[Recenzja] Card Shark

Może szybka partyjka w karty?

[Recenzja] Card Shark

Bonjour Madame, Monsieur! Może zaszczycicie nas swoją obecnością podczas niezobowiązującej partyjki w karty? Oszukiwać podczas gry? Skądże ten pomysł! Nie zniżyłbym się do takich haniebnych praktyk! Nasza gra będzie czysta i oczywiście osoba z największymi umiejętnościami będzie wygrywać! O, znowu wygrałem? Widać, że karta dzisiaj mi niezmiernie sprzyja!

Motyw kantowania w grach karcianych pojawił się kilkukrotnie w naszej branży, ale przeważnie miał on formę uproszczonej minigierki. Oparcie o ten pomysł całej gry jest czymś nowym i dotąd niespotykanym, a zostało to wcielone w życie przez Nicolaia Troshinskiego przy współpracy ze studiem Nerial i kompozytorem Andreą Boccadoro. To, co udało się stworzyć dzięki tej kolaboracji, zaowocowało bardzo unikatową grą. Co więcej, nie zdecydowano się na osadzenie gry w Las Vegas, które jest zapewne dla wielu jednym z pierwszych skojarzeń związanych ze słowem hazard. Zamiast miasta grzechu postawiono na realia XVIII-wiecznej Francji. Okres oświecenia, w którym odrzucano i kwestionowano wpływ sił wyższych na los, a bardziej stawiano na racjonalizm.

Szczęściu trzeba dopomóc

W Card Shark wcielamy się w niemego protagonistę i nie jest to zabieg w stylu Linka w serii The Legend of Zelda, bo nasz podopieczny faktycznie cierpi na tę dysfunkcję. Wychowywany przez gospodynię, która zarządzała tawerną w małej mieścinie, wiódł całkiem spokojny żywot. Jego życie nabrało tempa w momencie, gdy natrafił na niejakiego Comta de Saint-Germain. Po tym spotkaniu wszystko wywróciło się o 180 stopni, a nasz bohater wplątał się w intrygę, która sięgała królewskiego dworu Ludwika XV. Historia jest utrzymana w lekkim tonie z odrobiną komedii. Z początku jest ona mało angażująca i jesteśmy trochę przytłoczeni pojawiającymi się co chwilę nowymi postaciami, ale im dalej w las, tym robi się ciekawej i zaczynamy łapać, kto z kim i jakie ma powiązania. Wydarzenia dziejące się na ekranie nabierają rumieńców i chęć rozwikłania kolejnych tajemnic jest tylko potęgowana.

[Recenzja] Card Shark

Zanim przejdziemy do rozgrywki, zajmijmy się tym, co pierwsze rzuca się w oczy i uszy. Warstwa audiowizualna to małe mistrzostwo świata. Wbrew trendowi panującemu wśród twórców Indie nie postawiono na kolejną produkcję w stylu pixel-art. Zamiast tego otrzymujemy ręcznie rysowaną oprawę graficzną, która została przygotowana na podstawie ilustracji wcześniej wspomnianego Nicolaia. I trzeba przyznać, że styl graficzny tej pozycji na pewno pozytywnie utrwali swój obraz w waszej pamięci. To nie są jedyne aspekty, które zostaną dobrze zapamiętane. Te świetne grafiki będziecie kojarzyć z jeszcze lepszą muzyką, która została wykonana przez orkiestrę pod batutą Andrei Boccadoro. Aranżacje muzyczne świetnie pasują do epoki przedstawionej w Card Shark i wsłuchując się w te delikatne dźwięki w tle, czujemy się tak, jakbyśmy sami przesiadywali w sali otoczeni francuskimi arystokratami!

Kto gra w karty, ten ma…. szansę wygrać

Odsuńmy teraz warstwę wierzchnią i skupy się na daniu głównym, czyli na oszukiwaniu w grze. Same arkana szulerstwa są wyrafinowaną sztuką, więc bez odpowiedniego przygotowania nasze poczynania mogą okazać się nieskuteczne. Ogólnie rozgrywkę w Card Shark można scharakteryzować jako zestaw minigier z elementami logicznymi doprawionymi quick time eventami. Przykładowo pierwsza technika, którą poznajemy, polega na dwóch elementach: nalewając wino do kieliszka przez wychylenie gałki przez określony czas, możemy zajrzeć oponentowi w rękę. Kiedy wiemy, jakie atuty ma nasz przeciwnik, to poprzez wykonywanie ruchów kołowych albo posuwisto-zwrotnych szmatką na stole sygnalizujemy naszemu kompanowi najwyższy kolor rywala. Oprócz samych tych czynności musimy zwracać też uwagę na pasek zdenerwowania przeciwnika. Im dłużej albo niedokładnie wykonujemy jakiś ruch, tym szybciej się zapełnia. Jeżeli dojdzie on do krytycznej wartości, nasze oszustwa wyjdą na jaw i albo trafimy do więzienia, albo w przypadku bardziej krewkich graczy możemy pożegnać się z ziemskim padołem.

Każda scena w grze jest związana z nową techniką oszukiwania. Mogą one być różne: oprócz wcześniej wspomnianego sygnalizowania kart przeciwnika triki możemy stosować podczas tasowania, zbierania i rozdawania kart albo w trakcie partii. Do każdej nowej metody związanej z manipulacjami kartami jesteśmy wprowadzani za pomocą krótkiego tutorialu, który możemy powtarzać do woli, żeby przyswoić sobie nowe zagadnienia. Z początku niektóre manewry mogą się wydawać skomplikowane, ale są one na tyle dobrze tłumaczone, że każdy będzie w stanie je sobie przyswoić. Jeżeli jakiś aspekt będzie nam sprawiał problem, to zawsze mamy do dyspozycji wskazówkę, która może nam przypomnieć, jakie karty mamy komu rozdać albo jaką wartość lub kolor mamy zasygnalizować. Dla osób lubiących większe wyzwanie jest dostępny też wyższy poziom trudności, gdzie te dogodności są wyłączone i pasek zdenerwowania napełnia się szybciej.

[Recenzja] Card Shark

Same pojedynki karciane są bardzo emocjonujące, bo większość rzeczy wykonujemy pod presją czasu lub napełniającego się paska. Kombinując, jak odpowiednio ułożyć talię, żeby udało się wygrać, możemy się poczuć tak, jakbyśmy w rzeczywistości wykonywali podobne sztuczki. Oszustwa zaprezentowane w grze bazują na rzeczywistych trikach, co tylko potęguje wczucie się w rolę. Niemniej jednak, kiedy sytuacja robi się gorąca, to zawsze przy następnej partii możemy odejść od stołu i później spróbować jeszcze raz. Szkoda tylko, że nie rozwinięto tego pomysłu trochę bardziej i nie dodano podobnej możliwości, żeby to nasi karciani rywale też mogli kantować. Obserwacja ich zachowań i szukanie nienaturalnych ruchów w ich zachowaniu mogłoby być naprawdę ciekawe.

Grę do recenzji dostarczył Cosmocover.

80 Recenzent
Plusy
  • Oprawa AV
  • Tematyka
  • Minusy
  • Mało gry w grze
  • Pomysł mógłby być trochę bardziej rozwinięty
  • Podsumowanie
    Card Shark to dopracowany tytuł ze świetną warstwą audiowizualną. Niecodzienny temat został przekuty w ciekawą grę z całkiem wciągającą historią. Idealna pozycja dla fanów indyków i rzeczy, które wychodzą poza ramy przyjęte w tytułach głównego nurtu.
    Criterion 1
    2
    3

    Dodaj komentarz