Sprzedaż Nintendo Switch chłodnym okiem

Jeżeli przyjrzymy się niemal wszystkim serwisom o grach, Nintendo Switch jawi się w nich jako prawdziwe odrodzenie feniksa z popiołów. Jednak czy wielka nadzieja Big N faktycznie jest w stanie przywrócić króla na należny mu tron? Tak… i nie.

Bardzo nie lubię współczesnego dziennikarstwa gamingowego – zwłaszcza w Polsce. Co jest o tyle ironiczne, że długi czas tworzyłam jego część – i de facto nadal ją tworze, w końcu z jakiegoś powodu widzicie moje wypociny na tym portalu. Mam co prawda kilku autorów, których darzę ogromnym szacunkiem za profesjonalizm i warsztat*, ale większość branży to tani clickbaiterzy**. I nie zrozumcie mnie źle – nie jestem naiwna i wiem, że w dobie social mediów to liczba odsłon liczy się bardziej niż quality content. Tak jak w każdym korpo pracownicy są rozliczani przede wszystkim z tego ile klików i komentów wygenerowali.

Video game journalism at its best

W efekcie serwisy o grach prześcigają się w hiperbolizowanych nagłówkach i tekstach. Jeżeli konsola X zaliczyła sprzedażowego doła to mogę być pewna, że zaraz jakiś growy odpowiednik pudelka napisze o hardware’owej apokalipsie. Przerabialiśmy to chociażby przy okazji wyników Wii U, gdzie Nintendo miało upaść lada dzień. Z niewiadomych przyczyn nie upadło, dzięki czemu dziennikarze mają teraz okazję do piania nad kolejnymi sukcesami Switcha i świetlaną przyszłością firmy. I nie zrozumcie mnie źle – mnie też cieszą kolejne sukcesy nowej konsolki od Kimishimy i spółki. Musiałabym być zresztą masochistką aby życzyć porażki sprzętowi, na który wydałam niemal całą wypłatę. Niemniej jestem wybitnie uczulona na ten brak pewnej chłodnej analizy sytuacji. Wiecie – takiej nieco subiektywnej oceny (bo nikt nie jest Nostradamusem), ale mającej jakieś sensowne podłoże.

Dlatego też wegetując z parującym kubkiem kawy w ten deszczowy dzień zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób powinnam odbierać dotychczasowy sukces Switcha. Ostateczna konkluzja? Cóż…

Plusy dodatnie

Analizując dane dostarczone nam przez sklepy i samo Nintendo raczej nie mam wielkich wątpliwości – po… ekhem, niespecjalnym sukcesie Wii U jego następca okazał się relatywnym sukcesem. Konsola nie tylko sprzedała się świetnie na starcie, ale i ustanowiła przy okazji kilka rekordów. I to nie byle jakich, bo przebijających nawet Nintendo Wii – a to, mając w pamięci sukces tamtej, działa na wyobraźnię. Pierwsze dwa miesiące życia konsolki to w zasadzie jeden wielki tryumfalny pochód. Na tyle tryumfalny, że ptaszki ćwierkają na temat planów wrzucenia na rynek 18 milionów konsol do marca 2018. Nintendo wydaje się zresztą zręcznie grać analogiami do swojej najbardziej kasowej konsoli. I nie boi się uderzyć z najcięższego kalibru, w którym sam Tatsumi Kimishima odgraża się przebiciem wyników sprzedaży Wii. Mogłoby się wydawać, że Nintendo po latach niemrawej obrony w okopach ruszyło do prawdziwej ofensywy i nic nie jest w stanie go zatrzymać.

Plusy ujemne

Ile w tym wszystkim realnych planów a ile marketingowej gadki? Jestem w stanie uwierzyć w 18 milionów sprzedanych konsol w pierwsze półtora roku – dwa lata życia Switcha. Ba! Osobiście uważam za realne dość szybkie przebicie sprzedaży Xboxa One, który od dawna ma paskudną zadyszkę. I zresztą nie zapowiada się, aby Microsoft zawalczył jeszcze o swoje nieco niedopieszczone dzieło. Jednak Wii to prawdziwy tytan rynku i ponad 101 000 000 opchniętych egzemplarzy. Przy najszczerszych chęciach ciężko mi wyobrazić sobie sytuację, w której najmłodsze dziecko N w ogóle osiąga ten pułap. Konsola potrzebowałaby do tego czegoś zdecydowanie więcej. Kolejnych Wii Sports czy (idąc starszymi analogiami) Tetrisa – wiecie, produkcji dla której konsolkę kupowałyby osoby nie będące graczami. A na to się (moim zdaniem) nie zapowiada z  dwóch prostych przyczyn.

Pierwszą z nich jest fakt, że Switch nie ma niczego, co może uczynić go „trendy” w oczach casuali. Nie zrobią tego Joy-Cony, nie zrobi tego także hybrydowość konsoli. Co wiąże się zresztą z drugim powodem w postaci smartfonów. To one przejęły pałeczkę bycia modnym i mobilnym gadżetem, z którym warto się pokazać. W przeciwieństwie do Switcha epatują także „lanserskim” designem i seksownymi rozmiarami. Nie bez powodu wspomniałam też o Tetrisie. Uważam, że jeżeli nagle zaistnieje jakaś gra będąca jego „społecznym” następcą… cóż, wyjdzie ona na smartfony. To właśnie one stały się miejscem do wdrażania w życie gier, które dzięki geniuszowi tkwiącemu w prostocie porywają tłumy. Smutne realia rynku? Jeszcze jak.

 

Ten tekst nie może sie obejść bez obrazka o Nintendo Cycle

Last but not least

Jeżeli miałabym się zabawić we wróżbitkę Raje i odpowiedzieć na pytanie o ostateczny wynik walki Switch kontra świat… cóż. Obstawiam, że Switch ma realne szanse odbić Nintendo od dna – zarówno finansowo, jak i jako jednego z trójki wielkich graczy. Jak wspominałam – nie zdziwi mnie kompletnie, jeżeli Switch szybko wygryzie Xboxa One z drugiego miejsca na konsolowym podium. Jednak osobiście nie wierzę w pokonanie PS4 – które ma potężny handicap w kwestii liczby sprzedanych konsol. I które będzie nadal bombardowane ogromną ilością gier first i third party oraz obniżkami cen.

