[Felieton] Mało tych nowych Miyamotów, czyli o problemach z Super Mario Maker słów kilka

W przedpremierowych tekstach recenzenci rozpływali się w zachwytach nad nową pozycją od Nintendo. Dziewiątki i dziesiątki posypały się strumieniem, a na Metacriticu nowa gra Miyamoto i Tezuki plasuje się w czołówce najlepiej ocenianych gier na WII U. Rozumiem, że recenzja jest subiektywną oceną blebleble, ale sam aż tak zachwycony SMM nie jestem i chciałem się a to trochę wyżalić, a to trochę popolemizować z panami z dużych growych serwisów.

Podejrzewam, że wysokie oceny podsumowujące recenzje pisane jeszcze przed premierą gry wynikają trochę z chciejstwa i pewności, że gracze w trymiga stworzą multum niesamowitych plansz, które na głowę pobiją te z oryginalnych gier z Marianem w roli głównej. Tak się jednak do końca nie stało.

Owszem, sam grałem już w kilkadziesiąt genialnych poziomów. Wyścig w bolidzie, odwzorowana pierwsza plansza z Contry, bardzo udana próba skrzyżowania gier z hydraulikiem z Metroidem – to tylko kilka pomysłów, po których zobaczeniu ręce same składają się do oklasków. Ale to absolutny top, etapy zajmujące czołowe miejsca w rankingu najlepszych plansz (im więcej gwiazdek od graczy, tym plansza wyżej). Gra ma już kilku „celebrytów”, których poziomy prawie nigdy nie zawodzą. W tym samym zestawieniu znajdują się jednak także samo przechodzące się plansze, z którymi już tak kolorowo nie jest. Pierwsze kilka ogląda się z podziwem, ale im dalej, tym jak na dłoni widać wykorzystywanie przez naśladowców tych samych pomysłów, co pionierzy. Po kilkunastu takich pokazach mam już dość, bo wiem, co będzie w następnych – trampoliny, poruszające się po szynach pociągi z czaszek i masa durnych efektów dźwiękowych. Poza tym wolałbym poskakać sam. Może jakaś oddzielna kategoria dla etapów, które mają zachwycać tylko wizualnie, nie dając graczowi okazji do przejęcia sterów?

Takich poziomów chciałbym jak najwięcej!

Z jakością etapów zdecydowanie gorzej jest w trybie 100 Mario Challenge, w którym ponownie ratujemy księżniczkę Peach, a przy okazji odblokowujemy stroje (a może raczej skiny) dla Mariana, pozwalającego zamienić go w Kirbiego, Pikachu albo Linka. Większość plansz w tym trybie to niestety śmieci. Na poziomie easy twórcy raczą nas niedopracowanymi, prościutkimi, a wręcz prostackimi etapami. Na osiem poziomów potrzebnych do ukończenia jednego rajdu, znaleźć można zazwyczaj 1-2 plansze, które można z czystym sumieniem „ogwiazdkować”. Na poziomie extreme za to levele są bardzo często zepsute. Da się je przejść, bo warunkiem uprawniającym do puszczenia planszy w sieć jest samodzielne jej ukończenie, ale nierzadko tylko twórca wie, gdzie jest ten ukryty klocek, w którym znajduje się potrzebna znajdźka (ewentualnie ukryty klocek, przez który spada się w przepaść…), co trzeba w danej chwili zrobić, o blokowaniu się na amen nie mówiąc. Tak więc tryb ten na easy i normalu jest bardzo prosty i często kończy się go z 90+ życiami na końcu, a na extreme trzeba liczyć na łut szczęścia, a mi go jakoś brakuje. No przykro mi, ale jeśli włączam planszę i od razu w moją stronę leci 5 rakiet i 10 fireballi albo muszę wykonać kilka idealnie zsynchronizowanych skoków „na wiarę”, to to nie jest poziom trudny, tylko źle zaprojektowany. Nie podejrzewam u siebie braku umiejętności, bo daję radę kończyć poziomy z toplisty przechodzone przez kilka czy kilkanaście procent graczy, ale cierpliwości dla marnych projektów mam niewiele.

