[Recenzja] Bayonetta 3

Wiedźma wróciła! Bayonetta 3 to szalona jazda w multiwersum, gdzie poznamy odpowiedź na pytanie, a co gdyby Bayonett było dwie lub więcej!

Bayonetta 3

Po wielu latach oczekiwań, w końcu wiedźma powróciła na dyski posiadaczy Nintendo Switch. Bayonneta 3 zadebiutowała na hybrydowej konsoli, pomimo wyboistej drogi do tego momentu. Teraz nieco ponad 2 tygodnie po premierze, wiemy trochę więcej. Gra w trakcie swojej produkcji przeszła sporo zmian i początkowo trzecia przygoda Bayonetty miała być osadzona w otwartym świecie. Nintendo się to nie spodobało i zachęcili Platinum Games do zmian. Czy Platynowi w pełni ulegli wielkiemu N i jak to ostatecznie się skończyło? Tego dowiecie się w poniższej recenzji.

Bayonetta 3
Nie próbujcie mówić do niej Kitty. Tylko jedna osoba może tak nazywać Violę.

Bayonetta w multiwersum obłędu

O ile pierwsza i druga część Bayonetty były ze sobą powiązane fabularnie, tak w trzeciej opowieści twórcy zaserwowali nam nowy główny wątek historii. W ostatnich latach w pop kulturze bardzo głośnym tematem jest tzw. multiwersum. Zapytacie, co to jest? Wikipedia mówi nam:

Wieloświat (metawszechświat, multiświat, multiwszechświat, superwszechświat, ultrawszechświat, multiwersum) – hipotetyczny zbiór wszelkich możliwych wszechświatów, zawierający w sobie wszystko inne (w tym wszystkie możliwe, potencjalne – niezależnie od rozważanych czasoprzestrzeni lub wymiarów, w których się znajdują – wszechświaty; w tym także tak zwane wszechświaty równoległe).

Tak więc sami rozumiecie, może być nieskończenie wiele wersji naszego świata, w którym znajdzie się nieskończenie wiele wersji nas samych, lub nas tam nie będzie wcale. Nie lękajcie się jednak dotykać tej gry! To wszystko wcale nie znaczy, że w Bayonettę 3 będzie trzeba grać nieskończenie długo. Grę można śmiało zaliczyć na poziomie Normal w jakieś 8 godzin. Oczywiście oznacza to, że niezbyt przyłożyliśmy się do zabawy, bo tej starcza na znacznie dłużej. Wróćmy jednak do fabuły. Główną bohaterką nie jest tytułowa Bayonetta, którą poznaliśmy w dwóch poprzednich częściach. Jest to inna jej wersja, a akcja toczy się w jednym z wielu innych wieloświatów. Jednak to ona ponownie zostaje wplątana w misję ratowania świata, tym razem przez zbuntowaną Violę, która ni stąd, ni zowąd pojawia się w świecie Bayonetty, wraz z nowymi przeciwnikami. Ci okazują się jednak nie być powiązani ani z aniołami, ani z demonami. Przy pierwszej okazji Viola informuje nas, że są to Homunkulusy, a ich celem jest zniszczenie każdego uniwersum po kolei. Kto może to powstrzymać? Oczywiście tylko najlepsza Umbrańska Wiedźma — Bayonetta. Kim jest Viola, kogo spotkamy w grze i jakie uniwersa odwiedzimy, te smaczki będziecie musieli poznać sami, grając, ja wam tej przyjemności nie odbiorę 🙂 Jedną rzecz, którą łatwo tutaj zauważyć, jest to, że Platinum Games mocno przycięło z samolubnym charakterem Bayonetty. W poprzednich częściach widzieliśmy, że wszystko robiła dla własnej przyjemności. Trzecia część przedstawia nam romantyczną stronę wiedźmy i o dziwo tym razem zainteresowana jest płcią przeciwną. Traci przy tym tego swojego pazura, który jednak był haczykiem dla wielu fanów. Z kolei bardzo fajnie, choć na szybko przedstawione są inne wariacje Bayonett. Na samym początku wspomniałem, że Bayonetta 3 była projektowana jako gra z otwartym światem, i szczerze, czuć to od samego początku. Lokacje, które odwiedzamy, są bardzo otwarte i wielkością znacznie przewyższają to, co widzieliśmy wcześniej. Również zróżnicowanie odwiedzanych terenów jest ciekawsze niż poprzednio. Z jednej strony mutliwersum ułatwiło sklejenie kolejnych etapów, które w normalnej historii nie miałyby sensu, a z drugiej widać, że Platynowi starali się graczy zaskoczyć.

Bayonetta 3
Witamy w mieście. Niestety przed chwilą, odbyła się tutaj walka kaiju.