Nie wydaje mi się także, żeby Switch utrzymywał non stop swoje fenomenalne wyniki sprzedaży – konsola nadal leci na mocnym hajpie związanym z premierą, ale to paliwo może się skończyć szybciej niż sądzimy. O ile taki Splatoon 2 czy Super Mario Odyssey ma szansę przyciągnąć do konsoli kolejne rzesze graczy, o tyle potem będzie z tym trudniej. Nawet jeżeli na tegorocznym E3 usłyszymy o nowym Super Smash Bros czy Pokemonach na Switcha (w które i tak nie wierzę – Nintendo zapewne skupi się na promocji pożegnalnej odsłony na 3DS), od ich wydania będzie nas dzielić nadal szmat czasu. Z kolei zapowiedź takich IP jak Metroid to fajna pożywka dla fanów Nintendo, ale nic co nakręci szaloną sprzedaż. Spójrzcie jakie wyniki wyciąga ta seria i zrozumiecie o czym piszę.

Trochę nudne te prognozy, prawda? Cóż – przyszłość Switcha rysuje się w moich oczach bardzo nudno. Co jest takim samym błogosławieństwem, jak i przekleństwem konsoli. Z jednej strony nie będzie ona moim zdaniem żadną rewolucją, które przetasuje karty na branżowym stole… ale z drugiej będzie naprawdę stabilnym zawodnikiem. A właśnie taki sprzęt jest teraz potrzebny Nintendo niczym powietrze. Sami gracze też nie powinni narzekać z tego tytułu.

 

* Tutaj wymienię z imienia i nazwiska chociażby Marcina Kosmana – który dokonał niemal niemożliwego, przekształcając Polygamie w serwis o naprawdę wybornej publicystyce. A poza tym jego Nie tylko Wiedźmin… to jedna z najfajniejszych polskich lektur o grach. Też polskich.

** A tutaj pozwolę sobie nie wymieniać personaliów. Niemniej macham wesoło do pewnego trzyliterowego portalu dla graczy. Bo mogę 😛

66 komentarzy

  1. cóż, komentarze nie są najwygodniejsze do dłuższych wypowiedzi, ale pozwolę sobie skomentować parę punktów 😛
    1) też nie lubię dziennikarstwa growego, ale mam nieco bardziej krytyczną ocenę. Jasne, trudno mieć do kogoś pretensje o to, że chce zarobić na swoje utrzymanie, ale żeby je zarobić nie trzeba się zaraz szmacić. Naprawdę, jest tyle innych zawodów, że nie trzeba zaraz pisać tendetnych baitów.
    2) „growy odpowiednik pudelka” pasuje w zasadzie do wszystkich portali komercyjnych, bo wszystkie są uzależnione od wydawców, kliknięć i tego całego syfu, który zaczyna przesłaniać obiektywizm. Stąd też zresztą bierze się mój niesmak na widok dziennikarzy growych, bo samoupadlanie się to jedna rzecz, ale naciąganie innych do zakupu reklamowanych produktów (dla niepoznaki zwane czasem „subiektywnymi recenzjami”) to już zupełnie inny kaliber.

    Dlatego preferuję prywatne blogi tworzone po godzinach 4fun. Nikt tutaj nie próbuje udawać wielkiego profesjonalisty (*ekhu* który gdy przychodzi co do czego zasłania się gustem *ekhu*), nie są też one zależne od umów sponsorskich i innych dziwnych pomysłów, przynajmniej póki są dostatecznie małe. Dziennikarstwo growe umarło dawno temu i nie warto sobie nim zaprzątać głowy (choć też szanuję kilka osób, jak Myszastego z gramu – przynajmniej póki nie gada o wiedzminie, bo wtedy załącza mu się fanboy mode i wszystko jest świetne)

    3) już bardziej na temat – o sprzedaży switcha powinnismy rozmawiac najwczesniej w lipcu. Przez pierwsze trzy miechy każda sprzedaje się świetnie. Ile się sprzeda, cięzko powiedzieć, ale cała branża ma zadyszkę. Wii długo hamowały anemiczne dostawy. O x360 i ps3 się mówi, że się sprzedały w tyyyylu egzemplarzach, ale pomija się, że PS2 sprzedało się tyle, co obu razem wziętych, i to chyba nawet w krótszym czasie. Ten sam problem ma zresztą ps4 – niby taka przewaga, ale patrząc na liczby, są to 53 miliony konsol w czwartym roku zycia konsoli. Póki co wszystko wskazuje na to, że owszem, pobije ona ps3, ale nie sądzę by o więcej niż 20-30 milionów w analogicznym okresie. Dodajmy do tego wspomniany przez ciebie problem gier, że póki co są to jedynie core’owe tytuły nintendo które trafiają głównie do fanów nintendo i lądujemy z bazą potencjalnych użytkowników wynoszącą około 40 milionów.

    Osobiście z prognozami poczekałbym do e3 oraz pierwszej gwiazdki switcha – wtedy dopiero tak naprawdę dowiemy się, jakie jest zapotrzebowanie na te konsole oraz na jaki support może ona liczyć.

    4) pokemony – przede wszystkim pamiętajmy, że poki to nie jest materiał na e3, które są zresztą zbyt późno. Pokecompany ma zawsze dość przemyślany, a zarazem dość przewidywalny sposób reklamy tych gier. Starsy to bzdurna plota która juz dawno powinna umrzeć, ale poki na switcha w 2018 lub 2019 są już bardzo prawdopodobne. Cięzko o lepszą markę do pociągnięcia zainteresowania konsolą.