Nie lepiej jest z trybem 10 Mario Challenge. Grze brakuje pełnoprawnej kampanii (wielka szkoda – tyle nowych opcji, z których japońscy designerzy mogli zrobić coś naprawdę dobrego), ale Nintendo wrzuciło kilkadziesiąt swoich poziomów. Szybko okazuje się jednak, że są to tylko półprodukty, szablony, na podstawie których sami możemy tworzyć coś pełniejszego. Są bardzo krótkie, proste i szczerze mówiąc nie bardzo chce mi się je wszystkie sprawdzać, bo żadnej ciekawej nagrody za to nie ma.

Sam edytor to rzeczywiście świetna zabawka, w której można zrobić bardzo wiele, co udowodniło już wielu pomysłowych graczy. Z drugiej strony – nietrudno wyobrazić sobie jeszcze więcej dostępnych opcji. Wystarczy odpalić na youtubie gameplay z dowolnego Mario i po kilku minutach oglądania zauważy się wielu przeciwników, elementów plansz i rozwiązań, których samodzielnie zaimplementować się nie da. Ukryte jaskinie? Przekrzywione rury? Walki z bossami? Nic z tego, trzeba obejść się smakiem. Boli także brak możliwości wrzucania własnych plików dźwiękowych. Co prawda da się nagrać coś samemu, ale trzeba puszczać utwór z telefonu czy głośników, dobrze to wszystko zsynchronizować itd. Łatwiej byłoby podpiąć pendrive’a i zgrać pliki na dysk, a potem wrzucić do gry i dodać muzykę z Zeldy do planszy stylizowanej na Zeldę.

Największym zawodem był dla mnie brak możliwości łączenia poziomów w kampanie. Nie da się zrobić własnej gry o Mario z mapą, opcjonalnymi lokacjami i tak dalej. A udostępnienie takiej opcji na pewno nie jest czymś, czego Nintendo zrobić nie umie. Ale to chyba ten sam rodzaj nieudogodnienia z tyłka, co brak możliwości gry w Wind Wakera HD na słuchawkach i telewizorze jednocześnie. Nie da się, bo nie. Cóż, pozostaje czekać na darmowe aktualizacje, bo wierzę, że tytuł będzie rozwijany. Mogę sobie pomarzyć na przykład o wrzuceniu możliwości robienia trójwymiarowych plansz, charakterystycznych dla Super Mario 3D Land i World, ale drobne usprawnienia i trochę dodatkowej zawartości zapewne się w przyszłości pojawi.

Mam nadzieję, że nie wyszedłem na marudę. Zwyczajnie trochę za mało Mario w tym Mario na mój gust. Liczyłem na mnóstwo typowych dla pozycji z wąsaczem poziomów, w których trzeba trochę pokombinować, trochę wykazać się zręcznością, a to wszystko połączone jest w spójne kampanie. Zamiast tego mogę oglądać świetnie zaprojektowane, ale przechodzące się same etapy oraz mnóstwo słabiutkich albo niesprawnych plansz. Czyli coś, czym gry z Mario na pewno nie są. To oczywiście nadal nie jest zła, a nawet przeciętna rzecz – sama możliwość zrobienia własnego poziomu to coś, czego warto doświadczyć, a naprawdę dobrych i trudnych poziomów jest już od groma. Po prostu trochę się zawiodłem. Cóż, pozostaje przeglądać listę najlepszych etapów, ogrywać perełki i obserwować twórców tworzących dobrą zawartość. No i czekać na update’y, które są moim zdaniem niezbędne.

Brak komentarzy

  1. W SMM brakuje mi 3 rzeczy:
    1.Możliwość robienia własnych światów. Super byłaby opcja gdzie robi się 8 poziomów i wrzuca się je jako jedną paczkę/ świat.
    2. Checkpointy. Tego brakuje najbardziej. Niektóre poziomy są tak trudne, że rozpracowanie ich zajmuje dobre 30 minut. Miałem już kilka razy sytuację, że umierałem parę razy pod koniec i musiałem przechodzić trudne segmenty po parę razy.
    3.Możliwości ocenienia poziomu trudności swojego poziomu. Gdyby ktoś oznaczał, że jakiś poziom jest łatwy, średni lub trudny można by było robić różne filtry. No i osobny poziom trudności dla poziomów muzycznych albo automatycznych.
    Nie są to jakieś duże rzeczy, więc mam nadzieję, że Nintendo kiedyś zrealizuje jedną z nich.

