[Recenzja] Ninja Pizza Girl

Czy pyszna pizza, parkour i wojownicy ninja to dobre zestawienie? Przekonajmy się!

Mam takie momenty w życiu, kiedy myślę sobie, że widziałem już wszystko i nie zaskoczy mnie nic. Jednym z ostatnich takich momentów było zabranie się za ogrywanie opisywanego właśnie tutaj tytułu – Ninja Pizza Girl. Jest to mała (choć zajmująca ponad 2.2GB cennej pamięci konsoli), prosta w założeniach gra z gatunku runnerów, stworzona przez trzyosobową rodzinę znaną jako niezbyt kojarzone studio Disparity Games. Ufundowana dzięki crowdfundingowi, wspierana przez australijski rząd, wydana na PC i konkurencyjne konsole – teraz pojawia się na naszych Wii U.

ninjapizzagirl_comic

Historia gry jest całkiem prosta. Wcielamy się w postać protagonistki Gemmy – nastoletniej córki właściciela małej, lokalnej pizzerii – Pizzarific. który za punkt honoru postawił sobie, by każda jego pizza była wypieczona z pasją i zamiłowaniem, a dostarczona gorąca i świeża. Skoro ojciec jest kucharzem, to oczywistym już jest nasze zadanie – jako dobra i pomocna córka właściciela – doręczamy pizzę. Wspomaga nas również nasz brat Tristan, który przez swą niepełnosprawność i poruszanie się na wózku inwalidzkim doręczać wypieków nie może, jednak dzięki swej wiedzy i zdolnościom technologicznym ustala nam najlepszą i najkrótszą trasę do biegu względem naszej aktualnej pozycji. Dzięki temu strzałeczka nawigacji jest zawsze z nami, a i słuchawka w uchu zapewnia nam ciągły kontakt z rodziną.

Do wyboru mamy takie tryby rozgrywki jak tryb fabularny, gdzie podążamy historią Gemmy i jej rodziny, lub tryb zwykłego biegu, gdzie wybieramy jedną z ukończonych w trybie fabularnym plansz, tudzież wybieramy wszystkie i gramy bez komiksowych przerywników. Sterowanie jest banalne, gdyż wymaga obsługi jedynie czterech klawiszy – dwóch kierunków biegania, klawisza skoku oraz ślizgu/ataku. Czasem zdarzy się, że jakiś klawisz opowie z delikatnym opóźnieniem, ale nie wpływa to znacząco na rozgrywkę. Skakanie i omijanie przeszkód jest przyjemne, wymyślanie sobie trasy „w locie” również.

ninjapizzagirl_jumpingame

Początkowo w grze nie dzieje się zbyt wiele, czas, który mamy na doręczenie ciepłej pizzy pozostawia spory margines zapasu na zwiedzenie plansz, a to warto robić! Ilość porozrzucanych znajdziek, które możemy tu i tam odnaleźć nie jest skąpa. Są one dobrze porozrzucane i poukrywane, a biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie każdy z poziomów można ukończyć dowolną, wybraną przez siebie ścieżką, gdzie nie ma mowy o ustalonej trasie – jest co szukać! Za nasze uskutecznione starania możemy trochę poszaleć – od standardowego kupienia nowego stroju dla naszej protagonistki, poprzez ukojenie jej zmęczenia po ciężkiej pracy nową grą, czymś do picia, po wywiady z twórcami, a także specjalne szaleńcze dodatki do rozgrywki. Z ciekawszych rzeczy znajdziemy tu takie ciekawostki, jak podwójny skok, tryb wielkich głów, albo najdziwniejszy – tryb biegu w środowisku 3D à la Mirror’s Edge. O tym napiszę tylko tyle, że to jest raczej ciekawostka niż coś wartościowego – przejście nawet znanego nam poziomu w tym trybie jest horrendalnie ciężkie, a na dokładkę używanie kierunku lewo-prawo dla biegu do przodu i do tyłu nie ułatwia sprawy.