  2. Ale zrzędzisz.
    Switch niekoniecznie przebije XBox’a – wychodzi zaraz Scorpio, którego może przytulić sporo konsolowych maniaków wydajności, więc sprzedaż może nieco skoczyć. M$ zdaje się olewać gry i raczej kreować produkt na centrum multimedialne – a trochę osób to cieszy i zainwestuje w „najlepszy odtwarzacz płyt UHD Bluray” – jedyny konsolowy, dodam. (Prawda?)
    Switch nie musi być trendy – 3ds nie miał żadnych przytoczonych przez Ciebie cech i jakoś jest ciągle najlepiej sprzedającą się konsolą tej generacji. Jeszcze!:D Ale jest! I nie tak daleko mu do Wii. A Switch jest o wiele ciekawszy i ma lepszą reklamę.
    Splatoon i Mario to takie tam tytuliki, gdy nadchodzi gwiazda – na Switcha wychodzi zaraz Monster Hunter, który kupi sporo osób zakochanych w grindowaniu, ale rzygających na grafikę z 3DS’a. Staje się ponadto dobrą platformą do indyków. Jakoś tam będzie szedł cały czas naprzód, może powoli, ale dobrze.
    Nie mam zielonego pojęcia jak można w takim artykule nie wspomnieć o płatnym multi. No dobra, to pewnie tylko mój problem, bo myślę, że to przejdzie, ale tak jak dzisiaj na multi nintendowskim można spotkać graczy wszelkiej maści, tak na Switchu czuję, że w online będą sami fanatycy. Myślę też, że prawie nikomu nie będzie się chciało płacić kilku abonamentów za granie, nintendo to często „ta druga konsola”, więc wystarczy jeden abonament – na tą lepszą konsolę. Mój abonament opłacę na Steamie;)
    Rynek smartfonowy to oddzielna bajka – są nim zainteresowani ludzie nie będący graczami i to już się nie zmieni. Nie widzę w tym nic ciekawego – jedni ludzie mają swoje gry, inni mają swoje. To co jest w tym wszystkim przygnębiające to ostatnie wyniki finansowe The Pokemon Company. Może to oznaczać mocny zwrot firmy właśnie w kierunku telefoników. Byłoby słabo, a imo mocne skupienie uwagi na tamtym rynku jest coraz bardziej prawdopodobne – na czym mam nadzieję nie ucierpi reszta.
    Powyższy artykuł nie jest spojrzeniem chłodnym okiem – raczej strasznie zrzędliwym, bo hype train taki zły. Switch sobie radzi i będzie radził, kolejka tytułów w pogotowiu, nadchodzi nowe IP Arms, wiele osób się poci. A E3 jeszcze nie było. Naprawdę nic się nie stanie, jeśli Switch nie będzie „NAJPOTĘŻNIEJSZĄ I NAJLEPSZĄ KONSOLĄ WSZECH CZASÓW”. Jest dobry. I ma się dobrze. Przeżyjemy jak ostatecznie PS4 sprzeda się w 150mln, xbox w 10mln, a switch w marnych 50mln egzemplarzy. To nie zawody. Jest grono klientów na Switchu, więc póki co będą nadchodzić gry. Hajs się zgadza. Przyszłość jest w jasnych barwach.
    Proszę cię, napisz coś następnym razem bez nostalgii „bo za komuny było lepiej” i bez smętów. Więcej optymizmu do cholery;)

  3. Dopóki switch nie będzie traktowany na równi z pc, xboxem i ps4 to nie widzę wielkiego sukcesu na zachodzie. O przebiciu Xboxa to można mówić chyba tylko w Japonii, gdzie wszystko sprzedaje się lepiej niż xone. Switch potrzebuje równoległych z innymi platformami premier dużych tytułów AAA, by zachęcić potencjalnych konsumentów i być czymś więcej niż dodatkową konsolą do „kilku” exów nintendo.

  4. Multiplatformy nie są Switchowi do niczego potrzebne. Powiem dosadniej – mam je w dupie. To, czego potrzebuje Switch to gry od Nintendo plus gry od studiów zewnętrznych NA WYŁĄCZNOŚĆ. Żadna konsola Nintendo, będąca porażką czy sukcesem, nie stała multiplatformami. Te multiplatformy, które się na konsolach Nintendo pojawiały, nie sprzedawały się dobrze.

    Dodatkowy atut Switcha to przenośność. Tego nie ma żadna inna platforma, bo Vita, jakby i tak nie była sprzedażową porażką, powoli będzie umierać (twórcy indyków przerzucą się na mocniejszego Switcha), smartfony to inne gry i inna grupa odbiorców, a Sony i Microsoft nie zrobią nowej przenośnej maszynki. Sprzęty typu Nvidia Shield też nie zdobywają popularności.

    Switch nie będzie drugim Wii pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy, może nie będzie nawet 3DSem (w końcu konsole ogólnie sprzedają się gorzej niż kilka-kilkanaście lat temu, gdy PS3, XBOX 360 i Wii nabiły razem ze 250 mln sztuk), ale może być sukcesem. Nie zdziwię się, jeśli w Japonii ta konsola w rok, może półtora przebije sprzedażowo PS4. Zachód jest tu głównie dodatkiem, ale głównie USA powinno zrobić swoje. Na razie problemem nie są przecież egzemplarze zalegające w sklepach, a ich brak.

  5. Duzo dobrych słów zostało napisanych. Nintendo i Switch nie potrzebuje gier multiplatformowych. Oczywiście, że dzięki dobrej sprzedaży oraz możliwości łatwego portowania gier w Unreal Engine, te sie również pokażą ale jednocześnie cieszy mnie, że przykładowo nie dostaniemy Battlefielda 1 czy Preya. Nintendo wciąż gra na swojej niszy i zdaje sie być zadowolonym z posiadania specyficznego grona fanów, którzy nie oczekują aby na ich konsolach uruchamiały się wszystkie gry, które wychodzą. Wystarczy zobaczyć na bibliotekę gier na Wii czy NDS, tak samo jak 3DS. Dużo portów ale większość wątpliwej jakości, natomiast gry ekskluzywne, majstersztyk. Nie ukrywam jednak, że chętnie bym ozbaczył na Switchu praktykę z Wii, kiedy to gry wychodzące na Xboxa i PSa, dostawły specjalną wersję pod Wii. Jednak koszt takiej operacji teraz byłby zapewne o wiele wyższy, ale pożyjemy, zobaczymy. Krążyły plotki, że COD: WWII ma się pojawić na Switcha, a nawet była też mowa o specjalnej wersji przystosowanej do kontrolerów oraz jego „mobilności”, która to wersja różniłaby się od pierwowzoru z 3 pozostałych platform.

