UE: piractwo nie, homebrew tak?

Okazuje się, że tzw. przerabianie konsoli czy używanie programatorów może być legalne na terenie Unii Europejskiej, ale tylko jeśli robimy to w innych celach niż używanie pirackiego oprogramowania – tak wynika z oświadczenia Trybunału Sprawiedliwości.

Cała sprawa zaczęła się od tego, że Nintendo wytoczyło sprawę sądową dwóm włoskim sklepom, które sprzedając konsole „wielkiego N” dołączały do nich pakiet programów homebrew i akcesoria umożliwiające przerobienie tych konsol.

Włoski sąd zwrócił się o opinie do Trybunału Sprawiedliwości, ten z kolei stwierdził, że Nintendo ma prawo zabezpieczać konsole przed piractwem, ale jednocześnie, jeśli ktoś chce odblokować konsolę w celu poszerzenia jej możliwości – czyli np. uruchamianiu na niej filmów czy plików mp3 – to nie można mu tego zabronić.

Trybunał zaznaczył jednak, że należałoby zbadać w jakim stopniu urządzenia dołączane przez włoskie sklepy były wykorzystywane do programów homebrew, a w jakim do uruchamiania nielegalnych kopii gier. Trzeba też dodać, że ostateczna decyzja w tej sprawie będzie należała do sądu krajowego.

Brak komentarzy

  1. Nie popieram piratowania jako takiego ale uważam że blokowanie wszelkiej maści przeróbek sprzętu jak ma to miejsce choćby u nas w kraju (sprawy wyłapywania przez Policję ofert dot. przeróbek np. na allegro) nie powinno mieć miejsca. Niezależnie od tego czy będzie to programator, zmiana flashu w napędzie, custom firmware czy jakakolwiek inna cholera – jeżeli konsola jest moja to powinienem mieć prawo zrobić z nią co mi się żywnie podoba. A czy zainstaluje jej nieoryginalny soft, czy rzucę nią o ścianę – jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. Karanie kogoś za przeróbkę sprzętu która w domniemaniu może służyć do odpalania zapasowych kopii to tak jakby stanąć przed sklepem z art. gospodarstwa domowego i wyłapywać tych którzy wychodzą z nożami kuchennymi – bo przecież potencjalnie mogą kogoś zabić.

  2. Ciekawie by było gdyby nintendo zwróciło się do programistów homebrewów, i dało im specjalną kategorię w eshopie. Oczywiśćie homebrewy musiały by być sprawdzane czy za bardzo nie ingerują w soft (chociaż może lepiej dawać im swoje nieedytowalne biblioteki) i wtedy kupowano by pewnie mniej programatorów. Może nawet wyniki sprzedarzy by troszeczkę wzrosły.

  3. @Kojin
    Twoja analogia jest o tyle błędna, że z zakupionych noży niecałe 0,01% służy do popełnienia przestępstwa, a podejrzewam, że 99% przeróbek konsoli służy do uruchamiania nielegalnych kopii gier (o ile znam ludzi, którzy mają programatory tylko do homebrew, to nie znam nikogo kto przerabiałby np. Xboxa czy PS3 w innym celu niż odpalanie nielegalnych kopii).

  4. @kamikaze – Piractwo to kradzież z punktu widzenia prawa i definicji słowa kradzież. Kradzież jest wtedy, gdy bierzesz coś co do ciebie nie należy bez zgody właściciela. Jak komuś zajumasz pin do karty to go kradniesz, nawet jeśli właściciel go nie stracił. Proste.

    Piractwo to kradzież z punktu widzenia prawa, bo tak definiuje je art. 278 § 2 kodeksu karnego: „Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.”

    Korzyścią majątkową jest pobranie płatnego oprogramowania bez uiszczenia opłaty.

    I kto tu pieprzy jak potłuczony?

