Czy warto kupić Nintendo 3DS w 2017/18 roku?

Status Nintendo w Polsce przypomina nieco sytuację z Yeti – każdy o nim słyszał, ale mało kto miał z nim rzeczywisty kontakt. Podobnie więc jak w przypadku ów mitycznego stwora, tak i konsole Big N z jednej strony budzą zainteresowanie, ale z drugiej szereg obaw co do zasadności ponoszenia na nie wydatków jedynie w imię zaspokojenia ciekawości. W związku z powyższym jedne z najczęściej przewijających się na naszym forum pytań brzmią: czy 3DS jest konsolą dla mnie? Czy warto się na niego skusić wobec niedawnej premiery Switcha?

Rozważania nad tymi zagadnieniami zacznę może od wyznania ja również drodzy czytelnicy jeszcze półtora roku temu stałem przed identycznym dylematem. Kieszonsolki Nintendo kusiły mnie od czasu Gameboya, jednak zawsze coś stawało nam na drodze – wysokie ceny, pilniejsze wydatki czy wreszcie zwykła obawa, że mało który tytuł okaże się do mnie przemawiać, zaś cała inwestycja skończy się utopieniem sporej części moich niewielkich oszczędności w błocie. Na szczęście jednak z wiekiem stan moich finansów się poprawił, toteż ciekawość oraz potrzeba pewnej odmiany zaczęły brać górę. Jako szukający nowych doznań gracz stricte PCtowy, w zasadzie z marszu skreśliłem konsole Sony oraz Microsoftu – jeśli pominąć po 2-3 interesujące mnie „exy”,  obie platformy oferowały mi dostęp do dokładnie tych samych gier, które już posiadałem. Choć sytuację Nintendo śledziłem wówczas raczej pobieżnie, kolejne Zeldy, Pokemony i inne znane marki zdecydowanie bardziej działały na moją wyobraźnię.  Argumentem „za” była ponadto nieobecna u konkurencji wsteczna kompatybilność, która dodatkowo rozszerzała listę potencjalnych tytułów. Nie bez znaczenia była również nostalgia (ach te czasy pożyczania od kumpla GBA z „pokami” na wyjazdy) oraz… seria wizyt u lekarza, która przekonała mnie, iż potrzebuję jakiegoś „czasoumilacza kolejek” (smartfona skreślała moja szczera niechęć do klawiatur dotykowych oraz niska jakość większości dostępnych gier).

Już po tym krótkim epizodzie z mojego życia możecie zapewne rozpoznać główną siłę 3DSa –  mobilność oraz dużą bibliotekę unikalnych gier, wzmocnioną dodatkowo tytułami z DSa. Jeśli ktoś podobnie jak ja szuka czegoś odmiennego niż to, co oferuje mu jego obecna platforma, handheld Nintendo zawstydza wszelką konkurencję.

Niestety jednak to bogactwo okupione jest pewnymi „ale”. Wasze zadowolenie z ewentualnego zakupu w dużej mierze będzie bowiem zależało od tego, jakie gatunki preferujecie oraz jak do nich podchodzicie.  Jeśli podobnie jak ja jesteście fanami RPGów, będziecie zachwyceniPokemony, Dragon Questy, Monhuny, Xenoblade’y, Yo-kaie, Inazumy, Defaulty, Megateny… życia nie starczy, by się ze wszystkimi zapoznać. Musicie mieć jednak świadomość, że japoński rolplej to nie to samo co Torment, Mass Effect albo Wiedźmin. Dialogi oraz zadania są tutaj często bardzo liniowe, rozgrywka nastawiona na grind oraz dungeon crawling, zaś walka niemal zawsze toczy się w turach. W zamian otrzymujemy jednak zdecydowanie bardziej pokręcone światy oraz historie skupiające się na czymś więcej, niż powstrzymanie nieuchronnej zagłady – w końcu ile razy wasz zachodni RPG opowiadał o prowadzeniu… młodzieżowej drużyny piłkarskiej?