  6. @WILD
    masz rację, jak jest w polsce nie wiem – to tylko moja dobra wola, że wolę ich uważać za cwanych niż niekompetentnych 😉 #Gothic3GrąNa10TylkoWPolsce #teżBędęŚmiesznyZrobięHasztag Chociaż nawet tutaj pamiętam co jeden zasłużony eks-redaktor CDA napisał o swoim byłym miejscu pracy i jak z dnia na dzień starano się udowadniać jak jest niewiarygodny, jednocześnie po cichu grożąc mu procesami 😉
    Jeśli chodzi o szeroko pojęty zachód… Blacklisty, wildcardy, ekskluzywny content na wyłączność, wykup reklam, programy partnerskie (tu akurat YT, podobnie jak claimy – pozdro nintendo! Albo Wargaming, by wspomnieć ostatni tydzień), manipulowanie dostępem do recek… to tak pierwsze z brzegu co pamiętam z różnych video Jima Sterlinga, który w paru redakcjach miał okazję pracować 😉 Albo video CynicalBrita o kulturze hype’u, też dobrze pokazuje co z tym dziennikarstwem jest nie tak. Choć ofc nie obwiniam wydawców o wszystko, bo zwykła niekompetencja też jest powszechna – ocenianie openworldowych gier po dwóch dniach grania to w zasadzie branżowy standard (tu znowu CDA w przypadku Wiedźmina 3, ale miło, że ktoś się przynał), tak jak wspomniane reagowanie na krytykę „subiektywnością”

    Ale jak chcesz wierzyć, że dziennikarstwo branżowe nie przypomina wcale stajni augiasza – cóż, twoje prawo, tak jak moim jest uważać coś przeciwnego 🙂

  7. @Elanczewski
    mówisz z perspektywy osoby, która ma już jedną platformę, która z jakiegoś powodu kupiła sobie drugą. Większość konsumentów to jednak tacy janusze, co chcą mieć jeden możliwie prosty w obsłudze sprzęt i grać na nim we wszystko. Nintendo może robić dobrą minę do złej gry i opowiadać, że dobrze im w niszy, że z nikim nie chcą rywalizować, ale prawda jest taka, że jak każde korpo chciałaby sprzedać jak najwięcej swoich towarów jak największej liczbie osób. Ofc dzisiaj ta multiplatformowość faktycznie wiele by nie zmieniła, skoro jakieś 2/3 potencjalnych konsumentów już wybrało swoją główną platformę do grania, ale cofnijmy się o 10 lat wstecz – kto w 2006 roku przypuszczał, że po olbrzymim sukcesie PS2 oraz porażce pierwszego xboxa microsoft zmasakruje sony swoją 360? A zrobił to własnie ciut wcześniejszą premiera, lepszą ceną, zbliżonymi bebechami i pełnym wsparciem dla multiplatform, posypanym tymi kilkoma exami.

  8. @sent xbox to chyba raczej się sprzedał dzięki szybszej premierze, ale i kinnectowi – oczywiście na początku go nie było. Ale szczerze rzekłszy do tej pory nie wiem czemu ludzie to kupowali poza kinnectem;) No i ps3 sprzedał się ostatecznie tak jak xbox, nie mówmy o masakrowaniu.

  9. @Sent
    I szczerze mówiąc powoli dostrzegam, że do PS4 mnie aż tak nie ciągnie (chociaż na pewno będę jeszcze na nim grał), za to Switcha jednak bym przytulił. Może nie teraz, bo mam Wii U, ale już Splatoon 2 strasznie mnie nęci.
    Ja jednak optuję za utrzymywaniem specyficznej niszy, dzięki któremu posiadacze konsol Nintendo są charakterystyczną, zwartą grupą. Może i część z nich to fanboje, może i czasami zachowują się jak stado małp, ale nie chciałbym, by było jak z innymi konsolami, gdzie często trzech posiadaczy PS4 czy XONE nie ma nawet wspólnych tematów, bo jeden gra w FIFĘ, drugi w jRPGi, a trzeci sieciowe strzelanki. Wiadomo, nie każdy 3DSowiec to fan Zeldy i Pokemonów, ale jednak czuć, że jest to bliższa sobie grupa niż Soniacze czy Xboxowcy. I ja ten aspekt grania na Nintendo lubię.

  10. @SENT
    i tutaj możesz się mylić. Nintendo nie jest jak zwykłe korpo. To japończycy, a oni są dosyć specyficzni, zobacz ile gier opuszcza azje? (No okej, teraz coraz więcej, jednak jeszcze 3-5 lat temu nie bylo opcji żeby cokolwiek japońskiego opuściło Japonie). I firmy zbijały swój aktualny majątek właśnie nie wychodząc poza Azję bądź nawet jedynie Japonie. Po sukcesie DSa, a szczególnie 3DSa widać jaka siła drzemie w graczach azjatyckich. Dlatego takie firmy jak Capcom, Badai, Square, Nintendo etc. tak naprawdę mogą nie wychodzić poza rynek azjatycki i produkcja konsol czy gier i tak im się zwróci z nadwyżką.
    @dokilkuosób
    tak, w Polszy to działa inaczej, wiadomo. Ludzie nie mają pieniędzy żeby kupować kilka konsol nie wspominając już o kilku wersjach tej samej maszynki tak jak to się dzieje na zachodzie czy w Azji. Polski rynek jest bardzo specyficzny i Nintendo raczej szybko nie wejdzie w łaski graczy nad Wisłą o ile w ogóle.

  11. @ELANCZEWSKI
    Switch jeśli nie liczymy smartfonów może się spodziewać monopolu na rynku mobilnym i moim zdaniem powinni to wykorzystać. Zapowiedziany Skyrim mimo upływu wielu lat od premiery – co zawsze było bolączką tych multiplatform u nintendo, przez przenośność wzbudził nie małe zainteresowanie konsolą wśród znajomych. Podejrzewam, że tak głośne tytuły jak Call of Duty, czy moje marzenie – Tekken 7 nieźle podniosłyby sprzedaż samej konsoli co nam wszystkim tylko na dobre, by wyszło. Chciałbym w switchu znaleźć godnego następcę vity i 3dsa łączącego wsparcie third party u pierwszych i first party drugich, a nie „konsolę kilku exów”, którą kupię bliżej końca żywota, by ograć kilka sequeli ulubionych serii z 3dsa.