W miarę postępu w rozgrywce odblokowujemy nowe rozdziały fabuły, a tych jest 6. W każdym rozdziale mamy do wykonania po kilka dostaw. Każda misja to odrębny wątek, który później łączy się w fabularną całość. Pomiędzy etapami występują komiksowe przerywniki, rozwijające fabułę. Tu i ówdzie wpleciono humorystyczne momenty, ale znalazły się też wątki smutniejsze, czy nawet problemy życiowe zarówno naszej rodziny, jak i klientów. Sprawia to, że łatwo możemy się poczuć związani z prezentowanymi bohaterami, a z niektórymi poruszonymi tu kwestiami czy emocjami nie jeden byłby w stanie się utożsamić.

ninjapizzagirl_nopants

Prąc do przodu szybko zauważamy co raz to ciekawsze przeszkody, jak iskrzące transformatory, ale też i ułatwienia w postaci trampolin, dzięki którym wyżej skaczemy czy też rur w ścianach, które pomagają nam przeskoczyć z jednej rampy na inną. Nasze starania szybko zostają dostrzeżone przez wielką korporację – MeGaCo Pizza – która nasyła na nas swoich najętych ninja, by przeszkodzili nam – marnej, lokalnej konkurencji. Zamaskowani wojownicy korporacji wyskakują zza różnych przedmiotów i z zaskoczenia przewracają nas podczas biegu, szydzą, wyśmiewają i obrzucają różnymi nieczystościami. Wszystko po to, by zniszczyć jakość obsługi naszego rodzinnego biznesu i podburzyć wiarę w sens przeciwstawiania się większej korporacji. Jeśli bieg Gemmy zostanie przerwany zbyt wiele razy przez przeciwników, protagonistka upada na kolana, a my tracimy kilka sekund, by ją postawić na nogi rytmicznym wciskaniem klawisza.

Fabuła zagęszcza się im bliżej końca, a emocje narastają. W wyniku niefortunnych zdarzeń dochodzimy do takich momentów jak załamanie i depresyjne myśli bohaterki, by po chwili szaleńczego biegu znów odzyskać równowagę i wiarę w siebie. Po tym duchowym odrodzeniu jest już miejsce tylko na sprytny finał i epilog. W tym ostatnim właśnie twórcy naprawdę w piękny sposób podsumowali to, czego można było się już domyśleć wcześniej – ta gra jest o tym, że życie nie jest łatwe, i że za każdym rogiem czai się ktoś, kto chce nam dokopać. Na przykładzie Gemmy pokazuje jak wiele się zmienia w momencie, gdy uwierzymy w siebie i nie damy się zgnębić czy prześladować komuś innemu. Zwraca uwagę na wartość dobrych uczynków i przekazuje, iż warto pomagać innym, gdyż dobro zawsze wraca. To jedna z tych gier, po których ukończeniu siadasz i zastanawiasz się czy jesteś wystarczająco dobrym człowiekiem…

ninjapizzagirl_knees

Teraz czas na trochę zarzutów. Grę stworzono na silniku Unity, więc typowe bolączki są zauważalne – czasy ładowań są długie i występują zbyt często. Do tego gra, która powinna działać w 60 klatkach na sekundę, działa w 30. Na domiar złego często gubi stabilny framerate i potrafi tu czy tam nieźle chrupnąć. Nie jest źle, ale zdecydowanie zabrakło tutaj dopracowania. Graficznie również nie ma rewelacji, ani nadmiernych wodotrysków. Jak się prezentuje gra widać na obrazkach i nie ma tu nic więcej, co by mogło kogoś zaskoczyć. Wszystko jest na miejscu i robi swoją robotę. Początkowo stylistyka, którą prezentują postacie z gry wydaje się nieprofesjonalna i nie pasująca do niczego, jednak w miarę grania to uczucie mija. Muzyka w grze ma swoje lepsze i gorsze momenty; reprezentuje podobny poziom jak reszta i na pewno nie jest słabym punktem. Nie wybija się ona niczym, ani na plus, ani na minus, nie zapada w pamięć – ot trochę pozlepianej ze sobą muzyki elektronicznej. Najsłabszym punktem dla mnie jest długość tej gry. Ukończyłem ją bowiem w 2,5 h, trochę się bawiąc dodatkowymi trybami i przechodząc poziomy po kilka razy, by wszystko znaleźć. Dla wprawionej w takie pozycje osoby, która nie ma ochoty na zawracać sobie głowy na warstwą fabularną jest to gra na godzinę.

Grę dostarczył ConQuest Entertainment– oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce.

Dodaj komentarz