[Virtual Console Wii U] Recenzja: Mario & Luigi Partners in Time

Nintendo udostępniło wybrane gry z DS na Wii U. Jednym z takich tytułów jest Mario & Luigi: Partners In Time. Zapraszam do recenzji.

UFO

Pewnego spokojnego dnia, Mushroom Kingdom zostało zaatakowane przez statki kosmiczne. Sprawcami całego zamieszania są wrogo nastawione grzyby zwane Shroobs. Mario, Luigi oraz ekipa zakasują rękawy i biorą się do odparcia ataku. Myślicie, że to już koniec? Jeszcze nie! W drodze niefortunnych zdarzeń bohaterowie cofają się w czasie. Kto teraz uratuje Księżniczkę Peach? Skacząc na pętli czasu bracia hydraulicy spotykają samych siebie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby ich wersje sprzed kilkunastu lat nie nosiły pampersów. Tak zaczyna się zwariowana przygoda! Czworo śmiałków: Mario, Luigi, Baby Mario oraz Baby Luigi wyruszają na ratunek księżniczce i królestwu.

M&L tytułPodróż

Aby najlepiej opisać ten tytuł postanowiłem pierwszą część recenzji poświęcić na podróżowaniu braci po świecie, a drugą część na samej walce.

Świat widzimy z rzutu izometrycznego. Naszym celem jest zwiedzanie różnych światów, oraz pomniejszych plansz. W celu odnalezienia części magicznej gwiazdy, odpowiedzialnej za ustabilizowanie czasu. Każda mapa ma swojego bossa. Brzmi nudno i powtarzalnie? Nie w przypadku przygód braci hydraulików. Pod naszą kontrolą mamy czworo bohaterów. Dorosły Mario i Luigi, a także ich dziecinne wersje. Obie pary mogą poruszać się w grupie – wtedy dorośli zgarniają malców na plecy – lub samodzielnie jako pary. Gra wymaga od nas żonglowania postaciami, ponieważ każda ma inną umiejętność. Niektóre elementy na mapie może wykonać sam Mario, albo któryś z dzieci, lub któraś z par. Musimy się zorientować kogo w danym momencie nam trzeba. Dzięki temu, że kierujemy czterema postaciami zwiedzanie światów jest ciekawe i nie nudzi się.

M&L podróż

Miejsca, które odwiedzamy, są połączeniem elementów platformowych, oraz logicznych. Niektóre sytuacje na mapie powodują, że gra dzieli się na różne sytuacje. Pierwsza sytuacja, to pozostawienie jednej z par na jakiś czas samych, do czasu, aż druga para odblokuje dalszą drogę oczekującym. Druga sytuacja, to moment kiedy ekran dzieli się na dwie, osobne części: górny i dolny. Opiszę to na przykładzie jednego momentu z gry. Baby Mario i Luigi dostają się na wyższe piętro, niedostępne dla ich dorosłych wersji. Akcje niemowląt obserwujemy na górnym ekranie. Natomiast na dolnym, widzimy dorosłych. Starsi muszą odbić jajko w górę, aby w odpowiednim czasie użyć splunięcia wodą przez jednego z młodszych braci. Jeżeli dobrze wymierzymy moment uderzenia i splunięcia, udaje nam się rozbić wspomniane jajo. Dobry balans eksploracji powoduje, że nie mamy wrażenia powtarzających się schematów, a gra zaskakuje nas coraz ciekawszymi taktykami na użycie różnych konfiguracji braci Mario.

M&L podróż 2

Na naszej drodze stają różni wrogowie. Gdy podczas zwiedzania zajdziemy im drogę gra przenosi się na pole walki, które opiszę w dalszej części recenzji.

Bohaterowie zdobywają doświadczenie oraz zwiększają swój poziom i statystyki, takie jak: atak, obrona, życie czy szybkość. Możemy je również rozwijać. Kupujemy, lub znajdujemy, gacie podwyższające wybrane statystyki, a także biżuterię, która daje ciekawe, pasywne umiejętności. Pozostańmy jeszcze w temacie kupowania i zbieractwa. W sklepie, a także na mapie świata, możemy znaleźć różnego rodzaju grzyby leczące i wskrzeszające oraz power-upy których używamy w walce.

Eksploracja świata jest wciągająca. Każda kolejna mapa zaskakuje czymś nowym, co wymaga innej taktyki i użycia umiejętności bohaterów, co urozmaica rozgrywkę, również dzięki miksowaniu elementów platformowych oraz prostych zagadek logicznych. Zwiedzanie map nie wieje nudą.