  12. @hater
    z tego co pamiętam kinnect był znacznie później, ale szczerze już nie pamiętam. No i tak, ostatecznie był remis, ale zajęło to powtarzania cztery lata z rzędu, że „ten rok będzie rokiem ps3” 😉 A pierwsza dwa lata na rynku to już w ogóle przypominały obecny stosunek sprzedaży xbone do ps4. Generalnie chodzi mi o to, ze nie był to raczej obrót wypadków, jakiego spodziewałbyś się po konsoli będącej następcą najpopularniejszej stacjonarnej konsoli ever.

    @elanczewski
    wiesz, dla mnie osobiście też jest lepiej jak jest obecnie, bo co do zasady gram na PC, ale jeśli mówimy w kategoriach „co nintendo musi zrobić, by sprzedać choćby te 80 mln konsol” to musi ona oferować to samo co konkurencja plus coś od siebie. Wii to jednak był trochę inny przypadek (niska cena, dobry timing, przemawiający i świeży koncept przemawiający do nie-graczy, dobry marketing).

    @hellsplat
    szczerze jak patrzę na cotygodniowe listy sprzedażowe mediacrate, to mam wrażenie, że nasza rodzima lista empiku może się pochwalić zbliżonymi wynikami. Pwno, są premiery jak poki czy monster hunter, gdzie w tydzień schodzi milion egzemplarzy, ale zdecydowana większość czasu upływa pod znakiem „sprzedało się 4 tys egzemplarzy a i tak ląduje w top10”. Jeśli coś mnie dziwi, to własnie to, że taki biznes im się opłaca.
    A jakby tym korpo zalezalo glownie na azji, to nie pchalyby sie na zachod po nasze pieniadze 😉

  13. @SENT
    Im nie zależy głównie na Azji. Ich kontent jest głównie skierowany do gracza azjatyckiego. Kilka lat temu, jedyne gry jakie wychodziły z Azji/Nintendo w tym wypadku poza Japonię to Mariany, Zelde, Pokemony, Donkey Kong. Nawet Kirby wszystkich odsłon nie miał na zachodzie chyba.
    I teraz dochodzimy do sedna czemu gry wychodzą na zachód coraz chętniej. Gdyż albo gracz japoński upodobnił się do zachodniej bądź gracz zachodni upodobnił się do azjatyckiego. Niezależnie, z której strony nadeszła zmiana, każda firma widząc hajs, poleciała by na to. Kiedyś, gry nie wychodziły bądź miały mega obsuwy względem premier w USA czy EU ze względy na potrzebę dostosowania kontentu do gracza zachodniego, żeby to wszystko zrozumiał i pojął. Teraz gdy ta różnica się znacznie zaciera, koszty wydania gry na zachodzie często ograniczają się do zlokalizowania gry co tym bardziej zachęca twórców do próby wydawania gier na zachodzie i powalczenia na tamtych rynkach.

    Reasumując #dobrazmiana bo swego czasu naprawdę sporo dobrych gier zostało w Japonii, a teraz być może więcej z nich opuści kraj kwitnącej wiśni. Wszystko dla dobra graczy!

  14. @Hellsplat
    to pewnie też, ale ja stawialbym na model zarządzania – im się wydaje, że wiedzą lepiej w co zachodni gracz chce grać, bo tych swoich zachodnich pracowników traktują trochę jak dzieci – trzymają ich bo muszą, ale wszystkie decyzje podejmują sami w japonii. Dodaj do tego niechęć do zmian czy brak elastyczności i jesteśmy gdzie jesteśmy. Jk zobaczyli ze cos sie sprzedaje, to nagle zdziwienie i ostrozne wychodzenie z kolejnymi tytułami.
    I chyba to jest problem – oni chcą naszych pieniędzy jak kazda firma, zwłaszcza od kiedy japoński rynek się załamał, ale jednocześnie chcą robić wszystko po staremu, dlatego zmiana mentalności tyle trwa. Ale to też dużo zależy od firmy, bo obok betonu typu konami które cofnęło się do etapu pachinko masz też sony, które ps4 wydało najpierw na zachodzie, a dopiero pozniej w japonii.

  15. @Elanczewski
    Brzmisz Elan jakbyś nie potrafił się odnaleźć poza mynintendo i społecznością graczy nintendo, zamknął się w wąskiej, ekskluzywnej grupie i nie chciał do niej wpuszczać mas. Różnorodność gier wskazywał jako wadę, bo nie ma jak na nintendo kilku serii, w które powinien grać każdy. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że nie miałbym kompletnie wspólnych tematów do rozmowy jakbym spotkał się z osobą, która gra tylko w Pokemony albo Monster Huntera.

    Prócz mynintendo przesiaduję również na pssite skoncentrowanego wokół Sony, szczególnie na shoutboxie i nie ma problemu z tematami do rozmów. Społeczność jest w stanie się spotkać na jakimś zlocie, prowadzi różne serie blogowe – w jednej w gruncie rzeczy od „chwalenia” się w co się ostatnio grało, w drugiej stanowiącej miejsce do umawianie się do wspólnej gry. Przy czym nie jest to tak duża grupa jak na ppe, gdzie rzeczywiście ktoś się może poczuć przytłoczony, czy co chwilę można trafić na jakiś większy konflikt. Z częścią utrzymuję nawet kontakt prywatny, spotykając się poza portalem. Serio inne obozy nie gryzą mimo tego, że każdy ma swoich ślepych fanów, a takich „niszowych” społeczności jest więcej.

  16. @Olson
    Ok, to było dość głupie z mojej stony, ale nie jest tak, że zamykam się zupełnie na Nintendo, bo ostatnio gram głównie na konsolach Sony, siedzę na PPE, czytam strony growe nie powiązane wyłącznie z Nintendo. Wiem po prostu, że jeśli wpadnę na forum/stronę/grupę/cokolwiek Nintendo, to będzie tak, jak pisałem (może to z powodu braku jakiejś bardzo dużej liczby serii? W końcu nietrudno o granie w to samo w takim przypadku) i mi to odpowiada. Nie dlatego, żeby poklepywać się nawzajem po plecach, ale dlatego, że można łatwo nawiązać rozmowę.
    No i co to za ekskluzywność, skoro 3DS jest najlepiej sprzedającą się konsolą generacji 😛 To tylko w Polsce tak wygląda, na Zachodzie Nintendo to przecież nie nisza.