Slasher, Slasher, Slasher

Bayonetta 3 to gra akcji, którą drzewiej wstawialiśmy do kategorii Slasherów. Polegają one na tym, że tniemy i ciachamy wszystko, co stanie na naszej drodze, zbytnio nie przejmując się konsekwencjami, za to skupiając się na stylu naszych ruchów. Jeśli graliście kiedyś, chociażby w Devil May Cry, to od razu poczujecie się jak w domu. Kontrola postaci nie jest zbytnio skomplikowana, ale dynamizm starć sprawi, że będziemy musieli zachować jakiś rygor i dyscyplinę. Mamy 3 przyciski odpowiedzialne za ataki: Y — strzelanie, X — atak rękoma oraz A — atak nogami. Umbrańskie Wiedźmy specjalizacją się w stylu walki wykorzystującym każdą kończynę, więc zarówno do nóg, jak i do rąk możemy przypisać wybraną przez nas broń. Do tego mamy jeszcze skoki, uniki, blok, taunta itp. Wachlarz standardowy, ale to nie on ma grać pierwsze skrzypce. Głównym daniem są kolejne rodzaje broni, które będziemy zdobywać w trakcie gry. Platynowi zdecydowali się zmienić podejście do ich zdobywania względem poprzednich części. Tam zbieraliśmy kawałki płyt gramofonowych i Rodin dawał nam nowy sprzęt przy kolejnej wizycie u bram piekieł. Co mniej zaparci gracze w takim wypadku mogli pominąć część broni, teraz jednak nowy oręż przypisany jest do postępów fabularnych. Jest to według mnie dużo lepsza opcja, ponieważ sytuacje, w których je pozyskujemy, przemyślanie uzupełniają główną historię.

Bayonetta 3
Cheshire to jest demon, do rany przyłóż.

Tomka pociągu nie ma, ale też jest zajebiście

Mnie najbardziej do gustu przypadło Yoyo, które spisywało się świetnie w każdym dystansie. Jeśli myślicie, że YoYo to ciekawy sposób na walkę, to broni jest więcej i są jeszcze bardziej pokręcone. Mikrofon ze statywem? Tylko nie rzucajcie nim w tłum jak Ronnie Radke z Falling in Reverse! Największe wrażenie jednak zrobił na mnie Pociąg. Tak możemy sobie walczyć pociągiem! Co Dante myślałeś, że walka motocyklem to jest coś nie do przeskoczenia? To, co powiecie na jeszcze … wieżę zegarową. Tyle broni i ruchów, że szybko się nie znudzicie! Poza orężem jednym z kluczowych elementów gry jest przyzywanie demonów (Demon Slave) i walka z ich lub za ich pomocą. Sporo ułatwia to rozgrywkę, ale z drugiej strony jest bardzo efekciarskie, a przecież o to w Bayonecie chodzi. Ma być wybuchowo i kolorowo i tak jest. Powracają demony znane ze starszych części oraz dodano nowe. Nie rzadko to z ich pomocą na chwilę wyrwiemy się ze szlachtowania kolejnych zastępów klonów i oddamy się zabawie w specjalnie zaprojektowanych mini grach. Każdy demon poza bronią gwarantuje nam również inny sposób transportu, który aktywujemy, wciskając podwójnie ZR. Jest pociąg, więc jak się domyślacie — zamienimy wiedźmę w lokomotywę. Nie jest jednak tak, że demon będzie walczył z nami ramię w ramię cały czas. Jego obecność jest ograniczona magią i gdy jej pasek opustoszeje, to demon wróci do piekła. Bossowie mogą nawet demony zabijać, co sprawi, że będziemy musieli długo poczekać na ponowną aktywację. Walka może nam sprawić naprawdę sporą frajdę, bo w grze mamy największy wachlarz akcji, jakie do tej pory mieliśmy w grach z serii. Spragnieni wyzwania, dostaną je, jeśli tylko odpalą gierkę na wyższym poziomie trudności. Chociaż już na normalu, specjalne czalendże, których jest na mapach sporo, potrafią napsuć krwi. Walka o każdą platynę w każdym wersie jest wymagająca.

Bayonetta 3
Pociągi rządzą! Gry bez pociągów, nie są pociągające.

Na imię mam VIOLA! V-I-O-L-A!

