a spod morza macha do mnie Neptun.

Elan – 5/10

Przeciętny ten kwiecień. Taki wiecie, średni. W sensie że taki sobie. Powiedziałbym nawet, że niespecjalny. A może nawet bezbarwny? Więcej synonimów znajdziecie na stronie Synonim.net.

Sent – 7/10

Dam siódemkę na zachętę. Niby nic wielkiego się nie działo, ale przynajmniej wróciłem do większego gierkowania. It’s something.

mrvalgard – 2/10 nie polecam

Jeżeli kogoś nie interesowało Animal Crossing, to cóż, miał czas na backloga. Oram razem z rolnikiem.


W kwietniu na stronie pojawiło się 43 wpisów, w tym cztery  recenzje: Cadence of Hyrule: Crypt of the NecroDancer featuring The Legend of Zelda, Panzer Dragoon Remake, Starlink: Battle for Atlas, SEGA AGES G-LOC AIR BATTLE.

Dodaj komentarz