  17. Coż po wstępniaku spodziewałem się innego artu – czyli zwrócenia uwagi na to dlaczego tytuły clickbaitowe nie są adekwatne (switch wcale świetnie się nie sprzedaje) – miała być chłodna ocena, a pojawiła się tylko w kwestii tego ile kto wywróży w sumie sprzedanych egzemplarzy 😀 (sam dałem się zclikbaitować :P)
    A do rzeczy mnie zastanawia dlaczego odtrąbiaja taki sukces kiedy na rynku jest wyraźnie za mała podaż konsolki, gdyby mieli odpowiednie zapasy sprzedali by dużo więcej. N wyraźnie planuje (i po przyjęciu z pewnością ma na to nadzieje) przebić sprzedaż 3ds’a czyli też 100mln. Konsolka ma na to z pewnością potencjał ale zarówno zapasy, jak i usługi z nią związane złapały takie opóźnienie że jej start jest wolny. Nawet jeśli wyrobią te 18 mln, to 100mln w najlepszy razie osiągną w 5 lat a w najgorszym i z 7, a tak długi czas przyczyni się do straty zainteresowania sprzętem, i niewykorzystanie w pełni sprzedażowego potencjału… dlatego dziwią mnie te wszystkie arty chwalące wielkość sprzedaży a nie ambicje N bo te są uzasadnione…

  18. Największą siłą switcha jest mobilność i to dzięki Niej nintendo może osiągnąć ogromny sukces po pierwsze zastępując vite jako świetnej maszynki do jrpgów i indyków oraz po drugie ze względu na to, że mnóstwo ludzi dzisiaj nie ma czasu na granie w domu choćby ze względu na długie dojazdy do pracy/uczelnie(osobiście znam trochę takich co sprzedało swoje konsole bo nie mają kiedy na nich grać). Jeżeli przykładowo Darksiders 3, nowy COD czy jakakolwiek inna bardziej oczekiwana gra third party pojawiłaby się na switchu to wcale nie zdziwi mnie wyższa sprzedaż na tej hybrydzie niż na innych sprzętach bo mimo wszystko od grafiki ludzie woleliby wygodę i w ogóle możliwość zagrania poza gdziekolwiek.
    Może i konsola niekoniecznie trafi do casuali ale może trafić do tych którzy przestali grać z braku czasu czy do zatwardziałych #PCMASTERRACE którzy potraktują ten sprzęt jako najpotężniejszy handheld na rynku 🙂

  19. Podoba mi się artykuł Raji(i?) i zgadzam się z Sentem. Ogólnie wydaje mi się, że żyjemy w czasach kiedy coś koło premiery jest gorące i trzeba to mieć i zaraz porzucić. Przed premierą sporo jest nadmuchane tego i owego i nasza wyobraźnie pulsuje cudownymi widokami. W tych szybkich czasach tyle tego jest już i ciężko się przy czmyś zatrzymać. Z każdą nową grą wymagamy nie wiadomo czego bo już tyle doświadczyliśmy i tyle jesteśmy świadomi, że potrzebujemy czegoś wyjątkowego. Jak bardzo Nintendo będzie się starać to Switch i jego gry musi być czymś niepowtarzalnym. Chyba takie odczucie chce ta firma zawsze wywołać. Tworzenie Mario ciągle na nowo. Szkoda, że tak to dziś wygląda bo tyle marek rozmieniło się na drobne by przetrwać.

  20. Na Switchu niepokojący jest „jedynie” brak gier. I właśnie dlatego wciąż nie zdecydowałem się wywalić 1,5 klocka na ten sprzet. Zelda nie różni się właściwie niczym od wersji na WiiU. Splatoon 2 to tak naprawdę Splatoon z dodatkami. Mario Kart 8 DX to trochę lepszy Mario Kart 8 z WiiU. Ultra Street Fighter II, to tak naprawdę port z paroma dodatkami. Pokken DX – kolejna poprawiona wersja z WiiU. Jedyną nowością, która przykuła moją uwagę to Arms ale to bijatyka i to dość specyficzna. To zdecydowanie za mało jak na konsolę, która miała pełnić rolę mesjasza rynku konsolowego. Martwi brak zapowiedzi. Prawdziwych zapowiedzi. Nie odgrzewanych kotletów z innych platform, konwersji i indyków. To wszystko mogę odpalić na PC i 90% taniej niż u Nintendo albo za darmo. Niestety ale co z tego, że teoretycznie „masa” gier ma się ukazać na Switchu skoro tak naprawdę nie ma w co grać? Jeżeli Nintendo chce odrodzić się za pomocą tej maszynki to powinno wręcz zarzygać nas zapowiedziami swoich gier 1st party. Po 3-4 mocne marki z Mario, Pikminami, Wario, Zeldą, Metroidem, DK, Fire Emblem, Kid Icarus, Pokemon, Starfox w tytule MIESIĘCZNIE, nowe zapowiedzi co miesiąc. Powinniśmy czuć przesyt nowościami. Do tego 3rd party Capcom z Monster Hunterem, Atlus z ofertą RPG, Level-5, SE i inni. A mamy co? Atlus – noooo kiedyś tam wydamy jakieś SMT. Capcom – noooo wydamy konwersję rocznej gry z 3DS’a. SE – nooooo wydamy jakiś niszowy projekt kiedyś tam. Xenoblade – nooo kiedyś tam coś wyjdzie. Dragon Quest 11 – noooo wyjdzie, wyjdzie kiedyś tam ale też na PS4. To brzmi jak powtórka z Wii U i nie wygląda dobrze.

    Co z tego, że Super Mario Odyssey będzie świetne? To są miesiące czekania na pojedyncze ochłapy. Taką strategią nigdy w życiu nie sprzedadzą konsol. Jedynie totalny nalot bombowy z grami może ich ocalić od kolejnej klapy komercyjnej. Amiibo też do pewnego momentu brakowało w sklepach a teraz walają się wszędzie. Czar nowości w końcu mija i przychodzi chłodna ręka rynku weryfikująca wszystko.

