Lost Reavers – wrażenia z bety

Na pecetach, a nawet reszcie konsol gry free-to-play odnoszą sukcesy i przynoszą twórcom pieniądze. Na Wii U pozycje „darmowe” (bo wiemy, jak to z tą darmowością często jest) są właściwie nieobecne. Swych sił w segmencie gier „bez opłat” postanowiło spróbować Bandai Namco, studio znane głównie z serii bijatyk Tekken i Soulcalibur, a także wydania kilka tygodni temu bardzo przyzwoitego Pokkena. Niestety, ich najnowsze dziecko, Lost Reavers, to gra tak słaba, że aż nie wiem od czego zacząć. Co prawda mamy do czynienia dopiero z betą, ale nie ma się co łudzić, że w niespełna dwa tygodnie, które zostały do premiery, zmienione zostaną fundamenty rozgrywki.

Lost Reavers to sieciowa gra akcji, wzorująca się na takich tytułach jak Left 4 Dead czy czymkolwiek innym polegającym na kooperacji kilku graczy i przebijaniu się przez hordy zombie. Wcielić możemy się w jedną z czterech postaci – czarnoskórego osiłka, Azjatkę z kataną, kobitkę z pistoletami i świrusa z siekierą. Po przejściu krótkiego samouczka od razu wskakujemy do sieciowych zmagań. Chociaż – to zależy. Co prawda podczas pierwszego podejścia do bety byłem łączony z innymi graczami całkiem szybko, ale za drugim i trzecim razem udało mi się wejść do pokoju dopiero po kilku-kilkunastu próbach. Gra uparcie pokazywała błąd połączenia. „You cannot join this room”, „You cannot join this room”, „You cannot join this room”… jakby chciała mnie przed czymś ostrzec.

[img]http://i.imgur.com/ftOrb1m.jpg[/img]

Gdy uda nam się już uporać z matchmakingiem, przyjdzie pora na wykonywanie misji. I tu problemy zaczynają się nawarstwiać. Postacie poruszają się wolno jak niemowlak z pełną pieluchą, walka jest również ślamazarna. Broń biała ma zdecydowaną przewagę nad palną, gdyż, po pierwsze, zadaje sporo obrażeń, a po drugie, celowanie to mordęga. O ile w przypadku shotguna, z którego korzystałem najczęściej, nie ma to wielkiego znaczenia – po prostu strzelasz gdzieś tam w kierunku wrogów – o tyle w wypadku pistoletów jest po prostu źle. Po przybliżeniu widoku trafić przeciwników jest co prawda łatwiej, ale już obrócenie postaci to konieczność oddalenia widoku, przekręcenie się, powrót do kamery pierwszoosobowej i strzał. Źle zaimplementowano nawet zablokowanie celownika na wrogu – jeśli przeciwnik znajduje się na tle zniszczalnych skrzyń, nierzadko celownik przytwierdzony zostaje właśnie do nich, zamiast do właściwego celu (czyt. zombie). Ugh, o tyle dobrze, że oponenci są jeszcze mniej ruchawi niż nasi protagoniści.

W becie udostępnione zostały dwie lokacje – starożytna świątynia i kompleks badawczy, w którym ewidentnie coś poszło nie tak. Głównym celem jest wyniesienie cennego artefaktu, który podobno pozwoli na uratowanie ludzkości. Powiedziałbym wam o fabule więcej, gdyby nie napisy ją przedstawiające, które przewijały się zdecydowanie za szybko i niestety nie zdążyłem ich przeczytać. Nieważne, idziemy po skarby. Po drodze zabijamy te nieszczęsne zombie (ewentualnie równie żywe, dosłownie jak i w przenośni, szkielety czy mumie), aktywujemy różne mechanizmy poprzez przytrzymanie przycisku, unikamy latających siekier i zbieramy rzeczy ze skrzynek (głównie złoto i amunicję). Gdy już dotrzemy do artefaktu, jedna z postaci zabiera go ze sobą (co powoduje jeszcze wolniejsze poruszanie się, ale nadal szybsze od przeciwników) i wracamy czy to tą samą, czy nieco inną ścieżką do strefy ewakuacji. Jeśli się nie babrzemy, misja trwa około pięciu minut.

[img]http://i.imgur.com/X20nqNu.jpg[/img]

I to tyle. Właśnie tyle oferuje nam Lost Reavers, jedna z najgorszych gier w bibliotece Wii U. Nie dopatrzyłem się tu praktycznie żadnych zalet. Silnikiem napędzającym grę jest Unreal Engine, więc na papierze wygląda to całkiem solidnie. Niestety, nie jest to czwarta jego wersja, na której hulają Street Fighter V czy Tekken 7. Jest to trzecia, przestarzała już edycja, co widać – Lost Reavers prezentuje poziom godny początków poprzedniej generacji. Niestety, szkaradność wcale nie przekłada się na płynność rozgrywki, bo potrafi chrupać. Na dokładkę otrzymujemy nijakie i mdłe utwory, orbitujące gdzieś w okolicach metalu, co gorsza, powtarzające się przez cala grę. Czy to z powodu zapętlenia, czy ogólnej marności rozgrywki, oprawa audio szybko zaczęła grać mi na nerwach.

