[Recenzja] Disney Illusion Island

Myszka Miki gra w guziki, Kaczor Donald pije sok - smik-smak-skok! Skok, SkoK, SkOK, SKOK. Samo skakanie, ale jest całkiem przyjemne.

Disney Illusion Island

Jeśli jesteście tak starzy jak ja, to jest spora szansa, że w waszej pamięci żyją disneyowe platformówki:Król Lew, Alladyn, Tarzan czy Księga Dżungli. Gdy pierwszy raz te gry ukazały się na ówczesne platformy (między innymi SNES-a i SEGĘ Genesis), gracze i krytycy piali z zachwytu nad grafika żywcem wyciągniętą z animacji filmowych. Dzisiaj takie gratki to standard, ale wtedy pozwoliły stać się tym tytułom klasykami, nawet mimo problemów ze sterowaniem. Disney Illusion Island co prawda klasykiem się nie stanie, ale jest bardzo dobrym przeniesieniem licencji z gatunku platformówek na metroidvanię. Więcej o tym w recenzji poniżej.

Disney Illusion Island
Donald mów wszystko. Prawda jest najważniejsza!

Takich jak nas czworo, to nie ma nigdzie indziej

Myszka Miki, Minnie, Goofy i Kaczor Donald. Ta czwórka bohaterów jest pewnie znana każdej istocie ludzkiej na naszej eliptycznej planecie zwanej Ziemią. Gdy dostają zaproszenie/mapę na piknik, nie zastanawiają się nawet przez moment i ruszają poza miasto z uśmiechem na twarzach. Jakże wielkie musi być ich zdziwienie, gdy na miejscu okazuje się, że żadnego pikniku nie ma. Zaproszenie to tylko niewinny fortel ze strony Toku i jego kolegów, którzy pilnie potrzebują pomocy. Jakieś wywłoki ukradły 3 książki z biblioteki!? Przecież to najgorsze, co może się przydarzyć w życiu! Drużyna złożona z dwóch myszy, psa i kaczki decyduje się więc podjąć bohaterskiego obowiązku i odzyskać książki, jak na bohaterów przystało. Lub tak im się tylko wydaje.

Fabuła jest prosta i nie stoi na pierwszym planie, jak to na wyspie Iluzji może się wydawać. Mimo tego nie jest przewidywalna i zwroty akcji na pewno zaskoczą was tak samo, jak i mnie zaskoczyły. To, co zdecydowanie się wyróżnia, to przeniesienie żywcem charakterów z klasycznych komiksów na ekran konsoli lub telewizora. Mnie bardzo przypadł do gustu wszędobylski sarkazm. Gdy tylko przychodziło do jakiejś fabularnej scenki, to wiedziałem, że się nie zawiodę i znowu dostanę sporą dawkę prostego humoru, który nie mrozi. Kaczor Donald wysuwa się tutaj na prowadzenie i to pewnie dlatego nim sterowałem przez jakieś 90% gry. Miki i Minnie to zakochana para, a Goofy często nie wie, co się dzieje i jest najgorszym typem „człowieka” – SPOILERUJE FILMY I SERIALE.

Twórcy się nie patyczkowali i robili, co mogli, aby klimat wylewał się z ekranu. Donald oczywiście rządził, ciągle narzekając, ale też los go nie oszczędzał, więc go rozumiem. Za każdym razem gdy bohaterowie otrzymywali jakiś gadżet od Mazzy’ego (nie mylić z Mazzim — zGredem lub Pokemonem leśnym), to Donald był ostatnim, który coś dostawał. Do tego, kiedy inni dostawali super gadżety, a Goofy żarcie, to on dostał dwa pióra do latania, bo widocznie tylko ich dwóch mu brakuje, aby latać. O temacie pływania nawet nie wspomnę, bo on tego nie lubi.

Disney Illusion Island
Wszystko na mapie widać! Może aż za dużo?

