Yooka-Laylee pod lupą magazynu EDGE

W zeszłym tygodniu deweloperzy z Playtonic Games przerwali rok głuchej ciszy, dzieląc się ze światem pierwszymi konkretnymi informacjami na temat swojej nadchodzącej produkcji, Yooka-Laylee. Twórcy postanowili odkryć kolejne karty, tym razem na łamach kultowego magazynu EDGE. W obszernym artykule zamieszczonym w najnowszym numerze pisma przeczytać możemy m.in. o tym, jakie atrakcje czekają na odwiedzających kolorowy świat gry z sympatycznym duetem w rolach głównych.

Połączenie rozgrywki i zbieractwa a’la Nintendo 64 ze współczesnymi trendami – to główne zadanie, jakie postawili przed sobą deweloperzy z Playtonic Games. Jednym z rezultatów takiego miksu ma być m.in. należyte wynagradzanie kolekcjonowania rozsianych po poziomach „znajdziek”. Ulepszenia ruchów czy dostęp do zablokowanych fragmentów plansz to tylko niektóre z zaplanowanych nagród. Zaangażowanie gracza będzie więc w dużym stopniu decydować o tym, jakich kształtów nabierze świat gry.

Największe wrażenie na autorze artykułu zrobiła ponoć różnorodność, jaką oferuje Yooka-Laylee. Oprócz standardowego eksplorowania, skakania i rozprawiania się z przeciwnikami, gra zaoferuje masę innych atrakcji, m.in. sekwencje z wagonetką. Poziomy te skrywać będą szereg „znajdziek”, w tym tokeny odblokowujące dostęp do wieloosobowych mini-gier. Tych ma być osiem, a wstęp do każdej z nich wymagać będzie osobnego tokena.

Chcemy zaskakiwać gracza przez cały czas, tak, by nigdy nie miał pewności co lub kto czai się za rogiem i z jakim wyzwaniem przyjdzie mu się za chwilę zmierzyć. Ten element niespodzianki jest jedną z najfajniejszych cech tego gatunku. Po stereotypowym wstępie możesz myśleć: jaki jest sens przedzierania się do następnego świata, jeśli będzie on tylko wersją 2.0 tego, co już widziałem? Tymczasem każde kolejne otoczenie to  nowe środowisko, nowe niespodzianki i wyjątkowe, niewidziane wcześniej smaczki.

Nie wiem jak wy, ale ja zacieram ręce. Byle do jesieni!

2 komentarze

Dodaj komentarz