[Recenzja] Pokkén Tournament

Wii U bijatykami nie stoi. Co prawda mamy Smash Brosy, ale umówmy się, choć to świetna gra, klasycznym fighterem nie jest. Poza tym jest Injustice, tak popularne na konsoli Nintendo, że o istnieniu tej wersji dowiedziałem się podczas pisania tej recenzji (a i tak zawiera śladowe ilości superbohaterów, na których jestem uczulony), a także druga część Tekken Tag Tournament. I to właśnie twórcy tej ostatniej pozycji zostali zaproszeni przez Nintendo do współpracy w zrobieniu czegoś, na co wielu Pokéfanów czekało od lat – bijatyki z kieszonkowymi stworkami z prawdziwego zdarzenia. Powstało coś, co śmiało może konkurować z uznanymi na rynku seriami.

Udany mariaż

Do tej pory większość gier z gatunku przyjmowała jedną z dwóch dostępnych opcji – walki w dwóch lub trzech wymiarach. Przy okazji tworzenia Pokkéna Bandai Namco zdecydowało się na na krok dość karkołomny w założeniach, bowiem postanowiło połączyć oba te style rozgrywki. Walkę zaczynamy w Field Phase. Faza ta pozwala na dowolne poruszanie się Pokémonem po okrągłej lub owalnej planszy, strzelanie do przeciwnika pociskami i unikanie jego ataków dystansowych. Pewne ruchy pozwalają jednak na zbliżenie się do oponenta i przejście w Duel Phase. Tutaj mamy już do czynienia ze standardowym pojedynkiem face-to-face. Zyskujemy dostęp do zupełnie innego zestawu ciosów, zazwyczaj zadających poważniejsze obrażenia.

[img]http://i.imgur.com/Y79jtLn.jpg[/img]

Zatańczmy jeszcze raz, ostatni raz…

Cała koncepcja oparta jest na zabawie w kamień-papier-nożyce. Istnieją trzy główne typy ataków i każdy z nich ma jedną słabość oraz jedną silną stronę: kontry biją zwykłe ataki, zwykłe ataki biją rzuty, a rzuty biją kontry. Wywołanie jakiejkolwiek akcji to prościzna. By solidnie obić wroga, nie musimy wklepywać skomplikowanych sekwencji. Większość ciosów wyprowadzimy, trzymając odpowiedni przycisk i kierunek na krzyżaku/gałce. Odpowiednio w Field Phase i Duel Phase: Y odpowiada za ataki dalekie lub słabe, X to ciosy pozwalające zbliżyć się do przeciwnika lub ataki silne, zaś A to Pokémon Moves – ruchy zaczerpnięte z głównej serii, świetnie przeniesione do bijatyki. Pikachu użyje klasycznego Thundera, Garchomp wywoła Earthquake, a Machamp zakręci przeciwnikiem w Seismic Tossie. Wszystko to efektowne, dynamiczne, kolorowe. Choć grze widocznie brakuje wysokorozdzielczych tekstur (zwłaszcza tła, na którym trzeba było oszczędzać), a ekran jest nieco rozmyty, podczas walki nie zwraca się na to uwagi. Liczą się imponujące animacje, które, nawet oglądane gdzieś z boku, sprawiają sporą przyjemność.

Fatality wymięka

To oczywiście nie wszystko, co oferuje nam walka w Pokkénie. Za wykonywanie określonych akcji (często kontekstowych, np. udane skontrowanie przeciwnika) ładuje się nasz pasek Synergy Burst, który po zapełnieniu możemy odpalić. Nasz Pokémon megaewoluuje (lub dostaje solidnego boosta do statystyk) i na kilkanaście sekund zyskujemy sporą przewagę nad przeciwnikiem. Mało? To wciśnijcie jednocześnie L+R podczas trwania doładowania, a zmieciecie wroga z powierzchni ziemi. Burst Attacki to potężne, choć łatwe do uniknięcia ciosy (wystarczy zwykły blok), które zabiorą oponentowi prawie pół paska życia. Najlepszy jest w nich jednak nie uzyskany efekt, a to, jak wyglądają. Sceptile oplata wroga pnączami i zgniata go, Gardevoir przenosi przeciwnika do innego wymiaru i wysyła w jego kierunku ścianę pocisków, mój ulubiony Gengar staje się ogromny i po prostu pożera oponenta, jednocześnie demonicznie się przy tym śmiejąc… mógłbym tak pisać i pisać. Nawet jeśli nie macie gry i nie zamierzacie się w nią zaopatrywać, wpiszcie w wyszukiwarce „Pokkén Tournament All Burst Attack”. To trzeba zobaczyć.

