[Felieton] Fire Emblem Heroes rok po premierze – przemyślenia

Zapowiedź Fire Emblem Heroes na Nintendo Direct rok temu wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Niby od jakiegoś czasu było już wiadomo, że „Big N” będzie się otwierać na świat mobilny i wydawać jakieś wersje swoich IP na komórki, jednak osobiście spodziewałem się na start jakichś „klasyków” spod znaku Mario (Mario też się pokazał, tyle że później). Wtedy Fire Emblem było dla mnie jeszcze pozycją mało znaną. Słyszałem o tym, widziałem to i owo, ale nie grałem jeszcze w żadnego „dużego” FE. Do gry podchodziłem ze sporą dozą ciekawości, traktując ją bardziej jako okazję do darmowego zobaczenia, jak to dokładnie działa.

Ja sam ambitnie grałem dzień w dzień przez prawie trzy miesiące. Mozolnie ciułałem Orby niezbędne do przyzywania nowych bohaterów, oszczędzałem Piórka, by ulepszać postacie już posiadane. Gra nie była zła, ale widać było, że ma jeszcze sporo „pustych” miejsc, które dopiero z czasem były zapełniane: dochodziły nowe zadania, nowe eventy czasowe… jakoś się to powoli kręciło. Jednak w pewnym momencie przyszło życie (oraz inne gry) i komórkowe FEH poszło w odstawkę.

Do gry wróciłem dość przypadkowo pod koniec roku. Po wymianie telefonu na nowy, z lenistwa i wygody zassałem kopię z danych z serwerów Wujka Google, wszystko jak leci. Razem z innymi aplikacjami zainstalował się też i Fire Emblem. Jako że wtedy skończył mi się już Magikarp Jump! (tak, tak, ta gra ma (nie)stety koniec :P), to pomyślałem: „czemu nie? Zobaczę, czy coś się zmieniło”.

A w Fire Emblem zmieniło się całkiem sporo. Jedną z najbardziej zauważalnych zmian jest podniesienie limitu Staminy do 99 punktów (z 50 z samego początku gry). Aby osiągnąć sensowne maksimum z darmowego grania nie trzeba już zaglądać do gry co 3-4 godziny – teraz spokojnie można odpalać grę dwa–trzy razy dziennie na kilka minut, wydać całą dostępną energię, wykonać darmowe zadania (np. walka na arenie) i wrócić do swoich spraw.

Uruchomione zostały puste/niedostępne w pierwszych wersjach gry Voting Gauntlet i Tempest Trials (i z tego co sprawdziłem, to działają już od jakiegoś czasu). Voting Gauntlet to coś na wzór turnieju, gdzie na początku wybieramy jednego z 8 startujących bohaterów i, wygrywając kolejne potyczki, staramy się przeprowadzić go zwycięsko przez wszystkie 3 rundy. Nasze starania tutaj nagradzane są Piórkami, które dostajemy po każdej rundzie, w ilości zależnej od zajętego w rankingu miejsca, plus ewentualny bonus za wygranie potyczki.

Tempest Trials to specjalne Chain Challange – po każdym udanym przejściu zdobywamy punkty, a gdy uzbieramy odpowiednią ich ilość, dostajemy nagrodę: Kryształy, Orby, Piórka, Seale, a nawet jakiegoś bohatera (niedostępnego w inny sposób). Rozbudowana została też Arena i obok zwykłej pojawiło się też Arena Assault, gdzie toczymy cykliczne walki jedna po drugiej, tylko że do każdej kolejnej walki musimy wystawiać nowych bohaterów, którzy jeszcze nie brali udziału w danej próbie. O dodaniu nowych misji czy trybów w Story Mode nie ma nawet co wspominać, bo też się pojawiły.

Dostępnych jest też o wiele więcej misji niż na początku. Pojawiają się misje związane z dziejącymi się eventami, misje specjalnie (związane z konkretnym bohaterem) czy też misje na dany miesiąc. Nagrodami są standardowo Orby, Piórka, Kryształy, ale także przedmioty (np. Stamina Potion czy Light’s Blessing), czasami zdarzają się też i bohaterowie. Same postacie zyskały też nieco na znaczeniu, bo gdy uda im się przeżyć do końca potyczki, to dostają Piórka, które potem możemy dostać my (gdy uzbiera się ich odpowiednia ilość). Poza tym pojawiła się możliwość ulepszania niektórych broni, czy też tworzenia i ulepszania Seali.

