Najciekawsze odsłony z głównej serii Pokémon – Moje Top10

Czy już wszystkie masz? Jeśli nie, to nie ma na co czekać. W tekście przedstawiam moje Top 10 odsłon i radzę, którym warto dać szansę

Główna seria odsłon Pokémon jest z nami już od 1996 roku. Przez ten czas zdążyło się uzbierać trochę mniej lub bardziej wartościowych tytułów. W dzisiejszym wpisie będzie mowa o (top) 10 z nich.

W doborze kierowałem się przede wszystkim osobistymi odczuciami z poszczególnych gier, w dodatku mam nadzieje przybliżyć wam trochę serię i nakreślić, czy dane odsłony są warte waszego czasu, czy też nie. Bez przedłużania lecimy z topką, ale najpierw miejsce honorowe:

Pokémon Let’s Go, Pikachu!/Let’s Go, Eevee!

Wydany w 2018 na Nintendo Switch tytuł jest rimejkiem wersji Pokémon Yellow wypuszczonej pierwotnie na Game Boya. Został odświeżony i dopasowany trochę bardziej do współczesnego gracza. Wykorzystuje on technologie Joy-Conów (bądź specjalnie zaprojektowanego na ten cel Poké Balla) w celu łapania pokemonów jednym ruchem oraz za pomocą jednej ręki. Tytuł ten może być dobrym startowym punktem zarówno dla dzieci, jak i rodzinnych posiadówek.

Zamiast standardowych do tej pory walk toczących się w trawie pozwala łapać Pokémony i wbijać im poziom za pomocą jedynie rzucania Poké Ballem. W dodatku dzięki specyficznej stylistyce tytuł ten wygląda oraz działa dobrze jak na standardy switchowych Pokémonów. Sama gra ma również opcje łączności z naszym kontem w grze Pokémon Go, dzięki czemu możemy przesyłać między tytułami wcześniej złapane Pokémony.

10. Pokémon Brilliant Diamond/Shining Pearl

Gdyby nie wyróżnienie Let’s Go, tytuł ten prawdopodobnie nie znalazłby się na mojej liście.

Niemniej jednak jest to remake wydanych w 2006 odsłon Diamond i Pearl. Posiada całkiem wymagających przeciwników w Elite 4, wraz z championem Cynthią i jej Garchompem na czele. Oprócz tego w grze znajdziemy także ciekawe Pokémony z fajnymi designami oraz typami. Dwie zupełnie nowe eeveelucje, interesujące legendarne Pokémony sprawujące władzę nad czasem i przestrzenią oraz nie najgorszy Team Galactic.

Jeśli macie okazje sprawdzić starszą wersję bądź też bardziej rozbudowaną edycję Platinum, prawdopodobnie będzie ona lepszym wyborem. Jednak jeśli jesteście posiadaczami jedynie najnowszej konsoli Nintendo, możecie przemyśleć wybór tej poprawnej, choć nudnej do bólu nowszej wersji.

9. Pokémon Scarlet/Violet

Najnowsza odsłona gry podzieliła fanów. Z jednej strony dostajemy fajny region bazujący na słonecznej Hiszpanii, wielką mapę oraz ciekawe sposoby jej eksploracji pieszo bądź też na naszym legendarnym Pokéwierzchowcu i masę rzeczy do odkrywania. Z drugiej jednak strony tytuł ten porzuca część rozwiązań wprowadzonych wcześniej w Arceusie. Jest to też najgorzej działająca odsłona na Switchu, z wieloma problemami na premierę, jak i sporo czasu po niej. Tekstury (prócz modeli Pokémonów) nie są dopracowane, są płaskie i widać łączenia kafelków, a sama gra działa w niezadowalającej liczbie klatek. Natomiast główny gimmick tej odsłony, jakim jest Terrastalizacja, w porównaniu z takimi megaewolucjami tak uwielbianymi przez fanów wypada dosyć blado.