  5. piractwo to nie jest kradzież! Kradzież (art. 278 kk) – zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela. Dotyczy to również przedmiotu pozostawionego przez niego w znanym mu miejscu w zamiarze późniejszego jej zabrania. Wymóg dokonania zaboru oznacza, że nie jest możliwa kradzież rzeczy znalezionej przez sprawcę lub jemu powierzonej. Nie wyklucza to odpowiedzialności za inne przestępstwo, a mianowicie za przywłaszczenie.
    Piractwo to jest piractwo, nie ma z kradzieżą nic wspólnego. Chociaż jest tak lansowane przez producentów oprogramowania (dla nich piractwo=kradzież). Kradzież to jest jak bierzesz płytę ze sklepu/ klucz gry i wychodzisz bez płacenia. właściciel traci je bezpowrotnie. Piractwo jest jak kserowanie książki.
    Z tą korzyścią majątkową to też nie jest tak…

  6. Według prawa jest i kropka. W sądzie nie będziesz się tłumaczył tym co myślisz, bo nikogo to nie będzie interesować. 😀

    To co na ten temat sądzimy nie ma tu nic do rzeczy. Wprowadzasz ludzi w błąd mówiąc, że piractwo jest kategoryzowane inaczej. Prawnie nie jest.

    Mnie też się to nie podoba, ale nie będę udawał, że taka sytuacja nie istnieje tylko dlatego, że mi się nie podoba. 😀

    Zatykać uszy i krzyczeć „nic nie słyszę” to mogą dzieci, a nie dorośli ludzie.

  7. To że jest tak samo penalizowane nie znaczy jeszcze że jest tym samym… Temat znam od podszewki bo kilka lat temu sporo zajmowałem się tematyką piractwa właśnie w ujęciu prawnym. To nie jest to samo. Ba, są pewne kruczki i jak ktoś ma łeb na karku to mówiąc kolokwialnie – idzie się wymigać od zarzutów, tylko trzeba dobrze znać przepisy, mieć opracowaną strategię i dobre gadane w sądzie. Abstrahując od samej litery prawa – wiele osób podciąga to pod kradzież tłumacząc tym że gdyby ktoś-tam nie piracił to musiałby kupić więc producent/twórca z tegoż tytułu liczy sobie (wirtualne) straty. Bzdura. Co więcej – były w tym zakresie wyroki sądów (i to w Stanach – kraju o jednym z bardziej rygorystycznych praw w tym zakresie) stwierdzające że takie stanowisko nie jest zasadne.

    A skoro przy prawie jesteśmy – wiecie że pożyczanie gier w świetle polskiego prawa jest przestępstwem? 😉

  8. @Dark Archon – poza tym (jak większość) błędnie interpretujesz zapis „(…) uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.” Twoja interpretacja kłóci się z jedną z podstawowych założeń wykładni prawa – racjonalnością prawodawcy.

  9. @Dark Archon cytuje wikipedię bo sam mi coś cytujesz i wyciągasz błędnie wnioski. Podałeś mi definicję, że niby piractwo to kradzież, a w tej definicji nie pada ani razu słowo „kradzież”. Jak publicznie nazwiesz pirata złodziejem to ta osoba ma prawo pozwać taka osobę do sądu i wygra bez problemu, bo nie jest złodziejem w świetle prawa. Proste.

    Widzę że masz kanał youtube na którym zamieszczasz gameplay’e z gier. Mi to nie przeszkadza, nie mam z tym problemu. Jednak „Piractwo medialne – potoczne określenie działalności polegającej na nielegalnym kopiowaniu i posługiwaniu się własnością intelektualną (programami komputerowymi, muzyką, filmami itp.) bez zgody autora lub producenta i bez uiszczenia odpowiednich opłat.” Wg. producentów (i wg. tego co sam twierdzisz chyba?) jeśli nie płacisz twórcom gier za wykorzystanie ich twórczości jakby na to nie patrzeć jesteś piratem „złodziejem”. Mogłeś sobie kupić grę oczywiście dla siebie, ale nie żeby puszczać wszystkim i czerpać z tego korzyści. Już jakiś czas temu z youtube zaczęły być kasowane filmiki z gier właśnie z tego powodu. Mam nadzieję, że nie zatykasz uszów 🙂

    Na koniec, żeby nie było, powiem tak: nie piracę, kupuję oryginalne gry, ale nie będę stał obojętnie kiedy ktoś wygaduję takie bzdury w stylu piractwo to kradzież.

  10. Ok. Kończę dyskusję. W sytuacji, gdy nie rozumiesz nawet podstawy prawnej do tworzenia recenzji wideo nie widzę żadnego sensu do wdawania się w jakiekolwiek dywagacje. Sorry, kamikaze, ale nie rozmawiam z ludźmi, którzy przy braku argumentów zniżają się do bezpodstawnego ad personam.

