Dlaczego nowa Zelda jest tytułem „open air”, a nie open-world?

W dzisiejszych czasach modnym jest tworzenie gier typu „open-world”, z pełnym, żyjącym środowiskiem. Czasami lepiej jest poddać się modzie i skupić się na lubianym przez wielu gatunku, ale twórcy The Legend of Zelda, którzy praktycznie stworzyli ten gatunek, wolą nie nazywać swojego nowego tytułu „przygodą w otwartym świecie”.

Podczas wywiadu z dziennikarzem portalu IGN Miyamoto i Trinen zostali zapytani o to, dlaczego Breath of the Wild jest nazwany grą „open air”. Najprościej jest zinterpretować odpowiedź tej dwójki z Nintendo w dwóch słowach – bo tak. Jak już nas do tego przyzwyczaili, Duże N robi coś inaczej od konkurencji tylko dlatego, że może tak zrobić. Oto, co Miyamoto miał do powiedzenia na ten temat:

Do wykonania tego, co chcemy zrobić, wykorzystujemy dostępne nam technologie i techniki. Dla nas najważniejszym do przedstawienia jest uczynienie doświadczeń związanych z naszymi grami unikatowymi dla każdego gracza.  Naszym celem nie było tylko wydanie gry, w której można zrobić wszystko, ale uczynienie tej wolności wyboru formą rozrywki. Zabawnym jest robienie tych wszystkich czynności.

Natomiast Bill Trinen zgodził się ze swoim poprzednim rozmówcą i wyjaśnił, że w ich tytule znajduje się więcej niż w typowej przygodzie open-world:

Kiedy patrzę na tą grę, widzę świat, który w pełni oddaje naszą wizję przygody i eksploracji. To nie jest świat, przez który się po prostu przechodzi i na chwilę zatrzymuje, aby popatrzeć na widoczki – to świat, którego jest się częścią! To właśnie przez tą ilość różnych przygód i zagadek w otwartej przestrzeni oraz przewijający się motyw dziczy postanowiliśmy, że do Breath of the Wild idealnie pasuje gatunek „Open Air”.

Dodaj komentarz