  21. trudno sie Raja z Toba nie zgodzic.Koso fakt dobry publicysta i stary zgRED ,ale recke gta4 to troche po macoszemu zajechał.
    a ppe i tamtejszych wpizdu newsmanow to mozna o kant tyłka rozbic.szkoda bo ppe jest spuscizną „PSX EXTRIMA” …a co sie dzieje na portalu to kazdy widzi.
    dawaj wiecej Raja swojej publicystki bo fajnie sie czyta Ciebie.czasc.

  22. @antari
    no bylo na wiiU, ale powiedzmy sobie szczerze, kogo to obchodzi, poza tą żałośnie małą grupką elitystów z padletem w szafie? Zelda, MK8, Pokken, dla mnie to tytuły dla których warto kupić switcha, podobnie jak dla milionów innych osób, które WiiU olały. Sorry, ale nikt nie będzie na nią teraz polował płacąc tyle co za switcha, by zagrać w te kilka nieco niesłusznie zapomnianych gier.
    Tak samo nigdy chyba nie zrozumiem tych żali nt. Splatoona 2 – to sieciowy shooter dammit, czego ludzie oczekujecie, poza kosmetycznymi zmianami w mechanice, nowymi broniami, mapami, kampanią singlową i ew. trybami byście w końcu byli zadowoleni i uznali go za „prawdziwy” sequel? Macie jakieś porównanie z inną serią sieciowych shooterów z ostatniej dekady, która robiła to inaczej? Bo na pewno nie był to BF ani tym bardziej CoD

  23. Myślę, że Antari’emu chodziło o to iż Switch nie pokazał się ze strony swojego własnego charakteru a czerpię z świetnych gier z WII U, które już poszło w niepamięć ( nie dziwmy się Nintendo o taki krok bp MK 8, Splatoon itp to genialne gry i szkoda by tak szybko zastygły) Pytanie tylko jak szybko Switch pokaże światu swój unikat i własną idee grania bo Arms to fakt – trochę za mało. Pierwsze E3 jest teraz ważne.

  24. Wiem i rozumiem, ale jeśli dla 90% graczy to nie są „gry z wiiu” tylko „gry switchowe”, bo wii u nigdy ich nie interesowało, to w czym problem? Zwłaszcza że switch to w sumie normalna konsola, tyle że z opcją mobilną, joycony to raczej gratis redefiniowanie sposobu w jaki gramy (arms w koncu dziala dobrze rowniez z pro controllerem).

  25. @Sent: Idziesz na skróty. Czyjaś niewiedza to nie argument. Te gry wydano, zostały zapisane na kartach historii i tego nie zmieni nic. Jest gigantyczna ilość materiałów w sieci na temat Wii U i gier jakie wyszły na te platformę. Śmieszy mnie, że ludzie traktują ten system jak jakąś antyczną, elitarną zabawkę, podczas gdy jeszcze parę miesięcy temu była to główna platforma stacjonarna Nintendo. Funkcje sieciowe nadal działają, ludzie grają itd.

    Osobiście nie mam nic do portów i wersjom Deluxe z lepszą grafiką i duperelami, a wręcz jestem ich zwolennikiem. Niepokojące jest jednak to, że Nintendo Switch poza tymi portami nie oferuje nic więcej jeżeli chodzi o tytuły dedykowane plus garść indyków ze Steama i kilka zapowiedzi gdzieś zawieszonych w powietrzu. Czy jest aż tak źle, że muszą się posiłkować hitami ze starej konsoli? Porty jako dodatek – tak. Porty jako danie główne – stanowcze nie. Dobrym przykładem jest np. 3DS, gdzie dostaliśmy kilka portów z Wii i Wii U typu Donkey Kong Country Returns czy Yoshi Wooly World. I one funkcjonowały jako tytuły uzupełniające, bo oprócz nich ukazywało się i zapowiedziane zostało mase innych tytułów pierwszoligowych.

    Jeżeli nie wystrzelą z czymś na E3 to będzie naprawdę źle. Przez wystrzelą mam na myśli salwę jak z CKMa. Nowymi tytułami ze znanych serii i nowe projekty. No bo jak nie, to co dalej? Super Smash Bros. Switch DX port z Wii U? A potem Bayonetta 2 DX i Xenoblade Chronicles X DX? Może Pikmin 3 DX? To by był bardzo smutny los dla tej konsoli. Monster Hunter XX to też port z 3DS’a. Całkiem możliwe, że Pokemon Ultra Sun/Moon też kiedyś ukażą się na Switchu. Kolejny port z 3DS’a. Switch to ma być taki śmietnik do recyklingu odpadów dla spóźnialskich?

  26. @antari
    może dlatego, że jej specyfikacja była antyczna już w momencie premiery? Albo dlatego, że ta konsola jest juz praktycznie niedostępna w sklepach, wiec tekst „jak ktoś chce pograć to sobie kupi wiiu” można wsadzić w buty? 😛 Juz ofc zupelnie pomijając to, co pisałem o jej cenie, to, że wiele osób nie interesowało się wii U i nie słyszało o tych grach, albo że zwyczajnie ludzka psychika działa tak, że będą woleli w nie zagrac na nowszej platformie, czego najlepszym przykładem jest własnie Zelda 😛 Można się zapierać, ale takie jest życie – jakby było inaczej, nintendo nie inwestowałoby tyle w te porty.

    A jak już o nich mowa – jest ich tyle, bo porty zazwyczaj robi się zdecydowanie łatwiej i szybciej, niż gry od zera. Cała tajemnica czemu jest ich zdecydowanie więcej, niż nowych gier. Podobnie przecież wyglądał pierwszy rok ps4 i xbone, co było o tyle chamskie, że przynajmniej w przypadku tego drugiego wsteczna kompatybilność to była jedynie kwestia patcha do firmware’u.

    Ofc też bym wolał, by zapowiedzieli więcej nowych gier robionych już wyłącznie z myślą o switchu, ale pamiętajmy, że nintendo też ma ograniczone moce przerobowe. Póki co wiemy o odyssey, kórlikach, nowym FE, FE warriors, Splatoonie, Armsie, Xenoblade 2, No more heroes 3… Ba, nawet te porty, choć szybsze i tańsze w produkcji, to jednak swoje kosztują, zarówno w pieniądzach, jak i w przydzielonych zasobach, Juz pomijam takie oczywistości, że bardziej skomplikowane gry powstają dłużej niż, dajmy na to, platformer 2d na 3dsa, zaś japończycy już od dawna nie są specjalnymi wirtuozami kodu.