Komu mogę polecić tę odsłonę? Osobom, które chcą pograć trochę ze znajomymi, gdyż gra oferuje nam taką opcję. Polecam ją również fanom open worldów, takich jak chociażby w najnowszej Zeldzie. Wraz z Arceusem jest to najmniej do tej pory liniowa gra, pozwalająca grającemu na przechodzenie jej w dowolny właściwie sposób.

8. Pokémon X/Y

Kolejną odsłoną na mojej liście jest X/Y. Jest to pierwsza odsłona gry wydana na Nintendo 3DS, jest to również pierwsza odsłona, w którą grałem po dłuższej przerwie od Pokémonów. Wprowadza ona do serii kilka nowych i ciekawych mechanik, jak chociażby wbudowany Exp. Share czy kamienie do megaewolucji. Pozwalają nam one (po uzyskaniu odpowiedniej więzi z Pokémonem) czasowo zmienić jego wygląd oraz statystyki, by skutecznie rozprawić się z przeciwnikami. Prócz tego otrzymujemy ciekawą lokację, jaką jest Lumiose City, oraz zupełnie nowy typ Fairy, wraz z Sylveonem.

Niestety, mimo plusów, jest to jedna z mniej ciekawych dla mnie odsłon i zanim mój ranking się ukształtował trochę bardziej, myślałem, że uplasuje się trochę wyżej. Samych nowych Pokémonów dostajemy tutaj niewiele, przez co trudniej złożyć unikalny względem typów i innych graczy team. Nie wyróżniają się tu także zbytnio inne lokacje, a lokalni złole i fabuła nie zapadają jakoś szczególnie w pamięć.

Dla kogo ta odsłona? Obecnie głównie dla fanów serii i megaewolucji. Niedługo wychodzi nowa odsłona Legends Z-A, więc prawdopodobnie tam zobaczymy zarówno więcej regionu, jak i starych oraz nowych designów.

7. Pokémon Legends: Arceus

Trochę nietypową pozycję na mojej liście zajmuje ta dość nietypowa odsłona gry. Osobiście nie podszedł mi ten koncept całkowicie nieograniczonej barierami gry, bez większego celu poza jednym głównym: łapaniem Pokémonów. Arceus jest pierwszą odsłoną serii, w której Game Freak wprowadził mechanikę swobodnego łapania oraz walki w dowolnym miejscu mapy, przez co pojedynki (mimo że nadal turowe) zyskały na dynamice. Do dyspozycji gracza oddano duże połacie terenu do swobodnej eksploracji jedną z kilku metod Pokétransportu.

Arceus wprowadza do serii wiele nietypowych dotąd rozwiązań, bawiąc się formułą oraz testując opcje, które być może zostaną wprowadzone w przyszłości. Niestety nie dodano tu zbyt wielu nowych stworków, przez co musimy się zadowolić mieszanką Pokémonów z różnych odsłon. Komu może się spodobać ten tytuł? Osobom lubiących eksploracje oraz open worldy. A także tym, którzy znudzeni są standardową formułą lub nigdy nie grali w Pokémony i chcą spróbować czegoś nowego.

6. Pokémon Sword/Shield

Chwilę mi zajęło, czy umieścić Sword i Shield tutaj, czy na pozycji piątej. Ostatecznie tytuł ten ląduje na miejscu szóstym. Jest to moja ulubiona (czy też jedyna, która mi bardziej podeszła) odsłona ze Switcha. Pierwszy poważniejszy (nie licząc Let’s Go) tytuł z konsoli nowszej generacji. Wprowadza wiele fajnych postaci, niestety dwie z ważniejszych, nasz rywal oraz główny zły, zostali potraktowani po macoszemu i zwyczajnie nie zapadli mi w pamięć. Designem nadrabiają za to same Pokémony. Dostajemy tutaj fajne startery, mnóstwo nowych stworków, niektóre wręcz kapitalnie wyglądające, które z miejsca trafiły do mojej topki ulubionych. Otrzymujemy też fajnie zaprojektowane sale bitwy wraz z wyzwaniami. Niestety nie wszystkie, ponieważ w przypadku kilka ostatnich twórcom jakby zabrakło czasu, budżetu bądź motywacji.

