[Recenzja] Pikmin 1+2

Przedśmiertne jęki Pikminów będą mnie prześladować przez długi czas....

Czwarte Pikminy tuż za rogiem, a „trójka” w wersji Deluxe wyszła na Switcha kilka lat temu. Nie dziwne więc, że Nintendo, kierując się chęcią zysku dobrem graczy, postanowiło wrzucić na „Pstryka” dwie pierwsze odsłony cyklu z GameCube’a z podbitą rozdzielczością, aby pozwolić zapoznać się szerszemu gronu z początkami serii. Czy warto je sprawdzić? Posłuchajcie tej opowieści…

Co za pech. Lecisz sobie spokojnie statkiem kosmicznym, aż tu nagle trafia cię asteroida i rozbijasz się na nieznanej planecie. Twój statek gubi większość części, a w dodatku w atmosferze znajdują się znaczne ilości zabójczego dla Ciebie tlenu. System podtrzymywania życia pozwoli Ci przetrwać jeszcze 30 dni. Co robić, jak (prze)żyć?

Ratunek nadchodzi z niespodziewanej strony. Spotykasz niewielkie istoty. Nazywasz je Pikminami, bo przypominają ci Pikpikowe Marchewki z Twojej rodzimej planety. Reagują one na dźwięk Twojego gwizdka, podążając za tobą i słuchając Twoich rozkazów. Chętnie zaatakują dla ciebie stwora, zabiorą jego ciało lub skrystalizowany nektar do Cebuli, która jest ich domem, aby się rozmnożyć, czy wreszcie przeniosą część twojego statku, przybliżając cię do powrotu do domu. Pod koniec każdego dnia musisz jednak powrócić z Pikminami do swojej rakiety – w innym wypadku pożrą je grasujące w nocy stwory.

Szybko odkrywasz, że Pikminy występują w różnych kolorach. Na początku znajdujesz czerwone, które są odporne na ogień i dobrze radzą sobie w walce. Potem trafiasz na żółte – możesz je rzucać wyżej niż inne, a dodatkowo potrafią one przenosić bomby zdolne na przykład do niszczenia murów. Na koniec znajdujesz niebieskie, które dzięki skrzelom jako jedyne potrafią przetrwać w wodzie.

Przetransportowanie niektórych część statku wymaga współpracy kilku rodzajów Pikminów – na przykład żółte muszą zanieść bomby pod ścianę i zniszczyć ją, aby niebieskie mogły wyciągnąć element kosmicznej łajby z wody. Rzadko musisz jednak przesadnie wytężać makówkę, aby wymyślić, co musisz zrobić. Odnajdując kolejne części swojego statku, zwiększasz jego możliwości, dzięki czemu odblokowujesz nowe lokacje.

Więcej problemów niż zbieranie kolejnych części rakiety sprawia ci kontrolowanie Pikminów. To dzielne, ale jednocześnie głupiutkie istoty. Niby podążają za tobą, ale gdy napotkają na ścianę, często się na niej zatrzymują, przez co musisz się po nie wracać. Gdy przechodzisz przez most z dużą grupą Pikminów, niemal zawsze kilka z nich spada do wody – czasem udaje ci się je uratować, a czasem bezsilnie patrzysz, jak się topią, a ich dusze udają się do pikminowego nieba.

Wreszcie udaje ci się odnaleźć wszystkie 30 części statku. Co prawda aby wyrobić się w 30 dni, kilka razy musisz oszukiwać – zaczynasz dany dzień, odnajdujesz kolejną część statku, obmyślasz, jak ją przetransportować, a potem robisz magiczne fiku-miku (wyłączasz grę), by rozpocząć dzień od nowa i wyrobić się przed zapadnięciem zmroku – ale liczy się efekt, prawda? Na koniec okazuje się, że kilka komponentów nie było niezbędnych, ale nie wiedziałeś, które dokładnie nie były potrzebne, więc i tak zebrałeś wszystkie. Tak czy inaczej, wreszcie możesz wrócić na rodzimą planetę Hokotate i spotkać się z rodziną. Co za ulga!

Niestety, po powrocie nawet nie zdążasz ucałować żony i pogłaskać syna po głowie. Na lądowisku wita cię szef firmy, w której pracujesz. Okazuje się, że pod twoją nieobecność przedsiębiorstwo popadło w długi, bo twój zastępca, Louie, stracił cenny transport Złotych Pikpikowych Marchewek. Trzeba spłacić aż 10100 pokosów. To prawdziwa fortuna, skąd wziąć tyle pieniędzy?

Zszokowany upuszczasz kapsel, który przywiozłeś jako pamiątkę dla swojego syna. Znajdujący się w pobliżu gadający statek firmy odkrywa, że jest on wart aż 100 pokosów, a to znaczna suma. Szefowi zaświecają się oczy. Postanawia wspaniałomyślnie wysłać cię razem z Louiem na planetę Pikminów, byście odnaleźli skarby, które pozwolą spłacić jego wasz dług. Chcąc czy nie chcąc, powracasz więc na obcy glob. Tym razem nie ogranicza cię już 30 dni, więc możesz eksplorować bez pośpiechu, choć nadal musisz każdego dnia wracać na noc do statku, aby Pikminy nie zostały pożarte przez stwory.

