Sent
Gra roku – pod względem liczby godzin byłoby to zapewne Pokemon Violet wraz z dodatkami. Chyba jest to też gra, przy której najlepiej się bawiłem, ale moje wybory „co odpalić” chyba nie były w tym roku najlepsze.
Platforma roku – dość niespodziewanie ponownie wygrał 3DS. Być może to brak ciekawych nowości, być może chęć zamknięcia tego rozdziału, nim konsola któregoś dnia się nie uruchomi. Kupka wstydu nadal jest spora, ale przynajmniej wiem już, czemu ludzie tak nie trawią kolejnych przygód Apollo Justice’a.
Gatunek roku – jak co roku, wygrywają miłośnicy RPG-ów. Porty z innych platform? Persona 3/4, Baten Kaitos, Trails to Azure/Reverie, Gothic I/II. Remaki? Star Ocean i, ugh, Mario RPG. DLC? Xenoblade Chronicles 3 i Pokemony. Tytuły niezależne? Sea of Stars. Mniejsze produkcje większych studiów? Crymachina, Fire Emblem Engage, Octopath Traveler II. Teraz jeszcze tylko znaleźć czas na to wszystko…
Pechowiec roku – Sea of Stars, który zgarnąłby zapewne sporo nagród… gdyby tylko nie wyszedł w tym samym roku, co znacznie bardziej medialny Baldur’s Gate 3. Chylę jednak czoła przed obiema grami za osiągnięcie takich sukcesów przy tak małych budżetach.
Port/remake – Hogwarts Legacy. Jasne, nie wygląda tak dobrze, jak na pozostałych platformach, ale jest. I działa. I to nawet dość płynnie i stabilnie. Ten port to mały cud techniki, czego raczej nikt się nie spodziewał, zważywszy na problemy w wersji PC.
Nostalgiczna podróż roku – port pierwszego Gothica. Klasyk, który żywym i interaktywnym światem wyprzedzał swoje czasy o dekadę. Jedna z niewielu gier, które ogrywałem tyle razy i nadal mnie do niej ciągnie. Port na Switcha jest całkiem udany, otrzymujemy nawet legendarny polski dubbing. Może i drewniany, ale zawsze znajdzie miejsce w moim martwym serduszku.
Zaskoczenie roku – otrzymamy film aktorski z Zeldą. Jasne, sukces detektywa Pikachu oraz Mario przetarł nieco szlaki, ale przygody Linka to już zupełnie inna półka. Jeśli już, spodziewałem się raczej animowanego filmu przygodowego dla dzieci. Biorąc pod uwagę obecne trendy panujące w Hollywood oraz budżet, jakiego może wymagać taka produkcja, mam poważne wątpliwości co do końcowego efektu – raczej nie nastawiam się na nowego Władcę Pierścieni. Niemniej jednak zaskoczenie spore.
Rozczarowanie roku – zdecydowanie to, jak Nintendo odpuściło sobie Switcha, nad czym jeszcze popastwię się w podsumowaniu roku. Oprócz tego – pominięcie „Przełącznika” przy zapowiedzi remake’u Persony 3.
Aki
Z wskazaniem swoich ulubionych gier z tego roku mam ogółem problem. Po prostu mam wrażenie, że większość tego, co się w tym roku ukazało, totalnie mnie ominęło i nie zagrałem w żadną z nowości. Nie jest to prawdą, ale jak przez mgłę pamiętam to, ile i jakie gry debiutowały w 2023.
Gra roku – jako grę roku wskazałbym Cerezę (Bayonetta: Cereza and the Lost Demon)… nie dlatego, że jest jakaś super wspaniała i wybitna, ale dlatego, że to jedna z niewielu, albo nawet jedyna nowa produkcja od Nintendo, w jaką w tym roku zagrałem. Remaków/remasterów nie uznaję za coś, co warto nominować do gry roku (temu poświęcę osobny akapit). Zelda mnie nie ruszyła (BotW nadal czeka, więc na TotK nawet nie spoglądałem), Fire Emblem Engage (jakoś mnie te „duże” Fire Emblemy nie przekonują do siebie), a w Pikmin 4 nie grałem, a nie chcę nominować czegoś, o czym nie mam nic do powiedzenia.