Jedyną rzeczą, która nie jest w Lost Reavers totalnie spartolona, jest rozwój postaci i ekwipunek. Każdy awans daje nam jeden punkt umiejętności (a przynajmniej tak to wyglądało do poziomu 10, na którym zakończyłem „zabawę”), który możemy zainwestować w jeden z (początkowo) kilkunastu talentów, układających się w formę drzewek, a nowe skille kosztują od dwóch do nawet kilkunastu punktów. Jeśli chodzi o przedmioty, to zaopatrzyć możemy się w nie albo w sklepie, albo na swego rodzaju ruletce, gdzie za znalezione podczas misji klucze zapełniamy pasek jednego z dostępnych do odblokowania gratów. Trwa to jednak bardzo długo, bo, choć niby przyrost punktów jest losowy, za każdym razem przybywały mi jedynie dwa oczka, więc musiałbym zużyć aż pięćdziesiąt kluczy, by dostać nową zabawkę. Trudno powiedzieć, czy było to zamierzone, czy to uchybienia bety, które zostaną naprawione w wersji końcowej.

[img]http://i.imgur.com/hw4zs3R.jpg[/img]

Obcowanie z grą zakończyłem w dość znamiennym momencie. Razem z trzema kompanami byłem już w miejscu zakończenia misji, zostawiłem tam artefakt i czekałem na to, aż do mnie dołączą. Niestety, przez dziesięć czy piętnaście minut towarzysze broni woleli strzelać do wyłaniających się nieustannie z teleporterów zombie, nie patrząc na komendy pozostawiane przeze mnie na czacie. Po którejś z kolei próbie, bez odzewu z ich strony, zostawiłem pada i wyszedłem. Wróciłem i… niestety, dalej strzelali. Jak widać, niektórzy potrafili się bawić w Lost Reavers całkiem dobrze. Ja tymczasem wyłączyłem grę i na odtrutkę odpaliłem Splatoona. Znów awansowałem do rangi S (#chwalesie) i zapomniałem o tym potworku.

Nie oczekiwałem po Lost Reavers niczego, ale… dostałem jeszcze mniej. To nie jest przeciętniak, któremu brakuje nieco ikry do bycia czymś więcej. To po prostu zły, niedopracowany, zupełnie nieoszlifowany i, co najgorsze, przerażająco nudny tytuł. Podobno jego produkcją zajęły się młodsze kadry Bandai Namco, a budżet był prawdopodobnie ułamkiem tego, co przeznaczono na produkcję nowego Tekkena czy Pokkena. Jednak nawet wymienione fakty, jak i darmowość gry nie usprawiedliwiają twórców, bo na rynku jest multum świetnych, bezpłatnych gier. Serdecznie odradzam kontakt z Lost Reavers. Nie polecam i pozdrawiam. Piotr Fronczewski Elanczewski.

14 komentarzy

  1. Niestety ja przeszedłem tylko tutorial i połowę jednej misji. Lost Reavers na ostatnich zwiastunach wyglądała nie najgorzej, bardziej jako odskocznia od innych gier. Nie sądzę jednak aby nawet przy modelu free to play zdołała przyciągnąć większą grupę graczy.

  2. ta gra jak i taki devils third pokazuje stan japońskiego gamedevu. młodzi twórcy nie mogą się wykazać bo umieć więcej niż góra to „obraza”. więc powstają takie potworki które wyglądają jak zlepek assetów odgrzebanych z nieudanego projektu na ps2. 3 postacie na krzyż proste pomieszczenia tragiczne tekstury i tnący framerate.

  3. Absolutnie nie zgadzam się z autorem i raczej sugerowałbym pograć dłużej, bo ewidentnie osoba pisząca te wrażenia nie przysiedziała dłużej nad produkcją. Gra może nie jest epicka w wyglądzie (bo za darmo) oraz trzeba zaznaczyć – to jest beta, więc mogą dziać się dziwne rzeczy. W grze bawię się przednio i jest to dobra pozycja z eShop, a mając kumpli plus komunikacje głosową – jest świetnie. Sporo do odkrycia i każdy pułap levelu udostępnia nowe mapy, nowe rodzaje zombie, a sam poziom trudności już na 2 gwiazdkach jest hardcorowy, pada się jak muchy (jak się nie ogarnie), nie wspomnę ile HP ma boss i jakie trzeba poczynić przygotowania do niego. Bohaterzy mają fajny rozwój i wcale się to nie dłuży – wszystko na zasadzie grindu i zbieractwa. Przy okazji wyglądają ciekawie, nie wspomnę jak wykonują w walce typowo Japońskie comba, po których nikt nie zadaje pytanie „jak?”, tylko cieszy japę. Autorowi zabrakło chęci, aby dać sobie na te grę więcej czasu, za bardzo wyprzedził chęć napisania tego artykułu, zanim pograł więcej. Pamiętajmy na koniec – gra jest w wersji beta, co wiele potrafi zmienić się po zaktualizowaniu na pełną.

