Stella Glow – wrażenia z dema

Astrologowie ogłaszają rok RPG-ów! Populacja gier należących do tego gatunku zwiększa się. Jednym z rolplejów, który zawita na europejskie 3DS-y w tym roku jest Stella Glow, gra studia Winnie-the-Pooh Imageepoch. To weterani w tworzeniu solidnych średniaków na konsole przenośne, którzy w tamtym roku przeszli na emeryturę, w czym pomogły im długi i słaba sprzedaż ich dzieł. Postanowiłem zapoznać się z umieszczonym kilka dni temu w eshopie demem ich ostatniej pozycji, która ukazała się w Japonii już po zamknęciu firmy (i tajemniczym zniknięciu jej szefa), a do nas zawita na początku marca.

Stella Glow jest tym, czego można by oczekiwać od japońskiej firmy – erpgegiem z dużą dozą strategii, przypominającym choćby serię Fire Emblem. Walki toczą się na podzielonych na kwadraty polach, miejsca potyczek przedstawione są w rzucie izometrycznym, postacie rysowane w stylu chibi mają kilka punktów ruchu, mogą też zaatakować czy użyć umiejętności specjalnej. Nie brzmi to szczególnie oryginalnie? Niestety, demo nie zaskakuje niczym w kwestii walki. Nie ma żadnego ciekawego pomysłu na jej urozmaicenie. Ataki z tyłu zadające więcej obrażeń? Przewaga wysokości dająca premię do uników? Przeczekanie kolejki, by następny ruch móc wykonać prędzej? To wszystko już było, i to lata temu.

ss-002Nie inaczej jest z fabułą. Głównym bohaterem jest chłopak Alto, który oczywiście kiedyś tam doznał amnezji i został uratowany przez Lisette, dziewczynę żyjącą w sielskiej wiosce razem z kilkoma generycznymi postaciami rodem z typowego anime. Nie uniknięto tu też tak zwanego fanserwisu – chociaż wspomniana niewiasta ma 17 lat, pewne jej atrybuty są tak przerysowane, że tylko fani tego typu stylistyki mogliby być zadowoleni. Wracając do historii, przybrane rodzeństwo zostaje wplątane w intrygę prowadzoną przez czarownicę (w tej roli również półnaga nastolatka), która z jakiegoś powodu zamierza zniszczyć rodzinną wioskę naszej parki poprzez zamianę wszystkiego w kryształy. I właściwie udaje jej się to, jednak nie do końca, bowiem nagle Lisette… również okazuje się posiadać magiczne moce. A w ogóle to jeszcze jakiś rycerz przybiega z odsieczą i zła wiedźma ucieka, po czym demo kończy się i prezentowany jest nam filmik pokazujący bohaterów pełnej wersji gry i zachęcający nas do kupna.

Stella-Glow-143357Mnie niestety nie zachęcił, tym bardziej, że wydawca żąda za tę pozycję pełnej kwoty. Przy takich tytułach jak wspomniany Fire Emblem, a także na przykład Bravely Default czy którejkolwiek cześci Etrian Odyssey, Stella Glow wygląda biednie. Bliżej jej do opisywanego przeze mnie jakiś czas temu Mercenaries Saga 2, które kosztuje niewiele ponad 20 złociszy. Jedyną rzeczą, która nawiązuje do pełnoprawnych tytułów jest całkiem ładna oprawa graficzna – plansze są kolorowe, obiekty mają dość dużo detali, a każdy atak specjalny ma swoją animację. Liczyłem jeszcze na dobrą muzykę od Yasunoriego Mitsudy (Chrono Trigger, Xenogears), ale tym razem kompozytor utworu zamykającego Xenoblade Chronicles nie popisał się niczym, co zapadłoby mi w pamięć.

Być może dałbym Stelli Glow szansę, ale, po pierwsze, cena, a po drugie, na horyzoncie widzę falę nadciągających ciekawych RPG-ów z Bravely Second, Etrian Odyssey Untold 2 i Fire Emblem Fates na jej szczycie. Nie sądzę też, by tytuł mocno staniał wraz z upływem czasu, bo to gra ze stajni Atlusa, którą u nas wydaje NIS America. Tytuły przez nich dystrybuowane rzadko tracą na wartości, bo egzemplarzy pudełkowych jest zwyczajnie niewiele. Przykro mi Imageepoch, nic nie wskazuje na to, bym kiedykolwiek zapoznał się z pełną wersją waszego łabędziego śpiewu.

A jakie jest wasze zdanie? Graliście w demo? A może ktoś miał okazję zapoznać się z wersją japońską bądź amerykańską?

74 komentarze

  1. Trafne wrażenia.

    Cholernie sztampowy początek ( tysięczny atak na sielską wioseczkę) i głupawe, przaśne dialogi.
    Sam system walki bardzo przyjemny, nie widzę jakichś uchybień , ale z drugiej strony to już wszystko i więcej było. Nic nowego. Kompletny, prosty standardzik.
    Ładna oprawa graficzna. I w kwestii grafiki 3D i ręcznie rysowanych tłach 2D. Szczególnie przypadła mi do gustu prezencja w 3D podczas walk. Przejrzyście, ze sporą ilością detali, jest zoom, dynamiczne najazdy kamery podczas akcji (można wyłączyć i dobrze, ponieważ wgrywają się chyba ciut za długo), bardzo ładne efekty towarzyszące różnorakim zaklęciom. Wszystko pięknie widać, nie to co w prymitywnie miniaturowym „Mercenaries Saga 2,”.
    Tak czy siak wszystko inne w demku to sztampa na nie więcej jak 5/10. Całkowite minimum które gra w gatunku w dzisiejszych czasach powinna spełniać. Jeśli faktycznie będzie problem z kupnem tego w przyzwoitej cenie czy wymiany dam sobie spokój.