  2. Ja miałem okazję zagrywać się tylko na serwerach prasowych gdzie wszyscy tłumnie eksperymentowaliśmy. Zabawa była przednia, ale żeby móc nazwać to pełnoprawną grą z Mario zdecydowanie potrzebna byłaby kampania stworzona przez projektantów z N. Albo gości przez nich zaproszonych.

    To znakomite narzędzie, z tym prawdopodobnie wszyscy się zgodzą, jednak do równie dobrej gry mu daleko. Niestety.

  3. No cóż, recenzenci oceniali „grę” przede wszystkim jako kreator poziomów, ja uważam, że jako kreator gra jest naprawdę dobra jest prosta w obsłudze i wciągająca. Brakuje pewnych funkcji, ale miejmy nadzieję, że Nintendo je doda. Co do funkcji sieciowych to recenzenci grali przed premierą, nie mogli więc przewidzieć jakie poziomy będą tworzyć użytkownicy. Zobaczyli w tym duży potencjał i trudno im się dziwić. Z drugiej strony gra jest na rynku bardzo krótko, więc wydaje mi się, że z biegiem czasu kilku tych Miyamotów jednak się objawi. Tak samo było z Colours. Najbardziej brakuje filtrów, ale można już oceniać poziomy przed dodanie do ulubionych, miejmy nadzieję, że w przyszłości Nintendo to wykorzysta.

  4. @HIXOVICK – o, o chekpointach zapomniałem. Też by się przydały, bo w większości Marianów były, a ich wrzucenie do edytora raczej trudne by nie było.

    @YRKILL – no właśnie, mało tu samej gry, za mało Mario w tym Mario. 😛

    @INK – racja, wspomniałem o tym. Ale to trochę tak, jakby oceniać MMO przed premierą. Każdy z recenzentów ma prawo do swojej opinii, ale mi za nic nie wychodzi z tego tytuł na 9+ czy na 10. Ale liczę na rozwijanie tej gry. Może będzie tak, jak ze Splatoonem, który początkowo był trochę biedny, a teraz jest dużo trybów, map i broni.

  5. Przeczytałem i się zgadzam. Ostatnio coraz mniej zaglądam do SMM, bo 'community’ zawiodło. Oceniają badziewie i automaty, bo nic robić tam nie muszą, a poziomy, gdzie trzeba użyć szarych komórek choć trochę to jak by mogli, to by minusowali na potęgę… Jednej mojej planszy nie przeszedł nikt. Inne, nawet te najłatwiejsze, gdzie się tylko skacze i nawet nie trzeba być precyzyjnym, ani nawet myśleć tylko co piąta osoba. To jest największy zawód, bo ktoś kto podchodzi do Mario powinien wcześniej w jakąś część grać, a przy wielu ludziach mam wrażenie, że nawet nie wiedzą w co grają… Tak samo granie w czyjeś poziomy – tragedia. W ostatnich dwóch tygodniach dałem aż dwie gwiazdki. Na jakieś 100, może trochę więcej poziomów. Nie jestem wymagający, ale dobrą robotę doceniam. Niedokończony i niedopracowany syf, z’glitch’owane poziomy – to ostatnio norma i póki Nina czegoś z tym nie zrobi, a prędko raczej nie zrobi – ja się czuję oszukany i zachwyt przeszedł w zażenowanie.

  6. Gdyby te plansze przedszkolaków nie zbierały tylu gwiazdek, że znajdują się w Topie, to by było dobrze. 😀

    A tak serio to widzę, że narobiło się już sporo „celebrytów” i nieważne, co zrobią – i tak dostaną kilka tysięcy gwiazdek. Posprawdzałem te postacie i niektórzy to jutuberzy/redaktorzy jakichś stron o grach. No super.

Dodaj komentarz