Z innymi gatunkami niestety bywa już różnie – swą obecność silnie na przykład zaznaczają przygodówki oraz gry logiczne, reprezentowane chociażby przez przygody Profesora Laytona, adwokata Phoenixa Wrighta, picrossy czy trylogię Zero Escape (tę ostatnią dostępną również od paru dni na Steamie). Bijatyki mogą być dumne ze Street Fightera IV, Tekkena czy przede wszystkim doskonałego Smasha. Jest tu również nieco szeroko pojętych gier action-adventure, do których zaliczyłbym Luigi’s Mansion, reboot Kid Icarusa, a także konwersje Metal Gear Solid 3, Splinter Cell: Chaos Theory czy też Legend of Zelda: Ocarina of Time oraz Majora Mask (o ile oczywiście nie mieliście już okazji ograć ich na PS2 czy N64). Również strategie mają swoje turowe Fire Emblemy czy Devil Survivory, choć tym akurat bliżej do specyficznego podgatunku jRPGów niż gier z serii Europa Universalis, Total War czy też wiecznie żywych klonów Age of Empires.

Z poleceniem 3DSa jako platformy dla platformówek miałbym już niestety pewien problem – o ile gier takich jak kolejne Mario, Kirby, Yoshi czy Donkey Kong jest sporo, to jednak większość z nich jest krótka i banalnie prosta do przejścia, bowiem cała trudność polega jedynie na zbieraniu opcjonalnych znajdziek, co mnie osobiście szczerze nudzi. Daleko tutaj do bogactwa różnorodności pecetowej sceny indie, choć „marian” ma niewątpliwie swój niepowtarzalny urok.

Na pewno jednak 3DSa nie poleciłbym fanom ścigałek oraz sportówek – pewnie, mamy tutaj świetnego Mario Karta oraz niezłego PESa, ale na tym w zasadzie zamyka się lista tytułów wartych uwagi. Shooterów, jeśli nie podciągnąć pod nie wspomnianego Icarusa, w zasadzie brak.

Rozważając zakup musicie mieć więc na uwadze jedną rzecz – 3DS to japońska konsola z japońskimi grami tworzonymi pod japońską publikę. Dostępne produkcje różnią się więc diametralnie od tego, co znacie na co dzień, nawet jeśli teoretycznie przynależą do tych samych gatunków. Kupowanie handhelda z myślą o mobilnym graniu w odpowiedniki CoDa, Assassina czy Skyrima to prosta droga do rozczarowania, bowiem typowo zachodnich gier tutaj nie uświadczycie. Im bardziej więc będziecie otwarci na nowe doświadczenia oraz eksperymenty w ramach utartej formuły, tym bardziej będziecie zadowoleni z zakupu.

Jeśli więc po tym szybkim przeglądzie nadal nie jesteście pewni, czy konsola do was przemówi, zróbcie to, co swego czasu zrobiłem ja:  wejdźcie na metacritic, przejrzyjcie najwyżej oceniane tytuły, ogarnijcie ich gameplaye na YT, a następnie zastanówcie się, czy samemu mielibyście ochotę w nie  zagrać. Jeśli waszą uwagę przykuje te pięć-dziesięć gier, zakupu 3da nie powinniście żałować. Istnieje bowiem spora szansa, iż po ich ograniu nakręcicie się na kolejne.

W utrzymaniu zainteresowania na pewno pomoże znalezienie drugiej osoby z własną konsolką. Lokalne multi to jeden z najmocniejszych punktów tego handhelda, tym bardziej że niektóre gry wymagają do wspólnej zabawy tylko jednego kartridża. Rzucenie niebieskiej skorupy w Mario Karcie jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonujące, gdy widzicie przed sobą reakcję trafionego.

Mając za sobą odpowiedź na pytanie „czy jest to sprzęt dla mnie”, postaram się teraz odpowiedzieć na drugie – czy warto, zwłaszcza wobec niedawnej premiery Switcha?