    Nie łamię prawa, współpracuję bezpośrednio z dystrybutorami w oparciu o artykuł 29 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

    „Art. 29. 1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.”

    Nie robię „let’s playów”. Nie „kopiuję”, ani nie „puszczam wszystkim” gier. Robię recenzje.

    PS. Oczywiście słowo kradzież pada w podlinkowanym wyżej artykule wielokrotnie, ale nie raczyłeś go przeczytać. Po to ci dałem do niego adnotacje, żebyś to zrobił. Przecież nie będę ci przeklejał całego kodeksu karnego. Rozdział XXXV do którego należy artykuł 278 nazywa się „Przestępstwa przeciwko mieniu” i w paragrafie czwartym nazywany jest po imieniu: „kradzieżą”.

    Na tym kończę, bo widzę, że i tak się nie dogadamy, więc szkoda tchu. Czego bym nie linkował i tak najwyraźniej nie doczytasz.

  11. Jeśli masz zgodę to ok.
    Jednak nadal ściągnięcie gry/oprogramowania nie jest przestępstwem, bo nie generuje zysku. Zysk generuje dopiero jak ktoś sprzeda taką grę, albo użyje pirackiego oprogramowania do pracy i dostanie za to wynagrodzenie (np zrobi stronę/grafikę). Tak samo producent nie traci żadnych pieniędzy jak ktoś ściągnie coś z internetu, bo nikt mu nic nie zabiera (co najwyżej) można powiedzieć, że nie zyskał (co i tak jest naciągane) w teorii ileś tam pieniędzy.

  12. @kamikaze – tutaj to już Cię trochę fantazja poniosła 😉 Jest przestępstwem. Gry w świetle prawa są traktowane jak programy komputerowe (tj. w przeciwieństwie do filmów czy muzyki są wyjęte z tzw. dozwolonego użytku osobistego) a więc już samo wejście w ich posiadanie bez zgody osoby (podmiotu) uprawnionej jest karane. Przytaczany Art. 278 §2 jest bardzo kłopotliwy z punktu widzenia prawa, bo faktycznie mówi on o korzyści majątkowej. Korzyścią majątkową nie może być samo uzyskanie, bo wówczas wystarczającym zapisem byłoby „Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy”. Przy takim rozumieniu zapisu jaki przytacza Dark Archon należałoby uznać że „w celu uzyskania korzyści majątkowej” jest wykładnią rozszerzającą. Tyle że w prawie karnym takiej wykładni się NIE stosuje.

    Faktycznie, zapis Art. 278 §2 jest przez sądy interpretowany inaczej – tyle że w świetle zasad wykładni prawa – błędnie. Inna sprawa gdyby zastosować właściwą interpretację przepisu, „domowi” piraci byli by zupełnie bezkarni.

    Egro: autor kłopotliwego Art. 278 §2 albo nie znał zasad wykładni prawa (co w naszym kraju akurat nie powinno specjalnie dziwić) albo faktycznie miał na myśli co innego. Tylko że udowodnienie tego przed sądem to jak kopanie się z koniem 🙂

  13. Tu nie ma żadnych wątpliwości.
    Interpretacja jest prosta. Oprogramowanie użytkowe, jeśli używasz je do celów zarobkowych = korzyść majątkowa. Oprogramowanie rozrywkowe, jeśli w ogóle je używasz, a za nie nie zapłaciłeś = korzyść majątkowa. Proste.

  14. @ Kojin
    Jest luka w twoim rozumowaniu. Masz rację jeśli chodzi o uzyskanie programu. To nie jest karane. Problem jest co to za oprogramowanie i co z nim potem zrobisz. Tu może być korzyść majątkowa, lub nie. Korzyść majątkowa jest zawsze gdy odsprzedajesz taki program, albo odpłatnie udostępniasz. W przypadku programu użytkowego jeśli używasz go do celów zarobkowych, jest to korzyść majątkowa. Jeśli po prostu używasz go aby zobaczyć jak działa, korzyści nie ma. W przypadku programu służącemu do rozrywki, korzyść jest zawsze, gdy go używasz, bo zyskujesz rozrywkę, za którą normalnie musiałbyś zapłacić. Korzyść majątkowa jest ewidentna.

Dodaj komentarz