[img]http://i.imgur.com/NF98UDx.jpg[/img]

Młody Akira Yamaoka bezlitośnie pożarty przez nienasyconego Gengara

Drugi pasek, a raczej zapełniający się z czasem okrąg, pozwala na wezwanie supportu. Przed walką wybieramy jeden z kilkunastu zestawów Pokémonów wspomagających, które dzielą się na trzy typy: ofensywne, przeszkadzające i wspomagające. Kolejne pary pomocników odblokowujemy wraz z rozwojem fabuły (o tym dalej). Przed każdą rundą możemy wybrać, który ze stworków ma nas wspomóc, by potem, już podczas walki, nieco pokrzyżować szyki przeciwnikowi przerywającym mu kombosa atakiem czy zmniejszającym jego szybkość debuffem. Skuteczność supportu zależy także od pani imieniem Nia…

… która jest swego rodzaju cheerleaderką wspierającą naszego trenera. Gadatliwa dziewczyna komentuje nasze poczynania i podsyła wskazówki w stylu „straciłeś już połowę życia” albo „twój pasek Synergy Burst jest pełen”. Możemy także skorzystać z jej zdolności dopingujących. Nie, nie wstrzykujemy sobie hormonów wzrostu jak NRD-owscy sportowcy. Otóż możemy wybrać jedną z kilku zdolności Nii, które dadzą nam mały bonus do synergii czy pozwolą nam użyć supportu już na początku pojedynku. Jeśli gderanie pomocniczki będzie wam przeszkadzać, możecie ją po prostu wyłączyć bądź dostosować ilość wypowiedzi. Mnie Nia nie irytowała. Gdy wygrywałem. Po porażkach wolałbym, żeby po prostu się uciszyła. Ale to typowa reakcja sfrustrowanego gracza na to, że ktoś był po prostu lepszy.

Po każdym pojedynku nasz styl walki zostaje oceniony gwiazdkami i nagrodzony pewną sumą w złocie, możemy też dostać jakiś losowy przedmiot (trenera można przebierać, podobnie jak Nię) czy tytuł, a nasz podopieczny dostanie punkty doświadczenia. Rozwinąć możemy jedną z czterech cech: atak, defensywę, pasek Supportu oraz pasek Synergii. Rozwiązanie nieco kontrowersyjne, bowiem zaaplikowane punkty mają znaczenie w trybie sieciowym. Trudno powiedzieć, jak duży bonus nam to daje, gdy nie jest to nigdzie liczbowo opisane. Zapewne bardzo, bardzo niewielki. PS. punkty zawsze można rozdysponować od nowa.

Mamo, gdzie jest mój ulubiony Pokémon…

Jeśli interesowaliście się grą przed premierą, na pewno słyszeliście narzekania na małą liczbę zawodników. Faktycznie, dostępnych Pokémonów, licząc także te możliwe do odblokowania, jest szesnaście. Ale nawet pomimo tego, że sterowanie jest w dużej mierze wspólne dla wszystkich z nich, nie brakowało mi niczego. Poszczególne stwory znacznie różnią się miedzy sobą – posiadają inną ilość punktów życia, różnią się stylem (Standard, Power, Speed i Technique), a ataki, nawet jeśli wyprowadzane identycznymi kombinacjami przycisków, nierzadko są zupełnie inne. Każdy ma swoje ulubione stworki, ale zadowolić wszystkich graczy nie sposób. Nawet te dość nieoczekiwane wybory (Chandelure, Braixen) bronią się dobrą jakością wykonania. Mimo wszystko spodziewam się dodania jeszcze kilku zawodników, bo na ekranie wyboru Pokémonów zostało nieco miejsca. Z chęcią zobaczyłbym, jak Bandai Namco przenosi do gry kilka stworków. Heracross? Blastoise? Może jakiś ptasi Pokémon? Każdy ma swoje typy. Oby tylko, wzorem Splatoona, były to rozszerzenia darmowe.