Dostajemy także pierwszą w historii (może poza strefą Safari) namiastkę otwartego świata. Wild Area, bo o nim mowa, często też nazywany zupą bez tekstur. Jest to duży obszar, w którym Pokémony poruszają się swobodnie po mapie. Zmienia się tu także dynamicznie pogoda, co jest niestety przyczyną dużych spadków klatek i właściwie największą wadą tego tytułu. Ostatnią ważną kwestią, którą chciałbym poruszyć, są rajdy, które możemy wykonać solo (z botami) albo po sieci razem z innymi graczami. Przechodząc dungeon, wybieramy ścieżkę, na której toczymy walkę z danym Pokémonem. Na końcu lochu czeka boss: specjalna Dynamax/Gigantamax, czyli podrasowana i powiększona wersja danego Pokémona. Kiedy ją złapiemy, możemy używać tego gimmicku jednorazowo w każdej bitwie Pokémon. Czyni to rozgrywkę bardziej urozmaiconą i dodaje nowe sposoby pozyskiwania Pokemonów oraz ich shiny wersji.

Dla kogo? Dla fanów serii oraz osób chcących zacząć przygodę z serią na Nintendo Switch.

5. Pokémon Omega Ruby/Alpha Sapphire

Pozycja ta to odświeżona wersja wydana w 2014 roku na konsolę Nintendo 3DS. Umieszczona w ciekawym regionie Hoenn, gdzie fabuła koncentruje się w dużej mierze na powstrzymaniu złej organizacji. Team Aqua, czyli nasi przeciwnicy w Alpha Sapphire, obrał sobie za cel zalanie planety dla dobra Pokémonów. Natomiast Team Magma, z którymi przyjdzie nam powalczyć w Omega Ruby, chce wysuszyć oceany, w imię dobra ludzi. Prócz ciekawego regionu dostajemy również legendarne Trio Pokémon: reprezentującego lądy Groudona, symbolizującego zbiorniki wodne Kyogre oraz uosabiającego eter Rayquaze. W tej odsłonie został dodany również radar Pokémon do urozmaicenia metod łapania bądź też shiny huntingu. Mamy tu także solidny post game oraz możliwość łapania legendarek poukrywanych w wyrwach/szczelinach na mapie.

Kogo może zainteresować ta odsłona? Uważam, że jest to jedna z bardziej kompletnych i zbalansowanych części serii. Posiada ciekawszą fabułę niż większość z nich, znajdujemy tu również sporo różnorakiej aktywności. Będzie to pozycja dobra dla każdego, zarówno weterana serii, jak i początkującego.

4. Pokémon Black/White

Pokémony B/W miałem okazję ogrywać stosunkowo niedawno i sprawdzić, dlaczego przez wielu uważana jest za jedną z najlepszych gier w serii. Dostajemy tu sporych rozmiarów mapę. Jest tu także całkiem duża ilość Pokémonów do spotkania czy złapania. Chociaż uważam, że designowo jest to chyba najgorsza generacja Pokédexu, to otrzymujemy tu kilka dość unikalnych jednostek, o ciekawym połączeniu typów, jak choćby lewitujący elektryczny węgorz. Słabsze projekty stworków nadrabia za to mapa, różnorodne wyzwania, jakich na niej doświadczymy, oraz muzyka. Nasz główny rywal „N”, chociaż popularny w internecie i przyświeca mu ciekawa idea, nie jest jednak wystarczająco dużym wyzwaniem. Niejednokrotnie, w tym po finałowej z nim walce, natrafiałem na wielu trenerów z silniejszymi Pokémonami. W B/W czeka nas także dość spory post game. Jest to ostatnia odsłona przed nową 3D erą Pokémon i korzysta ze starszych, choć bardziej dopracowanych rozwiązań.