O nowych bohaterów też jakby łatwiej. Oczywiście nadal głównym sposobem na zdobywanie świeżaków jest przyzywanie ich za Orby, a szanse na trafienie 5-gwiazdkowego bohatera oscylują na starcie w okolicach 5%, ale teraz za każdym razem gdy pojawia się nowa kampania przyzywania bohaterów, pierwsze przyzwanie mamy za darmo. I choć nie zawsze uda nam się wylosować tego bohatera, którego byśmy chcieli, to pięciogwiazdkowi potrafią się trafić już za pierwszą, darmową próbą.

Gra próbuje namawiać nas też na wydanie pieniędzy w nieco inny sposób: wprowadzono właśnie do kupienia „starter pack”, który każdy może nabyć tylko jeden raz. W zestawie dostaniemy: 5-gwiazdkową postać (naprawdę dobrą, jeśli wierzyć różnego rodzaju poradnikom: Black Knight), 12 wskrzeszeń, 12 napojów regenerujących energię i 12 Orbów, a to wszystko za cenę 19 zł. Jeśli przyjrzeć się cenom pakietów samych Orbów, to jest to dość kusząca oferta (zwykłe 10 Orbów kosztuje 30zł). Sam mam spory problem z tym, by się nie złamać i tym razem jednak nie zapłacić.

Zabawne w tym wszystkim jest to, że chociaż za pierwszym razem po około 3 miesiącach gra mnie po prostu znudziła, tak w tym podejściu (zacząłem od nowa), rozgrywka wciągnęła mnie zdecydowanie bardziej niż za pierwszym razem. Zaglądam do niej 3-4 razy dziennie, by wydać zregenerowaną energię, chociaż chyba jeszcze nie osiągnąłem poziomu „zaangażowania” zaprezentowanego przez Szymbara. Doszedłem już jednak do etapu excel-fu, gdzie porównuję sobie statystyki i rozkłady IV cech bohaterów.

Nie chcę nikogo usilnie namawiać na granie w Fire Emblem Heroes, ale jeśli nie miałeś jeszcze okazji sprawdzić tej pozycji, to czemu by nie spróbować? A jeśli już raz się od tej pozycji „odbiłeś”, to może tym razem zaskoczy?

6 komentarzy

  1. Zachęcony tekstem Twoim i Szymbara, spróbowałem tej gry jeszcze raz. Dalej mi się nie podoba. Ta gra to bardziej Waifu Simulator niż Fire Emblem i np. Phantom of the Kill robi to lepiej. Jedyna „dobra” cecha tej gry to szczodrość z walutą i wydawca.

  2. Mimo że ilość contentu nie rośnie tak szybko jakby mogła (chociaż z jednej strony to dzięki Bogu, bo zmarnowałbym całe życie na tą grę xD), to jednak fajnie że ciągle dodawane są nowe metody podchodzenia do strategii gry, jestem pewny że Seal i Weapon Refinement jeszcze trochę mi zajmą xD

    No i jest inicjatywa aby to robić, dopiero udało mi się sfinalizować Chain Challenge dla chapteru 11 & 12, i to tylko dzięki temu że refine’nąłem parę sealów aby móc dostać tego dodatkowego Ploya czy tego dodatkowego Defense’a którego potrzebowałem aby przeżyć te chore ataki ;_;

    Cieszę się że jest nas coraz więcej, cieszę się niesamowicie że IS tak fajnie zarządza grą, że zawsze chcę do niej wracać i że chcę ściągać swoich znajomych do gry, jeżeli nowy, mobilny Mario Kart będzie przynajmniej w połowie tak samo dobry, to chyba porzucę Switcha na rzecz gierek mobilnych od Nintendo…

  3. Ja to gram namiętnie, czasami wkurza jak po 10-20 razy próbujesz i nie możesz przejść mapy. Wchodzę na reddita, a tam ludzie się bawią „mapa w 1 turze”, „bez 5* postaci”…. Wtedy wracam i do uporu aż rozwalę. Najlepsze, że nie trzeba wydawać na to pieniędzy bo liczba darmowych orbów jest spora. Grając od początku mam już pełno dobrych postaci i teraz postanowiłem je ulepszać.

Dodaj komentarz