[img]http://i.imgur.com/feYQD5C.jpg[/img]

Weavile nożycoręki

I wanna be the very best,
Like no one ever was…

Jeśli chodzi o tryby, to gra jest dość rozbudowana. Dla singlowców przygotowano Ferrum League – turniej złożony z kilku stopni trudności. Tryb ten jest swego rodzaju samouczkiem w praktyce. Pierwsza faza każdego z nich to liga, w której toczymy pojedynki z kilkoma przeciwnikami, a potem obserwujemy o ile wzrósł nasz ranking. Gdy uda nam się obić tylu oponentów, by dobić do czołowej ósemki (czyli kilkunastu-kilkudziesięciu), dostaniemy możliwość wzięcia udziału w turnieju z zasadami „przegrywający odpada”. Oczywiście żeby wygrać, musimy… no, pobić wszystkich jak leci. Podczas Ferrum League dzieje się także fabułka gry, skoncentrowana na Shadow Mewtwo i jego tajemniczej trenerce. Mroczna wersja Pokémona może nas zaatakować i spuścić manto, co na szczęście nie wpływa na wygraną w turnieju. Przy okazji usłyszymy jeden z najgorszych voice actingów w grach. Nie wiem, kim są aktorzy głosowi wcielający się w rolę mistrzów lig i nie chcę wiedzieć. Jeśli mamy dość Ferrum League, możemy zmierzyć się z CPU w walce na dowolnych zasadach.

Sieciowe zmagania to dość klasyczna drabinka z rangami. Zaczynamy w klasie „nie umiem w ogóle w to grać” i powoli pniemy się w górę. Co jakiś czas dostajemy szansę na awans – trzy pojedynki z losowymi graczami. Jeśli wygramy którykolwiek z nich, wespniemy się nieco w długaśnym rankingu. Jeśli nie pragniemy rywalizacji, zawsze pozostaje sparowanie bez zobowiązań. Samemu kodowi sieciowemu nic zarzucić nie można – z przeciwnikiem łączymy się zazwyczaj w kilka sekund (a jeśli czas się przedłuża, gra kieruje nas na arenę, gdzie możemy poćwiczyć ciosy), a lagów właściwie brak. A, jest też oczywiście opcja grania na jednej konsoli. Jeden z graczy patrzy na telewizor, a drugi na GamePad. Konieczność wygenerowania dwóch oddzielnych widoków skutkuje niestety spadkiem liczby klatek na sekundę z sześćdziesięciu do trzydziestu. No chyba, że kumpel przytarga do nas swoją własną konsolę. W klasycznym LAN-ie dalej będziemy mogli cieszyć się ultrapłynną rozgrywką.

Jako bijatykowy laik, z radością powitałem bardzo rozbudowany tryb Practice. To miejsce, gdzie, prócz oglądania toczących się po bieżni Scolipedów…

[img]http://i.imgur.com/doDgHUh.jpg[/img]

Pssst, lewy górny róg

… możemy na kilka sposobów nauczyć się sterowania. Pierwsza rzecz, do której warto zajrzeć, to składający się z pięciu lekcji tutorial uczący poruszania się po planszy, demonstrujący poszczególne ciosy i przekazujący kilka przydatnych wskazówek. Wszystkie ruchy możemy przećwiczyć w Action Dojo, gdzie ataki wyświetlanie są po kolei, a my wciskamy odpowiednie przyciski. Jest też Combo Dojo, dające możliwość ogarnięcia kilku kombosów. Do każdego samouczka możemy oczywiście podejść każdym Pokémonem. Dla lubiących mieć wszystko na papierze, dostępna jest także standardowa lista ciosów z opisem ich wykonania. Krótko mówiąc – jak się nie nauczycie grać, to tylko wasza wina.

Poddaj się, lub do walki stań!

Pokkén Tournament nigdy nie będzie bijatyką turniejową. Po pierwsze, ukazał się na konsolę na jaką się ukazał, po drugie – serie takie jak Tekken, Street Fighter czy Mortal Kombat mają ugruntowaną pozycję, której na pewno nie podważy Pikachu w zapaśniczym stroju i spółka. Najnowszej grze Bandai Namco nie można jednak odmówić właściwie niczego. To kompletna, bardzo satysfakcjonująca pozycja, z prześwietnymi efektami wizualnymi. Być może dałoby się lepiej zbalansować postacie (ten Shadow Mewtwo…) czy… no właśnie, nawet nie wiem co by tu poprawiać. To, co robi Pokkén, robi po prostu dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że na serwerach sieciowych, przynajmniej przez jakiś czas, będzie wystarczająca liczba osób, by pograć z kimś na swoim poziomie. Bo dobrze będzie się tu bawił zarówno bijatykowy nowicjusz, jak i weteran tego typu pozycji.