Gra platformowa i familijna – pozwolę sobie połączyć te dwie kategorie w jedną, bo niestety do obu mam jednego ogranego kandydata (i podobnie jak przy grze roku, nie dlatego, że jest najlepszy, a niestety jedyny, w jakiego grałem ;p). Więc ten zaszczytny tytuł wędruje do: Kirby’s Return to the Drem Land Deluxe.
Gra RPG – cóż… trzymając się kryterium tego, że w grę musiałem przynajmniej chwilę pograć, to jest tu jedyny i niepowtarzalny Super Mario RPG. A poważnie, to naprawdę niezły kawałek RPG-a – może nie super idealny, dostał ode mnie „tylko” 78/100 w recenzji, którą możecie przeczytać tutaj: https://www.mynintendo.pl/2023/12/10/recenzja-super-mario-rpg/
Best port/remaster/remake – nostalgia krzyczy Super Mario RPG, bo to była naprawdę świetna gra na SNES-a i nigdy wcześniej nie trafiła do oficjalnej dystrybucji w Europie, więc naprawdę cieszę się, że w końcu mamy szansę zagrać w grę, która dała podwaliny pod naprawdę sporo różnych mechanik, które potem rozpropagowały inne gry z Mario. Rozum mówi mi jednak, że Metroid Prime Remastered zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. Jasne, to nowsza gra, więc być może nie wymagała aż takich nakładów pracy, by ją odświeżyć, to jednak Metroid jest trochę niedocenianą marką i przeniesienie tej, trochę nietypowej jak na gry z Samus przygody, na tak popularną konsolę zasługuje na wyróżnienie. Daje także nadzieję, że w najbliższym czasie pojawią się pozostałe części. Tak więc Metroid Prime Remastered. Koniec. Kropka.
Gra z Polski – ja postawię na Front Mission 1st: Remake (tak, wiem, w eShopie pojawiła się jeszcze w poprzednim roku), ale ja zbieram pudełka, a pudełko pojawiło się dopiero w tym roku, więc dlatego, tak że ten. Poza tym mechy 🙂
Zaskoczenie roku – chyba to, że ukazał się film z uniwersum Nintendo i był naprawdę udany.
Rozczarowanie – dla mnie to mało nowych gier, bo nie samym Mario człowiek żyje. Mam wrażenie, że o ile w pierwszej połowie roku Nintendo jeszcze się starało, wydawało rzeczy nowe, tak w drugiej połowie mocno odpuściło i nie zadziało się tam już absolutnie nic.
Elan
Szanowni Państwo, witam na Elan Awards 2023. Ogłaszam zwycięzców w poszczególnych kategoriach:
Najbardziej czasopochłaniająca gra roku – Splatoon 3. Wbijanie 999 na kolejnych mapach w Salmonach zajmuje sporo czasu, a przecież trzeba pograć też w Turfy, żeby sprawdzić nowe bronie dodawane w cotrzymiesięcznych aktualizacjach. Poza tym Splatfesty, Big Runy, Eggstra Worki… nie wiecie, o czym piszę? Dobrze dla Was.
Najlepsze Pikminy roku – Pikmin 4. Najnowsza odsłona Pikminów to nowa jakość w serii. Kilka pięknych, obszernych, pełnych znajdziek lokacji, sporo ciekawych dungeonów, wzywania Dandori, misje nocne, a to wszystko w towarzystwie największej liczby rodzajów Pikminów w historii serii. Ciche GOTY.
Największe zaskoczenie roku – Little Goody Two Shoes. O tej pozycji dowiedziałem się zupełnie przypadkiem od kolegi i kupiłem ją w ciemno ze względu na styl graficzny. Okazała się naprawdę ciekawym mariażem różnych gatunków (RPG-a, przygodówki, horroru) z wieloma wyborami i zakończeniami. Warto sprawdzić.
