Oracle ze Stadionu

Czyli początki Elanczewskiego z serią The Legend of Zelda

Oracle ze stadionu

2001 albo 2002 rok. Po dziesiątkach godzin spędzonych z Pokemon Gold mały Elanczewski zna już wszystkie zakątki Johto i Kanto, a jego Feraligatr na setnym poziomie bez problemu pokonuje całe Elite Four i czempiona. Chciałby mieć nową grę na swojego Game Boya Colora, którego dostał na komunię, ale oryginalne kartridże są bardzo drogie.

Pewnego dnia mały Elanczewski wybiera się z mamą na Stadion Dziesięciolecia. Ruina dawnego stadionu od kilkunastu lat służy jako targowisko „Jarmark Europa”, podobno największe na kontynencie. W przerwie od mierzenia spodni na kartonie na koronie stadionu mały Elanczewski dostrzega stoisko ze znajomo wyglądającymi kartridżami. Prosi mamę, aby na chwilę się zatrzymała.

Mały Elanczewski dostrzega na straganie kartridż ze znajomymi tytułami – The Legend of Zelda: Oracle of Seasons i The Legend of Zelda: Oracle of Ages. Widział poradniki do tych gier w magazynie o grach i bardzo mu się spodobały. Nie zdaje sobie sprawy, że oryginalnie obie gry ukazały się na osobnych nośnikach. Nie wahając się długo, mały Elanczewski prosi mamę o kupno kartridża. Ta zgadza się, płacąc ułamek kwoty, którą trzeba by wydać na oryginalny nośnik.

Jeszcze w autobusie firmy „MiniBus” mały Elanczewski wkłada kartridż z grami do swojego turkusowego Game Boya Colora i staje przed pierwszym ważnym wyborem. Seasons czy Ages? Nie zastanawia się długo i włącza ten pierwszy tytuł. Ogląda intro z bohaterem w zielonym kubraczku na koniu. Nazywa swoją postać i pojawia się w nowym świecie. Rozmawia z postaciami, ale nie rozumie prawie nic z wyświetlających się tekstów, bo nie uczy się w szkole angielskiego.

Szybko łapie jednak, na czym polega rozgrywka. Znajduje miecz i machając nim, dociera do pierwszego dungeona. Po kilkudziesięciu minutach błądzenia po podziemiach pokonuje swojego pierwszego zeldowego bossa, zabiera pierwsze serduszko i zdobywa pierwszą Esencję Natury. Niedługo potem trafia podziemnego świata Subrosii i znajduje Różdżkę Pór Roku. Od teraz może manipulować pogodą, choć na razie w ograniczonym stopniu.

Zatrzymuje się dopiero w trzecim dungeonie, bo nie potrafi rozwiązać zagadki z przesuwaniem statui. Prosi nawet o pomoc kolegów. Oni też nie wiedzą. Radek i Seba, przepraszam, że to piszę, ale nigdy nie byliście zbyt mądrzy. Ciekawe, czy Seba nauczył się wreszcie płynnie czytać, bo w piątej klasie nadal miał z tym problem. Gdy mały Elanczewski wraca do domu, po kilku próbach udaje mu się rozwiązać łamigłówkę. Pokonuje trzeciego bossa i kontynuuje przygodę.

Po przejściu kilku kolejnych dungeonów mały Elanczewski zdobywa wszystkie Esencje Natury i może dowolnie manipulować pogodą. Pozostaje mu zmierzyć się z generałem Onoxem. Unikając jego ataków kulą na łańcuchu, zadaje mu ostatni cios. Okazuje się jednak, że przeciwnik ma drugą, prawdziwą formę. Pokonuje i ją, dzięki czemu ratuje Din, Wyrocznię Pór Roku, przywracając normalność w krainie Holodrum. Po ukończeniu gry pokazuje mu się dziwny kod. Przepisuje go na kartkę.

Nie zwlekając ani chwili, młody Elanczewski uruchamia The Legend of Zelda: Oracle of Ages. Przepisuje kod z kartki do gry i rozpoczyna kolejną przygodę. Grając na Harfie Czasu, przenosi się pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, przechodzi kolejne dungeony, zdobywa osiem Esencji Czasu i ostatecznie pokonuje czarownicę Veran, by oswobodzić Nayru, Wyrocznię Czasu. Dzięki temu może zobaczyć prawdziwe zakończenie dylogii Oracli. Pokonuje Twinrovę, ratuje księżniczkę Zeldę świat i powstrzymuje powrót Ganona.

Na wiele lat rosnący Elanczewski traci kontakt z serią The Legend of Zelda. Nie ma Game Boya Advance’a ani Nintendo DS-a. Gra tylko w The Legeng of Zelda: Minish Cap na emulatorze, ale nie kończy gry. Nie pamięta już nawet dlaczego. Swoją przygodę z cyklem wznawia na dobre po ponad dekadzie od ukończenia Oracli. Po przejściu Pokemon X kupuje przez internet The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D i gra w odświeżonego klasyka z Nintendo 64 na swoim turkusowym 3DS-ie.

Dziś w miejscu Stadionu Dziesięciolecia stoi nowoczesny Stadion Narodowy. Nigdy na nim nie byłem. Stadionowi sprzedawcy pewnie rozkręcili zaś inne biznesy. Ciekawe, co robi teraz facet, który 20 lat temu sprzedał mi ten pamiętny kartridż, którego już nie mam. Nawet nie pamiętam, co z nim zrobiłem. Może sprzedałem koledze, któremu opchnąłem też Pokemon Gold za bezcen? Nieważne. Zawsze mogę zagrać w oba Oracle na 3DS-ie… co zresztą chyba zrobię po ukończeniu Tears of the Kingdom, Przyszła pora na powstrzymanie powrotu Ganona po raz kolejny.

Dodaj komentarz