Zacznijmy może od ceny. 3DS cechuje wyjątkowa rozpiętość, od ok 350 zł za starszy model, przez 420 zł za wytrzymalszego, pozbawionego efektu trójwymiaru 2dsa oraz 500 zł za starą XLkę, po mniejszy model New za 750 zł oraz New XL za 900 zł (doliczam ceny ładowarki, która w modelach new NIE wchodzi w skład zestawu). Ponieważ każdy patrzy przez pryzmat własnego portfela, ciężko dać tutaj uniwersalną odpowiedź, która z tych opcji jest najlepsza. Jeśli ktoś ma mały budżet oraz sporo wątpliwości – najlepiej nie ryzykować i zakupić 2dsa lub mały stary model, a najlepiej kosztującą jeszcze mniej używkę. Jeśli ktoś ma nieco więcej pieniędzy oraz czuje się ciut pewniej (a przy tym nie będzie miał skrupułów przed wystawieniem sprzętu na allegro w razie rozczarowania) polecałbym małego New ze względu na najlepszy balans między możliwościami a ceną. XLki zostawiłbym ludziom z dużym budżetem, którzy wiedzą czego chcą.

Jeśli  zaś chodzi o tego nieszczęsnego Switcha… cóż, ujmując rzecz brutalnie: 3DS już teraz ma dziesiątki dobrych, wartych polecenia gier. Daleko jest mu zresztą do umierania, ponieważ tylko w 2017 ukaże się jeszcze spinoff Pikmina, nowy Harvest Moon, Fire Emblem, Dynasty  FE Warriors, Ever Oasis, Lady Layton, Dragon Quest XI oraz remake Radiant Historii i Strange Journey, które dołączą do już wydanych Dragon Quest VIII, Dragon Ball Fusions, Mario Sport Superstars,  nowego Story of Seasons czy drugiego Yo-Kai. Tytuły te są również sporo tańsze niż te dostępne na młodszego brata 3DSa, nie mówiąc już o takiej oczywistości jak rozstrzał między ceną mniejszych modeli  handhelda a Switchem. Czy ten ostatni okaże się hitem, czy też drugim Wii U, dowiemy się najwcześniej za rok. Pewnie, ma on swoje zalety lokalne multi jest w jego przypadku jeszcze bardziej satysfakcjonujące dzięki możliwości gry na jednej konsoli, jednakże niepokoi zapowiedź wprowadzenia opłat za rozgrywki po sieci, niewielka liczba gier zapowiedzianych przez większe studia oraz ledwie kilka must-have’ów dostępnych na dzień dzisiejszy, przy jednoczesnym braku wstecznej kompatybilności z którąkolwiek platformą Nintendo.

Jeśli więc ktoś spytałby o zdanie moją skromną osobę owszem, 3DS nadal jest wart zakupu, szczególnie jeśli spotkałaby go w tym roku jakaś obniżka ceny. Handheld ten nie tylko jest mobilny, ale już teraz posiada dziesiątki doskonałych tytułów w niezłych cenach, jakże innych od tego, co ogracie u konkurencji. Zdecydowanie droższy oraz borykający się z chorobami wieku dziecięcego Switch nie jest jeszcze dla niego następcą, istniejąc raczej jako równorzędny byt. Czy 3DS jest jednak konsolą dla was i na waszą kieszeń, musicie odpowiedzieć sobie sami.

20 komentarzy

  1. 3DS co prawda platformówkami nie stoi, ale… no dobra nie stoi… ale DS stoi! NSMB, Megaman’y, Castlevania… ok też nie ma tego dużo… Ale zawsze jest indie.
    Moim największym rozczarowaniem na 3ds-sie jest brak fpsów…. Po Metroid Prime Hunters, naprawdę liczyłem znowu na coś podobnego – ciągle nie jestem przekonany do Federation Force, choć może w końcu spróbuję.
    No i jeszcze fakt, że Download Play’a tak napraaawdę nie ma, niestety. Mam tylko dwie gry: Mario Kart i Luigi’s Mansion. Trochę słabo. Na DS’a było tego jakoś tak pełno.
    Solidne, rzetelne podsumowanie. Zacnie. Tylko, że dla mnie 3ds już raczej umarł, jrpg mnie nie interesuje bardzo;) Niemniej jednak jeśli ktoś pominął to rzeczywiście lepiej kupić 3ds, niż Switcha.