Ko-OP-eracja? Nie do końca

W Disney Illusion Island można grać w cztery osoby jednocześnie. Każdy wybiera sobie jednego z czwórki bohaterów, dobiera poziom trudności i rusza do bo… skoków. Muszę przyznać, że osobny wybór poziomu „trudnośći” dla każdego uczestnika to bardzo dobry pomysł. Teoretycznie w grze nic się nie zmienia, poza ilością błędów, które możemy popełnić. Więc jak obok nas (gra wspiera tylko lokalny co-op, nie ma rozgrywki przez sieć) do gry zasiądzie prawdziwy Goofy, to możemy mu ustawić większą ilość serduszek, aby miał trochę łatwiej. Rozgrywka jest bardzo prosta, a sterowanie nie jest skomplikowane. Jeden przycisk odpowiada za skok, a drugi za jakąś akcję. W miarę odblokowywania nowych gadżetów będziemy mieli do dyspozycji większy zakres ruchów (np. podwójny skok lub mocny upadek w podłogę itd.). Jednak nadal będziemy do kontroli postaci wykorzystywać tylko dwa przyciski akcji i trzy odpowiadające za kierunek. Pozwala to wykorzystać po jednym Joy-Conie do gry we dwie osoby.

To już nie jest zwykła platformówka, tylko pełnoprawa metroidvania, z tym wyjątkiem, że nie ma tutaj żadnych elementów bitewnych. Wszystko, co możemy w tej grze zrobić, skupia się na ruchach. Skaczemy, huśtamy się, ślizgamy się, pływamy, nurkujemy, unosimy się. Żadnych ataków, strzelania, nic – zero kontaktu fizycznego z przeciwnikiem, albo stracimy serduszko. Każdy z bohaterów ma taki sam zakres umiejętności i różnią się one tylko animacją. Grając w kooperacji, dochodzą za to dwa nowe ruchy: linka, która pozwoli dociągnąć jakąś łamagę z dołu do nas, oraz przytulas, który zwiększy nasz pasek życia o dodatkowe serduszko.

Disney Illusion Island
Wszystko ładnie wytłumaczone, nikt się nie zgubi, ale szkoda, że nie ma polskiej lokalizacji.

Mapa jest naprawdę spora, i to mimo tego, że na graczy czekają tylko 3 biomy. Poza wodną strefą rozgrywka na pozostałej części mapy jest taka sama. Sprawia to, że nie do końca jestem zadowolony z projektów miejscówek. Niespecjalnie się wyróżniają na swoim tle. W rozgrywce to nie przeszkadza w żaden sposób, więc chyba czepiam się tylko dla zasady. Od czasu do czasu wpadniemy na NPC-a, który jest tosterem i daje nam za darmo grzanki odblokowujące fragmenty mapy.

Gry z tego gatunku znane są ze wszędobylskiego backtrackingu, ale szczerze wam powiem, że w Disney Illusion Island nie odczułem go za mocno. Głównie za sprawą tego, że grę skonstruowano w taki sposób, aby gracz się zaciął się gdzieś na długo. Jeśli nie możemy się udać w jakieś miejce, to natrafimy na znak, że potrzebujemy nowej umiejętności. Jest też kilka teleportów, które pozwalają się dostać z jednej części mapy do drugiej, a pod koniec historii możemy niemal dowolnie latać pomiędzy wszystkimi odwiedzonymi miejscówkami w grze.

Grając normalnie, nie wtykając nosa w każdą dziurę, zebrałem 75% znajdziek, więc to całkiem niezły wynik. Szczególnie jeśli zwrócimy uwagę, ile jest tego do odnalezienia. Glimty, których jest do zebrania 2340, które pozwalają nam zdobyć więcej serduszek. Są też zdjęcia typu polaroid, pamiątki odwołujące się do starych filmów czy też karty Tokun przedstawiające stworzenia żyjące w świecie Monoth. Sporo tego i każda taka napotkana i niezebrana rzecz pojawia się na mapie, przez co ta dosyć szybko staje się mało czytelna. Wszystko odbywa się tutaj naprawdę bardzo płynnie, więc żadna latorośl nie powinna się zgubić w trakcie zabawy. No, chyba że nie zna angielskiego, bo polskiej lokalizacji niestety brak.

