Po ostatniej recenzji Piczle Cross: Story of Seasons, którą parę dni temu popełnił Elan, naszło mnie na jakieś nonogramy. I Switch chyba usłyszał moje myśli, bo podrzucił mi PictoQuest – The Cursed Grids, grę logiczną w malowanie liczbami opakowaną w nieskomplikowaną historię.
Fabuła prezentuje się następująco: dawno, dawno temu była kraina zwana Pictorią. Ludzie zjeżdżali się do niej z całego świata, aby podziwiać znajdujące się tam unikatowe obrazy. Jednak pewnej burzliwej nocy Moonface ukradł je wszystkie.
I tyle. Naszym celem jest odzyskanie ich wszystkich, a dążyć do tego będziemy, rozwiązując coraz bardziej skomplikowane obrazki. Po drodze możemy jeszcze wybrać bohatera, którego poprowadzimy w tej przygodzie (ale poza wyglądem nie zmienia to absolutnie niczego w samej grze).
Obrazki, jakie będziemy rozwiązywać, mają rozmiar od 5×5 do 20×20.
Pewnym urozmaiceniem jest to, że spotykać możemy dwa rodzaje wyzwań podczas rozwiązywania łamigłówek. Zwykle próbujemy zdobyć skarb. Tutaj możemy spokojnie rozwiązywać zadanie, skupić się na tym, aby popełnić jak najmniej błędów. Błąd to próba zamalowania pola, które powinno pozostać puste. W przypadku skrzyń ze skarbami stracimy po prostu parę monet z naszej sakiewki.
Inny rodzaj łamigłówek to walki z potworami. Tutaj, jeśli będziemy zbyt długo się zastanawiać nad rozwiązaniem kolejnego wiersza albo kolumny obrazka, potwór nas zaatakuje, a my stracimy punkty życia. Gdy nasze życie spadnie do zera — przegrywamy i musimy powtórzyć całą planszę od początku. Popełnienie błędu w trakcie potyczki z potworem oznacza dodatkowy atak potwora na nas, poza kolejnością wynikającą z czasu oczekiwania na nasz ruch. W sytuacji gdy to nam uda się zamalować odpowiednio cały wiersz lub kolumnę, to my atakujemy potwora i zabieramy mu część życia oraz cofamy postęp na pasku ataku.
Poruszając się po mapie od zagadki do zagadki, czasami trafimy na sklepiki, w których możemy wydać nasze uzbierane monety na dodatkowe przedmioty: eliksiry przywracające zdrowie czy przedmioty pomagające podczas rozwiązywania łamigłówek. Na mapie co kilkanaście plansz czekają na nas bossowie ale, prawdę mówiąc, spotkania z nimi nie różnią się specjalnie od plansz ze zwykłymi potworami. Czasem spotkamy też postacie, które mają dla nas łamigłówkę obarczoną dodatkowymi zasadami, np. musimy zmieścić się w limicie czasu, nie możemy korzystać z przedmiotów czy też nie wolno nam popełnić żadnego błędu!
Dla mnie w przypadku wszelkiego rodzaju gier picrossopodobnych grafika jest sprawą drugorzędną. Ważne, aby dało się łatwo obserwować pole gry. Tutaj nic nam w tym nie przeszkadza. Gra jest wykonana estetycznie, czytelnie. Przygrywająca w tle muzyka nie rozprasza i bez problemu można ją w każdej chwili wyłączyć.
Sama gra wystarcza na około 10 godzin zabaw, więc cena około 40 zł nie wydaje się przy tym specjalnie wygórowana, choć bardzo szkoda, że tych plansz nie ma więcej.
Nonogramy przejmują MyNintendo! Wygląda trochę jak Puzzle Quest, tylko z innymi łamigłówkami.