Najbardziej pominięta gra roku – wszystko z Mario w tytule: Super Mario Bros. Wonder, Super Mario RPG, Booster Course Pass do Mario Kart 8 Deluxe, DLC do Mario + Rabbids: Kingdom Battle. To nie tak, że nie lubię Mario, po prostu jakoś tak wyszło. Może kiedyś nadrobię część z tych tytułów. Ale najpierw Odyssey. Na pewno. Tak będzie.
Gra roku: The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Musieliśmy trochę poczekać na sequel Breath of the Wild, ale było warto uzbroić się w cierpliwość. Gra doskonale rozwija pomysły znane z poprzednika, a dodatkowo wprowadza nowe, które czynią zabawę jeszcze przyjemniejszą. Nie czułem zmęczenia formułą, chociaż nie obrażę się, jeśli następna gra z długouchym będzie już nieco inna.
Sent
Ogólnie jestem mocno rozczarowany mijającym rokiem, a już zwłaszcza jego końcówką. Mało było prawdziwych „killerów”, raczej miliony portów, remasterów i mniejszych produkcji mających zapchać rozkładówkę. Prime, Cereza, Kirby, Engage, Advance Wars czy Pikmin to fajne gry, ale raczej z gatunku takich, które kupuje się „przy okazji” i nie zwiększą popularności platformy.
Nowa Zelda również moim zdaniem nie dowiozła. Już BOTW był dla mnie nieco przereklamowanym, typowym open worldem, ale TotK dodał do tego straszną rozlazłość znaną z gier Ubisoftu. Trzy razy większa mapa, trzy razy więcej pierdołowatych znajdziek i minizadań z gównonagrodami, za to trzy razy wolniejszy gameplay ze względu na konieczność budowania urządzeń, które po chwili i tak się rozpadają. Nie powiem, pierwsza świątynia zrobiła na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Niestety, nie chciało mi się już przebijać do kolejnej, robiąc po drodze w kółko to samo.
Jeśli jednak pierwsze półrocze było średnie, to drugie okazało się już tragiczne. Z nowych gier otrzymaliśmy tylko Mario w dwudziestu pięciu smakach i rodzajach. Mój przesyt tą postacią osiągnął apogeum i gdyby nie naprawdę ciekawe porty/rimejki typu Gothic, Kaitos, Star Ocean czy Hogwart, można by o tym okresie zapomnieć.
Jeśli zaś chodzi o moje przewidywania na 2024, niestety nie jestem optymistą. Wszystko wskazuje, że Nintendo nieco na siłę planuje ubić popularność Switcha, by wymusić na nas zakup następcy. Poza wiecznie nadchodzącym Prime 4 i kolejnymi 50 twarzami Mario trudno dostrzec jakieś ambitniejsze zapowiedzi. Głupie to i krótkowzroczne podejście, no ale zobaczymy. Rok może uratować nam Level-5 (Inazuma, Layton, Megaton, Detektywi), ale to raczej efekt potykania się o własne nogii kolejnych opóźnień niż długofalowa strategia.
Być może nowa konsola oszołomi mnie na tyle, że rzucę się na preorder. W tej chwili jednak nie jestem co do tego przekonany. Na razie nastawiam się na dalsze nadrabianie 3DS-a oraz switchowych zaległości.