Disney Illusion Island
Jest tego trochę do zbierania.

Myszka Miki gra w guziki, a Donald nie ma spodni

Czasami zdarza się, że gry platformowe mają problemy ze sterowaniem. Tutaj tego problemu brak, a gra jest bardzo responsywna. Bez problemu udawało mi się w locie zmieniać kierunki w ostatnim momencie. Dla początkujących graczy jest to bardzo dobry tytuł startowy i wprowadzenie do gatunku metroidvanii. Dla mnie było to dużo za łatwe i całą grę przechodziłem na jednym serduszku (oczywiście w trakcie gry odblokowały dodatkowe dwa). Jako że nie ma tutaj żadnych elementów walki, a całość skupia się na unikaniu kontaktu, tak część z was może to nudzić. Pod koniec gry są jednak momenty, które pozwoliły moim zręcznym palcom się trochę pogibać. Przeszkody na naszym torze były wtedy tak poustawiane, że w jednej sekwencji mogliśmy korzystać z większości umiejętności. Ucieczka przed walącym się sufitem mogłaby być jednak dłuższa.

W grze staniemy również naprzeciw kilku bossom. Do ich pokonania wykorzystamy elementu otoczenia, które aktywują się i robią krzywdę przeciwnikom po tym, jak na nie naskoczymy/wpłyniemy. Podoba mi się realizacja tego pomysłu, ale na dłuższą metę jest jednak trochę jednowymiarowa. Fajnie by było, jakby walki z bossami byłby czymś extra, na przykład jakimiś minigrami.

Disney Illusion Island
Czasem trzeba poskakać dookoła, aby przedstawić swoje racje.

Technicznie grze nie można nic specjalnego zarzucić. Stylizowana i ręcznie rysowana grafika idealnie uzupełnia się ze ścieżką dźwiękową, która spokojnie mogłaby się znaleźć w regularnych animacjach z kaczorem i przyjaciółmi. Troszkę mi przeszkadzały loadingi, które po scenkach fabularnych potrafiły chwilę trwać. Szkoda też, że zabrakło możliwości natychmiastowego dołączania do zabawy kolejnych graczy w trakcie rozgrywki. W dzisiejszych czasach wydaje się to standardem. Jeśli miałbym jednak wskazać największy techniczny minus gry, to jest to brak minimapy. Nic tak nie wybija z rytmu, jak spauzowanie gry w środku rozgrywki, aby sprawdzić, w który zakątek świata się teraz kierować.

Disney Illusion Island
Donald tuli się z Minnie, aby dostać darmowe serduszko. Miki nic nie wie.

Grę do recenzji dostarczył ConQuest Entertainment – oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce.

Disney Illusion Island
75 Recenzent
Plusy
  • Kaczor Donald
  • Świetny co-op
  • Spora Mapa
  • Dużo znajdziek
  • Bardzo przystępna
  • Minusy
  • Brak minimapy
  • Nikłe wyzwanie dla weteranów
  • Jednowymiarowe starcia z bossami
  • Podsumowanie
    Choć Disney Island Illusion nie będzie hitem na miarę Króla Lwa z lat 90., to jest to tytuł, któremu nie można odmówić jakości. Ułatwienia zastosowane przez deweloperów z DLALA zrobiły z gry idealny tytuł dla dzieci lub do wspólnej gry z własnymi pociechami. Weterani zębów na tym tytule nie zjedzą, więc nadal muszą czekać na Silksong. Wszyscy inni powinni się bawić mniej więcej tak jak ja, więc całkiem nieźle, a Kaczor Donald powinien być bohaterem tej gry, nawet jeśli nie nosi spodni!
    Criterion 1
    2
    3

    Dodaj komentarz