  2. i tak jest tych platformówek więcej niż na ps4 czy xbone, przynajmniej gdy mówimy o „dużych” ekskluzywnych tytułach 😛 To, że mi nie podchodzą nawet jak na platformówki, to już inna sprawa 😛 W każdym razie biblioteki dsa od 3dsa nie ma co oddzielać, tak jak nie ma sensu oddzielać VC jako osobnego bytu – jeśli 3ds potrafi takie gry odpalać i nie ma ich dostępnych na innych platformach, to wliczam go do biblioteki 3dsa. Jeśli skupiłem się na typowo 3dsowych markach, to raczej dlatego, że pierwsze wpadły mi do głowy i łatwiej jest je dostać w sklepach.

    brak fpsów – akurat za nimi bym nie płakał, więcej z tym zawsze kombinowania by na konsoli działało niż faktycznej zabawy. Nawet mając dwie gałki jest to dla mnie równie zabawne, co wsadzanie sobie miksera w oczy, a co dopiero z jedną.

    Z download playem imho nie jest tak źle – wprawdzie taki superstars się o to wręcz prosił, ale oprócz wspomnianego MK i LM masz jeszcze dodatkowe tryby z obu kirbych, mario party, triforce heroes SF IV i parę innych tytułów, tak więc cośtam się znajdzie. Większym problemem jest imho znalezienie wśród znajomych drugiej osoby z konsolą 😛

    I dzięki za słowa uznania 🙂

  3. Gałki w fps’ach to jakaś masakra, jedyny dobry sposób grania w strzelanki na konsoli to ruchowo – tak jak np. w splatoonie. Ale na DS-sie we wspomnianym Metroidzie grało się tak samo jak w Kid Icarusie – rysikiem. Dla mnie to jest świetny i precyzyjny patent na granie przenośne w strzelanki. Rzeczywiście trochę niewygodne, jeśli się nie wie jak, ale ja tam uważam, że jakby była możliwość to niejednej osobie na myszy skopałbym tyłek w Q3A na 3ds’sie. Czego nie mogę powiedzieć o sterowaniu akcelerometrem, bo tam nie da rady aż tak szybko reagować chociaż i tak jest naprawdę super.

  4. O czym warto wspomnieć to cena i dostępność gier. Niestety gry nintendo mają w zwyczaju nie tanieć, mimo upływu lat ceny używek potrafią być niewiele niższe od premierowych. Import jest ograniczony przez blokadę regionalną. Zawodzi cyfrowa dystrybucja, gdzie promocje są zazwyczaj nieduże, w kółko powtarzają się na nich te same tytuły i niestety nie znajdziemy wszystkiego w eshopie. Z dostępnością bywa różnie, zwłaszcza gdy nam się marzy prócz samego cartridge’a oryginalne pudełko z instrukcją i to angielskiej dystrybucji.

    Ogólnie sam się zaopatrzyłem w 3DS’a ponad rok temu. Do mobilnego grania miałem już świetną vitę, ale pożyczyłem raz od znajomego jego konsolkę i tak jakoś wyszło, że za całkiem dobrą cenę została już u mnie. Z gier mnie interesowały przede wszystkim możliwość zagrania w kolejną Personę, czy jej macierzystą serię Shin Megami Tensei. Dla samego SMT IV nie żałuję zakupu.

  5. 3DS to u mnie dość burzliwa historia miłosna. Kupiony niemal na premierę, przez pierwsze lata nie potrafiłam go ni cholery pokochać. Tak naprawdę pierwszą grą, która przeszłam od deski do deski było drugie Luigi’s Mansion – i chyba dopiero przy przesiadce na new3DS nadrobiłam wreszcie „na porządnie” większość głośnych tytułów. Obecnie sprzesałam swojego 3DS-a na rzec Switcha, ale na 99,9% wezme wersję new2DS, Śliczne toto i po prostu powinno być w kolekcji.

    A odpowiadając na pytanie – 3DS to nie Wii U, które ma dość ubogą bibliotekę. Taką konsolę będzie warto kupić zarówno dzisiaj, jak i za 10 lat.

  6. Warto, mam XL i wciąż myślę o New albo New 2DS, który dopiero wyjdzie. Na chwilę obecną jest fascynacja grania na Switch’u ale wrócę do 3DS bo te gry… i wsteczna kompatybilność z DS. Uwielbiam to jak się ją składa prosto do kieszeni. I nie zapominajmy o bogatym Virtual Console. Gdy ktoś zaczyna przygodę z Nintendo polecam jak najbardziej od 3DS, nieważne jaki.

Dodaj komentarz