Aki
Heh, jak ten rok zleciał… Jak on wyglądał dla Nintendo? Powiedziałbym, że niestety dość przeciętnie… Nowych tytułów nie było zbyt wiele – z tego, co ograłem w tym roku, to chyba tylko Cereza and the Lost Demon przychodzi mi do głowy… Tak, wiem, po drodze był jeszcze Pikmin 4, Super Mario Bros: Wonder, Fire Emblem Engage czy The Legend of Zelda: Tear of the Kingdom, ale te tytuły nie dołączyły do mojej kolekcji (niektóre jeszcze, inne nie są nawet rozważane). Wyszło sporo różnych remaków i remasterów, gdzie niektóre był naprawdę dobre, jak Metroid Prime, inne były ogólnie całkiem spoko, np. Kirby’s Return to the Drem Land, a jeszcze inne zaoferowały olbrzymią dawkę nostalgii… tak, patrzę na ciebie Super Mario RPG. A reszta? Nie wiem, gdzieś zgubiła się w mrokach czasu…
Więc gdy przyszło podsumowanie od Nintendo, to w paru miejscach się zaskoczyłem. Np. tym, że z Nintendo Switchem spędziłem bardzo podobną ilość czasu co w ubiegłych latach, czyli ok. 1300-1400 godzin. To dużo czy mało? Cóż… pewnie jak na jedyną konsolę do grania to nie są to jakieś oszałamiające wyniki, choć dla niektórych pewnie i tak imponujące…
Zaskakująca jest za to „topka” gier, z którymi spędziłem najwięcej czasu. Nieszczęsny Octopath Traveler, o którym pisałem w tamtym roku, zdominował podium, ale tak, w końcu udało mi się go ukończyć… No, prawie… zostało mi ostatnie zadanie poboczne i tak, wiem, że są buildy w internecie, jak to zrobić szybko i sprawnie, ale mi nie idzie… i już nie chce mi się też próbować dalej. Zaraz potem jak feniks z popiołów wrócił na podium Monster Hunter Rise (i to wcale nie za sprawą dodatku Sunbreak), po prostu jakoś się tak złożyło, że w okresie wakacyjnym miałem ochotę popolować znowu na potwory i nastukałem tam ponad 200 godzin. Podium zamyka Pokemon Scarlet.
Jasne, w miesiącach, kiedy wychodziła jakaś nowa gra, to zwykle ona dominowała miesiąc (marzec należał do Metroida, kwiecień do Cerezy, czy listopad do Mario RPG) ale w pozostałych miesiącach na prym wysuwały się albo jakieś tasiemce, albo ponownie ogrywane, znane mi już pozycje (w styczniu i lutym miałem dużą fazę na Pokemony ;p)
Nadzieje na kolejny rok? Niech wyjdzie coś więcej niż Mario i Zelda… Dla mnie, na razie, rok 2024 spod znaku Nintendo oznacza dalsze powolne ogrywanie gier, które już są na rynku. Może skuszę się na Pikminy albo stwierdzę, że pora znowu ratować świat w „Starfoxie” i kolejny raz zagram w Starlink: Battle for Atlas. A może będę dalej polował na potwory w Monster Hunterze…
Może w 2024 Nintendo chce zapowiedzieć następcę Switcha i dlatego tak trochę sztucznie wygasza na niego popyt, nie oferując zbyt wielu gier…? Pożyjemy, zobaczymy…
Elan
Switch był zdecydowanie moją główną platformą do grania w tym roku – łącznie wyszło tego ponad 1000 godzin. Co prawda 3/4 tego czasu spędziłem ze Splatoonem 3, grą z poprzedniego roku, ale co ja Wam mogę powiedzieć – lubię sobie posplatoonować. Czasami miałem już jednak wyrzuty sumienia związane z marnowaniem kolejnego weekendu na strzelanie się farbą, więc ostatnio trochę sobie odpuściłem, co z pewnością wyszło mi na zdrowie.
Żeby nie powtarzać tego, co napisałem o zwycięzcach poszczególnych kategorii Elan Awards, dodam, że dzięki Switchowi nadrobiłem KOTOR-a (na komputerze nie chciało mi się w niego grać), farmiłem zdecydowanie zbyt długo w Story of Seasons: A Wonderful Life, a także nadrobiłem Pikminy 1 i 2, dzięki czemu stałem się jednym z największych fanów tej serii w Polsce.
2024? W 2024 na nic nie czekam, mam w co grać, wyjdzie co wyjdzie, kupi się albo nie.
Moja gra roku? Metroid Prime Remastered! Na drugim miejscu Zelda: TotK, a na trzecim Fire Emblem Engage. To był zdecydowanie dobry rok dla Nintendo Switch. Trochę szkoda mi końcówki roku, gdzie nie do końca pojawiały się tytuły dla graczy, którzy nie są fanami Mario. Szkoda, że przegrałem z organizacją czasu, bo w drugiej połowie roku, niemal w nic nie zagrałem. W następnym roku obiecuję poprawę!