  2. Nie chodzi o pedofilię, bo nic o tym nie napisałem. Po prostu widać, że to typowy fanserwis, bo piersi niczym gwiazda porno to raczej nic normalnego. Ja tam fanem tego typu rzeczy nie jestem. Wiem, że to nic wyjątkowego, wiele gier tak ma, ale nie znaczy to, że nie jest to słabe 😛

  3. 86 godzin na liczniku wskazuje, że długo i dobrze bawiłam się przy Stella Glow ;D fakt, że sięga po sprawdzone pomysły, ale mi to wystarczy. Taktyka nie jes tak rozbudowana jak w Fire Emblem i właściwie poza wyborem postaci i kamieni w broni nie ma za dużo wyborów rozwoju, ale późniejsze walki potrafią być wyzwaniami 🙂 Historia też później serwuje kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji, sporo interakcji z ulubionymi postaciami, niezły humor.. Naprawdę trudno mi się do czegoś przyczepić.. no może jedynie do ograniczenia free time przy pierwszym przejściu i dopiero w game plus można poznać lepiej więcej bohaterów. Dla mnie gra zeszłego roku a z takim Etrianem to raczej niewiele ma wspólnego i w ogóle raczej jest dla fanów story + walka niż biegania po mapach. a jeśli się lubi walki taktyczne to już w ogóle must have! 😉

  4. To może demo jednak pokazuje nie to, co trzeba? Ja tak miałem z Monster Hunterem – wersja demonstracyjna mnie odrzuciła, w pełnej mam przegrane setki godzin.

    Porównanie z Etrianem tylko na zasadzie „obie są RPG”. Ale faktycznie, to bardzo różne gry. Zresztą, trudno znaleźć osoby lubiące wszystkie erpegi, bo podgatunków jest multum, a w ramach jednego z nich jeden tytuł nam podpasuje, drugi nie 😛

  5. Syndrom słabego jRPG-owego demka to nie pierwszyzna, bo cóż można pokazać w 2 godziny z często setki. Tak czy siak, początek cholernie sztampowy, bezpłciowy. Martwi, co potwierdził @MIKANEKO system walki. To jest przyjemne, schabowy z ziemniakami również jest przyjemny gdy jesteśmy głodni, ale człowiek liczy, że gra pokaże w tym aspekcie więcej niż FFT z 1998 roku czy Disgaea z 2003. A tutaj wychodzi, że jest nawet krok w tył.

    Aha zapomniałem dodać, że czytane dialogi to miły dodatek. Lektorzy to nie najwyższa półka ale i tak na plus.

  6. Demo to tylko jakaś pierwsza godzina gry i raczej wprowadza w ogólny klimat/zasady. właśnie z powodu rozległości etykietki RPG chciałam podkreślić ewidentne różnice, bo Stella Glow blisko jedynie do Fire Emblem i po prostu, żeby czerpać przyjemność trzeba lubić te elementy: tu sporo rozmówek i walki taktyczne na mapie.
    ekwipunek jak najbardziej jest: broń zależna od postaci, która ma ilość miejsc na kamienie co dają dodatkowe różne % albo zdolności, zbroja i coś jak pierścień. jest zależność żywiołów, są skille zdobywane dzięki więzi z postacią a wiedźmy dodatkowo mają piosenki, które najbardziej modyfikują walkę.

  7. Mam podobnie jak MIDDLEDREAM i EMCZER po ograniu dema – niby nic ale podoba mi się, podoba 🙂 Tylko, że w przeciwieństwie do Elanczewskiego wiedziałem, czego się spodziewać po grze tej firmy i duchowym spadkobiercy 'Luminous Arc’ z DSa – mocno-mocnego akcentu w postaci wspomnianego fanservice’u (nie uważam, aby w tym przypadku było to złe: cholernie ładna grafika w ich grach więc niech im będzie :D) i typowego taktycznego RPG, w zasadzie nawet przez myśl mi nie przeszło, że dostanę coś 'nowego’ w tym temacie (trailery w każdym razie nic takiego nie sugerowały). Dla mnie pozycja obowiązkowa, tylko może kiedyś 'na później’ (mogę się jedynie zgodzić, że.. no słaby początek dema, słaby, ale chyba każdy LA ma podobny początek (grałem w jeden tytuł póki co, ale mam wrażenie 'deja vu’ xp).

  8. Fajnie się to zapowiada. Prawdę mówiąc o wiele bardziej zainteresował mnie ten tytuł niż nadchodzący FE który pewnie po kilkudziesięciu godzinach wynudzi mnie tak samo jak Awakening. Do tego jeszcze Bravely Second Layer… tylko kurde kiedy w to wszystko grać? 😉

  9. @Elanczewski, Holian ma rację: zagrałbyś w Luminous Arc i zrozumiałbyś xP No może fanservice wydaje się tam bardziej hardkorowy niż w demie Stella Glow (nie twierdzę, że to minus – raczej jedna z charakterystyk tej gry). W każdym razie JEŚLI nie przeszkadza Ci oprawa graficzna w stylu a&m to polecam LA 🙂

Dodaj komentarz