Komu polecam? Poleciłbym je sprawdzić każdemu, kto się wciągnie w serie Pokémon i będzie miał ku temu okazję. Nie wiem jednak, czy jest to najlepsza odsłona na start lub dla młodszych odbiorców. Jest to gra trochę bardziej wymagająca od jej następców z ery Switchowej. Nie mogę za to powiedzieć nic na temat wydanych później odsłon Black 2/White 2, ponieważ jeszcze w nie nie grałem. Ale jeśli jesteście ciekawi, z czym się jedzą, możecie zajrzeć do materiału Elana.

3. Pokémon HeartGold/SoulSilver

Odświeżona wersja wydanych w 1999 roku (w 2001 roku w Europie) Pokémon Gold/Silver, która to trafiły na konsolę Game Boy Color. W tej wersji otrzymujemy poprawioną grafikę oraz pewne dodatkowe rozwiązania, których nie było w oryginale. Główną częścią mapy jest region Johto, jednak po przejściu Elitarnej Czwórki i Championa zwiedzamy także region Kanto znany z poprzedniej odsłony gry. Dostajemy także dostęp do sporej liczby towarzyszy do złapania, zarówno z nowego regionu, jak i powracających z pierwszej generacji. Minusem jest fakt, że większości fajnych Pokémonów nie uświadczymy na początku, czy też nawet w środku, lecz bliżej końca przygody. Sprawia to, że ostatecznie możemy skończyć z innym teamem, niż pierwotnie zakładaliśmy.

Od profesora otrzymujemy jednego z dobrze już znanych i lubianych stworków: Chikoritę, Totodile, lub Cyndaquila. Osobiście uważam (i pewnie część osób się ze mną zgodzi), że jest to najtrudniejszy wybór startowego Pokémona w całej serii. Trawiasty starter odstaje co prawda trochę mocą od ognistego czy wodnego odpowiednika, jednak wszystkie trzy Pokémony mają świetne designy. Prócz rewelacyjnych starterów w grze możemy także złapać dobrze zapadające w pamięci legendarne ptaki: Lugię i Ho-Oh. Pojawia się tu też trio legendarnych psów (które to nawet nie są psami): Entei, Suicune, Raikou. W połączeniu z obszerną mapą i sporym post game dostajemy kontentu na wiele godzin.

Niestety, żeby nie być bezkrytycznym, gra cierpi na dwa wczesnogeneracyjne problemy. Ogromna ilość starć losowych w krzakach oraz trochę mała różnorodność Pokémonów i niektórych trenerów (o tobie i twoich trzech Dragonite’ach mowa, Lance) sprawiają, że ostatecznie tytuł ten zgarnia jedynie brązowy medal.

Dla kogo? Przede wszystkim dla fanów serii oraz ludzi z sentymentem do pierwszych generacji. Gra zawiera sporo grindu, kilka upierdliwych mechanik i trochę wyższy poziom trudności niż obecne odsłony.

2. Pokémon Sun/Moon

Na drugim miejscu stawiam wydaną w 2016 roku na Nintendo 3DS odsłonę Sun/Moon. Nasza postać wprowadza się do słonecznego archipelagu Aloli. Spotykamy tu nowych przyjaciół, będziemy uczęszczać także do miejscowej szkoły, jednak przede wszystkim zobaczymy nowe i regionalne gatunki występujących tu Pokémonów, które zapełnią nasz Pokédex, jeśli zdecydujemy się je złapać.