Szybko natrafiasz na jaskinię, do której wskakujesz razem z Pikminami. Okazuje się, że to właśnie pod ziemią czai się większość cennych skarbów, takich jak Mięso Mistrzów (plaster wędliny), Bezlitosny Ekstraktor (wyciskarka do cytrusów) czy Paradoksalna Enigma (głowa gumowej kaczuszki). W „dungeonach” znajdujesz też dwa nowe rodzaje Pikminów: powolne, ale niezwykle silne purpurowe, oraz szybkie, odporne na trujące gazy i toksyczne dla przeciwników białe, które potrafią dodatkowo odnajdywać zakopane skarby.

Jaskinie mają kilka pięter, a na większości czają się jakieś artefakty. Nie brakuje w nich stworów, które zwykle trzeba pokonać, aby się do tych cennych przedmiotów dostać – zwłaszcza gdy znajdują się one w ich brzuchach. Na końcu każdych podziemi czai się mniej lub bardziej śmiercionośny boss. Niektóre starcia są stosunkowo łatwe, a inne kończą się tragicznie – jeden z pierwszych większych przeciwników zabija prawie wszystkie Pikminy, które zabrałeś ze sobą do jaskini… Od ostatniej wizyty na tej planecie stwory stały się silniejsze. Na szczęście z jakiegoś powodu w podziemiach czas się zatrzymuje i noc nigdy nie nadchodzi, więc możesz spokojnie planować kolejne posunięcia.

Z jaskiń możesz wydostać się przed pokonaniem bossa. W rozleglejszych podziemiach umożliwiające ucieczkę gejzery znajdują się nie tylko na ostatnim poziomie, ale też na niektórych wcześniejszych piętrach. Musisz więc decydować, czy opuszczasz „dungeon” razem z dotychczas zgromadzonymi skarbami i Pikminami, czy ryzykujesz i idziesz głębiej. W każdej chwili możesz też ewakuować się z jaskini, zabierając ze sobą wszystkie Pikminy – w takim wypadku musisz jednak porzucić zebrane skarby. Niezależnie od tego, w jaki sposób opuścisz podziemia, powracając do nich kolejnego dnia, musisz ponownie przejść przez piętra, na których już wcześniej byłeś.

Problemy szybko zaczyna ci sprawiać pozyskiwanie purpurowych i białych Pikminów. Nie mają one swoich Cebul, więc nie można ich łatwo rozmnażać. Jedynym sposobem na ich pozyskanie jest wrzucanie ich czerwonych, żółtych lub niebieskich pobratymców do specjalnych kwiatów. Te znajdujesz jednak tylko w podziemiach, a jeden kwiat potrafi ich wyprodukować tylko pięć. Gdy brakuje ci rzadkich purpurowych i białych stworków, a o to nietrudno, musisz wracać się do jaskiń, w których już wcześniej byłeś, lub liczyć na to, że znajdziesz je w podziemiach, które dopiero masz zamiar odwiedzić. Przynajmniej wszystkie Pikminy nieco zmądrzały i już tak łatwo się nie gubią ani nie wpadają do wody.

Znalezienie artefaktów wartych 10000 pokosów zajmuje ci trochę czasu (jakieś 10 godzin), ale wreszcie gromadzisz ich niezbędną ilość. Wracasz na Hokotate, by spłacić dług i wreszcie spotkać się z rodziną. Niestety, znów ci się to nie udaje. Okazuje się bowiem, że popełniłeś mały błąd – przed przypadek zostawiłeś Louiego samego na obcym globie. Razem z szefem wracasz więc na planetę Pikminów, by znaleźć współpracownika, a przy okazji zebrać jeszcze trochę skarbów i wzmocnić finanse firmy. Ile ich znajdziesz i czy zlokalizujesz Louiego, to już zależy tylko od ciebie.

Grę do recenzji dostarczył Conquest Entertainment.

75 Recenzent
Plusy
  • Pikminy 1 i 2 po raz pierwszy w HD
  • przyjemna pętla rozgrywki
  • dodatkowe tryby: Challenge Mode, 2-Player Battle (Pikminy 2)
  • Minusy
  • Pikminy często głupieją, zwłaszcza w „jedynce”
  • uciążliwe pozyskiwanie purpurowych i białych Pikminów w „dwójce”
  • Podsumowanie
    Pikmin 1+2 to najlepsza okazja do poznania początków serii. „Jedynka” nieco stresuje limitem czasowym; dwójka go nie ma, ale charakteryzuje się wyższym poziomem trudności. Tylko ta cena… jeśli nie macie biletów na planetę Pikminów od wujka z Czecholandii, musicie za nie zapłacić 209,80 zł, a jeśli interesuje Was tylko jedna wejściówka, to będzie Was ona kosztować 129,80 zł. Czy to odpowiednie ceny za gry sprzed 20 lat z podbitą rozdziałką, które zapewne przejdziecie w mniej niż 20 godzin (chyba że zabawicie na dłużej w Challenge Mode albo spróbujecie wymaksować „dwójkę”)? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.
    Criterion 1
    2
    3

    Dodaj komentarz