Tokyo Mirage Sessions #FE, spin-off serii Shin Megami Tensei i Fire Emblem wylądował na zachodnich półkach dokładnie dwa tygodnie temu. Produkcja studia Atlus może pochwalić się zarówno wysoką średnią ocen na poziomie 82% w serwisie Metacritic, jak i masą kontrowersji wzbudzonych przez ocenzurowanie części zawartości gry. Wybrane elementy zostały zmienione, zastąpione lub całkowicie wycięte, co wzbudziło niemałe poruszenie wśród koneserów gatunku. Niektórzy z nich wszczęli nawet prace nad łatką wprowadzającą do zachodniej wersji gry ekskluzywny dla Japonii content (KLIK!).
Głos w sprawie postanowił zabrać współreżyser Tokyo Mirage Sessions #FE, Mitsuru Hirata. On również był zawiedziony faktem, że Zachód nie dostanie oryginalnej wersji gry:
Kiedy dowiedziałem się, że nie możemy dostarczyć identycznego doświadczenia, jak w wersji japońskiej, poczułem się bardzo zawiedziony. Mimo to, nasi zagraniczni fani ucieszyli się, że gra w ogóle się pojawi na Zachodzie – jest mi miło widząc ich silne wsparcie. Tymczasem nowe kostiumy dodane do zachodnich wersji mogą być postrzegane jako gratka, do której dostęp mają tylko gracze zagraniczni!
Cóż, nietrudno przyznać racji panu Hirata – ocenzurowanie kilku elementów gry nie powinno przekreślać jej zakupu. Sam fakt, iż tak niszowy projekt przekroczył granice Kraju Kwitnącej Wiśni powinien być wystarczającym powodem dla wielbicieli gatunku po sięgnięcie do portfela.
Trochę mnie zaskakuje, że tak otwarcie to przyznaje. Pewnie wielu developerów czuje się podobnie, bo jednak robisz coś tak, a nie inaczej z pewnego powodu. A tu bach, cenzura, bo jeszcze ktoś zobaczy wirtualną dziewczynę w bikini albo napotka na wątek, który może wywołać u niego „uczucie niepokoju”.