Jest to też okazja do stoczenia wielu bitew: z lokalsami, Kahunami wyspy, złą drużyną, która w tym regionie pełni rolę lokalnych sebixów, czy też chciwą korporacją, która chce przyzwać i zyskać kontrolę nad dotąd niespotykanymi wcześniej ultrabestiami. Prócz tego mamy do dyspozycji ciekawe startery (moje top 2 po Johto), solidnie prezentujące się legendarki oraz strażników wyspy Tapu. Niektórym może przeszkadzać fakt, że nie mamy tutaj dokładnie takiej samej struktury walk co w poprzednich odsłonach. Wyzwania polegać będą głównie na mierzeniu się z Kahunami oraz pokonywaniu totemów Pokémon konkretnego typu (które kojarzą mi się z kamieniami Metin spawnującymi przeciwników). Historia może nie jest najmocniejszą stroną gry, ale ciekawe postacie, egzotyczny region oraz nowy gimmick serii, Ruchy Z, sprawiają, iż jest to ciekawa propozycja.

Z racji, że jest to moja ulubiona dotąd odsłona serii, chciałbym ją polecić każdemu. Zagrać powinny przede wszystkim te osoby, które nad fabułę stawiają klimat i dobrze rozpisane postacie. A także fani nowszych odsłon, choćby ze względu na różne usprawnienia i ułatwienia w mechanikach i rozgrywce.

1. Pokémon Fire Red/Green Leaf

Na pierwszym miejscu trochę niespodziewanie, ale jednocześnie świadomie ląduje odświeżona wersja Pokémon Red/Blue. Niestety starszej odsłony nie mogę polecić obecnie nikomu, ze względu na to, jak się pod różnymi względami zestarzała, za to trochę nowsza i usprawniona odsłona, jaką jest Pokémon Fire Red/Green Leaf, to już inna para kaloszy.

Kiedy myślałem o tej topce, nie sądziłem, iż umieściłbym tę odsłonę tak wysoko. Uważam jednak, że jest to jedna z najlepiej zbalansowanych odsłon pod względem tego, co dostajemy. Konkretna baza Pokémonów, która zapewni każdemu fanowi serii sporo nostalgii. Niemniej jednak nie aż taka mała, więc każdy będzie w stanie wybrać drużynę odpowiednią do swoich potrzeb. Pokémonów są sensownie rozmieszczone na mapie, nie tak jak w HG/SS, a trasa, którą poruszać się będziemy, w trakcie naszej podróży, jest solidnie zaplanowana. Do wyboru mamy jednego z trzech lubianych i klasycznych starterów, a do tego legendarne podniebne trio oraz tajemniczy Mewtwo do złapania w późniejszych etapach gry. Otrzymujemy także fajne sale Pokémon wraz z ciekawymi trenerami i ich wyzwaniami (może poza szukaniem przełączników w koszach), lokalny zespół złych, porywający Pokémony, na którego czele stoi zagadkowy lider Giovanni, oraz ikoniczne już (głównie za sprawą anime) duo Jessie i Jamesa.

Jeśli miałbym wymienić jakieś minusy, niekoniecznie zresztą przeszkadzające w samej rozgrywce, to byłyby to niespecjalnie rozbudowany i zapadający w pamięć post game oraz może poziom trudności. Jako osoba startująca z Charmanderem, mimo iż na samym starcie za sprawą Brocka i Misty musiałem się nieźle namęczyć, to później mogłem się przeciąć niczym ruch Razor Leaf przez całą resztę gry bez żadnych problemów właściwie tylko jednym Pokémonem.

Dla kogo ta odsłona może okazać się warta ogrania? Najlepiej by było, jeśli wszyscy mogliby poznać jedną z najbardziej klasycznych części serii. Myślę, że spodoba się zarówno starszym fanom cyklu, jak i młodszemu odbiorcy. Problemem jest tu dystrybucja, gdyż na takim Switchu będziemy mogli doświadczyć przygody jedynie w formie okrojonych Let’s Go.

 

Mam nadzieje, że spodobał wam się ranking. Napiszcie też w komentarzach, jakie są wasze ulubione odsłony z głównej serii Pokémon.

Dodaj komentarz