Poza Bayonettą w grze pokierujemy jeszcze dwoma postaciami. Jedną z nich jest Viola, nie mylić z koteczkiem. Jest zbuntowaną nastolatką, która za wszelką cenę chce dotrzeć do Alfaverse i zatrzymać postępującą apokalipsę. Walka Wiolką różni się od tej Bayonettą. Nasza Lady Pank w walce wykorzystuje tylko jedną broń — miecz samurajski, który jakże nie inaczej, jest demonem. Nazywa się Cheshire, coś wami to mówi? 🙂 Podobnie do Cerezity ona również może przyzwać demona, z tą różnicą, że ona wyrzuca miecz, który się w tego wielkiego kota zamienia. W trakcie tego przywołania Viola może atakować przeciwników za pomocą własnych pięści (Bayonetta nie może tego robić, aż do momentu, gdy kupimy odpowiedni kolczyk). Inną różnicą między dwoma paniami jest aktywacja Witch Time — czyli spowolnienia czasu. Bayonetta musi uniknąć ataku w odpowiednim momencie, a Viola musi go sparować mieczem. Poza tym nie ma większych różnic, w stylu rozgrywki obu pań. Trzecią grywalną postacią jest dobrze wszystkim znana Jeanne. Zabawa nią polega na całkowicie innym typie rozgrywki. Etapy, w których kierujemy czerwoną wiedźmą to istne skradanki, którym bliżej do Metroidów, niż do gier akcji. W ich trakcie rozgrywka przenosi się w dwie płaszczyzny (2D) i naszym celem jest zinfiltrowanie bazy wroga. Musimy do tego zachować ostrożność i nie dać się zbyt często zauważyć, ponieważ możliwości bojowe Jeanne są mocno ograniczone. Z tego powodu twórcy pozostawili nam wszelakie 'skrytki’, które zdejmą z nas wzrok obecnych lokatorów. Wentylacja, drzwi, czy prysznic, to wszystko może się przydać, aby odnaleźć Dr. Sigurda. Jeanne nie jest bezbronna i ma kilka podstawowych ataków, ale głównym orężem jest jednak broń palna. Tą możemy znaleźć i wykorzystać do walki z bossami wyciągniętymi prosto z dowolnej Matroidvanii. Na pewno jest to miła odskocznia od krojenia wrogów i jeśli myśleliście, że zabrakło etapów z motocyklem, to się mylicie i jest on w grze. A po jego ukończeniu zostaje mini grą dostępną w barze Rodina. Bardzo fajnie też wypadają wszystkie mini gry, które zazwyczaj pojawiają się w punkcie kulminacyjnym. Ślizganie się na grzbiecie Godzilli? Jest. Strzelanie bąbelkami w przestworzach? Jest. Muzyczna zabawa w Londynie? Jest. W tej grze nigdy nie jest nudno.

Bayonetta 3
Jedna broń w Bayonecie 3 ma więcej technik do odblokowania niż wszystkie w poprzednich dwóch częściach.

Ewolucja, a nie rewolucja.

Panowie i Panie z Platinum Games wprowadzili wiele zmian, które przyjąłem z otwartymi rękoma. O metodzie zdobywania broni wspomniałem wcześniej, ale na osobną uwagę zasługują jeszcze dwa inne elementy. Nowe techniki ataków oraz akcesoria. W poprzedniej części dostępne były obie te opcje, ale pierwsza w porównaniu do obecnej teraz wygląda, na słaby żart. Druga z kolei też była obecna, ale zdobycie potrzebnej waluty na 1 przedmiot było bardzo czasochłonne. Tutaj mam same dobre wieści. Każda z broniek ma teraz własne drzewko umiejętności, które odblokujemy bez większego nakładu czasowego. Poza nowymi technikami walki bronią, odblokujemy również nowe ataki dla Demonów. Oczywiście część akcji się powtarza, ale i tak zostawiają dużo lepsze wspomnienia niż 10 technik do odblokowania w jedynce i dwójce. Akcesoria również przeszły rework, teraz możemy sobie pozwolić na ich zakup w trakcie pierwszego podejścia do gry, ponieważ waluta została rozdzielona i nie płacimy jednym za wszystko. Są one bardzo przydatne, ale niekoniecznie ułatwiają rozgrywkę. Na pewno polecam kupić kolczyk, który pozwoli nam na kontrolowanie Bayonetty w trakcie przywołania demona, lub kupić drugi, który zwiększy nam nagrody za egzekucję.

Bayonetta 3
W trakcie inwigilacja bazy wroga dobrze jest zrobić sobie przerwę na prysznic, ale nie próbujcie przeszkadzać Jeanne.

Ekskluzywna gra na Nintendo Switch

O ile dla mnie technikalia są kategorią drugorzędną, to mamy tutaj jednak kolejny przykład braku mocy już wkrótce 6-letniej konsoli od Nintendo. Bayonetta 3 nie wygląda jakoś bardzo źle ani nie ma jakichś kolosalnych problemów z ilością klatek na sekundę. Czuć jednak, że autorzy daliby radę sprawić, aby gra prezentowała się znacznie lepiej. Nie mogli jednak tego zrobić, ponieważ Switch nie pozwala na wiele w tej kwestii. Zdarzają się tekstury w niższej rozdzielczości. Czasy wczytywania nie są krótkie, ale nie są też długie. Niestety rozdzielczość to trochę smrodek, bo spada, aby zachować płynność. Poniżej 400p w trybie przenośnym? Mrozi. Klatkarz? Gra chce 60, ale bardzo rzadko udaje się to wycisnąć ze Switcha. Nawet na pustej arenie klatki spadają, jeśli poruszamy kamerą wokół. Jasne nie spadają, nie wiadomo ile, ale trochę boli, że taka sytuacja ma miejsce. Gra raczej nie spada poniżej 30 klatek, więc da się to wszystko bez problemu ograć, ale jednak dynamiczne gry tego typu (benc) powinny hulać w 60 FPS-ach.