16 komentarzy

  1. ’Pssst, lewy gorny rog’ xD
    Field phase to takie ujecie z 'lotu ptaka’ czy bardziej po prostu oddalona, izoemtryczna kamera? Co do sterowania – czyli poki maja przypisane ataki do klawiszy na twardo i nie ma odstepstw od reguly, a poke moves/burst moves to sa ich kombosy tj nie ma skomplikowanych y+x+L→←↑★ zeby zrobic upper cut? (I troche szkoda, ze mozna je tak latwo ominac…)I ostatnie pytanie do prezentera tvnu – gra latwa, by zagrac, trudna, zeby zagrac dobrze, czy nie bardzo?

  2. Field Phase to trochę oddalony widok, wygląda to tak jak na ostatnim screenie.
    Poki mają przypisane ataki i ten najsilniejszy to zawsze jest L+R i tak dalej. Żadnych trudnych inputów nie ma i podoba mi się to. Bursta najlepiej zaaplikować po tym, jak się wykona jakiś inny atak, bo wtedy przeciwnik jest bezbronny, np. Gengar, Hypnosis i nic się nie da zrobić, jeśli to Hypnosis wejdzie – dostajesz Burstem.
    Gra jest w sam raz chyba dla każdego. Może jakiś bijatykowy wymiatacz będzie narzekał, że za łatwo nauczyć się ciosów, ale nie wiem, czy o to chodzi, żeby łamać sobie palce, czy o to, żeby odpowiednio reagować na to, co się dzieje. Według mnie to drugie.

  3. Sadzilam, ze field phase jednak bedzie bardziej oddalony, moze nawet wlasnie lot ptaka i overwiev calej maty, bo z tego co piszesz to ten ostatnis screen wyglada dosc… typowo dla bijatyk. Przechodzac do atakow – to troche to uproszczone i tak jakby nie wymagalo wiekszej taktyki, tylko troche okladanie pada i spam specjalami – choc… moze gra na tym sie opiera w duzej mierze? Tj. Nie walka hand-to-hand i kombosy tylko specjale do oporu?

    Co do ostatniego – trening 6h dziennie, zeby git gut i orac przeciwnikow tu nie wchodzi w gre, a raczej czas reakcji na dana sytuacje(?) – mniej trening i skill, a bardziej ogar sytuacyjny – walka bardziej nastawiona na chaos i ogolny rozpieorz niz chirurgiczna precyzje w tworzeniu kombo.

  4. Co najwyżej, jeśli walka toczy się na dużej planszy, widok jest jeszcze trochę bardziej oddalony, ale nadal z trzeciej osoby.
    Specjale? W sensie te bursty? One ładują się dość długo i w pierwszej rundzie rzadko udaje się mieć na tyle naładowany pasek, by coś zrobić. Raczej chodzi o to, żeby udanie przejść z Field Phase do Duel Phase, obić trochę przeciwnika, po czym gra wraca w Field Phase… i tak w kółko.
    Wielkiego treningu tu nie trzeba… raczej pomyślunku. Bardziej to nastawione na efekciarskość niż zbalansowanie, żeby można w to było grać na turniejach, ale to nadal całkiem skomplikowana i „głęboka” rzecz.

  5. Bardzo dobra recka, jak na bijatykowego laika 😀 Komentuję, ponieważ to w końcu bijatyka a te bardzo lubię. Nie podoba mi się, że wyprowadzanie ciosów polega na takiej prostocie (tak, wiem, co napisałeś :p), preferuję jednak kombinacje klawiszy i przyzwyczajenia chyba nigdy nie zmienię (stąd też nie mam po drodze również ze wspomnianymi Smash Brosami). Spodziewałem się po Namco systemu znanego z Tekkena a tutaj taka niespodzianka. Mimo to zrobię tak jak napisałeś i obejrzę sobie chociaż animacje na jutubie tych ataków, skoro warto chociaż raz to zobaczyć.

  6. „kontry biją zwykłe ataki, zwykłe ataki biją rzuty, a rzuty biją kontry” – grając w tą grę miałem zupełnie inne wrażenie. Kontry atakują jeśli nimi trafisz, atak potrafi przebić kontry jeśli jest szybki, kontry atakują graby. Ten system tak brzmi tylko w teorii w grze, jesteś bity jeśli nie bijesz …

  7. @Kandif – no, to jest taka ogólna zasada. Faktycznie niektóre ataki są dobre do przełamywania kontr, mogłem o tym napisać (chociaż nie ma się też co rozdrabniać…). Kontr bijących graby nie zauważyłem, ale to może zależeć od tego, kto jest szybszy i jakiego Pokemona używa.

Dodaj komentarz