Walka

Mierzymy się z przeciwnikami w systemie turowym, ale zastosowano tutaj elementy zręcznościowe. Przykładowo nasze postacie skaczą na głowy oponentów, ale, aby wykonać skok dobrze i zadać dużo obrażeń, należy w odpowiednim momencie wcisnąć przypisany do akcji guzik. To samo dotyczy power-upów. Użycie przedmiotów jest po prostu mini-grą rytmiczną, polegającą na wciskaniu odpowiednich guzików w odpowiednim czasie. Weźmy taką zieloną muszlę Koopa. Mario kopie nią w kierunku przeciwnika, ta natomiast uderza w niego zadając obrażenia i turla się w stronę Luigiego. Wyczuwając rytm przyśpieszanych uderzeń zadajemy mocniejsze ciosy muszlą. W grze mamy ciekawy asortyment broni. Do naszej dyspozycji są między innymi wspomniane muszle, ale również – armaty, kwiatki czy jajo Yoshiego. W miarę postępu gry znajdujemy coraz to nowsze power-upy.

Odpieranie ataków również korzysta z wyczucia gracza. Obserwujemy kolejkę oponenta, który celuje w nas i decydujemy, czy musimy przeskoczyć nadlatującego ptaka, lub uderzyć młotkiem wciągający nas statek kosmiczny. Dobre wyczucie ataków niektórych wrogów powoduje, że zostaną zadane dodatkowe obrażenia ich własną bronią.

M&L walka

W walce możemy wykorzystać Baby Mario i Luigi jeżeli dorosłe postacie mają ich w tym czasie na plecach (możemy walczyć również bez obecności dorosłych). Łączenie umiejętności maluchów i dorosłych daje sporo ciekawych kombinacji, na przykład – wspólny skok czy lepsze uderzenie młotem. Brzdące przydają się w użyciu niektórych power-upów, co daje dodatkowe korzyści do obrażeń.

Mario & Luigi Partners In Time ma w sobie nietypowy model walki. Rytmiczne wciskanie guzików w odpowiednich momentach powoduje, że nigdy nie przewidzimy rezultatu pojedynku. Wszystko zależy od naszej zręczności, oraz żonglowaniu bohaterami.

Kolorowy świat, pełen dźwięków

Gra ma kolorową oprawę graficzną oraz ciekawie i różnorodnie zaprojektowane lokacje. Jednak całość dopina animacja postaci, które są zrobione w zabawny sposób, wywołując uśmiech na twarzy. Płaczące brzdące, wygłupy braci, gesty bohaterów w trakcie walki – animacja i grafika to zdecydowanie mocny punkt produkcji.

Muzyka również stoi na dobrym poziomie i wpada w ucho. Czuje się w niej spójność z innymi seriami spod szyldu Mario. Czasem denerwuje powtarzalnością w walce, ale ona nie trwa zbyt długo, da się przywyknąć.

Mario i Luigi Partners In Time w kwestii grafiki i muzyki mogę podsumować jednym zdaniem: tytuł jest po prostu piękny audiowizualnie.

M&L cry baby

Co w wersji na Wii U?

Tytuł korzysta z dobrodziejstwa dzielonego ekranu. Korzystamy zarówno z telewizora jak i GamePada. Granie na telewizorze z góry odradzam. Ponieważ ich obecne cale w zestawieniu z rozdzielczością gry powodują, że wszystko jest bardzo małe i musimy siedzieć blisko ekranu żeby cokolwiek dostrzec. Lepiej wypada tutaj GamePad. Jednak z tą różnicą, że na nim widzimy pierwsze wydanie DS, zwanego przez niektórych „mydelniczką”, a w ten obraz wpakowano oba ekrany gry. Bez obawy, wszystko jest wystarczająco widoczne, a otoczka DSa nie przeszkadza. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że grafika przez mniejszą rozdzielczość na GamePadzie jest jeszcze ładniejsza.

Kupować czy nie?

Odpowiadając na to pytanie powiem – zdecydowanie tak. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś nie miał okazji grać w Mario i Luigi Partners In Time, lub nie posiada wersji na DS (którą notabene uruchomi wkładając karta do 3DSa). Jednak dla tych, którzy jak ja, nigdy nie grali w żadnego RPG Mario (pewnie nieliczni fani Nintendo) ten tytuł szczerze polecam. Bardzo przyjemna i zabawna przygoda braci Mario zarówno tych dużych, jak i małych. Ciekawy system eksploracji świata oraz walki, który wymaga korzystania ze wszystkich umiejętności postaci. Przyjemna oprawa audiowizualna, która jest jeszcze przyjemniejsza, gdy używamy GamePada. Nic tylko kupować.

Grę do recenzji dostarczył ConQuest – oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce.

10 komentarzy

  1. Czy idzie w złą strone to nie wiadomo… na razie miała jedną słabszą grę (Dream Team). To się zdarza każdej serii. Mam nadzieje że najnowsza odsłona zmiksowana z paperem powróci na dobre tory. Zapowiada się fajnie, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dodaj komentarz