Świetne animacje, dobra 'praca’ kamery i multum efektów świetlnych mogłoby wyglądać jeszcze lepiej, gdyby gra ukazała się na mocniejszą maszynę. Projekty postaci i przeciwników zawsze stoją tutaj na wysokim poziomie i twórcy zachowali ten krzykliwy styl, za który serię pokochało wiele milionów graczy na świecie. W tej części możemy też łatwo przebierać nasze wiedźmy w stroje, które spotkamy w trakcie przygody i nie tylko. Moim osobisty faworytem jest design Jeanne oparty na starożytnym Egipcie — absolutny top. Miejscówki, które odwiedzamy, wydają się pustawe, ale jak miałoby być inaczej skoro, co chwile zamieniają się w areny walk. Muzyka jak zwykle ma swój własny charakter, który wpisuje się w opowiadaną historię. Gdy gramy Bayonettą lub Jeanne, słyszymy ten uwodzicielski ton, a gdy akcją zajmuje się Viola, przygrywa punkowy kawałek. Uszy nie więdną i to dobra wiadomość. Szczególnie fajnie wyszła mini gierka muzyczna. Nie ma do czego się przyczepić w kwestii udźwiękowiania. Nawet drama z aktorką głosową wyszła grze na dobre, bo dubbing stoi na wysokim poziomie.

Bayonetta 3
Koleżanko! Czy Ty masz w rękach pociąg???

Grę do recenzji dostarczył ConQuest Entertainment.

Diabelsko Kusząca!
90 Recenzent
Plusy
  • Największy zestaw broni w historii serii
  • Największy wachlarz ruchów
  • Mnóstwo ulepszeń QoL względem poprzednich odsłon
  • Dobre wykorzystanie Multiwersum
  • Zakończenie, do którego mogło dojść tylko tutaj
  • Wyzwanie jakie niesie ze sobą stylowa walka
  • Walki z Prawdziwymi Bossami
  • Mini gierki
  • System Demon Slave
  • Pociąg
  • Minusy
  • Switch jest za słaby, aby gry AAA chodziły jak powinny
  • Techniczny zawód, ale da się grać bez problemu
  • Główna bohaterka nie jest tak charakterystyczna
  • Podsumowanie
    Mamy kolejny hit dostępny wyłącznie na Nintendo Switch! Bayonetta wróciła, a za sprawą zabawy z wieloświatem, wróciła więcej niż jedna. Platinum Games zapewniło masę ulepszeń względem poprzednich odsłon, i już nie możemy czuć, że to sequel na odwal się jak w przypadku drugiej części. Największy wachlarz ruchów sprawia, że możemy przejść grę kilka razy na różne sposoby i nie będziemy się nudzić. Historia wraz z zakończeniem, może nie nawiązuje do 1 i 2, ale sprawia, że możliwe są całkowicie nowe scenariusze, w tym zakończenie, które bez multiwersum by nie przeszło, a tutaj można było pójść na całość. Jedyne co jest słabe w tej grze, to strona techniczna, ale tego nie będzie można już przeskoczyć i pewnie każda kolejna produkcja na Nintendo Switch, będzie miała większe lub mniejsze problemy. Jednak grę przejdziemy bez żadnego zająknięcia. Najlepsza gra akcji w tym roku!
    Criterion 1
    2
    3

    Jeden komentarz

    1. Przyjemna recenzja.

      Przy pierwszej zapowiedzi nowej Bayonetty czułem – jak pewnie wszyscy – jaranko, przy późniejszych ewentualnych materiałach trochę hype opadał i koniec końców stwierdziłem że nie jest to tytuł po który popędzę na premierę, tylko sobie cierpliwie poczekam. Recenzja trochę mi narobiła smaka na grę, więc jak po nowym roku akurat będzie jakiś okres bardziej ogórkowy dla czasu i portfela, to pewnie właśnie w ten tytuł się zaopatrzę.

      Przy okazji dzięki Nintendo i Switch że po raz kolejny ograniczacie nam przyjemność rozgrywki niezależnie czy chodzi bardziej o grafike czy płynność. Dajcie no już tego nowego Switcha :<

    Dodaj komentarz