  27. A specyfikacja w dniu premiery Switcha nie była antyczna? A cena Switcha jak za taką przestarzałą technologicznie zabawkę nie jest kosmiczna?

    Brak dostępności platformy do kupienia w sklepie nie sprawia, że z automatu gry wydane na ten system przestają istnieć. Rynek wtórny istnieje w najlepsze. Wiele osób, w tym samo Nintendo bardzo chciałoby wyprzeć z pamięci istnienie tych gier na Wii U ale to niemożliwe. Te porty to są już mega stare gry. Wii U to też mega stara konsola. Ale istniała. I gry też były na nią wydawane. I teraz te stare gry mamy na Switchu.

    Ciężko się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że porty i wersje „Deluxe” łatwiej się wypycha niż nowe części serii tworzone od zera. Tutaj masz w 100% słuszność. I ja nie mam nic przeciwko, naprawdę. Problemem jest tylko stosunek procentowy do nowych marek wydanych czysto z myślą o Switchu. Poza Arms i Odyssey, reszta to wielkie zamglone niewiadome. Oby e3 coś zmieniło bo na razie jest kiepsko. Znasz takie powiedzenie „miłe złego początki lecz koniec żałosny”? Wydaje się pasować do Switcha jak ulał.

  28. Tylko pamiętaj, że switch jest jednocześnie najpotężniejszym obecnie dostępnym handheldem, to raz.
    Dwa, ten rynek wtórny jest równie rachityczny, co dostępność w sklepach – raptem kilka ofert konsol, w tym nówki w cenie Switcha z grą i pro controlerem. Trochę słabo jak na sprzęt, który żył raptem cztery lata, zaś od kroplówki odłączono go trzy miesiące temu. Serio, rozumiem, że posiadacze WiiU są rozgoryczeni, sam nie cierpię dziwnych korpozagrywek w tym biznesie, ale zwyczajnie muszą się oni pogodzić z tym, że ta konsola była komercyjną megaporażką i takie masowe portowanie to w zasadzie jedyny sposób by je uratować od zapomnienia – jest to moze mniejszy problem w przypadku smasha czy MK, ale pokken by po prostu przepadł. JAk pisałem, to nie jest ta sama skala co w przypadku x360 i PS4, gdzie ich poprzedniczki były megapopularne i wsteczną kompatybilność ucięto „bo tak”, portując wszystko jak leci dla łatwej kasy.
    tl;dr Serio, rozumiem rozgoryczenie, ale nie rozumiem tego śmiesznego elityzmu zabraniającego innym poznać te gry, jedynie w imię lepszego samopoczucia, jakby miało to temu WiiU zwrócić życie.

    A co do stosunku – na razie mamy tak naprawdę dwa porty, MK i pokkena. No, trzy jeśli liczyć undercovera, ale on akurat pokazał się na wszystkich platformach. Portu w Splatoonie to się chcą dopatrywac jedynie naprawdę rozgoryczeni (dalej nie wiem co ta gra musiałaby mieć poza nową kampanią, broniami, trybami i mapami które już ogłoszono, by ludzie w końcu uznali tę grę za sequel). Cała reszta to mniej lub bardziej nowe gry, tyle że nie zawsze najwyższej jakości – przynajmniej gdy mówimy o first i second party. To raczej ten element bym winił, ze te porty tak rażą – są zwyczajnie lepsze, niż zdecydowanie gorsze i niezbyt ambitne tytuły w stylu bombermana czy 1, 2 switch. W drodze mamy jednak nowe mario, xenoblade, FE, Warriorsa, w dłuższej perspektywie pewnie DQ11, MH (my akurat XX nie dostalismy na 3dsa), inazumę ares (liczę, z tym razem opusci japonię), atlus przebąkiwał o SMT, w dłuższej perspektywie pewno również pojawi się 8 generacja poków. Jak dla mnie lista dość pokaźna, a nie wiemy co jeszcze zostanie ujawnione. O nowe gry więc bym się nie martwił i naprawdę zacisnął zęby, jeśli ogłoszą port Smasha oraz xeno X.

  29. Dla mnie to wygląda tak (swoją drogą i Antari i Sent poprowadzili słuszną dyskusję o obecnym rynku
    w ogóle i o Nintendo przede wszystkim) Nintendo zawsze swoimi konsolami i grami chce dać ludziom coś wyjątkowego, zawsze w to wierzę. Wii U z takich i innych powodów nie przyjeło się na świecie lecz ratowano je świetnymi grami, które moim zdaniem ciągle są aktualne i pasują do dzisiejszych czasów. Po co robić nowe MK skoro MK8 w wersji deluxe jest najlepszą grą wyścigową i gra się cool? To zarazem i ucieszka tych tytułów, które jeszcze trzaskają jak i dobry pomysł na rozbujanie Switch’a oraz pokazanie i zaprezentowanie światu po raz enty czym jest Nintendo jakby ktoś nie wiedział. W zasadzie niech przeportują całe WII U 🙂 Tylko żeby to nie było głownym wizerunkiem. Łeee i koniec końców Pierwsze skrzypce powinny grać nowe tytuły, nowe ip, stare ip ale docelowo na Nintendo Switch. Dziś E 3 🙂

  30. @Goral
    to w sumie tez ciekawa uwaga – ludzie jadą po tym splatoonie 2 że za mało wszystkiego jak na sequel, ale co by mial pokazac MK9? To tez bylyby pewno kosmetyczne zmiany, tak wiec imho dobrze ze wydali tego deluxe’a 8, przynajmniej dostępne jest najwięcej tras, zawodników i innych takich w historii tej serii (ponoć).

    Na marginesie, uderz w stół, a nozyce sie odezwą – sony właśnie zapowiedziało wydanie TRZECI RAZ shadow of the collosus, mimo że tydzień temu leciała gadka „wsteczna kompatybilnosc jest niepotrzebna, bo kto by grał w stare gry”, sigh.

Dodaj komentarz