  4. Witam. Totalnie nie zgadzam się z opinią Pana redaktora. Bez najmniejszego problemu połączyłem się ze znajomkami i odwrotnie również, oni nie mieli problemu z podłączeniem się do mojego pokoju. Gra ma naprawdę duży potencjał i czekam z niecierpliwością na pełną wersje.

    Ja akurat gram Azjatką, i celowanie z smg odbywa się automatycznie a dopiero po przełączeniu na tryb zbliżenia musimy celować, ale nie jest to niezbędnie potrzebne a jak już to nie jest tak tragiczne jak to zostało opisane. Za head shoty oczywiście jest zwiększony dmg. Nie zgadzam się, że broń biała ma zdecydowaną przewagę. Obrażenia faktycznie są mniejsze, ale zadawane są szybciej, no i po trafieniu head’a dmg jest naprawdę duży. Blondyna ze swoich pistoletów ściąga praktycznie zombie na hita. Wszystko zależy od postaci. SMG azjatki też jest całkiem mocne. Z całego magazynku spokojnie kilku zombie można ściągnąć.

    Lokacji dokładnie jest 4. Na poziomie 15 odblokowują się dwie kolejne, a co za tym idzie, kolejni, mocniejsi przeciwnicy, jak np. Zombie Policjant z pistoletem i chorym dmg. A na deser zostaje nam boss z potężną liczbą życia. Ale od początku. Na poziomach 1-10, mamy dostęp do dwóch map, jednogwiazdkowych. Na poziomie 10 odblokowuje nam się mapa z dwoma gwiazdkami, która może nie rożni się gameplay’em, ale widać że zaczynają się schody. Aż nie mogę się doczekać co będzie na 3-ech gwiazdkach.

    Co do laboratorium, w którym odblokowują się nowe graty, mam podobną sytuację, ale to jest BETA, nie wiadomo jak to będzie w wersji oficjalnej, mam nadzieje. Jednak nie jest tak, że nie da się tego zrobić. Itemki są możliwe do kupienia w sklepie za medale które otrzymujemy za każdą misję. Dodatkowo za wykonanie misji otrzymujemy rzecz do kolekcjonowania, które odblokowują nowe graty, więc to nie jest tak, że robimy misje tylko dla expa i medali.

    Co do oprawy graficznej, ja nie narzekałem. Faktycznie nie jest to powalająca grafika, ale nie każda gra jest wiedźminem i bardziej od grafiki skupiłem się na fun’ie jaki miałem grając ze znajomkami. Rozmawiając na skype podczas rozgrywki, nie zwraca się aż tak wielkiej uwagi co do muzyki w tle, ale nie jest ona tragiczna. Jest bo jest, żeby nie było ciszy. Poza tym zawsze można muzykę z gry wyciszyć i zapuścić ulubione kawałki.

    „To po prostu zły, niedopracowany, zupełnie nieoszlifowany i, co najgorsze, przerażająco nudny tytuł.” Powtórzę się, to jest wersja BETA. Poza tym gdyby gra była taka zła, nie byłaby rozbudowywana. Na Direct’cie, w którym Lost Reavers zostało zapowiedziane, na japońskim była mowa o dużym updejcie do gry. Ponadto, ta gra jest ZA DARMO. Naturalnie gra jest typowa Pay2Win jak każdy darmowa gra w obecnych czasach, ale jak na darmową grę to Lost Reavers jest naprawdę dobrze zapowiadającym się tytułem do ogrywania coopa ze znajomkami. Spędziłem dzisiaj sporo czasu i jest jak najbardziej zadowolony i zdecydowanie polecam grę każdemu fanowi gier kooperacyjnych.

  5. Dla mnie drewniany gameplay zamyka jakąkolwiek szansę na to, bym wrócił do gry. Czy tam jest 4 czy 40 lokacji, czy więcej niż 4 rodzaje przeciwników – grało mi się w to bardzo, bardzo nieprzyjemnie. Nie mam zupełnie funu ze strzelania/bicia wrogów, więc nie mam tam czego szukać.

    Co do połączenia – cóż, widocznie miałem pecha. Ale jeśli podczas 2 na 3 prób nie mogę wejść do pokoju kilka-kilkanaście razy z rzędu, to już słaba sprawa.

    Dłuższa gra byłaby dla mnie tylko męczarnią i szczerze mówiąc nie mam zamiaru grać więcej, bo, jak wyżej, więcej zawartości, poprawiony framerate czy kod sieciowy nic dla mnie nie zmieni.

Dodaj komentarz